29 stycznia 2013

W relacjach Polska-Rosja - polskie media są prostackie

         Mam już serdecznie dosyć wszystkich przekaźników informacji w Polsce - mediów papierowych, telewizyjnych i internetowych. 
        Zamknęły się w kokonie wąskiego kręgu informacji - piszą praktycznie tylko o Smoleńsku (wrak, apele o zwrot wraku,  filmy o katastrofie itp), o  objawach skrajnej pogardy wobec innego człowieka jakie lansuje nam nieustannie polska prawica oraz o wszelakiego rodzaju pogrzebach. 
        Ten obraz Polski odrzuca mnie od mediów na kilometry.
        Na świecie i w Polsce dzieje się mnóstwo innych rzeczy wartych uwagi.


        Kilka dni temu do Polski przyjechał Siergiej Naryszkin, przewodniczący Dumy Państwowej FR. Głównym celem wizyty rosyjskiego gościa były obchody 68 rocznicy wyzwolenia przez Armię Czerwoną nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu-Brzezince (Auschwitz-Birkenau) i ponownie otwarcie rosyjskiej stałej ekspozycji w muzeum obozowym: „Tragedia, odwaga, pamięć”.
        Szef Dumy spotkał się też z przedstawicielami najwyższych władz Polski – prezydentem oraz marszałkami Sejmu i Senatu. Będąc w Krakowie, kurtuazyjnie złożył kwiaty na grobie prezydenta Kaczyńskiego.
        Polskie media relacjonowały wizytę wg utartego standardu, na pierwszy plan wynosząc apel prezydenta Komorowskiego o zwrot resztek rozbitego samolotu, to samo było w relacji ze spotkania w sejmie czy senacie. Czasem bąknęły o kwiatach na Wawelu.
        Sergiej Naryszkin to trzecia osoba w państwie rosyjskim, po prezydencie i premierze.   Doświadczony polityk, pochodzący w bezpośredniej linii ze znakomitego rodu rosyjskiej arystokracji, spokrewnionej z carską dynastią Romanowów przez bojarską córkę Natalię Naryszkinę, II żonę Aleksego I, matkę Piotra I Wielkiego. Naryszkinowie są też spokrewnieni z polskimi rodami m. in.: Lubomirskich, Potockich, Czetwertyńskich. To nie jest „zwykły aparatczyk”, czy „kumpel Putina z KGB”, jak lansują go polskie media. To dumny Rosjanin, arystokrata o genealogii liczonej wiekami rosyjskiej historii.
         Jeśli przyjąć, że premier Rosji z reguły udaje się zagranicę w sprawach ekonomicznych czy w celu podpisania umów gospodarczych, to wizyta Siergieja Naryszkina w Polsce nabiera szczególnego znaczenia. Ale nie wiem, czy w Polsce ktokolwiek to zauważył.
         Nic nie dzieje się bez przyczyny. 
         Oddelegowanie do Polski na kolejną rocznicę wyzwolenia nazistowskiego obozu i powtórne otwarcie wystawy - tak wysokiego rangą przedstawiciela Federacji Rosyjskiej jest niejako zwiastowaniem innego, ważniejszego zdarzenia, jakim niewątpliwie byłaby wizyta prezydenta Putina w Polsce.
         Polskie media i znakomita większość polityków pojawienie się w naszym kraju szefa rosyjskiej Dumy całkowicie zlekceważyła.
         Marszałek sejmu Ewa Kopacz nie towarzyszyła swemu odpowiednikowi w Oświęcimiu, choć protokół dyplomatyczny tego wymagał. Wizyta u Bronisława Komorowskiego, wg oficjalnych komunikatów kancelarii prezydenckiej, miała charakter kurtuazyjny z apelem o zwrot wraku tupolewa. Chociaż, moim zdaniem, dla prezydenta, historyka z wykształcenia i chełpiącego się szlacheckim pochodzeniem, spotkanie z Siergiejem Naryszkinem, powinno być szalenie intrygujące.
         Zwłaszcza, że przewodniczący Dumy Państwowej, poza dziejami swego znakomitego rodu, miał wiele interesujących rzeczy Polsce do zakomunikowania, np. to, że 2015 rok został ogłoszony Rokiem Polski w Rosji i Rokiem Rosji w Polsce. Rosjanie zakładają, że będzie on przełomowym na drodze zbliżenia Rosjan i Polaków i rozpoczęli solidne przygotowania. Przedstawiciele izb wyższych  parlamentów Rosji i Polski  pracują wspólnie nad organizacją Forum Regionów Rosji i Polski, które odbędzie się w połowie maja w Kazaniu i będzie poświęcone rozwojowi kultury i edukacji.
         Ale o tym ani w oficjalnych komunikatach władz polskich, ani w mediach – nie ma ani słowa. Jest o wraku i aktach spraw sprzed dziesiątków lat.
         Naryszkina potraktowano w Polsce lekceważąco, nieadekwatnie do funkcji i roli, a także bez zastanowienia się nad rzeczywistym celem jego wizyty w naszym kraju.  
        Tylko, kto się nad tym poważnie zastanawia? 
         Dla polskich mediów i większości polityków najważniejszy jest wrak samolotu, stawiany ponad prawem - i rosyjskim, i międzynarodowym.


Temat ten omówiłam także na polskojęzycznych łamach redakcji internetowej 
 rosyjskiego radia "Głos Rosji", 
artykuł " Polska-Rosja:brak równowagi" 
ukazał się 1 lutego 2013 r. 

24 stycznia 2013

Wrak ponad prawem, czyli Rosjanie w Brukseli w konfrontacji z Polakami



Parlament Europejski (PE), jak w większości parlamentów ma świecie, pracuje w tematycznych komisjach oraz w tzw. delegacjach, powołanych do współpracy z parlamentami państw trzecich.

Między nami parlamentarzystami
Jedną z takich grup jest delegacja, ds. współpracy parlamentarnej między PE a Rosją (PCC), utworzona (1997r.) na podstawie Umowy o Partnerstwie i Współpracy UE-Rosja (PCA. W jej skład wchodzą deputowani PE oraz Dumy Państwowej i Rady Federacji. Obrady plenarne mają raz lub dwa razy w roku, częściej spotykają się w grupach roboczych. PCC ma być pomocne w realizacji celów określonych w porozumieniu o partnerstwie i współpracy UE i Rosji.
W PCC nie brakuje Polaków, są w niej: socjalista Adam Gierek (SLD), chadecy Sławomir Nitras i Krzysztof Lisek (PO) oraz trójka ze środowisk polskiej opozycji prawicowej – Jacek Kurski, Marek Migalski i Tadeusz Cymański[1].
Z informacji polskich mediów i komunikatów PE o 15. spotkaniu plenarnym PCC [2]w Brukseli (21-22.01.2013) wynika, że Polacy zdominowali spotkanie tematyką nieujętą programem obrad – wrakiem rozbitego w Smoleńsku samolotu, a jedynym ustalonym wspólnie stanowiskiem z Rosjanami jest kuriozalne „wezwanie”: „Zobowiązana narastającymi wezwaniami do współpracy między Federacją Rosyjską oraz państwami członkowskimi Unii Europejskiej, Komisja Współpracy Parlamentarnej Unia-Rosja wzywa do natychmiastowego zakończenia śledztwa i zwrotu Polsce wraku samolotu, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, w którym zginął prezydent Polski i 95 innych osób”.
Pomijam fakt, że w żadnym cywilizowanym ustroju politycznym na świecie władza ustawodawcza nie może wywoływać jakiejkolwiek presji na prowadzone śledztwa w obcych państwach. To wielki kompromis ze strony Rosjan, że się na taką treść „wezwania” zgodzili. Polacy i tak interpretują to „wezwanie” opacznie i dowodzą, jak eurodeputowany i członek PCC Marek Migalski, że „w oświadczeniu jest mowa nie tylko o zwrocie wraku, ale również o szybkim zakończeniu śledztwa, przy czym sprawy te nie są od siebie zależne”.

Reakcja Moskwy na „wezwania” Brukseli
Poseł Migalski się myli. Szef rosyjskiej dyplomacji, Siergiej Ławrow przypomniał w Moskwie, że żadne naciski, nawet z Brukseli nie wpłyną na tok prowadzonego śledztwa: - Zgodnie z obowiązującymi w naszym kraju przepisami, dopóki dochodzenie nie jest ostatecznie doprowadzone do końca, a sprawa nie została przekazana do sądu, dowody rzeczowe powinny znajdować się w dyspozycji śledczych. Jednak, zdając sobie sprawę z nader emocjonalnej reakcji na tę sytuację w Polsce, jeszcze latem minionego roku zaproponowaliśmy naszym polskim kolegom przystąpienie do omawiania aspektów technicznych oraz logistycznych zaplanowanego transportu wraku do waszego kraju. Liczę na uzyskanie jakichś wiadomości już w najbliższym czasie  - na prośbę polskiej dziennikarki wyjaśniał minister Ławrow[3] podczas dorocznej konferencji szefa rosyjskiej dyplomacji, która odbyła się następnego dnia po zakończeniu obrad PCC.
Również na konferencji prasowej w Brukseli po posiedzeniu PCC rosyjski deputowany Andriej Klimow[4], przewodniczący rosyjskiej delegacji parlamentarnej w Brukseli powiedział dziennikarzom, że stanowisko strony rosyjskiej w sprawie wraku cały czas jest bardzo jasne.  - Po zakończeniu śledztwa jesteśmy gotowi do rozwiązania wszystkich problemów, włączając w to sprawę, o której mówi przyjęta dziś deklaracja - oświadczył. Zaznaczył, że zgodnie z rosyjskim prawem przekazanie materiałów dowodowych, jakim jest wrak Tu-154M, jest niemożliwe przed zakończeniem dochodzenia[5]

Problemy do rozwiązania
PE po spotkaniu PCC informuje też, że „Niezależnie od często odmiennych opinii na sprawy takie jak sytuacja Pussy Riot, prawa człowieka lub wolność mediów w Rosji, tym razem posłowie PE oraz rosyjscy deputowani osiągnęli porozumienie dotyczące konieczności dalszego rozwijania strategicznego partnerstwa pomiędzy UE i Rosją oraz postępów w kontaktach międzyludzkich, dokonującego się, między innymi dzięki umowie o ułatwieniach wizowych”.
Problem w tym, że dla stosunków europejsko-rosyjskich wrak tupolewa jest dalekim marginesem. Są o niebo ważniejsze sprawy do wyjaśnienia i uzgodnienia, jak np. sprawa budowy tarczy antyrakietowej w Europie czy też postulowany od dawna wniosek Rosji o ułatwienia w sprawach wizowych między Rosja a UE.
W kilkupunktowym pisemnym oświadczeniu końcowym współprzewodniczący obradom PCC – niemiecki socjalista z PE - Knut Fleckenstein i deputowany Dumy - Siergiej Żelezniak, poinformowali, że dopiero pod koniec marcu zatwierdzą sprawozdanie tego spotkania wraz z sprawozdaniem z dzielności grup roboczych w 2012r.
O „wezwaniu” do zwrotu wraku samolotu nie ma słowa. Jest natomiast o wizach: „Jednym głównych zadań parlamentarzystów jest obrona praw i interesów ludzi, Komisja dąży do dalszego przyczyniania się do ułatwiania kontaktów międzyludzkich”. Obaj współprzewodniczący PCC uważają, bowiem, że „wniosek o zmianę umowy o ułatwieniach wizowych UE-Rosja będzie miał praktyczne znaczenie w tym zakresie”, wzywają „do przyspieszenia pracy na rzecz liberalizacji procedur a w przyszłości do pełnego uchylenia wiz w przypadku krótkoterminowych podróży obywateli Rosji i UE”; apelują też „prowadzenie dialogu UE-Rosja dot. migracji”.
Siergiej Ławrow przypomniał następnego dnia w Moskwie, że „…wszystkie kwestie techniczne i prawne dotyczące zniesienia wiz między Rosją a Unię Europejską zostały już rozwiązane. Chodzi jedynie o decyzję polityczną”.

Spotkania robocze, raczej pozaparlamentarne
Jeśli bliżej przyglądniemy się spotkaniom roboczym w ramach PCC parlamentarzystów UE i Rosji, to wyraźnie widać, że eurodeputowani, w znacznej mierze z dawnych krajów socjalistycznych i b. republik radzieckich - ustawili się na pozycji mentora wobec Rosji, odreagowując wszelkie zadry historyczne, chociaż mają za zadanie - nie pouczać a współpracować, wypracowując kompromisy, które ułatwią partnerstwo i dialog między Rosja a UE.
W minionym roku odbyły się trzy spotkania grup roboczych PCC, dwukrotnie w Rosji, raz w Brukseli[6].
Moskiewskie spotkanie (4-5.05.2012) było zdominowane oceną sytuacji po wyborach parlamentarnych i prezydenckich w Rosji. Poświecono nieco czasu na rozmowy z federalnymi służbami dot. migracji ludności. Delegaci z PE spotkali się również z rosyjską opozycją spod znaku „Białej wstążki” i przedstawicielami „Carnegie”.
Kolejne spotkanie robocze PCC odbyło się w Sankt Petersburgu (29-31.10.2012), gdzie na kanwie nowych rosyjskich przepisów prawnych dot. organizacji pozarządowych omawiano – omawiano rolę społeczeństwa obywatelskiego i jego rolę w nowoczesnym demokratycznym państwie. Członkowie PE wyrażali się krytycznie o nowych rygorach funkcjonowania tych organizacji. Były też spotkania z opozycją, organizacjami mniejszości seksualnych i związków zawodowych.
Ostatnie spotkanie grup roboczych PCC w Brukseli (8-9.10.2010) koncentrowało się na wspólnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo na świecie. Przytaczano wiele przykładów pozytywnej współpracy (ONZ, bliskowschodni proces pokojowy, Iran), zwracano uwagę na rozbieżności w sprawie Syrii i duże różnice w podejściu do Ukrainy i Białorusi. Członkowie grupy PCC stwierdzili, że „Rosja jest partnerem zmierzające w kierunku stabilności, wspierania wielobiegunowego świata, podkreślając przy tym zasadę nieinterweniowania”. O kontrowersjach z obroną antyrakietową stwierdzono w komunikacie, że „sytuacja nie jest dobra, ale nie beznadziejna”. Rosjanie podkreślali, że proponowany „system nie może być skierowany przeciwko Rosji”, deputowani PE - że w rozmowach o obronie przeciwrakietowejbył problem natury psychologicznej pomiędzy Rosją i NATO oraz brak zaufania”.

Polskie opinie
Brukselska konfrontacja polskich deputowanych z Rosjanami poza pustym „wezwaniem” niczego nie przyniosła. Polski politolog, Mariusz Piskorski, dla radia „Głos Rosji” powiedział (23.01.2013): - Szybkie rozstrzygnięcie jest możliwe jedynie pod warunkiem respektowania norm prawnych – międzynarodowych i wewnątrzrosyjskich. Ich lekceważenie jest niemożliwe. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, jak wiadomo, po raz kolejny oświadczył, że Rosja wykazuje dobrą wolę w rozstrzyganiu tego problemu i po wykonaniu wszystkich niezbędnych czynności, gotowa jest do postawienia kropki w tej sprawie. Moim zdaniem, trzeba jedynie poczekać na wykonanie procedur formalnych, a jednocześnie nie poddawać się presji ze strony niektórych kół politycznych, które w pewien sposób usiłują podważać stosunki polsko-rosyjskie. Niestety, zarówno w Polsce, jak i w Rosji nie brakuje sił, którym jest nie na rękę rozwój partnerskich stosunków polsko-rosyjskich. Dla mnie osobiście stanowisko strony rosyjskiej jest w pełni zrozumiałe[7].
I dodał: - Najprawdopodobniej, powrót do tego problemu wiąże się z presją ze strony najliczniejszej partii opozycyjnej „Prawo i Sprawiedliwość”. Można zakładać, że koalicja rządząca powinna w pewien sposób odpowiadać na te naciski. Otóż taką odpowiedzią może stać się wywieranie presji wobec Federacji Rosyjskiej. Z rozmów z wieloma deputowanymi do parlamentu europejskiego wyciągnąłem wniosek, że ta presja nie da żadnego pozytywnego wyniku, natomiast dyskusje wewnątrzpolityczne w Polsce nie są zrozumiałe dla przedstawicieli Komisji Europejskiej, Unii Europejskiej. Pamiętamy próbę ministra Sikorskiego, który proponował zgłoszenie rezolucji w tej sprawie na poziom Unia Europejska – Rosja. Wiemy, że do tego nie doszło, strona rosyjska spokojnie przedstawiła swoje argumenty i zaapelowała o respektowanie norm prawnych.
Zupełnie inaczej to rozumie uczestnik obrad PCC, europoseł Marek Michalski: - …Siergiej Ławrow zrozumiał to, czego nie chcieli zrozumieć polscy dziennikarze i część polskich polityków. Jego dzisiejsze dementi jest szybką i nerwową reakcją na wczorajsze brukselskie oświadczenie. Szef rosyjskiego MSZ próbuje odwracać to, co się wczoraj stało. Ale jest trochę za późno - dokument jest jasny: PCC domaga się zwrotu wraku i zakończenia śledztwa. Koniec, kropka. Ławrow szybko się zorientował, że Federacja Rosyjska znalazła się w trudnej sytuacji, bowiem nie dość, że powyższe żądania znalazły poparcie polityków unijnych, to jeszcze podpisali się pod nimi deputowani Dumy Państwowej (z jej wiceprzewodniczącym na czele). To znaczy, że Rosjanie świetnie zrozumieli, co stało się wczoraj w Brukseli. Zrozumieli to, czego nie była w stanie zrozumieć część polskich mediów i część polskich polityków.[8]
Na stronie internetowej innego uczestnika obrad PCC, czytamy: - „W opinii europosła Sławomira Nitrasa udało się przekonać posłów rosyjskich do przyznania faktu, że wrak samolotu, który leży w Smoleńsku  jest ciężarem dla stosunków Polska - Rosja i UE - Rosja. Poseł uważa, że dlatego powinno się go jak najszybciej zwrócić. Im więcej takich oświadczeń ze strony Rosji, tym w ocenie europosła Nitrasa szybciej uda się sprowadzić wrak do Polski.”[9]

KOMENTARZ
W całej tej sprawie najbardziej kuriozalne są - oczekiwania Polaków, posłów Parlamentu Europejskiego, w tym członków PO, partii obecnie rządzącej koalicyjnie w Polsce oraz ich nieprzemyślane do końca naciski na władze Rosji, wzywające do ….łamania rosyjskiego prawa w imię patrykularnych interesów polskich polityków.
Ci sami politycy, w ramach instytucji unijnych nieustannie pouczają Rosjan, jak mają rządzić w Rosji, by stała się ona państwem w pełni demokratycznym, jak szanować przepisy prawna i zachowywać się jak cywilizowani Europejczycy.
Ta irracjonalna i schizofreniczna postawa polskich polityków wobec Rosji nie przysparza im ani szacunku ani powagi.
No, bo jak takich „doradców” traktować” na serio?



[2] Planowany porządek obrad nie obejmował sprawy wraku polskiego samolotu rozbitego w Smoleńsku, patrz: http://www.europarl.europa.eu/meetdocs/2009_2014/documents/d-ru/dv/dru_2013_01_21_01_/dru_2013_01_21_01_en.pdf
[3] Sigan L., Gawrikowa A.: „Polski ekspert zgadza się ze stanowiskiem Siergieja Ławrowa”, polskojęzyczna redakcja internetowa Radia „Glos Rosji”, 23.01.2013,  patrz:  http://polish.ruvr.ru/2013_01_23/102134320/ .
[5] Polska Agencja Prasowa (PAP) z 22.01.2013r.
[6]European Parliament, Delegation to the RU-Russia Parliamentary Cooperation Committe: „ Information note on the work of delegation to the EU – Russia Parliamentary Cooperation Committe (2004-2012)”,Bruksela,  listopad 2012, str. 12. Patrz:  http://www.europarl.europa.eu/document/activities/cont/201211/20121126ATT56566/20121126ATT56566EN.pdf
[7] Sigan L., Gawrikowa A.: „Polski ekspert zgadza się ze stanowiskiem Siergieja Ławrowa”, polskojęzyczna redakcja internetowa Radia „Glos Rosji”, 23.01.2013,  patrz:  http://polish.ruvr.ru/2013_01_23/102134320/ .
[7] Polska Agencja Prasowa (PAP) z 22.01.2013r.
[8][8]Migalski M. „Ławrow zrozumiał to, czego nie rozumiała część polskich mediów”,  internetowy portal Salon 24, niezależne forum publicystów, opublikowane w „Księdze Hańby”, 23.01.2013.Patrz:

23 stycznia 2013

Niepowetowana strata dla gospodarki morskiej - Piotr Waszczenko nie żyje




W nocy z 22 na 23 stycznia odszedł nagle na Wieczną Wachtę



PIOTR WASZCZENKO

1969-2013

Dyr. ds. eksploatacji 
Prezes w latach 2003-2007

UNITY LINE



Zasłużony shippingowiec

związany z Grupą Polskiej Żeglugi Morskiej

Mocno zaangażowany

w rozwój gospodarki morskiej,

szczególnie żeglugi promowej

Prezes

Biura Promocji Żeglugi Bliskiego Zasięgu

Sekretarz

Stowarzyszenia ”Pro Publico Mare”



Na ręce Rodziny - Bliskim, Współpracownikom i Przyjaciołom Piotra

składam szczere wyrazy współczucia.
Podzielam Ich ból i smutek.

Piotr pozostanie na zawsze w mojej serdecznej pamięci