30 czerwca 2014

Klęska na osi


Podstawową osią Unii Europejskiej, handlowo-gospodarczą a od niedawna także i polityczną, jest oś równoleżnikowa: Paryż – Berlin – Moskwa. Niemcy, pod przywództwem Angeli Merkel usilnie zabiegali, by na tej osi znalazła się z natury rzeczy także i Warszawa. Po wstąpieniu polski do UE utworzono nawet specjalny, wewnątrz unijny układ polityczny zwany Trójkątem Weimarskim. Polsce, niemalże automatycznie, przypadła rola reprezentanta państw post-socjalistycznych w Europie środkowo-wschodniej, jako największego i stosunkowo najsilniejszego państwa w tym regionie. 

Wciąganie Polski przez Niemcy do konstruktywnych działań w ramach osi nasiliło się po zwycięstwie PO w kolejnych wyborach i oddanie steru rządów w ręce Donalda Tuska.
Niestety, Polska do roli, jaka dla niej widzi „stara” UE – nie dorosła.

Polska buduje oś przeciwstawną
         1. Gruzja

Przeciwwagę dla tej osi zaczął budować, dosyć skutecznie zresztą, polski prezydent Lech Kaczyński, włączając czynnie Polskę i inne kraje z tzw. ściany wschodniej do tworzonej przezeń osi południkowej - od Gruzji do Polski. Szczytowym efektem tych zabiegów był 5-dniowy tzw. „kryzys kaukaski”, spowodowany militarnym atakiem Gruzji na odgrodzoną wojskami ONZ separatystyczną Osetię Południową, przygotowany z inspiracji i pod egidą USA i Polski.
W tej awanturze miała swój udział także Ukraina, która wsparła Gruzję siłami wojskowymi i sprzętem.
Skończyło się to tęgą awanturą polityczną w Europie i wkroczeniem wojsk rosyjskich do Gruzji w ramach akcji „Przywracanie Pokoju”. Wojna została szybko zakończona, zaplecze wojskowe Gruzji zniszczone, port wojenny Pori zbombardowany.
Mimo szalenie zmasowanej europejskiej propagandy antyrosyjskiej, w której wiodła prym Polska, z biegiem czasu niezależne międzynarodowe komisje jednoznacznie wskazały na inicjatywę Gruzji i prezydenta Michaiła Saakaszwilego (zrzutka na to stanowisko z USA) w zbrojnej awanturze na Kaukazie. Dzisiaj Gruzja ma nowe władze, które byłego prezydenta chcą postawić przed sądem.

         2. Ukraina

Polska jest również autorem wszelkich pomysłów wciągania Ukrainy w obręb oddziaływania UE, zarówno w ramach prac tzw. unijnej polityki wschodniej,  jak i ramach układu zwanego „Partnerstwem Wschodnim”, stworzonego w UE dla byłych republik radzieckich, by je oderwać od wpływów rosyjskich. Powstałym na gruncie idei Giedroycia i kreowanej przez PO polskiej rusofobii.
Ale i wcześniejsze polskie władze w czasie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego żywo reagowały na tzw. Rewolucję Pomarańczową na Ukrainie, mimo, że wykreowała ona wysoce skorumpowane władze oraz szalenie wzmocniła nacjonalistyczne i neofaszystowskie ugrupowania u wschodniego sąsiada Polski.
Tzw. stare kraje unijne, widziały rolę Polski na osi równoleżnikowej, jako kraju dającego przykład innym państwom, świeżo przyjętym, do UE z obszarów Europy środkowo-wschodnie i pośrednika między Wschodem a Zachodem.
Niestety, wszystko szło i idzie nadal, jak po grudzie. 
Trójkąt Weimarski (Polska, Francja, Niemcy), praktycznie sprawdza się wyłącznie cząstkowo w trójstronnych spotkaniach szefów dyplomacji Polski i Niemiec z Rosją, i to tylko dzięki perfekcyjnej działalności Siergieja Ławrowa, szefa rosyjskiej dyplomacji i jego MSZ.
Wszelkie próby podejmowane przez szefów dyplomacji Trójkąta Weimarskiego w sprawie wyciszenia konfliktu na Ukrainie przyniosły fiasko i zaostrzenie sytuacji. Arogancka postawa ministra Sikorskiego spotkała się z natychmiastową ripostą ze strony władz Kijowa - totalnym i natychmiastowym zignorowaniem podjętych ustaleń. 
Polska w sprawie Ukrainy od samego początku zeszła z pozycji obserwatora i doradcy. Przyjęła postawę strony, i to szalenie zaangażowanej, zwłaszcza w ostatnim sporze społecznym na Ukrainie, opowiadając się za niekonstytucyjnym obaleniem na Ukrainie legalnie sprawującego swój urząd prezydenta, za objęciem władzy przez grupy nacjonalistyczne i neofaszystowskie (tzw. kijowski Majdan), wreszcie za bestialskim pacyfikowaniem zbuntowanej, nastawionej pro rosyjsko ludności z obszarów wschodnio-południowej Ukrainy. Tym samym wpisując się w scenariusze nakreślone w USA dla Ukrainy.

Spraw Ukrainy bez Rosji jednak rozwiązać się nie da
Taka postawa Polski wraz z upływem czasu stawała się coraz bardziej uciążliwa do Unii Europejskiej. „Stare” państwa unijne, wsparte też przez dawne państwa post socjalistyczne z Europy środkowo-południowej, jak Czechy, Słowację czy Węgry – zaczęły jawnie zarzucać Polsce nieuzasadnioną rusofobię, działającą na szkodę UE i zbyt wielkie uleganie USA.

Rozpętana de facto przez Polskę awantura na Ukrainie, budowana na kanwie wymyślonego w Warszawie „Partnerstwa Wschodniego”, w której Polska chciała odgrywać znaczącą rolę – jest wygaszana bez udziału Polski. Natomiast z aktywną rolą Rosji i jej prezydenta, Władimira Putina.

W roli strażaków występują zgodnie państwa unijnej osi równoleżnikowej - Rosja, Francja i Niemcy przy udziale prezydenta Ukrainy.  Nawet podpisana 27 czerwca ekonomiczna część umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE, nie wejdzie w życie przed ustaleniami z Rosją.  Czyli jej konkretny, realny wymiar będzie dostosowany do potrzeb Rosji.
Nie pomogła Polsce nawet wizyta Baracka Obamy w Warszawie. zaraz po tej wizycie były uroczystości związane z rocznicą walki aliantów w Normandii i spotkanie prezydenta Putina z przywódcami świata. I jego rozmowy z prezydentami Francji, Niemiec oraz z prezydentem-elektem Ukrainy. Polski do tych rozmów już nikt nie zapraszał, o zdanie nie pytał.
ONZ przyznała, że na Ukrainie trwa brutalna pacyfikacja, są prowadzone czystki etniczne, które spowodowały dużą falę uchodźców z Ukrainy do Rosji i na Krym.  
Natomiast prezydent Obama i jego anty-rosyjskość spotkały się z bardzo ostrą krytyką prestiżowych środowisk gospodarczych.
Przełom sytuacji na Ukrainie nastąpił 17 czerwca, po bezpośrednim telefonie Władimira Putina do Petra Poroszenko, który wymusił na prezydencie Ukrainy respektowanie przyjętych ustaleń - przede wszystkim zawieszenie działań militarnych w ramach jednostronnie ogłoszonego przez władze Kijowa rozejmu we wschodnio-południowych regionach Ukrainy. Mimo licznych oporów na Ukrainie, ten kruchy rozejm jest przedłużany i utrzymywany.
Od tej pory wszystkie decyzje w sprawie Ukrainy są podejmowane przez prezydentów państw unijnej osi równoleżnikowej: Rosji oraz Francji i Niemiec, przy udziale prezydenta Ukrainy.
Polska z tej osi – wypadła.
Zrządzeniem losu, szef polskiej dyplomacji, gorący kreator „Partnerstwa Wschodniego”, kijowskiej awantury i innych działań antyrosyjskich - przez ujawnienie w mediach nielegalnie nagranych przez kelnerów jego prywatnych rozmów w knajpie – został ośmieszony i wystawiony na pastwę ironicznej krytyki, tak w UE, jak i USA i w Rosji.


26 czerwca 2014

Podsłuchy w Polsce - gangrena korupcji


Afera podsłuchowa, która wstrząsnęła nieco w Polsce rządem, mediami i opinią publiczną, poza ujawnieniem żenującego poziomu intelektualnego, fatalnych manier oraz plugawego języka używanego na co dzień przez rządowych bohaterów tej afery, wskazuje też, że walka z korupcją, zwłaszcza polityczną, na najwyższych szczeblach władzy jest bardzo słaba, a korupcja właściwie kwitnie z politycznym przyzwoleniem. 

Takim wręcz klasycznym, podręcznikowym przykładem skorumpowania urzędników państwowych ujawniają w podsłuchanych rozmowach relację między szefem polskiej dyplomacji a ministrem finansów.  
Tygodnik „Wprost” systematycznie ujawnia podsłuchane rozmowy, jedną z ostatnich, jest rozmowa ministra Sikorskim z byłym ministrem Rostowskim. Rozmówcy omawiają kwestie opisane wcześniej przez dziennikarzy „Wprost”. Można je streścić jednym zdaniem: Ty pomożesz mi z miejscem na liście do Parlamentu Europejskiego, ja pomogę Tobie w walce o stanowisko w Brukseli. To nic innego, jak polityczny układ korupcyjny między Radosławem Sikorski z Jackiem V. Rostowskim.  
W przytaczanej rozmowie minister Sikorski najpierw upewnia się, że Jackowi V. Rostowskiemu na razie nie odpowiada posada ambasadora RP we Francji: - Rozumiem, że ambasadorstwo w Paryżu cię nie interesuje?. 
Rostowski: - (…) na pewno na tym etapie nie. Jednak nieco później dodaje: - Może być, że by mnie zainteresowało. A kiedy musisz, bo ty mi rok temu mówiłeś, że musisz taką decyzję podjąć? 
Sikorski: - Teraz. 
Rostowski: - Wtedy mówiłeś, że teraz. 
Sikorski: - Przedłużyłem Orłowskiemu (Tomasz Orłowski, ambasador RP we Francji – przy. red.), ale nie mogę mu przedłużać w nieskończoność. 
Rostowski: - A mogę do momentu ustalania list? (List kandydatów wystawionych przez PO w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego – przy. red.)  
Sikorski: - A, to tyle dam. 
Rostowski: - W najgorszym - to miesiąc. 
Sikorski: - Tyle mogę. 
Rostowski: - OK. 
Radosław Sikorski z Jackiem V. Rostowskim zawiązują, jak to określają „deal” - który ma polegać na tym, że szef MSZ będzie zabiegał o dobre miejsce dla byłego ministra finansów na listach wyborczych do PE, a ten w zamian wesprze Sikorskiego w walce o „portfel energetyczny” dla niego w Brukseli. Stawką przetargową, czyli korupcyjną „wisienką na torcie” jak wynika z rozmowy jest funkcja ambasadora RP w Paryżu. 
Czy to jest korupcja? Ano jest. 
Posłużę się definicjami korupcji, określonymi przez członka Kolegium NIK - Oktawię Górniok, profesor w Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, zawartą w części I. pn.”Definicja Korupcji” dokumentu Departament Strategii Kontrolnej NIK: „Zagrożenie korupcją w świetle badań kontrolnych Najwyższej Izby Kontroli - wprowadzenie” z 24 marca 2000r. Dokument ten otrzymali wszyscy posłowie w Sejmie ówczesnej kadencji. 

Definicja korupcji wg NIK

Definicje korupcji, charakteryzując przedmioty wchodzące w zakres terminu korupcja, nawiązują przede wszystkim do oficjalnej pozycji (funkcji, stanowiska, wykonywanych zadań) osoby korumpowanej, której wręcza się lub obiecuje korzyść lub która przyjmuje, czy wręcz żąda, nienależnych korzyści ze względu na oficjalną funkcję, jaką pełni. Często uwzględniają one również cel, dla którego bywają oferowane te korzyści oraz ich rodzaje. 
Ze względu na treść elementów definicji korupcji podejmowane są próby wewnętrznego systematyzowania jej przejawów, głównie dla potrzeb opracowywanych programów przeciwdziałania korupcji, w szczególności o charakterze prewencyjnym. Na ich podstawie wyodrębniono tzw. korupcję w urzędzie, korupcję polityczną, korupcję gospodarczą. 
Nazwie korupcja polityczna przypisuje się dwojakie znaczenie. Potocznie kojarzy się ona z politycznym charakterem funkcji pełnionej przez przekupywanego. 
W tym sensie za korumpowanych uważa się poszczególne jednostki, np. parlamentarzystów, osoby zajmujące eksponowane stanowiska w rządzie, które przyjmują dla siebie nienależne korzyści w związku z wykonywanymi zadaniami. 
Jednakże charakter polityczny ostrzej występuje w innych przejawach, do których taką nazwę odnosi się w płaszczyźnie socjologicznej i kryminologicznej. K. Freisitzer określa je lapidarnie jako.... wątpliwej natury praktyki finansowania partii politycznych. 
Polegają one w szczególności na sponsorowaniu kampanii wyborczych całych partii czy konkretnych kandydatów i mają na celu zapewnienie sobie przez sponsorów uprzywilejowanych pozycji, głównie, acz nie wyłącznie, na polu gospodarczym, w razie zwycięstwa sponsorowanej partii czy konkretnych kandydatów”. 
W przypadku deal’u Sikorski-Rostowski ma zastosowanie pierwsze z definicji korupcji politycznej. 
NIK w omawianym dokumencie zwraca też uwagę, że: „Czynnikiem sprzyjającym korupcji jest też niedostateczne egzekwowanie odpowiedzialności osobistej tych urzędników, którzy dopuścili się nieprawidłowości w swoim urzędowaniu. (…) Ważnym instrumentem zapobiegania korupcji jest sprawna kontrola wewnętrzna w administracji publicznej. Instytucje publiczne powinny być poddane bieżącej kontroli, Silna kontrola wewnętrzna jest ważnym czynnikiem demokratycznego rządzenia i zarządzania w administracji, co jest powszechnie uznane w krajach Unii Europejskiej. W Polsce kontrola wewnętrzna w administracji jest niestety słaba
(…)Poza tym w administracji nie stosuje się znanych w świecie rozwiązań antykorupcyjnych. Nadzór służbowy rzadko ma na względzie eliminowanie sytuacji sprzyjających korupcji, w tym także przy naborze pracowników do służb państwowych”. 

Definicja korupcji politycznej wg Transparency International

W tym przypadku mamy  prostą definicję korupcji politycznej, określają ją jako nadużycie powierzonej władzy przez przywódców politycznych dla uzyskania prywatnej korzyści, celem zwiększenia swej władzy lub bogactwa; nie musi dotyczyć przekazywania pieniędzy, może przyjąć formę "handlu wpływami" lub obdarzania specjalną przychylnością, co zatruwa politykę i zagraża demokracji. 
Choć w definicji mówi się o przywódcach politycznych, korupcja polityczna tyczy się także urzędników państwowych, w tym takich ministrów, jak szef polskiej dyplomacji, którzy w ramach swoich kompetencji reprezentują wyższe organy władzy, w tym także przywódców politycznych. 
Ważną cechą aktów korupcji jest to, iż są to działania bezprawne, a więc nie mieszczące się w ramach praktyk dopuszczanych przez przepisy obowiązujących aktów prawnych (konstytucji, ustaw, rozporządzeń, kodeksów, regulaminów, itp.) Mówiąc wprost - ten kto korumpuje, próbuje za pomocą oferowanych dóbr i korzyści zachęcić daną osobę do działań bezprawnych lub naruszających przyjęte przez daną instytucję zasady działania; mogą też być to działania sprzeczne z obowiązującymi zasadami moralnymi. 
Na tym tle nie jest działalnością korupcyjną tzw. lobbing w polityce, a więc próba wpłynięcia na decyzje podejmowane przez daną władzę, gdyż jego funkcjonowanie podlega normom prawnym i nie może wiązać się z dawaniem czy przyjmowaniem łapówek; nie miej jednak stanowi przykład działań para-korupcyjnych,  
Ale na pewno mamy do czynienia z korupcją, jeśli za lobbowanie jednego ministra na rzecz innego ministra – jest intratna posada, którą chce lobbyście ofiarować minister zainteresowany lobbingiem własnej osoby. 

Konkluzje

Od ujawnieniu sposobów funkcjonowania korupcji w Polsce, w tym też korupcji politycznej, minęło ponad 14 lat, i jak widać niewiele się w tej materii zmieniło. 
Na razie premier szuka winnego przecieków rozmów, kompromitujących jego ministrów, dopatruje się niecnych działań Rosji, prezydenta Putina i jego tajniaków, natomiast całkowicie ignoruje naganne i prawdę mówiąc, przestępcze działania swoich ministrów.  
Na dymisję ministra Sikorskiego jakoś się nie zanosi, choć jest on chyba najbardziej narażony na korupcję polityczną, i to nie od dzisiaj, z powodów wybujałych ambicji bycia na szczycie unijnych lub NATO-owskich urzędów. 
Korupcja jest gangreną każdego państwa, mamy pod nosem przykład Ukrainy.  
Ale wniosków z ukraińskiej tragedii – wyciągać nie potrafimy.

24 czerwca 2014

Amerykański gwałt europejskimi siłami na demokracji i działania Rosji



W sprawie Ukrainy powstał niewidzialny mur, za którym to, co w demokracjach Zachodu jest uznane powszechnie za niedozwolone, karalne a w Rosji przez Zachód publicznie potępiane i nagłaśniane, na Ukrainie - jest dozwolone, aprobowane a skandale wyciszane. Prawo międzynarodowe i demokratyczne standardy - na Ukrainie zostały zdeptane relatywnym traktowaniem i podwójnymi standardami.


W fajerwerkach politycznych tyrad i gestów USA i UE, sugerujących dążenia Zachodu do stabilizacji i położenia kresu masakrze ludności na południowym wschodzie Ukrainy, władze Kijowa w represjach wobec zbuntowanych regionów poszły na całość. 
Po zaprzysiężeniu nowego prezydenta, sięgnięto po najcięższą broń i zastosowano niedozwolone środki militarne wobec ludności. Premier Ukrainy zapowiedział, że będzie unicestwiał „podludzi”, generalicja, – że należy przeprowadzić przesiedlenia i czystki etniczne. Ludność w obrębie działań wojskowych odcinana jest od dostępu do wody i energii, bombardowane są szpitale i obiekty socjalne. Zdesperowani ludzie uciekają przed wojną do zachodniej Rosji, na Krym lub na zachód Ukrainy. Liczba ich sięga dziesiątków tysięcy, co potwierdza ONZ i OBWE. Polska uchodźcom z Krymu i z Ukrainy odmawia azylu. 
Ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Kraju zapowiedziała jednostronną demarkację granicy z Rosją a prezydent Poroszenko, – że, owszem, wstrzyma działania wojenne dopiero wtedy, gdy Ukraina będzie miała kontrolę nad swoimi granicami. Bojówkarze z Prawego Sektora zdemolowali teren ambasady rosyjskiej w Kijowie a pod ambasadą, szef ukraińskiej dyplomacji śpiewał publicznie sprośne piosenki o Putinie, nazywając go wulgarnym określeniem penisa. Do szerokiego asortymentu szykan wobec rosyjskiej żurnalistyki, pracującej na Ukrainie dorzucono ostrzelania. 
Wielomiesięczne i bezowocne domaganie się Rosji od Ukrainy zapłacenia miliardowych (USD) rachunków za gaz i zakręcenie w efekcie kurka z gazem dla niewypłacalnego klienta, media zachodnie potraktowały, jako skandal i naciski polityczne, choć przyznały, że w obrocie towarami na wolnym rynku, to, co robi Rosja jest to normalną praktyką. 
Zachód bez względu na bilans ofiar prowadzi na Ukrainie wojnę z Rosją. Przy czym pod pojęciem Zachodu należy rozumieć, w tym przypadku, USA i transatlantyckie lobby w UE i Kanadzie. Do tego chóru antyrosyjskiego włączyły się też niektóre państwa członkowskie Rady Bezpieczeństwa ONZ, blokując rezolucje potępiającą Ukrainę za napad na rosyjską ambasadę.

Polska także ma swoje za uszami. Sprawę zamordowanego na Ukrainie w niewyjaśnionych okolicznościach polskiego historyka, MSZ radykalnie wycisza, twierdząc, że to na „życzenie rodziny”. 
Od zaprzysiężenia nowego prezydenta na Ukrainie nie minęły 2 tygodnie a rozzuchwalone władze Kijowa zdają się mówić polskim przysłowiem: „hulaj dusza, piekła nie ma”.

Zachodnie media za całe ukraińskie zło nadal obarczają Rosje. "Nadzieje, które pojawiły się po wizycie prezydenta Rosji Władimira Putina w Normandii, okazały się złudzeniem. Moskwa traktuje Ukrainę w niezmiennie brutalny sposób" - pisze "Die Welt", po decyzji Moskwy wstrzymania dostaw gazu dla Ukrainy.


Skuteczne działania Rosji, dzień po dniu

Mimo tego całego medialnego jazgotu, Rosja konsekwentnie i systematycznie prowadzi działania mające na celu powstrzymanie masakry ludności na Ukrainie. Są to działania dyplomatyczne, wielokierunkowe i jak się okazuje skuteczne. Zastrzelenie dwóch dziennikarzy rosyjskich w Ługańsku i blokada w RB ONZ rezolucji w sprawie ataku na ambasadę w Kijowie – przelały jednak miarkę cierpliwości Rosji.

17 czerwca 2014 r. późnym wieczorem prezydent Władimir Putin sięgnął po telefon i zadzwoni do prezydenta Poroszenki. 
To była trudna rozmowa. Komunikat Kremla jest bardzo lakoniczny. Natomiast skutki tej rozmowy – znamienne.  
Rozmowa prezydenta Putina wymusiła na Ukrainie konkretne, przełomowe działania i decyzje, w przeciwieństwie do podobnych rozmów prowadzonych od miesięcy z Kijowem ze strony USA czy UE.

 Nie wiem, jakich argumentów użył w tej rozmowie prezydent Rosji wobec Petro Poroszenki, ale w ciągu 12 godzinach prezydent Ukrainy ogłosił jednostronne wstrzymanie działań militarnych na południowym wschodzie kraju, w celu ustabilizowania sytuacji, o co od tygodni zabiegała Rosja. Swoje publiczne obietnice poparł tym razem konkretnymi decyzjami. 
O północy 21 czerwca, zaczęło na Ukrainie obowiązywać zawieszenie broni, termin rozejmu prezydent Ukrainy ograniczył do 6 dni, rozejm ma się skończyć 27 czerwca. 
Zdymisjonował też prezydent Ukrainy Andrija Deszczyca, szefa ukraińskiej dyplomacji, który cztery dni wcześniej, w czasie burd pod rosyjską ambasadą wulgarnie wyzywał prezydenta Putina. Zapowiedział również wcześniejsze wybory, a tym samym zmianę rządu. 
Także zabiegi Siergieja Ławrowa przyniosły pożądany przez Rosję skutek, – RB ONZ potępiła zabicie rosyjskich dziennikarzy, a szef francuskiej dyplomacji przystąpił do współpracy z Rosją nad rezolucją RB ONZ dot. sytuacji na Ukrainie.


 Rosyjski militarny straszak na Ukrainę

Sytuacja na Ukrainie jest szalenie złożona i wcale nie jednoznaczna. Wiele sił w tym kraju wcale nie jest zainteresowanych wyciszeniem wojny domowej i zaprzestaniem działań wojennych na południowym wschodzie kraju. Operują tam przecież bojówkarze Prawego Sektora i innych nacjonalistycznych i neofaszystowskich ugrupować sformowanych w Gwardii Narodowej lub działających luzem. Są tam też zachodni najemnicy, którzy zarabiają na tej wojnie. Ta nieujarzmiona i praktycznie poza jurysdykcją państwa wielotysięczna grupa uzbrojonych po zęby ludzi nie ma zamiaru składać broni. 
Oni realnie boją się jedynie rosyjskiej armii. O tym wiedzą wszyscy – Rosja, prezydent Poroszenko i Zachód. 
Ilekroć Zachód, zwłaszcza USA, wymuszał na Moskwie cofnięcie rosyjskich sił zbrojnych od ukraińskiej granicy, to masakra ludności na wschodzie i południu kraju, oraz operacje wojskowych na tym terenie - nasilały się. 
Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że podczas zamkniętego posiedzenia Dumy Państwowej, minister obrony FR Siergiej Szojgu poinformował, że siły zbrojne Rosji są przygotowane na każdy rozwój sytuacji na Ukrainie. 
Z rozkazu prezydenta Rosji armia rosyjska został postawiona na nogi i wysłana na manewry do zachodnich i północnych rejonów kraju. (Na poligony w rejonie Uralu i północnej Syberii).
21 czerwca minister obrony ogłosił alarm dla wojsk Okręgu Centralnego, następnego dnia, 22 czerwca prezydent Rosji wydał rozkaz kompleksowego przeglądu gotowości bojowej tego zgrupowania.

 24 czerwca - prezydent Putin wyraził wolę anulowania w rosyjskim parlamencie decyzji o możliwości wkroczeniu rosyjskiej armii na obszar Ukrainy.
 

Negocjacje ze zbuntowanymi regionami [1]

Prezydent Putin doprowadził też do tego, że do stołu negocjacyjnego na południowym wschodzie Ukrainy siedli nie tylko politycy, ale też przedstawiciele walczących regionów kraju z władzami w Kijowie. Oraz wyznaczeni przez Władimira Putina – ukraińscy politycy, którzy mają szansę na porozumienie się z każdą ze zwaśnionych stron. 
Niestety ten fakt polskie i zachodnie media pomijają milczeniem, by nie gloryfikować osiągnięć Rosji w uspakajaniu sytuacji na Ukrainie i wyciszaniu wojny domowej [2]. 
23 czerwca w Doniecku rozpoczęły się wstępne rozmowy pokojowe z udziałem czterech stron: Ukrainy, zbuntowanych regionów (określających się, jako - ludowe republiki Donbasu), Rosji i OBWE. 
Na razie Ukraina i Doniecka Republika Ludowa (DRL) porozumiały się jedynie w sprawie zawieszenia broni. Pierwszego dnia negocjacji nie zapadły żadne kluczowe ustalenia, ponieważ do Doniecka nie dotarł przedstawiciel Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). - Bez Ługańska nie będziemy negocjować - zastrzegli przedstawiciele DRL. 
- Porozumieliśmy się w sprawie zawieszenia broni do godziny 10 rano 27 czerwca – ogłosił na briefingu po zakończeniu pierwszej tury negocjacji były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, który reprezentuje stronę ukraińską. 
Taki warunek postawiła delegacja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. - OBWE sprzyja pokojowemu uregulowaniu konfliktu, ale musimy być pewni, że nasza misja będzie bezpieczna – powiedziała przedstawicielka organizacji Heidi Tagliavini. Informację o zawieszeniu broni potwierdził premier DRL Aleksandr Borodaj. 
- Udział Leonida Kuczmy świadczy o wielkiej wadze, jaką przykłada prezydent Ukrainy do tej misji - komentował rozpoczęcie negocjacji Petro Poroszenko. Rosję na spotkaniu reprezentował ambasador tego kraju w Kijowie Michaił Zurabow, zaś Doniecką Republikę Ludową, obok Aleksandra Borodaja, lider Frontu Ludowego Oleg Cariow. 
W rozmowach bierze udział również „grupa pośrednicząca”, w skład, której wchodzą przedstawiciele OBWE oraz ukraińscy politycy, których zaproponował Władimir Putin: oligarcha i lider ruchu „Ukraiński Wybór” Wiktor Medwedczuk i deputowany Partii Regionów Nestor Szufricz.
Warunki kontynuacji rozmów ze strony republik ludowych Donbasu przedstawił Oleg Cariow
Najważniejsze z nich to „wycofanie z terytorium obu republik Gwardii Narodowej, nielegalnych formacji zbrojnych Kołomojskiego (ukraińskiego oligarchy - red.) i „Prawego Sektora” oraz oddziałów ukraińskiej armii, które ponoszą winę za mordy na ludności cywilnej” oraz „uzgodnienie pomiędzy prezydentem Ukrainy a parlamentami republik projektu aktu konstytucyjnego określającego status republik ludowych”. 
Ostrzej stawia sprawę lider partii „Noworosja” Paweł Gubariew, który nie pełni jednak żadnych oficjalnych funkcji we władzach Donieckiej Republiki Ludowej. W charakterystyczny dla siebie, bezceremonialny sposób postawił trzy główne warunki: „wyprowadzenie ukraińskich wojsk; uznanie przez Kijów DRL i ŁRL; rozmowy o podziale byłej Ukrainy drogą pokojową”. Do tego dodał dwa warunki uzupełniające: „Kołomojski, Awakow i Ljaszko (lider Partii Radykalnej – red.) dobrowolnie poddają się powstańcom a my przekazujemy ich trybunałowi haskiemu; Achmetow dobrowolnie przekazuje narodowi swoją własność i pakuje manatki”. 
Znacznie bardziej umiarkowane stanowisko zaprezentował ukraiński polityk, wskazany przez prezydenta Rosji - Wiktor Medwedczuk. Według niego cel negocjacji to „realizacja pokojowego planu uregulowania sytuacji na wschodzie Ukrainy, zaprzestanie przelewu krwi, zapobieżenie śmierci ludzi, zachowanie jedności kraju”. 
Rozpoczęciu rozmów towarzyszyło zaprzestanie trwającego od wielu dni ostrzału Słowiańska przez ukraińską ciężką artylerię. Spokojnie było też na innych odcinkach frontu.

Jednak równocześnie z rozpoczęciem negocjacji doradca Petro Poroszenki Jurij Łucenko ogłosił, że jeśli do 27 czerwca powstańcy nie złożą broni, to ukraińska armia przystąpi do dalszych działań zbrojnych. 
Tego samego dnia kijowski sąd zarządził aresztowanie 11. przedstawicieli władz donieckiej i ługańskiej republik ludowych, m.in. premiera DRL Aleksandra Borodaja. Ponadto Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przedstawicielkę Donieckiej Republiki Ludowej w Mariupolu Irinę Woropajewą. 

Z drugiej strony, w dniu rozpoczęcia negocjacji pojawiła się informacja, że raporty o zwolnieniu ze służby złożyło około 400. żołnierzy elitarnej 25. dywizji wojsk wewnętrznych z Dniepropietrowska, drugie tyle odmówiło dalszego udziału w walkach w Donbasie.

Ponadto kijowskie władze formalnie rozwiązały rozbity kilka dni temu przez powstańców batalion Gwardii Narodowej „Ajdar”. 
Powstańcze wojska rosną natomiast w siłę. 21 czerwca na uroczystej przysiędze żołnierzy armii DRL w Doniecku Paweł Gubariew ogłosił, że wojska tylko tej republiki liczą już 40 tysięcy ochotników. Pojawiły się też informacje o sformowaniu, dzięki opanowaniu ukraińskich magazynów uzbrojenia, pierwszego batalionu pancernego, liczącego 30 czołgów.


Reakcje Zachodu

Zachód przyjmuje te działania histerycznie i wcale nie jest zadowolony z ich wyników, sądząc po zachowaniu zachodnich polityków.  Histeryzuje też prezydent Ukrainy. 
Prezydent Poroszenko 22 czerwca poskarżył się USA do czego go zmusił Putin. W rozmowie z wiceprezydentem USA Josephem Bidenem przy okazji stwierdził, jak podają służby prasowe prezydenta Ukrainy, że siły samoobrony dziesiątki razy naruszyły tryb zawieszenia broni. Według jego informacji, rebelianci ostrzeliwują pozycje ukraińskich żołnierzy. Wiceprezydent Biden ze swojej strony zapewnił, że Stany Zjednoczone uważnie śledzą rozwój sytuacji na wschodzie Ukrainy. 
Następnego USA, 23 czerwca rzecznik Białego Domu Josh Earnest  poinformował o rozmowie prezydenta Obamy z Władimirem Putinem i oświadczył, że: prezydent Obama "rozmawiał z prezydentem Putinem i ponownie wezwał go, by opowiedział się za pokojem zamiast zezwalać na dostarczanie broni i sprzętu przez granicę i na dalsze wspieranie bojówkarzy i separatystów, którzy dalej destabilizują sytuację na Ukrainie".

Kreml natomiast donosi, że była to rutynowa, we wcześniej ustalonym terminie rozmowa i panowie prezydenci wymienili poglądy na temat Ukrainy, Syrii i Iraku. W komunikacie z Kremla stwierdzono: „Prezydent Putin podkreślił, że dla unormowania sytuacji w południowo wschodnich regionach priorytetowe znaczenie miałoby rzeczywiste przerwanie działań bojowych i rozpoczęcie bezpośrednich negocjacji między skonfliktowanymi stronami”. 
Problem w tym, że strona ukraińska ostrzeliwuje rosyjskie posterunki graniczne, atakuje mimo zawieszenia broni siły zbrojne zbuntowanych regionów a całe oddziały wojsk ukraińskich i „pograniczników” uciekają do Rosji, poddają się siłom zbuntowanych regionów lub odmawiają walk. 
Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że dysponuje odpowiednimi środkami, które pozwalają na monitorowanie sytuacji na granicy i terenach przygranicznych. Co pozwala stronie rosyjskiej sygnalizowanie naruszenia zawieszenia broni we wschodnich regionach Ukrainy. Odnotowano aktywne działania artylerii ze strony Ukrainy na pograniczu w nocy z 21 na 22 czerwca.

Dzisiaj, (24 czerwca), aktywne działania zbrojne były kontynuowane w obwodzie ługańskim na Ukrainie, są zabici i ranni. Do kilku wymian ognia doszło w obwodzie donieckim. Proklamowane w trybie jednostronnym republiki na wschodzie kraju i kontrolowane przez Kijów siły zbrojne oskarżają się nawzajem o naruszenie zawieszenia broni.

Czy ten kruchy niewątpliwie rozejm się utrzyma – nie wiadomo.

Ze strony władz Ukrainy oraz ukraińskich ugrupowań militarnych nie ma woli do jego utrzymania, druga stroną nie ma za grosz zaufania do władzy w Kijowie i odpowiada ogniem na zaczepki.

Unia Europejska w końcówce kadencji jej władz podjęła decyzje o podpisaniu 27 umów z Ukrainą dot. zniesienia ograniczeń celnych i udzieleniu finansowego wsparcia na modernizowanie gospodarki, pod ostrymi rygorami, m.in. o graniczenia pomocy socjalnej dla obywateli i podwyżki cen. Tym samym ze strony Rosji wygasną wszelkie udogodnienia celne, jakie do tej pory miała Ukraina w handlu z Rosją i krajami WNP w ramach unii celnej.

Ukraina nie jest raczej przygotowana do takiego gospodarczego szoku i jesień dla tego państwa  może okazać się jeszcze bardziej dramatyczna niż obecny etap wojny domowej.

***

Amerykański gwałt wykonany europejskimi siłami na pryncypiach demokracji nie przyniósł pożądanych efektów na Ukrainie. Wystarczył tylko jeden telefon z Kremla, by to udowodnić.
Kolejna partia na politycznej szachownicy w rozgrywce z Zachodem przyniosła zwycięstwo Władimirowi Putinowi.
Cena, jaką płaci Ukraina za rozgrywki Zachodu z Rosją jest mierzona setkami trupów, tysiącami rannych ludzi, zdewastowanymi miastami i wsiami, totalnym bezhołowiem uzbrojonych band, czystkami etnicznymi i dziesiątkami tysięcy uchodźców zdesperowanej ludności ukraińskiej.
Unia Europejska kończy swoją kolejną kadencję – wywołaną przez siebie krwawą wojną na pograniczu, wzrostem nacjonalizmów, kreowaniu neofaszystowskiego rządu w dużym europejskim kraju i skrajnym stanem rusofobii.
Wątpliwy to dorobek ….
Skrót artykułu ukazał się na łamach
Polskiej redakcji internetowej
Głosu Rosji
Pod linkiem:






[2] Dariusz Dürschlag - na FB umieścił dokładną relację z tych negocjacji (wraz z podaniem źródeł), z której, po weryfikacji podanych faktów - skorzystałam w artykule.