24 kwietnia 2013

Między Moskwą a Berlinem



Dziwnym trafem, przy publikowaniu dzisiejszego materiały o forsowaniu Odry w czasie II wojny światowej - "wykasował się", wbrew mojej woli, post poświęcony relacjom rosyjsko-niemieckim.
Publikuję go ponownie. Jednocześnie przeprszam za różny krój czcionki - dzieje się to bez mojej woli i wbrew przyjętym wzorom. Nie mam na to żadnego wpływu.
 


Tragi Przemysłowe w Hanowerze, z Rosją w roli gościa specjalnego, były jednocześnie swoistym szczytem niemiecko-rosyjskim, na którym bezpośrednio, twarzą w twarz, w cztery oczy - prezydent Rosji Władimir Putin mógł z kanclerz Angelą Merkel wymienić opinie o tym, co dla obu stron jest trudne i „leży na wątrobie” m.in. o Cyprze, ale nie tylko.
Wprawdzie Niemiecki Komitet ds. Stosunków Gospodarczych z Europą Wschodnią hanowerskie spotkanie (8 kwietnia) nazwał  szczytem gospodarczym, tym niemniej - sprawa Cypru musiała być i była rozpatrywana. Bowiem wszelkie decyzje UE wobec tego kraju nie są dla Rosji i jej gospodarki obojętne. 
Rosja została też zaatakowana na szerokim froncie medialno-politycznym za kontrolę przeprowadzoną w rosyjskich organizacjach pozarządowych korzystających z finansowego wsparcia z zagranicy. Objęła ona także fundacje działające na obszarze Rosji, będącymi wsparciem i zapleczem niemieckich partii politycznych.

 Zwiększona współpraca gospodarcza i nierówny rynek

10 lat temu, rządząca wówczas w RFN koalicja SPD/Zieloni (Schröder / Fischer) wyszła z inicjatywą zacieśnienia współpracy Niemiec z Federacją Rosyjską. Inicjatywa wcale nie znowu tak altruistyczną. Niemcy miały i mają nadal w tym swój narodowy interes.
Wolumen wymiany handlowej wzrósł z 15,1 mld euro w 1998 r. do 38 mld euro w 2005r. (ostatni rok rządzenia koalicji) i do ponad 80 mld euro w 2012 roku - na korzyść Niemiec.
Niemcy mają też zapewniony szeroki dostęp do zasobów nośników energii z ogromnych złóż Rosji, a także możliwość korzystania z lukratywnego rynku rosyjskiego, bardzo atrakcyjnego dla niemieckiego przemysłu zorientowanego na eksport.
Zgodnie z opinią berlińskich ekspertów - niemiecki przemysł potrzebuje tego rynku, bowiem sprzedaż jego wyrobów do południowej strefy euro zwęża się z powodu kryzysu gospodarczego. 
Berlin dąży także do zwiększenia tej współpracy z powodu rosnących wpływów Chin w Rosji. Moskwa i Pekin nie tylko planują rozwój dwustronnych stosunków gospodarczych, są również zainteresowane zwiększeniem współpracy politycznej i wojskowej, co z niemieckiej perspektywy jest oceniane, jako działania kosztem zachodniej hegemonii[1].
Rosja jest dziesiątym najważniejszym niemieckim partnerem handlowym z tendencją wzrostu. Ale bilans handlu zagranicznego w tym przypadku jest bardzo nierówny. 75% niemieckiego importu to ropa i gazu a kolejne 10% to surowce metalowe. 
W Rosji natomiast, coraz bardziej tamtejsza gospodarka generuje import nowoczesnych towarów przemysłowych z Niemiec.
Eksport niemieckiego przemysł do Rosji rośnie, zapewniając stabilne zyski, natomiast jego sprzedaż do objętej kryzysem południowej strefy euro w UE - spada. 
Wg Niemieckiego Komitetu ds. Stosunków Gospodarczych z Europą Wschodnią - rosyjski udział zakupów w całości niemieckiego eksportu podwoił się w ciągu ostatnich dwóch dekad i wynosi obecnie 3 %[2].
Niemcy nie przewidują osłabienia więzów gospodarczych z Rosją. Podczas inauguracji targów kanclerz Merkel stwierdziła, iż - „Niemcy i Rosja - kształtowanie przyszłości razem” jest mottem „Roku Rosji, „ który jest obchodzony obecnie w Niemczech i odwzajemnia się „Rokiem Niemiec” w Rosji. Targi w Hanowerze zdaniem niemieckiej kanclerze - powinny pomóc niemieckim i rosyjskim firmom w „zwiększeniu współpracy i nawiązaniu nowych kontaktów” [3].

Antyrosyjska nagonka medialna

Niemieccy eksperci w trosce o gospodarczą hegemonię Niemiec w Rosji, wskazują na niemieckie media, które rozpętując nagonki na Rosję, mogą tej hegemonii zaszkodzić.
Stwierdzają jednoznacznie, że obecnie „dążenia do współpracy gospodarczej z Rosją zostały zastąpione w mediach sporem o nowe rosyjskie ograniczenia, które wpływają także na niemieckie fundacje „partyjnie zależne”, będące instrumentami wpływu polityki zagranicznej Niemiec” ·.Nie ukrywają też, że „fundacje te, dzięki wsparciu finansowemu, zapewniają Berlinowi, utrzymanie bliskiego kontaktów ze środowiskiem nowej rosyjskiej klasy średniej, która jest w czynnej opozycji i wywiera wpływ na rząd Putina[4].
Niemieccy eksperci przypominają, że przed ostatecznymi decyzjami wyborczymi w kampanii prezydenckiej w Rosji: ….”Wybitny członek rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny, zareagował na kontrowersje między dwiema tendencjami w niemieckim podejściu do Rosji i wezwał Niemcy do rezygnacji z „wątpliwych” interesów z rosyjskimi firmami, i stanęły po stronie demonstrantów przeciwko Putinowi, wśród których, jak słyszy się w Berlinie, wielu może być przekonanych do podjęcia długoterminowego prozachodniego kursu” [5].
Należy przyjąć, że te prognozowane przez niemieckich ekspertów prozachodnie sympatie w nowej rosyjskiej klasie średniej po decyzjach bankowych na Cyprze - wyraźnie oziębły.
Polskie media są na ogół antyrosyjskie i wspierają niemieckich chadeków w trwającej obecnie w Niemczech kampanii wyborczej do Bundestagu, lansując w Polsce niemieckie, antyrosyjskie stanowiska i opinie, kreując Niemcy na państwo, które zaostrza kurs wobec Rosji.
Polska Agencja Prasowa [6], kilka dni po wizycie prezydenta Putina w Niemczech poinformowała polską opinię publiczną: Niemiecka prasa: Koniec przyjaźni między Niemcami a Rosją, powołując się na artykuł „Koniec przyjaźni” w „Der Spiegel”. Dowodem końca dobrych stosunków RFN z Niemcami, ma być wg PAP i „Der Spiegel” polecenie rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa zwiększenia intensywności działań wywiadowczych na obszarze Niemiec. 
Gazeta niemiecka, wg PAP, dowodzi, że prezydent Putin kilka lat temu ograniczył infiltrację niemieckich instytucji i to ograniczenie przestało obowiązywać. Co wg „Der Spiegel” jest narastaniem w stosunkach niemiecko-rosyjskich - „epoki lodowcowej”. Niemiecka gazeta twierdzi, powołując się na źródło w urzędzie kanclerskim, że kanclerz Merkel całkowicie pozbyła się złudzeń dotyczących politycznego i społecznego rozwoju w Rosji."Berlin nie chce jednak zrywać mostów" - powiedziała osoba z otoczenia kanclerz. Jak podkreśla redakcja, a PAP powtarza, spotkanie Putina z Merkel przy okazji Targów Przemysłowych tydzień temu w Hanowerze przebiegało w "lodowatej atmosferze". Przy tej okazji kanclerz RFN podaje gazeta „publicznie skrytykowała rosyjskie represje wobec działających w Rosji organizacji pozarządowych”. „Ofiarą kontroli i przeszukiwań” wg niemieckich mediów - padło w marcu też kilka niemieckich organizacji, w tym zbliżona do CDU Fundacja im. Konrada Adenauera. „W jej siedzibie funkcjonariusze rosyjskich służb zarekwirowali twarde dyski komputerów” – donosi wg PAP „Der Spiegel”.
„Der Spiegel” w ferworze kampanii wyborczej CDU zapomniał napisać, że niemieccy eksperci ds. niemieckiej polityki zagranicznej, w tym też eksperci rządowi - jawnie twierdzą, iż te fundacje niemieckie, skontrolowane w marcu przez Rosjan – zajmują się wspieraniem rosyjskiej opozycji za niemieckie partyjne pieniądze. Twierdzą również jawnie, że rosyjscy opozycjoniści jak Andrej Nawalny, nawoływali publicznie, by niemiecki biznes w Rosji wystąpił razem z rosyjską opozycją przeciwko Putinowi.
Jeżeli fundacja CDU i inne niemieckie fundacje działające legalnie w Rosji wspierają działania opozycji wobec legalnych władz państwa – to trudno dziwić się, że organy tego państwa postanowiły dokładniej przyglądać się, na co idą płynące z Zachodu szerokim strumieniem do Rosji pieniądze. To samo uczyniłby rząd RFN wobec każdej takiej zagranicznej fundacji działającej na niemieckim terenie.

Niemieckie obawy

Niemieckim wpływom gospodarczym na Rosję, wg ekspertów -  zagraża konkurencja. Niemcy były przez lata najważniejszym partnerem handlowym dla Rosji i widzą obecnie dla siebie zagrożenie w krajach azjatyckich, wskazując przede wszystkim na Chiny. Rosja wskazuje palcem na inne kraje europejskie, jak np. Holandia.
Rosyjsko-chiński handel rozwija się od lat od lat, w zeszłym roku osiągając obroty o wartości - 68 mld euro (88 mld USD) i zgodnie z założeniami, wg niemieckich ekspertów, ma gwałtownie wzrosnąć do wartości 100 mld USD w 2015 r. i 200 mld USD w roku 2020.
Niemieccy analitycy przypominają, że prezydenci obu krajów osiągnęli porozumień w tej sprawie w Moskwie pod koniec marca, przy okazji pierwszej oficjalnej wizyty nowego prezydenta Chin, Xi Jinping. Przypominają, że pierwsza podróż zagraniczna nowego prezydenta odbyła się do Rosji i jest utrzymaniem tej praktyki chińskiej od 2000 r. Tej wizycie, jak poprzednim, przywiązuje się olbrzymią wagę, bowiem zdaniem ekspertów, podkreśla ona wyjątkową rolę stosunków dwustronnych między Rosją i Chinami.  
W Berlinie przywiązuje się wielka wagę do tych rosyjsko-chińskich relacji. Nie tylko gospodarczych zresztą. Niemcy z niepokojem patrzą na to, że chińskie firmy od dawna rozszerzają swoją działalność nie tylko we wschodnich rejonach Rosji. Ich zdaniem – Chińczycy obecnie prowadzą działalność gospodarczą na całym obszarze Rosji i zwiększają transakcje obejmujące własne, chińskie inwestycje. Co szkodzi uprzywilejowanej pozycji firm niemieckich. Niemieccy eksperci piszą wręcz: „ nawet na podstawie pośrednich uwarunkowań, niemiecki przemysł, który jest egzystencjalnie zależny od zagranicznych klientów, jest w niebezpieczeństwie utraty rynku” [7].
Ale to nie wszystkie obawy. Sojusz Rosji z Chinami, może zahamować, zdaniem niemieckich ekspertów, proces ograniczania globalnej ekspansji Chin. Zwracają na szereg mechanizmów oddziaływania globalnego z udziałem Rosji i Chin. Jak np. BRICS [8] – sojusz wschodzących mocarstw ekonomicznych lub wojskowych, jak Szanghajska Organizacja Współpracy (SCO)[9]. Ścisła współpraca Moskwy z Pekinem zapewnia Rosji większą swobodę manewru w stosunku do Zachodu. Jednocześnie Rosja unika związana się wyłącznie z Chinami.
Niemcy sugerują, że w Rosji, w niektórych kręgach panuje przekonanie, iż Rosja nie jest w stanie w dłuższej perspektywie konkurować z chińskimi wpływami politycznymi i ekonomicznymi na świecie.

Rosja-Niemcy: przyjaciele nie mogą się kłócić

Jadąc na Targi Przemysłowe do Hanoweru, prezydent Putin nie ograniczył swojej kwietniowej (7-9) wizyty wyłącznie do Niemiec. Odwiedził też Holandię, gdzie rozmawiał z królowa Beatrix i premierem Markiem Rutte. Tak się składa, że oba te kraje są głównymi partnerami handlowymi Rosji.
- Faktem jest, że ostatnio między Rosją a Niemcami nagromadziło się wiele wspólnych problemów, roszczeń i nieporozumień – stwierdza rosyjski publicysta Aleksiej Fiedosiejew [10], analizując skutki tych wizyt w „Kaliningradzkiej Prawdzie”. Trzy z problemów są, wg niego, najbardziej reprezentatywne dla obecnych stosunków niemiecko-rosyjskich.
          Pierwszym problemem jest sytuacja na Cyprze i tamtejsza reforma „konfiskaty” bankowej. Banki na Cyprze de facto uszczupliły znacznie zasoby finansowe większości rosyjskich deponentów, których znakomita część swoje pieniądze tam zdeponowane zdobyła w uczciwy sposób. – Teraz władze niemieckie i UE, jako całość, próbują się zdystansować od decyzji podjętych przez rząd Cypru – zauważa red. Fiedosiejew, - stwierdzając, że jest to inicjatywa samych Cypryjczyków. Jest jednak oczywiste, że bez zgody, a ponadto – bez poważnej presji ze strony instytucji UE upoważnionych do zajmowania się Cyprem, nikt by nie zdecydował się na dobrowolne niszczenie systemu bankowego, który przez lata był podstawa suwerennej gospodarki.
Rosyjski publicysta nie zostawia suchej nitki na niemieckiej kanclerz. – W przypadku kryzysu na Cyprze – dowodzi, - w Niemczech po raz pierwszy od wielu lat ktoś wyszedł z cienia i pokazał, kto jest szefem w UE. Wystarczy przypomnieć ostrą naganę, która otrzymał rząd Cypru od kanclerz Merkel podczas próby zwrócenia się do Rosji o pomoc w rozwiązaniu kryzysu.
Stanowisko Rosji było jednak w tym przypadku jednoznaczne i w pełni uzasadnione. Nie było najmniejszych powodów, by Cyprowi dawać miliardy dolarów pożyczki za bezwartościowe aktywa. – Putin podczas spotkania z Angelą Merkel – zauważa red. Fiedosiejew, - całkiem słusznie powiedział, że Rosja ma nadzieję, że przyszłości scenariusz Cypru nie zostanie powtórzony.
Nie mniej faktem jest, że to nie podatnicy UE, ale m.in. Rosjanie i rosyjskie firmy zostały zmuszone przez UE, by ze swoich zasobów gotówkowych zdeponowanych w bankach cypryjskich udzielić Cyprowi bezzwrotnej gratyfikacji. A przecież Rosja, do UE nie należy i za państwa członkowskie UE – nie odpowiada.
Przemawiając  dzisiaj (17.04.2013) w Dumie Państwowej premier Dmitrij Miedwiediew zapewnił, że kryzys finansowy na Cyprze nie wyrządził szkód strukturom państwowym w Rosji. Dodał, że należy stworzyć w Rosji sprzyjające warunki podatkowe „żeby pieniądze pozostały w naszym kraju”.
- Unia Europejska pokazała na Cyprze najgorszy przykład tego, jak powinno się realizować politykę konfiskacji – stwierdził premier Miedwiediew.
           Drugim problemem jest polityka energetyczna Niemiec. - Niemcy od kilku lat starają się zmniejszyć swoją zależność od rosyjskich węglowodorów (nośników energii – przyp. mój) – uważa rosyjski publicysta, - pomijając oczywisty fakt, że niemiecka gospodarka zależy od eksportu własnych towarów do Rosji i nie mniej od importu z niej nośników energii. Żaden z niemieckich polityków, należących do rządzącej partii, CDU, nie spieszy się zastanowić się nad tym, że Rosja jest największym i najbardziej obiecującym rynkiem dla niemieckich produktów w Europie Wschodniej.
Politycy niemieccy może się nie zastanawiają, ale zarówno niemieccy eksperci zajmujący się ekonomią i polityką zagraniczną, w tym także rządowi, doskonale o tym wiedzą, jak i środowisko biznesowe Niemiec. Relacje między ekspertami i biznesem a politykami bywają różne w RFN. Czasami, jak ostatnio, polityka bierze górę nad pragmatyką gospodarczą. Politykę zaś wspomagają generalnie nastawione antyrosyjsko niemieckie media.
Rosyjski publicysta w omawianym artykule z Kaliningradzkiej Prawdy zwraca uwagę, że jeśli RFN samodzielnie, czy też poprzez UE i jej mechanizmy, będzie się „starała stosować wobec Gazpromu i innych rosyjskich dostawców nośników energii nadmiernie restrykcyjne środki, to okaże się, że Rosja nie będzie miała realnej możliwości reagowania na zachowanie się Niemiec”. Taki scenariusz, ostrzega Rosjanin – przyniesie przegraną po obu stronach.
           Trzecim problemem ciążącym na relacjach rosyjsko-niemieckich, zdaniem red. Fiedosiejewa są globalne problemy w strefie euro. Ratowanie strefy euro w UE szalenie obciąża niemiecką gospodarkę, która mimo impasu rozwija się. Zagrożone finansową i gospodarcza katastrofa państwa tej strefy, zdaniem rosyjskiego publicysty są „ jak walizka bez rączki – i wyrzucić szkoda, i ciężko ciągnąc”. Ta sytuacja, jego zdaniem „powoduje spore „zamieszanie z prawdziwym przywództwem Niemiec w UE”. A to z kolei „nie przyczynia się do tworzenia spójnej, zrównoważonej linii strategicznej z Rosją
- W tej chwili, wzajemna integracja gospodarcza z Rosją i Niemcami osiągnęła poziom, że niezależnie od sytuacji politycznej naszego kraju, po prostu nasze kraje „skazane” są na partnerstwo – uważa Aleksiej Fiedosiejew. I dodaje: - Wizyta Władimira Putina w Holandii wykazała, że Rosja może zacząć zdywersyfikować swoją zagraniczną działalność gospodarczą nie tylko na Wschodzie, ale także w samej UE. Ci, którzy chcą zająć uprzywilejowane miejsce po Niemczech, zjawią się szalenie szybko, bowiem jak przysłowie mówi: „święte miejsce nie pozostaje nigdy puste”.
Tak wiec nie tylko Chiny zagrażają pozycji Niemiec w Rosji, konkurencja może się pojawić z strony przygranicznego sąsiada z UE.

 Relacje z Rosją a niemieckie wybory

Nie bez wpływu na stosunki niemiecko-rosyjskie są nadchodzące w tym roku wybory do niemieckiego parlamentu (Bundestagu) i w efekcie kreowanie rządzącej koalicji oraz wybory nowego rządu i kanclerza Niemiec. W Niemczech trwa ostra walka o elektorat i pozycje wyborcze. Co oczywiście owocuje sięganiem przez chadeków po odwieczne i ulubione tematy związane z niemiecką polityką zagraniczną – prawa człowieka w Rosji, czy ostatnio - dot. kondycji, statusu i roli organizacji pozarządowych w tym kraju. Przeciwnik CDU w wyścigu wyborczym - lewicowa SPD - nie kwestionuje ani partnerstwa z Rosją, ani też nie podważa ważności działań niemieckiego rządu w tym kierunku. Dlatego też, uważa rosyjski publicysta, wszelkie „trudne pytania” kierowane pod adresem prezydenta Putina przez niemieckich dziennikarzy „powinny być przyjmowane w kontekście prowadzonej w Niemczech kampanii wyborczej”.



[1] Raport:”Partner Nation Russia”, 8.04.2013, patrz: http://www.german-foreign-policy.com/en/fulltext/58521
[2] Materiały z Deutsch-Russischer Wirtschaftsgipfel (Niemiecko-Rosyjskiego Szczyt Gospodarczy), 3.04.2013, patrz:  www.ost-ausschuss.de
[3] Wystąpienie Kanclerz RFN (Grußwort der Bundeskanzlerin anlässlich der Hannover Messe 2013), patrz: www.hannovermesse.de
[4] Raport: „German-Russian Contradictions” (Niemiecko-Rosyjskie Sprzeczności), 2.03.2012, patrz:   http://www.german-foreign-policy.com/en/fulltext/58283
[5] Tamże:
[6] PAP, informacja z 14.04.2013
[7] Raport:”Partner Nation Russia”, 8.04.2013, patrz: http://www.german-foreign-policy.com/en/fulltext/58521
[8] BRICS  - luźny sojusz ekonomiczny Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA.
[9] SCO - obejmuje Chiny, Rosja, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan i Uzbekistan.
[10] Fiedosiejew A.:”Россия — ФРГ: дружить нельзя поссориться” (Rosja – RFN: Przyjaciele nie mogą się kłócić),16.04.2013, „ Kaliningradzka Prawda”, patrz przedruk w rosyjskiej edycji „Głosu Rosji” - http://rus.ruvr.ru/2013_04_16/Rossija-FRG-druzhit-nelzja-possoritsja/

Marsz na Berlin - przywracanie pamięci

Walcząc po obu stronach Odry zginęli za wolność. 
Bitwa o Berlin Armii Czerwonej prowadzona przy udziale I Armii Wojska Polskiego, w Rosji określana, jako Berlińska Strategiczna Operacja Ofensywna, - była ostatnią z głównych ofensyw kończących II wojnę światową. 
W marszu na stolicę III Rzeszy stanęła naturalna przeszkoda - rzeka Odra.
Boje nadodrzańskie z wojskami hitlerowskimi, które przyniosły śmierć i rany tysiącom żołnierzy radzieckich toczyły się na obszarach, które po wojnie weszły w skład państwa polskiego. Ta ziemia spłynęła potokami krwi i jest znaczona setkami mogił żołnierzy Armii Czerwonej.

W pierwszym etapie bitwy o Berlin (16-20.04) wojska radzieckie (1.Front Białoruski i 1. Front Ukraiński) przełamywały opór hitlerowców nad Odrą i Nysą oraz pokonały wschodnie koryto Odry (2 Front Białoruski), na południe od Szczecina. Kolejne pięć dni (20-25.04) - to okrążanie Berlina. W tym samym czasie po sforsowaniu zachodniego brzegu Odry 26 kwietnia 1945 r. zdobyto Szczecin.
- Niezmiernie boleśnie dotknęła mnie śmierć najlepszego przyjaciela Ryśka Kuleszy – wspomina po latach gen. Wojciech Jaruzelski[1], uczestnik tych walk – stało się to pod koniec wojny, kiedy przyszło nam forsować Odrę. Toczyliśmy mordercze walki o Starą Odrę (…) atakowaliśmy zawzięcie, Wermacht zaś stawiał silny opór.
Ostatni etap bitwy o Berlin (26.04 – 8.05) to zlikwidowanie niemieckiego okrążenie w okolicach Gubina i Frankfurtu nad Odrą i zaciekle walki o każdą dzielnicę Berlina. 
W całej ofensywie berlińskiej brało udział 2,5 mln żołnierzy wojsk radzieckich (w tym 200 tys. żołnierzy I Armii Wojska Polskiego). Ponad 81 tys. z nich zginęło lub zostało uznanych za zaginionych (w tym 2,5 tys. Polaków). Ponad 280 tys. żołnierzy zostało rannych.
Pomnik Żołnierza Radzieckiego

Przypominam o tym nie bez kozery.
Po 1989 r. w Polsce notorycznie umniejsza się rolę wojsk radzieckich w walkach na Pomorzu Zachodnim. Co wiosnę, w kwietniu trwa medialno-historyczna dyskusja, czy rzeczywiście wojska te zdobyły Szczecin, czy tylko wkroczyły do opuszczonego przez Niemców miasta.
Pomnik poświęcony żołnierzom radzieckim wyzwalającym Szczecin i inne miasta Pomorza zachodniego, przy pl. Żołnierza w Szczecinie został pozbawiony wieńczącej go gwiazdy, symbolu Armii Czerwonej a dyr. szczecińskiego oddziału Muzeum Narodowego, Lech Karwowski zaproponował kilka dni temu tę gwiazdę umieścić w budowanym Muzeum Przełomów, jako symbol … walki z komunizmem. 
 Sam pomnik dewastują, co jakiś czas bojówki prawicowe obraźliwymi napisami, których władze miasta nie usuwają. Co raz pojawia się też pomysł usunięcia pomnika z centrum miasta i przeniesienie go na Cmentarz Centralny, gdzie znajdują się kwatery wojenne  mogił żołnierzy polskich i radzieckich, chociaż akurat tam znajduje się już pomnik braterstwa broni.
Szczecin
Ugrupowania prawicowe nie tylko w Szczecinie domagają się usuwania z miast, miasteczek czy osiedli pomników, obelisków i innych znaków upamiętniających daninę krwi i życia, jakie składali na polskiej ziemi żołnierze radzieccy w czasie II wojny światowej.
Stosunek do walk żołnierzy radzieckich i niemieckich na obszarze polskim w wojny, jak i samej  wojny - dzięki publikacjom medialnym, prawicowym politykom, działaniom IPN oraz historykom, którzy mylą propagandę polityczną z pracą badawczą jest w Polsce coraz bardziej ambiwalentny. I często radziecki żołnierz jest traktowany w Polsce identycznie jak …hitlerowiec.
O rocznicy forsowania Odry w okolicy Siekierek i Gozdowic pamięta się wyłącznie w kontekście udziału w nim polskich żołnierzy. Miejscem upamiętniającym te walki jest powstały tuż po wojnie Cmentarz Żołnierzy I Armii Wojska Polskiego w Starych Łysogórkach/Siekierkach. Spoczywa tam 1987 żołnierzy, którzy zginęli podczas forsowania Odry i w walkach o Berlin, także - przyjaciel gen. Jaruzelskiego. Tu też odbywają się religijno-patriotyczne uroczystości z udziałem władz regionu, wojska i kombatantów.
Ostatnio nastawienie do dawnych wydarzeń nieco się zmieniło.
Cmentarz Centralny w Szczecinie
Po pierwsze – w czasie tegorocznych uroczystości rocznicowych związanych z forsowaniem Odry nie zapomniano o czerwonoarmistach i na radzieckim cmentarzu wojennym w Chojnie zostały wystawione przez 12. Dywizję WP warty honorowe. Pochowanych jest tam 3985 żołnierzy, w tym tylko 972 znanych z nazwiska. Na tablicy informacyjnej przy cmentarzu widnieje napis „Spoczywają tu żołnierze różnych narodowości byłego Związku Radzieckiego, którzy zginęli w czasie II wojny światowej wyzwalając ziemię chojeńską i kostrzyńską. Walcząc po obu stronach Odry zginęli za wolność. Chwała im i cześć! Niech spoczywają w pokoju”.
Szczecin. Kwatery żołnierzy radzieckich
  Ostatni pochówek 91 żołnierzy radzieckich, ekshumowanych z terenów Pomorza Zachodniego odbył się tu w 2011r. Sześciu z nich udało się zidentyfikować.
Po drugie - na radzieckim cmentarzu wojennym w Cybince, 21 kwietnia, w obecności przedstawicieli rosyjskiej ambasady odbyła się uroczystość złożenia w zbiorowej mogile szczątków 431 żołnierzy. Zostały one odnalezione na terenie byłego cmentarza w Kostrzynie nad Odrą. Prace ekshumacyjne prowadzi Pilska Grupa Historyczno-Poszukiwawcza "Witeź" z pomocą wolontariuszy z kraju i z zagranicy. Jesienią planowane jest dokończenie prac w tym miejscu. Przeprowadzone od 12 do 20 kwietnia ekshumacje były kontynuacją prac z ubiegłorocznej jesieni. Wówczas ekshumowano szczątki ponad stu żołnierzy radzieckich, które złożono na cmentarzu wojennym w Gorzowie Wlkp. Pod koniec II wojny światowej pochowano w Kostrzynie w zbiorowych mogiłach ok. 1,1 tys. żołnierzy, którzy w 1945 roku zginęli podczas zaciekłych walk o to miasto. 
Na terytorium Polski żołnierze radzieccy są pochowani w prawie 500 miejscach - cmentarzach wojennych, wydzielonych kwaterach cmentarzy, mogiłach zbiorowych i pojedynczych. 

- Jesteśmy głęboko wdzięczni za to - powiedział Władimir Putin w 2009 r. podczas wizyty w naszym kraju, -  że w Polsce, w ziemi, w której spoczywa ponad 600 tys. żołnierzy Armii Czerwonej, oddawszy życie za jej wyzwolenie, troskliwie i z szacunkiem pielęgnuje się nasze wojskowe mogiły. Proszę uwierzyć, te słowa - nie są wypowiedziane dla protokołu, one są szczere i idą z serca.

Rocznica wyzwolenia Szczecina z udziałem przedstawicieli wojsk Polski i Rosji. 
Uroczystości w kwaterze wojennej Cmentarza Centralnego.



[1] Kopeć J.: „Dossier generała”, wyd. INTERIM, Warszawa 1991, str. 52

15 kwietnia 2013

Tragedia na drodze




Zdarzył się tragiczny wypadek drogowy. Zginęli ludzie, dwójka Polaków i trójka Rosjan.

Autobus polskiego przewoźnika z Jastrzębia Zdroju na Śląsku, z dwoma polskimi kierowcami, na mocy umowy z biurem podróży z Sankt Petersburga, z białoruskiego Brześcia zabrał na wycieczkę do Paryża grupę dzieci z miejscowości Surowikino, leżącej niedaleko Wołgogradu. 
Dzieci wraz opiekunami do Brześcia przyjechały pociągiem. Trasa autokarowa wiodła przez Polskę, Niemcy, Belgię do Francji. Typowa 8-dniowa szkolna wycieczka po Europie, dosyć popularna w Rosji.  
Wczoraj rano (14 kwietnia o 6,30), ok.13 km od Antwerpii, z nieznanych przyczyn autobus staranował barierki na wiadukcie i runął  z wysokości ok.6 m na ziemię, przewracając się na bok. W autokarze jechało 39 obywateli Federacji Rosyjskiej - 31 dzieci w wieku do 15 - 17 lat wraz z ośmioma opiekunami i nauczycielami. 
W wyniku wypadku zginęło 5 osób, 19 zostało rannych, w tym pięć ciężko. Dwie z nich są w stanie krytycznym. Osoby nie poszkodowane oraz 13 rannych po opatrzeniu i diagnozach lekarskich, których wypisano ze szpitali - odlecieli specjalnym samolotem MSN do Rosji.



Śmierć bezpośrednio w wypadku ponieśli
obywatele Federacji Rosyjskiej:
Nadzieja Derbentisowa l.51, nauczycielka
Olga Aszurkowa, l. 35, przewodniczka
Ilja Kibiriew, l.15, uczeń
oraz
dwaj polscy kierowcy o nieznanych publicznie nazwiskach



Na miejsce zdarzenia udał się polski konsul. Polskie media i internetowe portale informacyjne najpierw zainteresowały się mocno wypadkiem, potem, w trakcie napływania dokładniejszych wiadomości z Belgii i ujawnieniu, że w polskim autokarze podróżowały wyłącznie rosyjskie, a nie ukraińskie dzieci, jak pierwotnie informowano, a kierowcami byli Polacy i którzy spowodowali tragiczna katastrofę – zaczęły milknąć i ograniczać informacje.

Zwłaszcza wtedy, gdy belgijska policja na podstawie wstępnych badań, ustaliła, że w wypadku nie uczestniczyły inne pojazdy  Za prawdopodobną przyczynę wypadku flamandzcy policjanci i ich eksperci przyjęli wstępnie – zaśnięcie kierowcy, śmiertelny zawał serca (atak serca), ewentualnie usterkę techniczną  autobusu. Policja belgijska jako priorytet w badaniach przyczyn wypadku preferuje tzw. czynnik ludzki..

Na drodze nie było śladu hamowania pojazdu. Nie reagował też drugi kierowca. Prawdopodobnie spał. Obaj polscy kierowcy –  nie żyją.

Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvin Gajadhur ujawnił Polskiej Agencji Prasowej (PAP), że w firmie (nie ujawnionej publicznie z nazwy i miejsca siedziby) od marca tego roku prowadzona była kontrola, którą zakończono mniej więcej tydzień temu. "Wykryto naruszenia, które dotyczyły czasu pracy kierowców, ale nie były one rażące" - powiedział Alvin Gajadhur [1]. Dodał, że trzech kierowców ukarano mandatami m.in. za "skrócenie dobowego i tygodniowego czasu odpoczynku", natomiast wobec firmy trwa postępowanie administracyjne i przewoźnik może obecnie wnosić swoje uwagi do protokołu z kontroli. 
Rzecznik Gajadhur dodał, jak podają turystyczne biuletyny internetowe, że w ciągu ostatnich trzech lat autobusy przewoźnika były kontrolowane 16 razy i tylko raz stwierdzono naruszenie norm czasu pracy [2].

O tym, że firma przewozowa była ze Śląska podało tylko radio RMF[3]. Potwierdziła to Pia Libicka. wicekonsul RP w Belgii w rozmowie z  TVP [4]. Natomiast konsul Jan Cibulla ujawnił, że autobus pochodził z Jastrzębia-Zdroju [5]. Ale te szczegóły można było znaleźć w internetowych biuletynach turystycznych a nie powszechnie dostępnych mediach. 
Wg flamandzkich i rosyjskich mediów, polska placówka dyplomatyczna potwierdziła także, że firma była wcześniej kontrolowana i że w gronie trzech kierowców, którzy otrzymali nagany za nieprzestrzeganie norm czasu pracy i odpoczynku od jazdy - był ich bezpośredni przełożony. Polskie media publiczne o tym fakcie nie informują. Czy dotyczy to także kierowców, którzy zginęli – informacji nie ma.



KOMENTARZ

Naruszanie norm czasu pracy, jazda bez należytego odpoczynku kierowców  –  jest zjawiskiem nagminnym u polskich przewoźników. Polskie służby kontrolują, wystawiają mandaty, reagują. To fakt. Po to m.in. powołano do życia stosunkowo niedawno Główny Inspektorat Transportu Drogowego. 
Faktem też jest, że polscy kierowcy nie cieszą się dobrą sławą. Na polskich drogach ginie najwięcej ludzi w Europie, jest też najwięcej wypadków drogowych.

Kiedy zdarza się tragiczny wypadek, w którym na dodatek poszkodowane są dzieci, nie ważne czy polskie czy  rosyjskie – media powinny sprawę stosownie nagłaśniać, jako przestrogę dla innych. Pewnie by tak robiły, gdyby były to dzieci polskie czy, jak mniemano – ukraińskie.

Tym razem media dostają przedziwnej amnezji. Im bardziej niewygodne dla Polski fakty i im bardziej poszkodowani są Rosjanie – tym milczenie jest głębsze. 
Ale ono nie zakryje problemów.

Nie przeczytałam w donosach medialnych, by ktokolwiek ze strony polskiej złożył Rosjanom kondolencje z powodu tragedii na belgijskiej drodze, nie przeprosił za wypadek spowodowany przez Polaków. Nie znalazłam żadnej adnotacji o takich kondolencjach na stronie internetowej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ani polskiego MSZ.

Nie przeczytałam też w polskich, flamandzkich lub rosyjskich mediach, by ktokolwiek z polskich dyplomatów pofatygował swój dyplomatyczny zadek do szpitali i sprawdził jak się inni poszkodowani Rosjanie, głównie dzieci -  czują.

Nic się nie stało?!