31 maja 2016

Komunikat giełdowy Zakładów Chemicznych „Police” SA – fikcja na temat złóż w Senegalu



Nowe kierownictwo Zakładów Chemicznych „Police” SA, poinformowało o wykryciu istotnego błędu w bilansach firmy. Władze spółki twierdzą, że w raporcie za 2015 r. poprzednicy zamiast 165 mln zł czystego zysku powinni pokazać blisko 72 mln zł straty -  informuje dzisiaj (31 maja) o tej nader bulwersującej sprawie Gazeta Wyborcza[1].
Zakłady Chemiczne „Police” to część kontrolowanej przez Skarb Państwa Grupy Azoty, drugiego co do wielkości producenta nawozów w Europie.  
Do tej pory powszechnie uważano, w czym utwierdzały opinię publiczną wypowiedzi kierownictwa Z.Ch. „Police” i Grupy Azoty SA, że „Police” po przejęciu udziałów w African Investment Group (AFRIG) w 2013 r. pozyskują część fosforytów niezbędnych przy produkcji nawozów rolniczych z własnych złóż (kopalni) w Senegalu.
Okazuje się, że to nieprawda. W 2015r. senegalska spółka nie wydobyła ani jednej tony fosforytów z własnych złóż.
Giełda Warszawska, zgodnie z wolą ZCH „Police” SA, ujawniła informacje poufne w tej sprawie[2] , w tym też o skierowaniu jej do Komisji Nadzoru Finansowego.

Opis błędu zidentyfikowanego w sprawozdaniu skonsolidowanym oraz jednostkowym Grupy Azoty Zakłady Chemiczne „Police” S.A. za 2015 rok
 (Ujawniony przez GPW w Warszawie komunikat giełdowy Spółki 
dot. przekazania sprawy do Komisji Nadzoru Finansowego
 – załącznik nr 1, str. 1).
„W dniu 11 marca 2016 roku Spółka opublikowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie jednostkowe i skonsolidowane  sprawozdanie finansowe  za  2015  rok.  W  trakcie późniejszej analizy kluczowych projektów w Spółce stwierdzono, że sprawozdania finansowe nie zawierają wielu istotnych  informacji  i  w  sposób  nieprawidłowy  odzwierciedlają  zdarzenia, które miały miejsce w Grupie  Kapitałowej. Biorąc pod uwagę  strategiczne znaczenie informacji, Zarząd Grupy  Azoty Zakłady Chemiczne „Police” S.A. na posiedzeniu w dniu 30 maja bieżącego roku podjął uchwałę w sprawie błędu istotnego w  opublikowanym  jednostkowym i skonsolidowanym sprawozdaniu finansowym Spółki za 2015 rok.
Podkreślenia wymaga fakt, iż podstawą prezentowanych zmienionych danych są dokumenty i decyzje, które były dostępne w Spółce na dzień 31 grudnia 2015 roku. Pakiet błędnie zaprezentowanych danych dotyczy spółki zależnej African Investment Group S.A.  (AFRIG) z siedzibą w Senegalu, której rola w 2015 roku ograniczyła się do pośredniczenia w dostawie fosforytów do GA ZCh  Police  S.A.
W ocenie Zarządu, sprawozdania finansowe jak i sprawozdania z działalności Zarządu za 2015 rok powinny w sposób rzetelny i rzeczowy przedstawiać sytuację Spółki zależnej w Senegalu tak, aby akcjonariusze, inwestorzy i pozostałe otoczenie  biznesowe dysponowali równym dostępem do  informacji.
Zarząd Spółki poprzez opublikowanie zaistniałego błędu wyjaśnia, iż w roku 2015 spółka zależna  African Investment Group S.A. z siedzibą w Senegalu nie wydobywała fosforytów z własnych złóż, a jedynie pośredniczyła w zakupach surowca od podmiotów trzecich z Afryki . Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, iż złoże „Lam Lam” zostało wyczerpane już w roku 2014, a ilości wydobytego surowca były znacząco niższe niż wstępnie szacowano. Złoże „Lam Lam” to jedno z dwóch aktywów zakupionych w ramach  nabycia pakietu kontrolnego akcji  AFRIG w 2013  roku.
Wstępne rozliczenie nabycia  AFRIG zaprezentowano  w rocznym sprawozdaniu  finansowym  za  2013 rok. Wartość złoża szacowana była na 126 mln zł, a  jego  wielkość na 1,5 mln ton.
Drugie aktywa to złoże „Kebemer",  którego wartość na dzień nabycia wstępnie szacowano na 168 mln zł, a wielkość na 56 mln ton, a  koniec kolejnego okresu sprawozdawczego (koniec 2014 r. – ostateczne rozliczenie nabycia ) wartości  jednostkowe tych dwóch aktywów  zmieniły się diametralnie, a kierunek zmian polegał na alokowaniu  większej wartości na złoże  „Kebemer”,  przy jednoczesnym zmniejszeniu wartości złoża „Lam  Lam”. Jednocześnie utrzymano wartość ogółem obu złóż na  poziomie zbliżonym do  poprzedniego okresu sprawozdawczego.  
Spółka zależna AFRIG prowadzi aktualnie prace  związane  z  poszukiwaniem  fosforytów na obszarze złoża „ Kebemer”, jednak że mając na uwadze fakt, iż na dzień 31 grudnia 2015 roku AFRIG  nie  uzyskała jeszcze koncesji wydobywczej,  a także nie dysponuje odpowiednią infrastrukturą umożliwiającą wydobycie, przyjęcie założenia rozpoczęcia wydobycia w 2016  roku, a tym  bardziej  wydobycia  znaczących  dla Spółki  ilości  fosforytów, było i jest zdaniem  Spółki bezpodstawne. (…)”.  
Statek z fosforytami w porcie morskim Police
***
Spółka wystąpiła o niewypłacanie dywidendy za 2015 r.[3] Akcje spółki na Giełdzie Warszawskiej (wg stanu na 31 maja 2016r., godz. 18.00) spadły o 11,98%.

27 maja 2016

Rosja – amerykański wróg Polski. Cz. 1.: „Rzeczpospolita”


Rozszerzony weekend katolickim świętem kościelnym, zaowocował wydaniami świątecznymi opiniotwórczej prasy, w której aż roi się od publikacji związanych z Rosją lub uzasadniających polskie działania skierowane jednoznacznie przeciwko Rosji, jej gospodarce, systemowi obronnemu, itp. 

Widać to w wydaniach świątecznych  „Rzeczpospolitej” i „Gazety Wyborczej”

W ostatnich dniach polska wojna hybrydowa przeciwko Rosji mocno nasiliła się i jest adekwatna do działań stricte militarnych, jakimi są polsko-amerykańskie manewry wojskowe na pograniczu polsko-rosyjskim i na innych obszarach środkowo-wschodniej Europy, prowadzone pod przykrywką NATO.

Na podstawie obserwacji tych zdarzeń, rzec można, że są to działania skoordynowane i ukierunkowane w jednym celu – wskazaniu, że Rosja stanowi poważne zagrożenie dla suwerenności i bezpieczeństwa państw unijnych z dawnego bloku wschodniego, przede wszystkim - Polski.

Polska, bowiem, wg reżyserów i aktorów całej tej zmasowanej rusofobii, jest największą bolączką prezydenta Putina, spędza mu sen z oczu i wywołuje negatywne emocje.
Nad absurdalnością tej tezy nikt się w Polsce nie zastanawia. Ważne, że pojawia się w stosownym czasie, przed czerwcową, unijną debatą dot. zniesieniu lub ograniczenia sankcji wobec Rosji i lipcowym szczytem NATO w Warszawie.

Wszystko to - jest praktycznym realizowaniem amerykańskiej polityki zagranicznej, związanej z utrzymaniem przez USA pozycji światowego hegemona oraz planem przesunięcia amerykańskich baz wojskowych pod granice Rosji, zgodnie z reanimowaną przez USA doktryną Trumana/ Eisenhowera w celu - „powstrzymywania Rosji”.

Działania przebiegają równolegle na wielu polach, głównie: medialno-propagandowym i agenturalnym. Mamy pokazowe akcje zatrzymania domniemanych szpiegów, przeszukiwania i rewizje w organizacjach politycznych, które nie kryły sympatii wobec Rosji, lub były „proputinowskie”, mamy szeroką akcję uświadamiania opinii publicznej przez polską żurnalistykę o zakusach Rosji wobec Polski i to na wielu płaszczyznach, nawet lekcje o roli NATO w Polsce dla dzieciaków z gimnazjów, przygotowane przez …MSZ. 

RZECZPOSPOLITA[1]

Patriot’y zbawieniem dla Polski

„Rzeczpospolita”, poza roztrząsaniem aresztowania Mariusza Piskorskiego, lidera partii „Zmiana”[2], oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji (zajmę się tym tematem szerzej przy omawianiu artykułu w „ Gazecie Wyborczej”), zamieszcza „laurkę” Johna Bairda[3], wiceprezesa amerykańskiej formy Raytheon na temat wyższości instalowanego w Polsce przez jego firmę uzbrojenia amerykańskiego nad innym. Oczywiście słowem nie wspominając, że owe amerykańskie Patriot'y są wycelowane w Rosję.
Tym razem dowodzi, że korzystając z systemu „Patriot” „polskie siły zbrojne zyskają możliwość wspólnych ćwiczeń, szkoleń z armiami wielu państw”. John Baird, wg informacji „Rzeczpospolitej”, jest odpowiedzialnym za Polskę wiceprezesem Działu Zintegrowanej Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w Raytheon Integrated Defense System.


Mimo, że to jest tekst wybitnie reklamowy, autor bezpardonowo zwalcza w artykule swoich konkurentów i powinien być, zgodnie z „Prawem Prasowym” opatrzony stosownym anonsem, że to artykuł sponsorowany, w „Rzeczpospolitej” znalazł się, jako …opinia.

Bez UE i NATO, Polskę upoluje Rosja

W nurt akceptacji działań NATO/USA w Polsce wpisuje się felietonik Andrzeja Talagi, doradcy firm zbrojeniowych i dyrektora ds. strategii w Warsaw Enterprice Institute[4]. Martwi go, że w UE „trzeszczy, kryzys goni kryzysy”, czego dowodem są wybory prezydenckie w Austrii, w których „o mało nie wygrał prorosyjski, eurosceptyczny populista”. 
Opisując tragizm sytuacji w UE, dowodzi, że Polska mogłaby się szykować go życia w osłabionej UE, gdyby nie fakt, że „UE obok NATO – jest dla Polski geopolityczną tarczą”. A bez tej tarczy Europa będzie „strategicznym koszmarem”, terenem wielkich polowań, „głównie Rosji i Niemiec”, na którym „małe i średnie kraje staną się zwierzyną łowną”. Przypomina dzieje Europy od XVI do XIX w., czas, w którym próby reformowania Świętego Cesarstwa Rzymskiego, „ówczesnej wspólnoty europejskiej”, zostały zdławione przez partykularne interesy a „potem przez Rosję” i uwiąd siły Rzeczypospolitej a potem jej całkowity upadek - nie był przypadkowy. Europa jest, wg niego, zamieszkała przez „trzy nacje rozmiłowane niegdyś w bojach o dominację” – Francuzów, Niemców i Rosjan.  Dlatego „zamiast prowokować wytykanie Polski, jako niegrzecznego chłopca na europejskim podwórku, zaproponujmy agendę debaty reformatorskiej” Unii Europejskiej. Innymi słowy, jak UE słaba to nas zdominują Rosjanie, Niemcy i na dodatek Francuzi.

Sankcje dla Rosji, bo USA tak chce

Ale nie ma powodów do obaw przed Rosją, wg „Rzeczpospolitej” – „Ameryka przedłuża sankcje do końca roku. Unia niemal na pewno pójdzie jej śladem”[5], co „potwierdził w imieniu USA Daniel Fried, zastępca sekretarza stanu i b. ambasador USA w Polsce”. Red. Jędrzej Bielecki wprawdzie przyznaje, że UE zatwierdzi swoje stanowisko pod koniec czerwca, ale „jednak stanowisko USA jest tu bardzo ważne, bo od przeszło dwóch lat Bruksela i Waszyngton koordynują w tym względzie swoja politykę”.  
Decyzja w tej sprawie w UE musi zapaść jednogłośnie, zauważa dziennikarz „Rzeczpospolitej”, i przypomina, że za sankcjami, a nawet ich zaostrzeniem, opowiadają się  państwa dawnej radzieckiej "Pribaltiki", Wielka Brytania i Szwecja, ale takie kraje, jak: Bułgaria, Grecja, Węgry, Włochy i Cypr nie kryją już swoich wątpliwości. 
"Rzeczpospolita " przywołuje słowa Aleksandra Rahra, dyrektora Forum Rosja-Niemcy, który przyznaje gazecie, że „zapewne zostanie ostatecznie przyjęta decyzja utrzymania sankcji, choć Unia jest podzielona w tej sprawie. W samych Niemczech SPD chciałaby zniesienia sankcji, ale Merkel uważa inaczej. Aby pozostać nieformalnym przywódcą całej Unii, musi brać pod uwagę nie tylko stanowisko wszystkich krajów Wspólnoty, ale także Amerykanów.

Nie będzie nam Rosja dyktować cen gazu

Polskie władze widzą w rosyjskich dostawach gazu do Europy irracjonalne zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego, chociaż Rosja nigdy nie dała ku temu żadnych powodów. Dlatego też podejmują szereg działań związanych z dywersyfikacją dostaw błękitnego paliwa. Jednocześnie marząc, że Polska będzie centrum, przez które będą szły dostawy gazu do Europy spoza Rosji.  
Na łamach „Rzeczpospolitej” przekonuje o tym Tomasz Stępień, nowy prezes spółki Gaz-System[6]. Na pytanie red. Tomasza Furmana, jak wygląda efekt rozmów z dostawcami gazu z USA i Kanady dla portowego terminalu LNG w Świnoujściu, o czym spółka mówiła rok wcześniej, prezes Gaz-Systemu odpowiedział dyplomatycznie, że „zainteresowanie terminalem LNG w Świnoujściu jest duże. Na razie ma ono wymiar deklaracji, rozmów i pytań”.
Ale dalej zapewnia, że projekt gazociągu Baltic Pipe z Danii do Polski dla norweskiego gazu, planowane interkonektory, i gazoport w Świnoujściu - pozwolą Polsce na tej infrastrukturze stworzyć prawdziwy rynek gazu ziemnego. 
Jako głównego odbiorcę gazu na tym rynku widzi …Ukrainę.
„Dzięki temu, m.in. nie będzie na rynku nieuzasadnionej presji na podwyżki cen”.
Prezes spółki Gaz-System, zdaje się zapominać, że im więcej pośredników w sprzedaży gazu, tym wyższa jego cena.Gaz z Rosji do Niemiec, przesyłany gazociągiem Nord Stream zawsze będzie tańszy, bowiem trafia bezpośrednio od dostawcy do odbiorcy i jego magazynów, i to wspólnym gazociągiem. 
Polska natomiast ze swoim systemem gazowym i terminalem LNG jest tylko pośrednikiem, w dostawach gazu, który obciąży swoich klientów - różnymi kosztami wliczanymi w cenę gazu dostarczonego do klienta, tj opłatą za tranzyt, za usługi terminalu LNG, za fracht gazu  do terminalu w Świnoujściu, przeniesionymi kosztami tranzytu gazu przez różne gazociągi ze złóż norweskich do Polski, amortyzacją kosztów poniesionych na gazowe inwestycje, itp.

Dekomunizacja ukraińska i „sowiecki” Kreml

Przy okazji „Rzeczpospolita” zajęła się też Ukrainą i jej dekomunizacją [7], gdzie posługuje się opiniami rosyjskiego historyka i opozycjonisty Nikity Pietrowa, który dla gazety powiedział m.in.: „Kremlowi w ogóle nie podoba się cała ukraińska dekomunizacja, bo część swojej legitymacji czerpie z sowieckiej przeszłości. Do dziś wykorzystuje sowiecką mentalność, sowieckie praktyki, a nawet chwyty sowieckiej propagandy”.
„Rzeczpospolita korzysta też z opinii moskiewskiej niezależnej „Nowaja Gazieta”, cytując: „Regiony najbardziej sowieckie w swoim stylu życia pierwsze poddają się agresji. Najlepszym tego przykładem jest Donbas i Krym”.

***

Cz. 2 . dot. Gazety Wyborczej"  i komentarz - poniżej
patrz:  http://sophico21.blogspot.com/2016/05/rosja-amerykanski-wrog-polski-cz-2.html








[1] RZECZPOSPOLITA nr 121(10454) środa-czwartek 25-26 maja 2016.

[2] Andrzej Stankiewicz: „Pierwszy więzień PiS”, str. A 8.

[3] John Baird: ”Patrioty ułatwią wymianę doświadczeń”, str. B16.

[4] Andrzej Talaga: „ Zniknie UE, mocni ruszą na żer”, str. A 10.

[5] Jędrzej Bielecki” „Zachód nie odpuści Rosji”, str. A 12.

[6] Tomasz Stępień: „Wzrośnie bezpieczeństwo dostaw gazu”, str. B 20.


[7] Andrzej Łomaniowski: ” Dekomunizacja: wojna na symbole”, str. A 12.









Rosja – amerykański wróg Polski. Cz. 2.: „Gazeta Wyborcza”




GAZETA WYBORCZA[1]

Casus Piskorskiego

Medium red. Adama Michnika, podobnie jak „Rzeczpospolita” zajęła się Mariuszem Piskorskim i jego partią „Zmiana”, którą zdaniem ABW założyli Rosjanie [2]. Dziennikarze powołują się na ABW i prokuraturę, chociaż oficjalnie, i agentura i prokuratura, …milczą i o sprawie lidera Zmiany nie chcą nic oficjalnie powiedzieć. 


Duża część artykułu dot. działań Piskorskiego na …Ukrainie, gdzie w lutym ub. roku zorganizował wg prokuratury, wyjazd członków partii i kierował „prowokacją mającą na dokonaniu przez aktywistów jego partii dewastacji pomnika Bandery i malowaniu antyukraińskich napisów, sugerujących, że zrobili to Polacy mieszkający na Ukrainie”. Poza tym brał udział w referendum na Krymie „w celu przedstawienia opinii publicznej” tego referendum, „w sposób oczekiwany przez władze rosyjskie”. 
Poza tym Piskorski spotykał się z przedstawicielami rosyjskich organizacji pozarządowych, którzy, wg prokuratury, byli w rzeczywistości „kontaktami służb wywiadowczych, czego Piskorski miał mieć świadomość”. Miał od nich przyjmować „zadania operacyjne w zakresie wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską celem propagowania tez zbieżnych z interesami Rosji”. I do jego zadań należało, jak podaje Gazeta Wyborcza, „manipulowanie nastrojami społecznymi i wywieranie wpływu na postawy społeczne w Polsce”, za co miał otrzymywać pieniądze. 
Gazeta podaje, że wg ich źródeł, (czyli wg przecieku z ABW) Mateusz Piskorski od 2013 r. do maja 2016r. brał udział w „działalności rosyjskiego wywiadu cywilnego, skierowanej przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, poprzez uczestniczenie w spotkaniach operacyjnych z osobami stanowiącymi kontakty służb wywiadu, przyjmowanie zadań operacyjnych celem propagowania rosyjskich interesów i manipulowania nastrojami polskiego społeczeństwa, pobierając na tę działalność środki finansowe i wynagrodzenia”.

Mówiąc wprost, sympatie prorosyjskie czy szacunek wobec rosyjskiego prezydenta, objawiane przez Polaków w różnych sposób, a także publiczne piętnowanie ukraińskiego ludobójstwa na Polakach - to wina Piskorskiego i jego niezarejestrowanej partii. I to wg ABW nazywa się …szpiegostwem.

Obecnie w Polsce, jeśli społeczeństwo myśli inaczej o Rosji czy jej prezydencie, niż głoszą to propagandowe media i rządzący politycy, to znaczy, że ulega „manipulacjom nastrojami” i „propaguje rosyjskie interesy”. 
A osoby, które gdziekolwiek (np. w Internecie czy w mediach) ujawniły prorosyjskie opinie, czy też zaakcentowały to swoją postawą i działaniem – mogą być oskarżone o szpiegostwo na rzecz Rosji. 
Każdy kontakt z jakąkolwiek rosyjską organizacją pozarządową, o ile nie jest ona w Rosji określona „agentem wpływu”, czyli opozycyjną, finansowaną przez Zachód – może być określony przez polski wymiar sprawiedliwości i polskie tajne służby – jako szpiegostwo na rzecz Rosji.

Poza przekazaniem przecieków z ABW i prokuratury na temat uwięzionego lidera Zmiany, Gazeta Wyborcza, sugeruje, że mężczyzna, który chciał wysadzić w powietrze autobus z pasażerami we Wrocławiu naśladował braci Cajnajewów[3], Czeczenów, który identyczną bombę podłożyli w czasie biegu maratończyków w Bostonie.

Polityczne euro-obligacje

Rosyjskimi euro-obligacjami zajął się red. Kublik[4] i zgoła finansowy temat potraktował politycznie. Pisze, że minister finansów Rosji, Andriej Siłujanow zapowiedział, iż tą pierwszą emisją euro obligacji „od czasów inwazji na Krym”, (chociaż żaden rosyjski minister nie używa określenia „inwazja” wobec wydarzeń na Krymie), „Rosja chce potwierdzić swoją obecność na międzynarodowych rynkach finansowych”.  Innymi słowy, uważa red. Kublik, Rosja chce „pokazać, że inwestorzy z Zachodu chcą robić interesy z Rosją, mimo sankcji nałożonych na Rosję z powodu agresji na Ukrainę”. 

Gazeta Wyborcza ze smutkiem stwierdza, że jeszcze, w ub. miesiącu plany Moskwy mogły być pogrzebane przez międzynarodowe instytucje: Clearstream i Eurorocler, które nie chciały obsługiwać rosyjskich euro-obligacji, po zastrzeżeniach, jakie wniosły USA i UE. Rosja znalazła sposób na wymuszone przez  Amerykanów fochy zachodnich instytucji finansowych i wobec takich postaw powierzyła obsługę swoich obligacji własnemu, kontrolowanemu przez rząd bankowi VTB Capital, a rozliczeniami zajmie się również rosyjska instytucja finansowa - NRD (Nacjonalnyj Roscziotnyj  Depozitarij). 
Doradcą prawnym tej emisji została amerykańska kancelaria prawna Cleary Gottlieb Steen and Hamilton, która już reprezentowała rosyjski rząd w międzynarodowych sporach Rosji dot. kompanii naftowej Jukos.

Red. Kublik wspomina też, że szykując do prywatyzacji objętego zachodnimi sankcjami koncern Rosnieft, Rosja może skorzystać z tej samej kancelarii, jeśli powiedzie jej się ze sprzedaż zachodnim inwestorom euro-obligacji. Na razie rząd Rosji wynajął do tej prywatyzacji już inną amerykańska kancelarię - White and Case, także doradzającej Rosji w sprawach Jukosu. Doradcą inwestycyjnym w tej prywatyzacji będzie natomiast wielki włoski bank Intesa Sanpaolo, o czym poinformował minister rozwoju gospodarczego FR Aleksiej Uliukajew.

Jedna Rosja: kanty i przekręty

Oczywiście nie mogło zabraknąć artykułu byłego moskiewskiego korespondenta GW[5]. Wprawdzie w Rosji go już nie ma, ale uważa, że o Rosji wie wszystko. 

„Putinowska partia władzy Jedna Rosja przeprowadziła w całym kraju pierwsze prawybory” donosi. „W wielu miejscach udało się w myśl reguły Wiktora Czarnomydrina: ‘chcieliście dobrze, wyszło jak zawsze’, czyli z tradycyjnymi kantami”. Barwnie opisuje dziennikarza z PBK Daily, który podszył się pod pracownika budżetówki w podmoskiewskich Lubercach i dzięki temu obserwował nieprawidłowości wyborów wewnątrzpartyjnych. Uczciwie jednak zaznaczył, że podobne zachowania członków Jednej Rosji zaobserwowane na dalekim wschodzie Rosji zaowocowały stwierdzeniem kierownictwa partii, że unieważni wybory w kilku regionach.

KOMENTARZ

Lektura wydań świątecznych największych ogólnopolskich dzienników wyraźnie wskazuje na to, że jest kreowana dla polskiego społeczeństwa jednostronna, negatywna opinia o Rosji. Dziennikarze, świadomie lub mniej - jasno wskazują inspiracje USA, zarówno dot. poruszanej tematyki, jak i sposobów interpretacji rzeczywistości. Średnio inteligentny czytelnik nie ma problemów w dostrzeganiu tego zjawiska.

W tym samym czasie, w Internecie na portalach informacyjnych można przeczytać, że to Rosja prowadzi wielką wojnę informacyjną w Polsce[6]
Red. Robert Cheda z portalu internetowego www.wp.pl uważa, że to akurat Polska jest jednym z najważniejszych celów wojny hybrydowej Rosji z Zachodem. Wg niego, jest „zastraszenie i dezinformacja zagranicznej opinii publicznej” i gra „na wywołanie wewnętrznych podziałów w UE oraz pomiędzy nią i USA” a „rosyjskie media z upodobaniem używają wobec Polski negatywnych skojarzeń”.

Jakby nie oceniać opinii red. Chedy, to jego twierdzenie, że „Moskwa udowadnia Europie, że nasza polityka oparta na rusofobii" i jest to "jedna z głównych przyczyn braku korzystnych relacji Rosji i UE” - ma bardzo konkretne źródła. Wystarczy przeczytać tylko dwie gazety wydane w tym samym czasie, by potwierdzić, iż  wskazana przez red. Chedę - Moskwa ma w 100% rację.

Jego zdaniem: „pomiędzy Rosją i Zachodem trwa wojna. Trwa rosyjska agresja propagandowa i informacyjna, które tamtejsza doktryna wojskowa traktuje tak samo, jak klasyczne ofensywy militarne. Jeśli ktoś myśli inaczej, pozostaje w błędzie i pora nareszcie spojrzeć prawdzie w oczy. Szczególnie w Polsce, która zajmuje poczesne miejsce na liście rosyjskich celów wojskowych”. Uważa też, że „w rosyjskich mediach trudno znaleźć jakąkolwiek pozytywną informację o Polsce lub Polakach. Jesteśmy pod tym względem kompletnie wymazani z rosyjskiej świadomości. (…) Za to negatywnych skojarzeń jest więcej niż dość, a głównym pozostaje polska obsesja antyrosyjska, czyli rusofobia. Takim motywem jest tłumaczone każde wydarzenie w naszym kraju oraz polska polityka zagraniczna”.

O ile z tezą red. Chedy, że w rosyjskich mediach piszą wyłącznie źle o Polsce, trudno mi się zgodzić, to z drugą tezą, że „polska obsesja antyrosyjska, czyli rusofobia” jest aż nadto widoczna, zwłaszcza w mediach i polskiej polityce zagranicznej  – uważam za słuszną. W tym przypadku Rosjanie mają 100% racji!

Tyle, że to nie efekt "agresywnej wojny hybrydowej" Rosji z Polską, ale dokładnie odwrotnie – to efekt prymitywnej raczej wojny hybrydowej Polski z Rosją, co widać gołym okiem w polskich mediach, czy w wypowiedziach polskich polityków.

Odwracania kota ogonem na nic się nie zda, „pora nareszcie spojrzeć prawdzie w oczy”, jak postuluje red. Cheda, chociaż kierunek jego patrzenia jest dokładnie odwrotny od mojego.


[1] GAZETA  WYBORCZA, nr.121 ,8728, środa-czwartek 25-26 maja 2016

[2] Mariusz Jałoszewski, Wojciech Czuchnowski: „ABW: Partię Zmiana założyli Rosjanie”, str. 7.

[3] Jacek Harłukowicz: ”Bombiarz z Wrocławia naśladował braci Cajnajewów”, str. 5.

[4] Andrzej Kublik: „Rosja przełamuje sankcje”, str. 26.

[5] Wacław Radziwinowicz: „Karuzela, podarki i cuda nad urną Jednej Rosji”, str. 18.


[6] Robert Cheda: „Rosyjski walec propagandowy. Polska jednym z najważniejszych celów wojny informacyjnej Kremla”, portal informacyjny Wirtualnej Polski: www.wp.pl , 25 maja 2016r, patrz: http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Rosyjski-walec-propagandowy-Polska-jednym-z-najwazniejszych-celow-wojny-informacyjnej-Kremla,wid,18348945,wiadomosc.html?ticaid=117158&_ticrsn=5