18 maja 2018

Obraz z Ermitażu. Kwestia proporcji (Cz. 1)



PRESS-TOUR (7-14 maja 2018) Rosja
Petersburg 13 maja

Inaczej wygląda Petersburg na mapie, inaczej na zdjęciach i pocztówkach, inaczej na starych rycinach, a jeszcze inaczej na starych filmach radzieckich, chociaż pokazuje dokładnie to samo.

PAŁAC ZIMOWY

Stałam na placu przed Pałacem Zimowym mając za plecami gmach Sztabu Generalnego. Z kociokwikiem w mózgu. Wszystko przez proporcje. Inne w pamięci, inne przed oczami. Imperatorska wielkość jednak nie była przytłaczająca, aczkolwiek wyraźnie odczuwalna, przede wszystkim z powodu wysokości kolumny z aniołem stojącej po środku. 
Jeszcze nie przeczuwałam, co mnie czeka, gdy o 11.07, zgodnie z adnotacją na bilecie, przekroczę progi pałacu i najsłynniejszego muzeum na świecie – Ermitażu. Wcześniej w salach gmachu Sztabu czekało kilka wystaw do zobaczenia…
Na razie czułam się niezauważalnym mikronem, kątem oka obserwując sznureczki wycieczek wychodzących z autokarów, parkujących po wschodniej stronie placu i podziwiając konny zaprzęg nad bramą Sztabu na przemian z parą w historycznych strojach, która plątała się po placu szukając chętnych na wspólne zdjęcie. 

ERMITAŻ

Jadąc do Petersburga specjalnie nie przytłaczałam pamięci informacjami o Petersburgu i jego cudownościach, chciałam mieć świeże doznania, niedeterminowane cudzymi opiniami. Mniej więcej wiedziałam czyje i jakie dzieła sztuki będę mogła zobaczyć w Ermitażu, jak prezentuje się rosyjski barok, także wiedziałam. 
Schody Ermitażu

I to, że będą tłumy zwiedzających - również. Wchodząc do Ermitażu nie do końca wiedziałam natomiast, na czym się skupię, czy na bajecznej architekturze i wystroju wnętrz, czy na prezentowanych kolekcjach sztuki.

Dla mnie zwiedzanie z przewodnikiem, i to w tłumie różnych wycieczek, jest mordęgą nie do wytrzymania. Więc dosyć szybko zgubiłam przewodnika i grupę koleżanek i kolegów dziennikarzy, z którymi byłam na press-tour po Rosji. Po nieudanych próbach ich odszukania, zeszłam na parter w rejon sklepów muzealnych i zaopatrzyłam się bardzo wygodny, poręczny przewodnik po muzeum oraz dosyć obszerny album poświęcony architekturze i kolekcjom Ermitażu. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam wreszcie zwiedzanie i kontemplację sztuki po swojemu, w swoim rytmie i wg własnych zainteresowań. Przedtem wpadłam na ciasteczko i kawę do muzealnej kafejki.

Obraz z Ermitażu. Okiem Francuza (cz. 2)




Ermitaż - obraz G. Beckera - koronacja Aleksandra III
Wyzwalając się od grupy i przewodnika w Ermitażu, przede wszystkim wróciłam do pewnego obrazu, który zwrócił wcześniej moją uwagę. Nie było to żadne arcydzieło o światowej renomie, ale jednak obraz niezwykły. Dziwnym trafem łączył pewne klimaty malarstwa …. gotyckiego, za którym przepadam, z fotograficzną wręcz precyzją prezentowania twarzy, strojów, wnętrza. Przedstawiał koronację imperatora Rosji Aleksandra III i jego małżonki, cesarzowej Marii Fiodorowny, uroczystość, która miała miejsce 25 maja 1883r w Moskwie. Namalował tę scenę francuski malarz Georges Becker (1845-1909).

Inny obraz tego artysty, przedstawiający uroczyste powitanie cara Mikołaja II w Paryżu, także znajduje się w Ermitażu. Ale go nie zauważyłam, gdzieś umknął mojej uwadze.

Obraz niezbyt wielki, oceniając wg wielkości dzieł sztuki prezentowanych w pałacu, zachwyca w detalach. Delektowałam wiernie oddane stroje dam dworu, mundury wojskowych, prawosławnego duchowieństwa i innych postaci. 
Usiłowałam z pamięci wygrzebać czasy Aleksandra III, ale szło mi to nadzwyczaj marnie.  Mężczyzna w średnim wieku u boku żony i ta pełna przepychu uroczystość z niczym mi się nie kojarzyła.Poza świadomością, że to kolejny fragment rosyjskiej historii. 
Nie byłam w stanie przypomnieć sobie, czy Maria Fiodorowna z obrazu Beckera, to ta sama, która urodziła się w Szczecinie i została matka carów, czy inna. „Trzeba będzie, po powrocie do domu, sięgnąć po prof. Andrusiewicza. On będzie wiedział…”, pomyślałam.

DWIE MARIE FIODOROWNY i CAROBÓJSTWO

Maria Fiodorowna
Moje przeczucia były słuszne, „szczecińska” Maria Fiodorowna, to żona Pawła, syna Katarzyny II Wielkiej, pierwszej rezydentki Pałacu Zimowego. Na jej życzenie, wirtemberska księżniczka Zofia Dorota została Marią Fiodorowną. 
I chociaż obrazowa Maria Fiodorowna nie była szczecinianką, to historia Aleksandra III sięgała korzeniami Polski. 
Jego ojciec, Aleksander II, zginął 1(13) marca 1881 r. z rąk Polaka, 25-letniego studenta Ignacego Joachima Hryniewickiego, syna herbowego szlachcica ze wsi Kalinówka, leżącej niedaleko Bobrujska. Media rządowe wskazywały na Polaków i Żydów winnych carobójstwa i wszelkich nieszczęść, jakie spadły wtedy na Rosję. Nastroje wobec „inostrańców” podsycała też Cerkiew.

Jak podaje prof. Aleksander Andrusiewicz w książce „Romanowie. Imperium i familia”, zabójstwo cara „było dziełem grupki fanatyków, szkodliwych marzycieli niemających szerszego poparcia społecznego”. Po raz pierwszy zabójcą cara był cudzoziemiec, spoza wewnętrznych, carskich układów i kierował się innymi celami, niż walka o tron. Hryniewiecki świadomie idąc zabić cara - uważał, że „wspaniałe drzewo wolności domaga się ofiar”. Opozycja rosyjska z narodowowolskiej grupy  zamachowców, uznała go za bohatera a jego czynowi przypisała znaczenie dziejowe, jako sprawiedliwy wyrok dla całej Rosji. Niemniej jednak znakomita większość rosyjskiego społeczeństwa, jak zaznacza prof. Andrusiewicz, potępiła zamachowców, za porwanie się na to, co dla Rosji najświętsze. Zamach na cara „ujawnił skutki politycznego zaślepienia, nienawiści, zemsty i głupoty, połączonej z niesłychaną brawurą”. Na żadnego z rosyjskich carów nie polowano  tak brutalnie i z taką zawziętością, niczym na dzikiego zwierza.

Podczas autokarowej wycieczki po starym Petersburgu, zorganizowanej dla polskich dziennikarzy, oprowadzający nas przewodnik, wspominał o zamachach na cara, pokazał miejsce ostatniego, śmiertelnego zamachu, ale nie wspominał, że carobójcą był Polak.

Car zmarł z wykrwawienia po zamachu bombowym. Konał świadomie, w Pałacu Zimowym, gdzie się narodził i dokąd go przeniesiono. Śmierć dziadka widział 12- letni Mikołaj, późniejszy car Rosji, syn następcy tronu – Aleksandra (III). 
Dwa lata później odbyła się ceremonia koronowania Aleksandra III na cesarza Imperium Rosyjskiego, którą zobrazował Georges Becker.

ALEKSANDER

Aleksander III
Rosja po marcowym zamachu była już inna. Zmieniła się sytuacja polityczna, zmieniły nastroje. Nawet elity, dążące do reform, opowiadały się za silną władzą. Wieś opłakiwała cara - wyzwoliciela, a reakcja społeczna obróciła się nie tyle przeciwko Polakom, co przeciwko Żydom. Pogromy żydowskie trwała trzy lata, generalnie koncentrowały się na pobiciach, niszczeniu mienia, do napadów na sklepy, warsztaty rzemieślnicze i synagogi oraz na politycznych i społecznych represjach. W pogromach zginęło dwóch Żydów.

Ale kwestie żydowskie to nie jedyne problemy, jakie spadły na głowę Aleksandra III. Miał do czynienia z Rosją podziemną i jej radykalnym odłamem - „narodnikami”. Rozpoczęły się procesy zamachowców, Lew Tołstoj prosił cara o łaskę dla zamachowców, bo nie byli, wg Tołstoja, wrogami jego ojca, ale zabili go „dla dobra ludzkości”. Car prośbę pisarza odrzucił. Sześcioro zamachowców, w tym dwie kobiety, skazano na śmierć. Piątka z nich została powieszona, żydowskiej terrorystce Hesii Helfman darowano życie, bo była w ciąży, zmarła jednak w więzieniu na zakażenie krwi w 1882r. Urodzony w więzieniu syn, któremu nadała imię Aaron, wychowywał się potem w żydowskiej rodzinie. Od swoich chlebodawców chłopiec otrzymał imię Aleksander Fiorodowicz i nazwisko Kierenski (Kiereński).

Aleksander III był skromnym człowiekiem, nie lubił się wywyższać, używał prostego języka, gardził bogactwem, co konstatowało z chciwym bogactwa dworem, w przyjaźniach był nadzwyczaj lojalny.  By go lepiej poznać, wszystkich zainteresowanych odsyłam do lektur książek prof. Andrusiewicza.  Dodam tylko, że był też przykładnym mężem i ojcem. 

CARSKA MIŁOŚĆ

I. Kramskoj, portet Marii Fuodorowny, Ermitaż
Aleksander III żonę poznał w nieoczekiwanych okolicznościach.  Jego ojciec, car Aleksander II pragnął dynastycznego małżeństwa z duńską rodziną panującą dla swojego starszego syna Mikołaja Aleksandrowicza. Książę Niki (tak był nazywany w domu) w 1864 r. pojechał do Kopenhagi, by poznać córkę króla Danii – 16-letnią księżniczkę Zofię Fryderykę Dagmar. Jak to się mówi – była to miłość od pierwszego wejrzenia. Niestety, następnego roku, podczas pobytu na Lazurowym Wybrzeżu, książę Niki zachorował śmiertelnie na tyfus. U łoża umierającego czuwali księżniczka Dagmar i młodszy brat Aleksander. Konając książę Mikołaj poprosił brata by się dobrze o Dagmar zatroszczył, a Aleksander przyrzekł, że spełni jego wolę.

Minął rok, do Kopenhagi wpłynął cesarski jacht z Aleksandrem, następcą carskiego tronu na pokładzie. Przywiózł dla Dagmar podarunki i zaproszenie do Rosji. We wrześniu 1866r r księżniczka Dagmar przypłynęła do Petersburga. Przeszła na prawosławie, otrzymując imię Marii Fiodorowny. 28 października (10 listopada) 1866 roku 18-letnia Dagmar została żoną 21-letniego Aleksandra, wielkiego, mającego ponad 2 m wzrostu i 120 kg wagi „rosyjskiego niedźwiedzia”.  „Często myślę, jak to się wszystko stało?! Jak ja otrzymałem od mojego ukochanego brata tron i taką żonę, jak Minni (Marię). Ot, co znaczy Wola Boża!”, zanotował w prywatnym dzienniku Aleksander. Ukochana żona w 1881r. została imperatorową Rosji, a w 1883 – koronowana.

KORONACJA

Fragment obrazu G, Beckera


Fragment obraz G. Beckera
Przedstawiona na obrazie Beckera koronacja Aleksandra III i Marii Fiodorowy odbywa się w soborze Uspiańskim, w Moskwie. Zwiedzałam go kilka dni wcześniej....
Ustawiono tam dwa trony z baldachimem w stylu staro moskiewskiej budowli. Do tronu wiodło 12 stopni. Ceremonii przewodniczyło trzech metropolitów: moskiewski, kijowski i nowogrodzki, co miało podkreślić jedność ziem ruskich i znaczenie najstarszych metropolii. Po uroczystości car i caryca wyszli na Krasnoje krylco (ganek) i pokłonili się ludowi. Podczas uroczystego obiadu w Granowitoj palatia wykonano kantatę Piotra Czajkowskiego: „Sławny rok 1812”, skomponowaną specjalnie z okazji koronacji.

Fragment obrazu G. Beckera
Wspominając te uroczystości, Aleksander III nazwał je najszczęśliwszym dniem swojego życia i wyraził przekonanie, że święta Rosja prawosławna, jaka była przy carach moskiewskich, taką pozostanie na wieki. Ze swej natury i z przekonań politycznych był konserwatystą, broniącym interesów Rosji w imię patriotyzmu, tak jak on to rozumiał.

EPILOG

Ten jeden, niewielki obraz z kolekcji Ermitaża, pokazał mi kolejny, interesujący fragment rosyjskiej historii z polskimi wątkami. W wędrówkach po Petersburgu i Moskwie chodziłam carskimi śladami nie do końca sobie to uświadamiając.

I to jest dla mnie najbardziej fascynujące w tym wyjeździe do Rosji. Ta wielowątkowość, to przenikanie historii i doczesności, które mnie dotykały na każdym kroku. To odkrywanie Rosji i jej niezwykłej historii w różnych miejscach.
***
O wojnach napoleońskich i wielkości Kutuzowa, w kolejnej relacji z Ermitaża.

17 maja 2018

Zrozumieć Rosjan: Niespodzianka Natalii (cz.1)



PRESS-TOUR (7-14 maja 2018) Rosja
Moskwa, 8 maja
By, choć trochę zrozumieć Rosjan trzeba być wśród nich. Fizycznie i duchem. Przeniknąć w ich emocje, pamięć, przekonać się, czym jest historia ojczyzny w ich życiu, na co dzień.  I jak ważny jest dla nich szacunek dla przodków.

Przyjeżdżając na zaproszenie Fundacji Rozwoju Dyplomacji Publicznej im. A.M. Gorczakowa na majowe press-tour do Rosji, miałam ku temu kolejną okazję.

Historia Rosji jest znaczona tysiącami grobów - bezimiennych i bardzo znanych ludzi - jednakowo czczonych, z podobną pamięcią współczesnych. 
Emocje Rosjan z nią związane przemówiły do mnie bardzo różnym głosem: artystyczną charyzmą cmentarza przy monastyrze Nowodziewiczym w Moskwie, monumentalną ciszą Cmentarza Piskariowskiego w Petersburgu i niesamowitością przemarszu moskiewskiego Pułku Nieśmiertelnych w Dniu Zwycięstwa, w którym uczestniczyłam.

Z każdej tej płaszczyzny, śmierć bliskich i rodaków jednoczyła Rosjan - w dumie, smutku, ale i radości, nadając im progresywny impuls na następny dzień.



NIESPODZIANKA NATALII
Moja przyjaciółka Natalia, jest cudownym przewodnikiem po Moskwie i typową Rosjanką, kochającą działać z zaskoczenia serwując niespodzianki.

Przyjechałam w przeddzień do Moskwy, od rana na nogach, spotkania i w samo południe, przy ostrym słońcu - zwiedzania ogrodów Kremla i jego cerkwi. Natalia odnalazła mnie po obiedzie w hotelu i nie bacząc na protesty, wsadziła do taksówki i wiozła Bóg wie gdzie. „Natasza, jestem wykończona, zlituj się, nie lubię niespodzianek”, proszę, a ona: „niespodzianki, to takie …Ruskie”.  Podjechałyśmy pod zabytkowy monastyr będący w remoncie i akurat zamykany dla zwiedzających, ale Natalia ubłagała strażnika i zerknęłyśmy, co nieco do środka. Ale nadal nie wiedziałam, co będziemy zwiedzać, bo chyba nie ten monastyr.

Po kilkunastu krokach przekroczyłyśmy bramę cmentarza, przytulonego do murów monastyru. W XVI - wiecznej nekropolii, od 1932r. zaczęto grzebać sławnych, wybitnych i zasłużonych ludzi dla Związku Radzieckiego, potem - Federacji Rosyjskiej. Chowano tu także tych, którzy z pewnych względów nie mogli być pochowani pod murami Kremla. Cmentarza - nietypowego, jak na rosyjskie obyczaje. Nie było kolorowych płotków, nastrojowych brzóz…

Przed oczyma - zacienione iglakami aleje, pyszne pomniki nagrobne i plejada sław z panteonu kultury i sztuki, osobistości świata nauki, wojskowości, sportu i polityki, groby noblistów. Przede mną rozpościerał się Cmentarz Nowodziewiczy, o statusie cmentarza narodowego, miejsce spoczynku wielu zasłużonych Rosjan.
Mogiła Jurija W. Nikulina
Miałyśmy zaledwie dwie godziny by go zwiedzić. Więc kogo?! Natasza preferowała to, co sercu najbliższe: ludzi teatru, MChATu,  rosyjskiej i radzieckiej kinematografii. Mnie ciągnęło ku muzykom, kompozytorom, do malarzy i rzeźbiarzy. 
Trudno zapomnieć jego głosu....
Zgodnie zatrzymałyśmy się nad grobem zmarłego zaledwie pół roku temu znakomitego śpiewaka operowego Dymitra Chworostowskiego. Natasza zanuciła cichutko „Podmoskownyje wieczera”, które onegdaj tak pięknie śpiewał z Anną Netrebko na Placu Czerwonym. 

Przechadzając się między grobami primabaleriny Galiny Ułanowej i pianisty Emila Gilelsa, Dymitra Szostakowicza, Szaliapina i Roztropowicza, Bułhakowa, Majakowskiego, Czechowa, Gogola, trafiając do kwater Primakowa, Woroszyłowa, Chruszczowa, usytuowanych obok siebie zgodnie, bez względu na wyznanie, pochodzenie i profesję, ale zasłużonych dla Rosji w jej różnych okresach państwowości - z trudem ogarniałam wielkość Rosji.



A przecież ona leżała u moich stóp, wielka i niezniszczalna. Dorobek Rosjan tam pochowanych jest w mojej domowej bibliotece, na płytach z muzyką. Czułam się, jakbym odwiedzała groby najbliższych mi ludzi.

Moja babcia pochodziła z Polski...
Gdzieś na uboczu, przy grobie nieznanych mi osobistości (Lubow Ulitinej i Siergieja Sidorowa), spotkałyśmy starszą panią pielęgnującą mogiłę. „Panie z Polski?”, spytała, słysząc nasze rozmowy. „Moja babcia, po stronie matiuszki, pochodziła z Polszy…”

Historia Rosji zaklęta w kamieniu i spiżu cmentarnych rzeźb i płyt nagrobnych, w grobach mniej lub bardziej zadbanych - w całkowitej koegzystencji. Niesamowite wrażenie.

Wieczorem następnego dnia, spacerowałam w towarzystwie red. Leonida Swiridowa po ul. Twerskiej, obserwując radośnie obchodzony przez Rosjan Dzień Zwycięstwa. Kiedy znaleźliśmy się koło pomnika Majakowskiego, powiedziałam: „wiesz Lonia, wczoraj odwiedziłam Majakowskiego”. Popatrzył na mnie lekko zdziwiony. „Byłam na jego grobie, na Cmentarzu Nowodziewiczym”, dodałam. Popatrzył jeszcze bardziej zdziwiony. Tego w programie naszego press-tour po Rosji nie było.