Czwartek
(18 października) był pointą mego pobytu w Rosji – udziałem w Rosyjsko-Norweskim Forum Biznesowym
dot. gospodarki morskiej. Szalenie interesującym, lecz od strony merytorycznej,
najpierw zaprezentuję je w macierzystym piśmie, potem na blogu.
Ale
już teraz mogę stwierdzić, że było bardzo pouczające dla polskiego
dziennikarza.
Po pierwsze – bardzo wysoki poziom merytoryczny, tego spotkania, po drugie - reprezentacja biznesu rosyjskiego związanego współpracą w sferze energetycznej i morskiej z biznesem norweskim – kompetentna, po trzecie – pokaz gospodarki rosyjskiej - imponujący, po czwarte wreszcie – analityka gospodarcza ze strony rosyjskiej - solidna, rzeczowa i uczciwa.
Po pierwsze – bardzo wysoki poziom merytoryczny, tego spotkania, po drugie - reprezentacja biznesu rosyjskiego związanego współpracą w sferze energetycznej i morskiej z biznesem norweskim – kompetentna, po trzecie – pokaz gospodarki rosyjskiej - imponujący, po czwarte wreszcie – analityka gospodarcza ze strony rosyjskiej - solidna, rzeczowa i uczciwa.
Się pracuje.... |
Sala
konferencyjna Izby Handlowo-Przemysłowej FR przy ul. Uljanki 6 utrzymana w
stylu zabytkowego budynku, stosownie wyposażona, Forum przygotowane znakomicie
i oczywiście, zachowano wysoki stopień bezpieczeństwa.
W Moskwie przechodzenie przez bramki bezpieczeństwa w miejscach publicznych jest normą i nie ma wyjątku, czy idę na zakupy do GUM, na koncert, czy na forum. Tam gdzie jest większa ilość ludzi, tam są kontrole. Sprawne i można się do nich przyzwyczaić. Mnie – nie raziły.
Ul. Iljanka 6, Izba Handlowo-Przemysłowa FR |
W Moskwie przechodzenie przez bramki bezpieczeństwa w miejscach publicznych jest normą i nie ma wyjątku, czy idę na zakupy do GUM, na koncert, czy na forum. Tam gdzie jest większa ilość ludzi, tam są kontrole. Sprawne i można się do nich przyzwyczaić. Mnie – nie raziły.
DUCH OJCA
Wczoraj
wieczorem, wracając z parku Zarjadie i koncertu kameralnego, odbywającego się w
tamtejszej Sali Koncertowej w ramach Festiwalu Muzyki Rachmaninowa, odkryłam,
że podążam śladami ojca, który był tu 55 lat temu.
Tata
mieszkał w hotelu Metropol, dokładnie vis a vis hoteliku, w którym ja teraz mieszkam.
Przyjechał, by z radzieckimi kolegami z departamentu żeglugi ministerstwa transportu (znajdującego
się od czasów ZSRR, po tej samej stronie ulicy, co mój hotelik, (dokładnie …przez ścianę),
przekonsultować rejs polskiego masowca m/s „Kolejarz” - Północną Drogą Morską.
Hotel Metroipol, na przeciwko mojego hoteliku Matrioszka |
Ja
natomiast wczoraj poświęcałam czas … Północnej Drodze Morskiej, słuchałam przedstawicieli
rosyjskiej morskiej administracji na temat jej rozwoju, budowy infrastruktury jej
portów, systemów bezpieczeństwa żeglugi i tym podobne. Zaprzyjaźniałam się z
rosyjskim armatorem – Sovcomfłot, który ją obecnie eksploatuje.
Niesamowity
zbieg okoliczności. To tak, jakby tata duchem mi patronował i towarzyszył w
Moskwie. Chodzimy dokładnie tymi samymi drogami z dokładnością, co do metra!
MAŁY RACHMANINOW
Natalia,
która jest moim cicerone po Moskwie, urocza i typowa Rosjanka, ma też typowy
stosunek do czasu, więc się spóźnia lub wpada na ostatnią chwilę a potem ma do
mnie pretensje. Już się do tego przyzwyczaiłam. Plącze jej się też mistyka
prawosławia z wiedzą historyczną, więc rozmowy z racjonalną luteranką, (czyli
mną) na temat zwiedzanych przeze mnie cerkwi i cerkiewek są przeurocze. Ciężko
jej jest zachować dystans do tego, co mówi, a moje pytania ją irytują. Nawet
nie wie, jak pozwala mi przez to wnikać w zakamarki rosyjskiej duszy.
Sala Koncertowa "Zarjadie" |
Ale
wróćmy do Rachmaninowa. Ja przed Salą Koncertową, a Natalii nie ma. Wejść do
wnętrza nie mogę, bo nie mam biletu, a bramki bezpieczeństwa i kontrola biletów
tuż za drzwiami. Przestronny hol Sali Koncertowej "Zarjadie" – nie dla melomana, czekającego
na przyjaciółkę z biletem. Byłam spocona, wolałam czekać we wnętrzu niż w
podmuchach nadrzecznych zefirków.
Poza
mistyką prawosławia, Natalia jest niewolnicą smartfona, którym wszystko
załatwia, bilety też. Po pewnych
perturbacjach przesłała mi taki elektroniczny bilet na mój smartfon, a potem młodzieńcy
przy bramce odkodowali go i odczytali. Mogłam wejść do wnętrza. Natalia wpadła
w ostatniej minucie na salę.
Koncert
odbywał się w tzw. Małej Sali Koncertowej, niezbyt pięknej wizualnie, ale o znakomitej
akustyce. To, co działo się na scenie nie zawsze odpowiadało temu, co było
napisane w programie, ale w sumie był to uroczy wieczór.
Mnie zafascynowała Msza na chór mieszany i podwójny kwintet dęty Igora Strawińskiego, nie znałam tego utworu.
Mnie zafascynowała Msza na chór mieszany i podwójny kwintet dęty Igora Strawińskiego, nie znałam tego utworu.
Wnętrze sali kameralnej |
Zapowiedziane
w programie „Symfoniczne tańce” z op. 45 na orkiestrę - Rachmaninowa, okazały się
jego „Wokalizą” (Vocalise) z op. 34. Wprawdzie ciekawie wykonaną, ale takie
wpadki programowe (a było ich więcej tego wieczoru), nie uchodzą prestiżowej
scenie muzycznej Moskwy!
Drugim
mankamentem było to, że taksówkarze nie chcieli podjechać pod salę, bo „nie
wolno”, bo „trzeba dodatkowo płacić”, itp. Piramidalny nonsens, skoro przed
salą jest olbrzymi parking, parkują tam prywatne samochody, a do sal
filharmonicznych melomani często podjeżdżają taksówkami, lub chcą nimi wracać
do domu. Ktoś, kto wymyślił te ograniczenia ma nie po kolei w głowie.
Oczywiście
dla Natalii była to sytuacja normalna, a dla mnie – nienormalna i ni czorta nie
chciałam się ruszać sprzed wyjścia z Sali Koncertowej. Nie udało jej się
przekonać taksówkarza, nie podjechał, musiałyśmy do niego dojść między jakimiś
rusztowaniami. Elegancka, światowa sala koncertowa i bzdurny system
transportowy.
W
końcu dojechałyśmy do hotelu, by przegadać (jak to kocha Natalia) program na piątek.
W hoteliku było jej za duszno, za gorąco i nie tak, ale na tym samym podwórku
hotelowym, naprzeciwko, z dawnych łaźni zachowały się pyszne zabytkowe sale, dzisiaj służące za restaurację. Oczywiście poszłyśmy tam, w końcu to raptem kilka kroków na tym samym podwórku.
Gadanie było długie, w dużym wykładem na temat ikon z wizerunkiem Matki Boskiej w prawosławiu i programem zwiedzania na piątek - pod herbatkę z rokitnika i lody waniliowe.
Z całego tego gadania, jak się dzisiaj okazało, wyszły nici, bo Natalia… jak zwykle spóźnia się od …dobrych kilku godzin.
Przewidziałam taki wariant, a nawet byłam tego pewna, więc spokojnie skończę porządkować zdjęcia i wybiorę się do Muzeum 1812r., oglądnąć wystawę poświęconą Aleksandrowi II i zjeść gdzieś jakiś kolejny rosyjski obiadek.
A Natalia?
Gadanie było długie, w dużym wykładem na temat ikon z wizerunkiem Matki Boskiej w prawosławiu i programem zwiedzania na piątek - pod herbatkę z rokitnika i lody waniliowe.
Z całego tego gadania, jak się dzisiaj okazało, wyszły nici, bo Natalia… jak zwykle spóźnia się od …dobrych kilku godzin.
Przewidziałam taki wariant, a nawet byłam tego pewna, więc spokojnie skończę porządkować zdjęcia i wybiorę się do Muzeum 1812r., oglądnąć wystawę poświęconą Aleksandrowi II i zjeść gdzieś jakiś kolejny rosyjski obiadek.
A Natalia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz