28 lutego 2019

Wielkie obżarstwo


KULTURA I TRADYCJE
POLSKA, ROSJA/UKRAINA/BIAŁORUŚ


Dzisiaj przypada Tłusty Czwartek i w całej chrześcijańskiej Europie rytu zachodniego pojawiają się na stołach kreple, Pfannkuchen, Boles de Berlin, Berliininmunkki, donuts’y, poncziki, czyli mówiąc po polsku – pączki. Wypierane czasem przez faworki vel chruściki. Cukiernie i markety pełne są słodkości, w pracy nie może zabraknąć talerzyka z kaloryczną polukrowaną bombą.

Słowem - festiwal obżarstwa na słodko.

Tłusty Czwartek, zaadoptowany z pogańskich i antycznych tradycji świętowania zakończenia zimy i nadejścia wiosny - od średniowiecza (XVI w.) jest związany z nadchodzącymi chrześcijańskimi świętami Wielkiej Nocy (Paschy).

Pieter Bruegel - 'Walka karnawału z postem", XVI w.
52 dwa dni przed tym świętem, w ostatni czwartek rozpoczyna się ostatni tydzień karnawału (Zapusty), czas swobodnych zabaw, bali przebierańców, maskarad. Bowiem nadchodzący wtorek (5 marca), znanym w Polsce, jako Śledzik lub Ostatki, jest ostatnim dniem karnawału.Następnego dnia, od tzw. Środy Popielcowej, chrześcijanie zachodni rozpoczynają przygotowania do Wielkanocy – wielodniowym postem - powściągliwością w jedzeniu i zabawach.  

Kiedyś, Wielki Post traktowano bardzo poważnie i starano się przed nim dobrze i tłusto najeść się do syta. Zresztą nadchodził przednówek, w którym kończyły się zgromadzone zapasy żywności na zimę, spiżarnie i spichlerze pustoszały. Ograniczenie jedzenia zapewniało produkty żywnościowe do pierwszych zbiorów i ograniczało groźbę głodu.
Od XVI w. w naszym kraju, wzorem zachodnich sąsiadów, tradycję jedzenia tłustego mięsa wyparły pączki. Początkowo były one robione z ciasta chlebowego i nadziewane słoniną. W krajach zachodnich – było to ciasto drożdżowe nadziewane migdałami i orzechami, potem dżemem i owocami. Od XVIII w. w naszym kraju zaczęto je piec okrągłe i robić z ciasta z dodatkiem drożdży
Tradycja nakazuje zjeść dzisiaj przynajmniej jeden pączek, ale z reguły Polacy jedzą przeciętnie dwa lub trzy.

Świat wschodnich chrześcijan, w tydzień po Tłustym Czwartku, podobnie jak zachodni chrześcijanie, obchodzi „tydzień ostatkowy” - Maslenicę. W tym roku przypadającą na okres od 4 do 10 marca.
Niegdyś była ona, tak samo jak na zachodzie Europy „Tłusty Czwartek” - kojarzona z pożegnaniem zimy i powitaniem wiosny, jako dzień pojednania z bliźnimi i wybaczaniem krzywd. Współcześnie, Maslenica świętowana jest m.in. w Rosji, na Białorusi i na Ukrainie. Kościół prawosławny przyjął ją, jako święto religijne, przypadające na siedem tygodni przed Wielkanocą. Trwa tydzień, i jest to czas uczt i szalonych zabaw, w tym także tańców przy ogniu, jak tradycja nakazuje. 
Paweł. N. Gruzinskij - "Maslenica"
Na stołach królują bliny - tradycyjne danie kuchni rosyjskiej, ukraińskiej i białoruskiej, spożywane podczas Maslenicy. Współcześnie również w innych porach roku, bez kontekstu religijnego
Bliny w rosyjskiej kulturze mają swoje symboliczne znaczenie. Podaje się je matkom po porodzie i na stypach. W Rosji istniał również zwyczaj wystawiania na parapety blinów dla pielgrzymów i biednych ludzi.
Bliny to drożdżowe naleśniki z ciasta z mąki gryczano-pszennej lub gryczano-żytniej. Istnieje wiele domowych receptur przyrządzania ciasta na bliny, z różnych rodzajów mąki, z dodatkiem kasz lub kefiru.
Podawane są na wiele sposobów, od prostych – bez dodatków lub z gotowaną rybą, po eleganckie – ze śmietaną lub roztopionym masłem, kawałkami łososia, wędzonego jesiotra, solonym i marynowanym śledziem, rybnymi sałatkami, marynowanymi grzybami, kawiorem, tartym serem, krojonym jajkiem, rybnymi pastami i sosami. 
Bliny można też podawać na słodko, z konfiturami. Warunkiem podstawowym jest, aby w momencie podania były ciepłe i wilgotne, gdyż szybko tężeją i stają się kruche.

27 lutego 2019

Putin to nie Kaczyński



POLITYKA, ROSJA
Słupki w sondażach spędzają sen z oczu posłowi Kaczyńskiemu, a nie prezydentowi Putinowi
Moskwa, Gostinoj Dwor - Zgromadzenie Federalne, 20.02.2019
Orędzie do narodu Władimira Putina wywołało konsternację w Polsce. Media najpierw wpadły w panikę, że skieruje rakiety na stolicę USA i będzie wojna, a potem szydziły, że zbuduje kilka tysięcy wychodków w szkołach, w których nie ma kanalizacji. By na koniec dowodzić, że poprawa „dobrostanu Rosjan”, to spazmatyczne ruchy Putina, bo mu popularność w narodzie spada.

Sądząc po wypowiedziach specjalistów „od Rosji”, niewiele z prezydenckiego przesłania pojęli, oceniali je pobieżnie, bez rozumienia sedna słów Putina, ani tego, co się faktycznie w Rosji dzieje.

Prezydent Putin wygłosił bardzo ważne orędzie do Zgromadzenia Federalnego. Jest ono związane z wejściem w realizację długoterminowych celów, które postawił przed Rosją. Jak wspomniał na samym początku orędzia, zostały one określone w maju ub. roku dekretem i dotyczą przede wszystkim wewnętrznego rozwoju Rosji – społecznego i gospodarczego. Ich wdrażanie jest ujęte w priorytetowych projektach federalnych, ujmujących konkretne zadania. 
Ich treść i wskazówki odzwierciedlają potrzeby i oczekiwania obywateli kraju. Projekty narodowe budowane są wokół człowieka, aby osiągnąć nową, jakość życia dla wszystkich pokoleń, co można osiągnąć jedynie dzięki dynamicznemu rozwojowi Rosji”, przypominał zebranym.

Władimir Putin tym zagadnieniom poświęcił ponad 85% swego wystąpienia.

SONDAŻE i NOWA JAŁTA

Na zwiększenie w orędziu Putina akcentów społecznych, motywowanych spadkiem poparcia w sondażach, zwracano uwagę w większości mediów. Jest też  w wypowiedziach ekspertów  Ośrodka Studiów Wschodnich: „Zmiana retoryki Kremla stanowi reakcję na ewolucję postaw i oczekiwań społecznych, w tym wyraźny spadek notowań samego Putina”, dowodzą Iwona Wiśniewska, Jadwiga Rogoża, Witold Rodkiewicz i Maria Domańska. Prorokują też, że zapowiedź wzrostu wydatków socjalnych i „nadmierne rozbudzanie oczekiwań społecznych mogą jednak okazać się dla Kremla niebezpieczne, zwłaszcza, jeśli społeczeństwo zrozumie, że dzieje się to pod wpływem spadającego poparcia dla władz w sondażach.” 
„Kreml po prostu boi się narodowej depresji”, dowodzi polska propagandówka dla Białorusi (bielsat.eu). 
Przed zapowiedzianym wystąpieniem Putina padła również sugestia, że Putin „chce nowej Jałty”.(...) przemawiając przed Zgromadzeniem Federalnym, przedstawi Rosję, jako światową potęgę. Jednak jego kraj zmierza do klęski w trzeciej w swej historii zimnej wojnie. I będzie to przegrana bardziej bolesna niż dwie poprzednie”, prorokował red. Wacław Radziwinowicz  (Gazeta Wyborcza).

SZKOLNE UBIKACJE

Władimir Putin, faktycznie, wspomniał o szkolnych ubikacjach w kontekście projektów dla dzieci i młodzieży: „Przy wszystkich osiągnięciach nie należy pomijać oczywistych problemów w tym kluczowym obszarze.(...)  około 200 tysięcy dzieci wciąż chodzi do szkół, w których nie ma normalnego ogrzewania, zaopatrzenia w wodę i kanalizacji 
Ale, czy to jest powód do kpin (Gazeta Wyborcza)?  
W Szczecinie 4076 mieszkań nie ma WC i ich lokatorzy chodzą za potrzebą do ubikacji na półpiętrze lub na zewnątrz budynku - odpowiedziały niedawno władze miasta na interpelację Leszka Duklanowskiego, radnego PiS. Blisko 7 tys. z kolei - ogrzewane jest piecami węglowymi.
Szczecin, to nie wioska w odciętej od świata syberyjskiej tajdze, ale ponad 300 tys. miasto w unijnym kraju, z którego do Berlina można dojechać w godzinę.

GŁOS NARODU


O budowaniu przez Putina, takiego a nie innego modelu państwa rosyjskiego, nie decydują sondaże jego poparcia, ale realne potrzeby Rosjan. Analiza socjologiczna, będąca warsztatem pracy wyszkolonego agenta („KGB-owiec”), bardzo mu się przydaje. Wie, że trzeba słuchać ludzi i wyciągać wnioski. Słucha nie od dziś. Cechą jego czterech prezydentur, to nie tylko wojaże po kraju, ale też doskonale przygotowane wielogodzinne konferencje, podczas których wchodzi w bezpośrednie interakcje z Rosjanami i nie puszcza mimo uszu, co mówią. W kontaktach z Rosjanami, Kreml używa wszystkich współczesnych metod komunikowania się.
Ale tego w Warszawie się nie dostrzega
Władisław Surkow, na łamach „Niezawisimaja Gazieta”, omawiając długie rządzenie Rosją przez Putina, stwierdza: „umiejętność słuchania i rozumienia ludzi, zobaczenia (narodu rosyjskiego) na wskroś, dogłębnie, działanie wyjątkowo zgodne i z godnością - są najważniejsze w państwa Putina
I to jest źródłem podejmowanych przez Putina działań na rzecz Rosji i Rosjan. A nie słupki w sondażach, jak mniema się w Polsce.

DODATNI BUDŻET I REZERWY

Władimir Putin wie, że nim cokolwiek zechce zrobić, najpierw musi określić – jakie cele chce osiągnąć, jak to zrobić, z kim to zrobić, jakie zgromadzić narzędzia i materiały, ocenić koszty i ryzyko, zapewnić finansowanie.
Poprzednia prezydentura była podporządkowana przygotowaniom. Tysiące rozmów i spotkań z Rosjanami, analizy prezydenckich komitetów, dyskusje z gubernatorami, reorganizacja rządu, prace nad legislaturą. Pobudzanie do działań organizacji pozarządowych i wspomaganie społeczeństwa obywatelskiego. Mimo uciążliwych sankcji nakładanych przez Zachód, prezydent też pilnował gospodarki, finansów i jedności państwa, dbając o to, co scala Rosjan - o język rosyjski, historię, kulturę. Tak urzędowanie na stanowisku prezydenta pojmuje Władimir Putin.
Mało, kto w Polsce śledzi te wydarzenia uważnie. „Rosja zagraża, zbroi się i jest agresorem” a Putin to „bandyta, złodziej i krezus”– taki i jedyny przekaz płynie do naszego społeczeństwa.

Tymczasem, Rosja ma uporządkowane finanse i wysokie rezerwy banku centralnego, które w ciągu ostatnich czterech lat wzrosły prawie czterokrotnie do 475 mld dol. Budżet państwa w 2018r. Rosja zamknęła nadwyżką ok. 30 mld dol. Podobnie ma być w tym roku. W grupie G20, taki dodatni budżet mają tylko Niemcy i Korea Południowa. Media odnotowały ten fakt ze zdziwieniem i uważają, że Rosja robi to kosztem...”reform rozwojowych kraju” (Polska.pl), podając, jako przykład... wprowadzenie podwyższenia wieku emerytalnego i wmawiając, że dla Kremla ważniejszy jest budżet niż rozwój Rosji!
Marcin Kaczmarczyk (Polska.pl) na poparcie tych swoich racji przytacza opinię Andreja Kolesnikowa, analityka z Carnegie Moscow Center, w której sugeruje, że Putin oszczędza, by prowadzić dalej agresywną politykę: „on potrzebuje pieniędzy do walki z Zachodem, by zmierzyć się z sankcjami i przyszłymi kryzysami ekonomicznymi”.
Jak to ma się do nakładów na zadania, które przedstawił Putin w orędziu – nie wyjaśnił. 
Dzięki wieloletniej wspólnej pracy i osiągniętym wynikom możemy teraz ukierunkować i skoncentrować ogromne zasoby finansowe na celach rozwojowych. Nikt nam ich nie dał. Nie pożyczyliśmy ich. Te fundusze są wypracowane przez miliony naszych obywateli - cały kraj”, przypominał Putin w orędziu. Muszą być one dysponowane „na zwiększenia bogactwa Rosji i dobrobytu rosyjskich rodzin”. 
Logika i uczciwość wobec faktów nakazują, zauważyć, że Rosja  zgromadziła i gromadzi nadal środki finansowe, by realizować wieloletnie programy narodowe. A nie, jak poseł Kaczyński - składać w imieniu rządu obietnice bez pokrycia.

PUTIN, TO NIE KACZYŃSKI

To, co proponuje Rosjanom Władimir Putin ma już pierwsze efekty. Np. program walki z rakiem, to doświadczenia petersburskiego hospicjum dla dzieci, prowadzonego pod auspicjami cerkwi i efekt ściągnięcia do Rosji - niemieckich specjalistów od onkohematologii, to zmiana prawodawstwa, w efekcie - spadek śmiertelności u dzieci chorych na białaczkę. 

Program walka z ubóstwem daje pozytywne przykłady w Kałudze, Uljanowsku, Tomsku, Niżnym Nowgorodzie, i innych regionach Rosji. Tamtejsze doświadczenie pokazują, że stosowana tzw. umowa społeczna, może stać się sprawnym mechanizmem wsparcia dla ubogich. W orędziu prezydent Putin przypomniał, że granice ubóstwa w 2000r. przekraczało ponad 40 mln ludzi, teraz około - 19 mln Rosjan. Ma nadzieję, że w ciągu kolejnych pięciu lat zmniejszy się ta liczba o połowę
Takich przykładów jest sporo i trudno wszystkie teraz prezentować.

Władimir Putin nie rzuca słów na wiatr, nie obiecuje gruszek na wierzbie. Określił jasno Rosjanom przed laty - cele, wskazuje do nich drogę, podaje sposoby, jak je osiągać. Ma wizję Rosji, która odpowiada znakomitej większości Rosjan, jest zgodna z ich oczekiwaniami. I nie ukrywa też, że wszystko będzie szło, jak z płatka.

Polscy dziennikarze, politolodzy czy eksperci z OSW mają wybiórczą i krótką pamięć.

Ponad dwa lata temu, przemawiając do Zgromadzenia Federalnego w grudniu 2016 r. Władimir Putin zwracał uwagę, że największym dobrem Rosji są ludzie: „Sensem całej naszej polityki jest potrzeba ochrony ludzi i zwiększenia kapitału ludzkiego, jako bogactwa kraju. Dlatego nasze wysiłki mają na celu wspieranie tradycyjnych wartości i rodzin, programów demograficznych, poprawy stanu środowiska, zdrowia ludzi, rozwoju edukacji i kultury”. I konsekwentnie kroczy wyznaczoną drogą. Od lat.

Słupki w sondażach spędzają sen z oczu posłowi Kaczyńskiemu, a nie prezydentowi Putinowi.


Pełen tekst orędzia W.W. Putina
(stenogram w jęz.rosyjskim) 
http://kremlin.ru/events/president/news/59863

 

26 lutego 2019

Tajemnica kościelnej tabliczki


Kościół św. Jakuba z XVIII w.  w Bronikowie
SZTUKA i HISTORIA, POLSKA 
Zwiedzając minionej niedzieli Mirosławiec i okolice, trafiłam do niewielkiego, zabytkowego kościółka we wsi Bronikowo, leżącej w mirosławieckiej gminie. Opisuję go odrębnie. Poza rokokowym wystrojem, krył pewną historyczną niespodziankę
Nie przypuszczałam, że w maleńkim kościółku na polskiej wsi trafię na historyczne ślady carskiego dyplomaty Aleksandra Gorczakowa, watykańskie intrygi, serbskiego biskupa o fatalnym zdaniu o Polakach i ich relacjach z Rosjanami oraz na kardynała, który zalazł za skórę Bismarckowi.
Bo niby jak? A jednak, tak! 
Świat jest mały i wiele historycznych wydarzeń splata się między sobą. I nigdy nie wiadomo, co można przypadkiem odkryć.
Tajemnicza tabliczka
Na ścianie kościelnego przedsionka zwróciła moją uwagę niewielka tabliczka z uwiecznionym imieniem papieża Leona XVIII. Nie mam pojęcia, jaki jest jej związek z tym kościółkiem, w czasach Leona XIII (1878-1903) należał on do luterańskiej a nie rzymskokatolickiej parafii. Zrobiłam zdjęcie. 
Po powrocie do domu, idąc tropem osób na niej uwiecznionych, natrafiłam na szalone epizody z historii.
Na tabliczce widnieje też nazwisko – Ledóchowski. Dosyć szybko udało mi się ustalić, że chodzi o kard. Mieczysława Halka-Ledóchowskiego, którego papież Leon XIII mianował w 1892r. prefektem Kongregacji Krzewienia Wiary.
AD 1867..., co kryje się za tą datą?
Kardynał był od 1866r. arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim, działał na terenach ówczesnego Królestwa Prus (zaboru pruskiego). 
Papież Leon XIII
Kard. M. Ledóchowski
Ostre spory arcybiskupa z pruskimi władzami w czasie tzw. Kulturkampfu kanclerza Bismarcka, dot. nauczania religii w języku niemieckim w tamtejszych gimnazjach oraz obsadzania stanowisk kościelnych, doprowadziły w 1874 r. do jego aresztowania i osadzenia w więzieniu w Ostrowie Wielkopolskim.   
W czasie więziennej odsiadki, papież Pius XI uhonorował abp. Ledóchowskiego godnością kardynała. Uwolniony w 1876r. został wydalony z Królestwa Prus. 
Dzięki życzliwości następcy Piusa XI, papieża XIII osiadł w Watykanie pełniąc różne funkcje w administracji i dyplomacji watykańskiej. Leon XIII poprosił go w 1886r. o złożenie urzędu arcybiskupa. Sześć lat później Leon XIII zaoferował mu prefekturę w Kongregacji Wiary, czyli watykańskim urzędzie propagandy. 
Kard. Ledóchowski w wieku 80 lat zmarł w Rzymie, rok przed papieżem i tam został pochowany, serce natomiast spoczęło w Częstochowie. W 1927r. jego ciało przeniesiono z Rzymu do katedry poznańskiej.
Działalność kard. Ledóchowskiego w tajnej dyplomacji Watykanu nie doczekała się monografii. Nie mniej jednak, znany jest epizod z dziejów służby kardynała w polityce zagranicznej Watykanu[1]. Dotyczy on konfliktu między kard. Ledóchowskim a chorwackim bp. Josipem Jurajem Strossmayerem, apostol­skim administratorem Kościoła rzymskokatolickiego w Serbii. Bp. Strossmayera łączyły różne tajne związki z rządem austriackim i postrzegany był w Serbii, jako rzecznik jego polityki. Jego działalność polityczna w Serbii obracała się wokół interesów Chorwacji, Austrii i Watykanu. Konflikt między polskim kardynałem a serbskim biskupem dot. pracującego w Serbii polskiego misjonarza, benedyktyna Wilibalda Czoka. Tłem była burzliwa rywalizacja mocarstw na Bałkanach i polityka Watykanu wobec Rosji i Austro-Węgier. Jest to jeden z przykładów głębokiej politycznej ingerencji Watykanu w sprawy bałkańskie.
Pojawiły się w tym konflikcie także wątki polskie i antyrosyjskie. Bp Strossmayer napisał, bowiem w 1876r. „Memorandum o ważności i korzyści konwencji, którą należało uzgodnić między sławnym Cesarstwem Rosyjskim a świętą Stolicą Apostolską” skierowane do carskiej służby dyplomatycznej. Polscy historycy uwypuklają „antypolskie i rusofilskie” treści w tym dokumencie. Opinie o Polakach serbski biskup ma dosyć ostre. 
Pisał m.in.:
„(...) Polacy są nieprzejednanymi wrogami Rosjan. Polacy zaślepieni nienawiścią do Rosjan zachowują się tak, jakby postawili sobie za zasadę formułę: Flectere si nequeo superos, acheronta, movebo, i rzeczywiście Polacy z tej nienawiści zgodnie współpracują z wrogami swojego i wszelkiego rodu ludzkiego, z tego powodu skłonni są zjednoczyć się z samym piekłem, aby tylko mogli szkodzić Rosjanom i udaremniać ich zamiary. Polacy czasem tak szaleją w swojej nienawiści przeciw Rosjanom, że nawet odmawiają egzystencji Słowia­nom w Europie i mówią, że Bułgarzy na południu są potomkami Tatarów, a Rosjanie na północy potomkami Mongołów. Polacy, którzy wciąż narzucają się całej Europie, każde przedsięwzięcie Rosjan określają, jako zamach przeciw wolności i kulturze.
Polacy w pierwszym rzędzie oblegają bramy Watykanu i przedstawiają duszę Rosjan taką dziką i okrutną, że aż Rusinów różnymi mękami i gwałtami zmuszają do wystąpień. Wydaje się, że właśnie w tej intencji powstało bractwo rezurekcjonistów (zmartwychwstańców). Wiel­kie nieszczęścia tak zepsuły świadomość Polaków, że bardziej żywią się iluzjami niż prawdą i zawsze chętniej przyjmują iluzoryczne argumenty, niż prawdziwe i praktyczne. Z tego też powodu są bardzo często wyśmiewani przez przyjaciół i wrogów na swoją wielką zatratę. (...) Tyle jest wstrętu w Polakach wobec Rosji, że zawsze i wszędzie jakby, z jakie­goś wyroku losu degenerują się do wrogów Rosji — możemy to nazwać Polonizmem. Tego Polonizmu nie można zwalczyć ani dobrodziejstwami, ani pogromami. Nie po raz pierwszy [Polacy] odrzucają dobrodziejstwa, albo nawet, jeżeli je przyjmą to wykorzystują do walki. Niejednokrotnie [Polacy] w klęskach rosną i nieustannie nabywają siły, aby szkodzić. Według mnie istnieje jednak niezawodny środek, którym można ten Polonizm zwalczyć: jest nim konwencja [konkordat], którą trzeba zawrzeć ze Stolicą Świętą. Taka konwencja jednym uderzeniem zniweczyłaby potwarz o wrodzonej naturze Rosjan, że czynią oni gwałty zgodnie ze swoim sumieniem, że wyrządzają zło wierze katolickie. Taka konwen­cja byłaby jawnym i jasnym świadectwem dla całej Europy, że Rosjanie szanują i cenią wolność wiary i sumienia oraz że są całkowicie warci miłości i przyjaźni całej Europy i najkulturalniejszych narodów. Ta konwencja na wieki uczyniłaby całą Europę głuchą na krzywdę, oskarżenia i lamenty Polaków, że walczą oni pro aris etfocis, kiedy walczą przeciw Rosjanom. (...) Oprócz tego taka konwencja przygotowałaby drogę do duchownego pojedna­nia Rosjan i Polaków, a to spotkałoby się z radością i uznaniem wszystkich Słowian. Istnieje zdrowa część Polaków, która swojego szczęścia szuka w pojednaniu z Rosjanami”. 
Aleksander Gorczakow
Czytałam tą opinię z osłupieniem. Niewiele się w naszej mentalności i stosunku do Rosji - zmieniło. Po 143 latach, można to samo bez mała, o nas powiedzieć. 
Głębokie są korzenie polskiej rusofobii.
Polscy historycy uważają, że kard. Ledóchowski był zorientowany w działaniach bpa Strossmayera w ramach tajnej polityki Watykanu wobec Rosji i należy przypusz­czać, że znał treść memorandum bpa Strossmayera, skierowanego do szefa carskiej dyplomacji, ministra Aleksandra Gorczakowa. 
Sugerują, że i tu też należy szukać przyczyn wspomnianego konfliktu.
Patrzę się na nieco już rozszyfrowaną tajemniczą tabliczkę z wiejskiego kościółka i nadal dręczą mnie nadal pytania, na które nie znam odpowiedzi. 
Czy tabliczka powieszona w przedsionku dawnej luterańskiej świątyni, ma nobilitować ten kościółek? Po co ją tam powieszono? A może tylko dlatego, że widnieje na niej papieskie imię?...Bo skoro jest na niej wypisane, to powinna być w kościele.... Co oznacza data uwieczniona na tabliczce?
I skąd się ona tam znalazła?
Te okolice przed wojną nie były polskie. Nie weszły po I wojnie światowej w skład II Rzeczypospolitej. Do 1945r. mieszkali tu głównie niemieccy luteranie. 
Nie sądzę, by na tej wsi akurat osiedlili się potomkowie jakiś krewnych polskiego kardynała. 
W kościółku brak jest jakiejkolwiek informacji o tabliczce, w przewodnikach i w informatorach też nic nie znalazłam. 
Ale za to, na marginesie dociekań jej historii, poznałam, co dziesiątki lat temu o Polakach sądziło duchowieństwo serbskie i jak głęboko watykańska dyplomacja wnikała w sprawy europejskie.



[1] Piotr Żurek: „Kardynał Mieczysław Ledóchowski i Kościół katolicki w  Serbii w drugiej połowie XIX wieku”, Przegląd Historyczny, nr 94/1, 2003r. str. 23-41.  Patrz: http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r2003-t94-n1/Przeglad_Historyczny-r2003-t94-n1-s23-41/Przeglad_Historyczny-r2003-t94-n1-s23-41.pdf