23 października 2018

Paradoksy wyborcze


SLD w tegorocznych wyborach samorządowych wypadło mizernie, a nawet bardzo mizernie, ale nie straciło swego prezydenta w ....Częstochowie. Krzysztof Matyjaszczyk z SLD nie tylko wygrał wybory, ale rozstrzygnął je już w pierwszej turze głosowania. 
To potężny cios dla PiS.
Przedstawiciele rządu i prezes Jarosław Kaczyński bardzo często bywają w tym mieście, ale swoje wizyty ograniczali jednak do Jasnej Góry, unikając spotkań z lewicowym prezydentem.
Partia Jarosława Kaczyńskiego, korzystając z wyborów samorządowych  stawała na głowie, by „odbić” Częstochowę. Postawiła na Artura Warzochę, i zaatakowała prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka.
Prezes Kaczyński 12 października, podczas konwencji Zjednoczonej Prawicy w Katowicach, ujadał: „Czy to jest rzecz dopuszczalna, żeby prezydentem duchowej stolicy Polski, stolicy Maryi, był zaciekły komunista? Pamiętam tego młodego wtedy człowieka z Sejmu - jeden z najgorszych”.

W Częstochowie w czasie kampanii wyborczej kilkukrotnie gościli przedstawiciele rządu z premierem Mateuszem Morawieckim na czele. Premier odwiedził miasto nawet dwukrotnie. Składano wiele obietnic, wychodząc na przeciw oczekiwaniom mieszkańców. 


W TVP można też było obejrzeć materiały o niegospodarności prezydenta Matyjaszczyka.
Wszystko na nic. 

Suweren postawił na swoim i Częstochową nadal będzie rządził "komuch". Uzyskał on w I turze 59,75% głosów (59 349 obywateli z 99,3 tys. głosujących opowiedziało się za nim). Rywal z PiS otrzymał 25,54% głosów, zaś z Koalicji Obywatelskiej tylko 2,83% (niecałe 3 tys. głosów). Także kandydaci z SLD uzyskali najwięcej mandatów w radzie miejskiej Częstochowy.

We wszystkich miastach wojewódzkich - żaden z kandydatów PiS nie został prezydentem, podobnie jak w innych większych miastach w Polsce.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz