24 lipca 2014

Co szpiegowskie satelity USA zobaczyły na Ukrainie



Polska znalazła się w stanie rusofobicznego amoku i jak podaje dziennik „Rzeczpospolita”– odwołuje Dni Rosji w Polsce, jakie miały być obchodzone w 2015 r. Ponoć ma to być kara dla Kremla za zestrzelenie samolotu malezyjskich linii lotniczych pod Donieckiem przez partyzantów ruchu oporu zwanych w Polsce prorosyjskimi separatystami.

Władze polskie, jeszcze nim wypowiedzieli się międzynarodowi eksperci od wypadków lotniczych, nim otwarto czarne skrzynki samolotu, orzekły o winie bez jakichkolwiek dowodów, uznały i wskazały sprawcę nieszczęścia zgodnie z insynuacjami władz w Kijowie i USA.

Polską mentalność polityczną w sprawie Ukrainy deprymują: i historia polskiego podboju tych ziem, i doktryna Giedroycia, i polityczne dziecko polskiego MSZ, jakim jest unijne „Partnerstwo Wschodnie”, które na Ukrainie przerodziło się w wojnę domową i nawet katastrofa prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem.

Jest to tak wielka irracjonalna zaćma na postrzeganiu wydarzeń, że wszelkie niezbite dowody, fakty czy kompetentne i racjonalne oceny wydarzeń pod Donieckiem nie są w stanie przez nią się przebić. Co najwyżej wywołują szalenie prymitywne odruchy, jak odwołanie wydarzeń kulturalnych z okazji Dni Rosji w Polsce.

Polska scena polityczna i polskie media wierzą w to, w co chcą wierzyć. Z przyswajaniem prawdy idzie im jak po grudzie.

A prawda jest dla tej żarliwej wiary - bardzo niewygodna.

Poniżej prezentuję tłumaczenie artykułu znakomitego amerykańskiego dziennikarza śledczego Roberta Parry, wielokrotnie nagradzanego prestiżowymi nagrodami, autora wielu znakomitych demaskatorskich książek i artykułów, człowieka, który ujawnił mediom niewygodne dla amerykańskiej administracji kulisy ataku USA na Irak (Irak-Contra Affair).
Ponadto Robert Perry, na łamach Associated Press i Newsweek ujawnił także m.in. tajne operacje psychologiczne Contras w Nikaragui (ujawnił instrukcję CIA) oraz akcje CIA i Contras związanych z przemytem kokainy, co wywołało w skandal w USA w 1985 roku. Od 1995 roku prowadzi ConsortiumNews.com.
Za dziennikarstwo śledcze dot. spraw wywiadu, Robert Parry otrzymał prestiżową nagrodę - George Polk Award. Autor wielu książek związanych z tematyką jego pracy dziennikarskiej[1].
Artykuł został opublikowany 20 lipca 2014r, pod linkiem:




Robert Parry
20 lipca 2014



Co szpiegowskie satelity USA zobaczyły na Ukrainie?

What Did US Spy Satellites See in Ukraine?



 Stronniczość amerykańskich mediów wobec Ukrainy jest oczywista - współdziałać 
z władzami Kijowa, walić w etnicznych rosyjskich buntowników 
i Rosję prezydenta Putina.
Teraz - przez obwinianie na wyścigi Putina za zestrzelenie samolotu Malaysia Airlines
- tandetne dziennikarstwo
urosło naprawdę do niebezpiecznych wymiarów. 
Robert Parry



W ogniu najnowszej wojennej histerii amerykańskich mediów gwałtownie przykleja się winę za katastrofę samolotu pasażerskiego Malaysia Airlines prezydentowi Rosji, Władimirowi Putinowi – jest to objaw braku profesjonalnego sceptycyzmu, który pojawiał się w podobnych sytuacjach w Iraku, Syrii i gdzie indziej – z kluczowymi pytaniami, których nikt nie stawia lub na które nie ma odpowiedzi.

Milczące pytanie dotyczące katastrofy na Ukrainie brzmi: Co robi amerykański nadzór z satelitarnymi zapisami? Trudno uwierzyć, z uwagi na to, iż w ostatnim półroczu amerykański wywiad skoncentrował się nad wschodnią Ukrainą – że nie odnotował pojawienia się gdziekolwiek domniemanego transportu dużych systemów rakiet przeciwlotniczych BUK z Rosji na Ukrainę i powrotem do Rosji.

Owszem, istnieją ograniczenia tego, co mogą amerykańskie satelity szpiegowskie zobaczyć. Ale rakiety systemu BUK mają 16 m. długości i są zwykle umieszczane na samochodach lub czołgach. Lot 17 lipca samolotu Malaysia Airlines odbywał się w godzinach popołudniowych, a nie nocą, tak, więc bateria rakiet nie kryła się w ciemnościach.

Więc dlaczego nie ma pytań dot. amerykańskich podniebnych zdjęć szpiegowskich, -  i co ujawniają główne amerykańskie media w prezentowanych newsach?

Dlaczego „The Washington Post” na pierwszej stronie, podał w sobotę (19 lipca - przyp.red.) pod definitywnym tytułem: „USA oficjalnie: Rosja dała systemy” (BUK – przyp. red.), nie żądając od pracowników amerykańskiej administracji informacji na temat tego, co ujawniły amerykańskie satelity?

Zamiast tego, dziennikarze „The Washington Post”, Michael Birnbaum i Karen DeYoung donoszą z Kijowa:

Stany Zjednoczone potwierdziły, że Rosja dostarczała wskazane wyrzutnie rakietowe separatystom ze wschodniej Ukrainy i próbowano je przewieźć na drugą stronę granicy do Rosji, po czwartkowym zestrzeleniu malezyjskiego samolotu – powiedział amerykański urzędnik w sobotę (19 lipca - przyp.red.). „Wierzymy, że starali się przewieźć ż powrotem do Rosji trzy BUKi (systemy rakiet) „ - mówi amerykański urzędnik. Amerykański wywiad stwierdził, że: „zaczynają się wskazania …. że trochę wcześniej niż tydzień temu” rosyjskie wyrzutnie rakietowe zostały dostarczone na Ukrainę – wyjaśniał urzędnik, którego tożsamość utajniono, przez „The Washington Post”, bo dot. rozmowa dot. spraw wywiadu.

Można wyłapać ciekawe i nieprecyzyjne sformułowania urzędnika: „wierzymy”, „zaczynają się wskazania”. Czy mamy wierzyć – a to może być bardziej istotne, – że dziennikarze z „The Washington Post” rzeczywiście wierzą, że rząd USA z usługami wywiadowczymi najlepszymi na świecie – nie może wyśledzić żadnego z trzech ciężkich pojazdów przewożących duże rakiety średniego zasięgu?

To, co powiedziało jedno ze źródeł, które dostarczało mi dokładnych informacji o podobnych sprawach w przeszłości:

- Amerykańskie agencje wywiadowcze nie mają szczegółowych zdjęć satelitarnych baterii rakiet, które uruchomiły fatalny pocisk, ale wydaje się, że bateria była pod kontrolą ukraińskich wojsk rządowych, ubranych w to, co wygląda jak ukraińskie mundury.

To samo źródło twierdzi, że analitycy CIA nie zdołali jeszcze wykluczyć, że były to wojska buntowników ze wschodniej Ukrainy w podobnych mundurach. Ale ocena wstępna wskazuje na żołnierzy ukraińskiej armii rządowej. Pojawia się też sugestia, że żołnierze byli niezdyscyplinowani i prawdopodobnie pijani, ponieważ zdjęcia pokazują, coś, co wygląda jak butelki po piwie rozrzucone wokoło – dodaje źródło.

Zamiast naciskać na tego rodzaju informacje, prasa amerykańska głównego nurtu po prostu przeszła na propagandę pochodzącą z ukraińskiego rządu i Departamentu Stanu USA, eksponując przy tym fakt, że system BUK jest rosyjskiej produkcji (Russian made), fakt bez znaczenia, który można bez końca powtarzać.

Wykorzystywanie jednak faktu „Russian made” na to, by sugerować, że dlatego Rosjanie muszą być zaangażowani w zestrzelenie samolotu jest oszustem w żywe oczy i wyraźnie mającym zły wpływ na świadomość Amerykanów. „The Washington Post” i inne serwisy informacyjne z pewnością wiedzą, że w ukraińska armii korzysta z rosyjskich systemów wojskowych, w tym też z baterii przeciwlotniczych BUK, więc pochodzenie producenta tej broni nie ma żadnej wartości dowodowej w tym przypadku.



Powołując się na władze Ukrainy

Zresztą dużo spraw przeciwko Rosji pochodzi z ukraińskiego systemu roszczeniowego, który wyłonił się z niekonstytucyjnego zamachu stanu, zorganizowanemu 22 lutego przeciwko legalnie wybranemu prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi. Jego obalenie poprzedziły następnie miesiące protestów, ale rzeczywisty zamach został zainicjowany przez neonazistowskie bojówki, które zajęły budynki rządowe oraz zmusiły urzędników Janukowycza do ucieczki.

W uznaniu kluczowej roli odegranej przez neonazistów, którzy są ideologicznymi potomkami bojówek ukraińskich, kolaborujących z nazistowskim SS w czasie II wojny światowej, nowe władze dały im daleko idące prawo i kontrolę kilku ministerstw, w tym krajowy urząd bezpieczeństwa, znajdującego się obecnie pod  dowództwem Andrija Parubija[2].

Ten sam Parubij, do którego zwrócili się dziennikarze "The Washington Post", w poszukiwaniu szerszych informacji potępiających wschodnio-ukraińskich rebeliantów i Rosjan w związku z katastrofą samolotu Malaysia Airlines. Parubij oskarżył rebeliantów znajdujących się w pobliżu miejsca katastrofy o niszczenie dowodów i tuszowanie sprawy; kolejny temat, który rozbrzmiewał przez MSM (mass-media).

Nie troszcząc się o czytelników, „The Washington Post" cytował Parubija, człowieka o niesmacznym, neonazistowskim tle, jako wiarygodnego świadka, stwierdzającego: „Będzie trudno przeprowadzić pełne dochodzenie, niektóre przedmioty zostały zabrane, ale zrobimy wszystko, by było dobrze”.

W przeciwieństwie do stwierdzeń Parubija, na władzach Kijowa w rzeczywistości ciąży straszliwa prawda, trwają badania nad jej zbrodniami przeciwko prawom człowieka. Nadal są otwarte pytania o tożsamość snajperów, którzy 20 lutego ostrzelali zarówno policjantów, jaki i demonstrantów na Majdanie, doprowadzając do gwałtownej eskalacji wydarzeń, które doprowadziły do obalenia prezydenta Janukowycza. Ponadto władzom Kijowa nie udało się ustalić faktów dot. spalonych żywcem kilkudziesięciu etnicznych Rosjan 2 maja w budynku związków zawodowych w Odessie.

Władze Kijowa oszukały też „The New Times” (i najwyraźniej Departament Stanu USA), gdy rozpowszechniły zdjęcia, które rzekomo wskazywały rosyjskich wojskowych najpierw w Rosji a potem na obszarze Ukrainy. Po zatwierdzeniu przez Departament Stanu USA „dowodów”, TNY poinformował o wydarzeniu na swoich łamach 21 kwietnia. Ale okazało się niebawem, że jedno z kluczowych zdjęć, rzekomo zrobionych w Rosji, wykonano na Ukrainie, obalając tym samym wymyśloną historyjkę[3].

I znów mamy do czynienia z MSM (mass-mediami), powołującymi się ma niezweryfikowane zarzuty kierowane przez władze w Kijowie, o czymś tak wrażliwym, jak o tym, że Rosja przekazała skomplikowane systemy rakiety przeciwlotnicze, zdolne do zestrzelenia samolotów cywilnych na wysokich pułapach – słabo wyszkolonym wschodnio-ukraińskim rebeliantom.

Stawka jest tak poważna, że można wpędzić świat w drugą Zimną Wojnę i niewykluczone, – jeśli jest więcej takich nieścisłości – w konfrontację nuklearną.

Mamy obecnie taki czas, który wymaga najwyższego dziennikarskiego profesjonalizmu, zwłaszcza sceptycyzmu wobec propagandy tendencyjnych stron.

Mimo to, co widziałem, - Amerykanie otrzymują od największych serwisów informacyjnych, prowadzonych przez „The Washington Post” i „The New York Times”, publikacje jak najbardziej zapalne, oparte na nierzetelnych urzędnikach ukraińskich i z Departamentu Stanu USA, który był głównym inicjatorem kryzysu na Ukrainie.

W niedalekiej przeszłości, tego rodzaju niechlujstwo amerykańskiego dziennikarstwa doprowadziło do masowych rzezi w Iraku – i mocno przyczyniło się do amerykańskich wojen w Syrii i w Iranie, – ale teraz stawka jest znacznie wyższa.

To zabawne, ale tak jest, że do kupy pogardzanych różnych „wyznaczonych złoczyńców”, takich jak Saddam Hussein, Bashar al-Assad, Ali Chamenei, dołączył teraz Władimir Putin i tego rodzaju lekkomyślność przechylania świata w kierunku bardzo niebezpiecznym - jest ostatnio możliwa. 
Tłum. Z. Bąbczyńska-Jelonek


[1] Książkowe publikacje Roberta Parry: „Lost History: Contras, Cocaine, The Press & Project Truth” (Przegrana Historia: Contras, Kokaina, Prasa) 1992 * „Trick or Treason: The October Surprise Mystery” (Triki czy zdrada: Tajemnica z październikowej niespodzianki ) 1993 * „The October Surprise X-Files: „The Hidden Origins of the Reagan-Bush Era” (Październikowa niespodzianka X-Files: Ukryte początki ery Reagana-Busha) 1996 * Secrecy & Privilege: Rise of the Bush Dynasty from Watergate to Iraq” (Tajemnica i  przywilej: Wzrost Bushów z Watergate do Iraku) 2004 * „Neck Deep: The Disastrous Presidency of George W. Bush” (2007) (Długa szyja: Katastrofalna prezydentura George'a W. Busha) 2007 * „America's Stolen Narrative: From Washington and Madison to Nixon, Reagan and the Bushes to Obama (Amerykańskie złodziejstwo narracji: Z Waszyngtonu i Madison do Nixona, Reagana i Busha do Obamy) 2012.

23 lipca 2014

Samozagłada Ukrainy



Sytuacja u wschodniego sąsiada Polski zmienia się jak w kalejdoskopie, ale ma jeden niezmienny wektor – Ukraina, przy aktywnej pomocy Zachodu - zmierza ku samounicestwieniu. Dramat malezyjskiego samolotu tylko podkreślił jednoznacznie kierunek, którym podąża Kijów.


Śmierć prawie 300 pasażerów samolotu, który runął pod Donieckiem wywołała na Zachodzie lawinę politycznej histerii, graniczącej z obłędem. Nim dopalił się ostatni element samolotu, zwęgliło ostatnie ciało, Zachód przyjął bezkrytycznie oświadczenie Ukrainy, iż samolot strącili partyzanci ruchu oporu (nb. podani z imienia i nazwiska) systemem rakietowym BUK dostarczonym opozycji przez Rosję.

Sankcje - ostre, radykalne! Wykluczyć! Izolować! Zakazać – krzyknięto pod adresem Rosji. Rozpędziła się lawina spotkań, konsultacji i telefonicznych rozmów na najwyższym szczeblu. Media oszalały w manifestowaniu nienawiści do prezydenta Putina. Oświadczenia premiera i prezydenta Ukrainy składane publicznie zaczęły przypominać makabryczną groteskę.

W czasie politycznego i medialnego jazgotu powstańcy odszukali czarne skrzynki boeinga, umieścili w chłodniach ciała pasażerów, pozbierali ich bagaże i dokumenty. Rosja doprowadziła do skierowania śledztwa na międzynarodowy poziom, została wydana przyjęta jednogłośnie rezolucja ONZ. Partyzanci odmówili współpracy z rządem Ukrainy i przekazali skrzynki bezpośrednio przedstawicielom Malezji a ciała Holendrom. Na miejsce tragedii dotarli też pierwsi zagraniczni eksperci. Wbrew publicznym oświadczeniem władz Kijowa i polityków Zachodu, eksperci i towarzyszący im obserwatorzy OBWE nie stwierdzili utrudnień ze strony partyzantów. Skrzynki z rejestratorami tragicznego lotu były w dobrym stanie, ciała przechowywane stosownie do sytuacji.

Rosyjskie ministerstwo obrony udostępniło publicznie dokumenty wojskowe i zdjęcia satelitarne związane z tragedią, które obalały tezę zestrzelenia samolotu pasażerskiego z wyrzutni systemu BUK przez partyzantów, wskazywały natomiast, że lokalizacja systemu BUK armii ukraińskiej pozwala postawić tezę, że zestrzelenia dokonały siły rządowe. Pojawiły się też dowody zmiany trasy lotu samolotu, jakiej dokonali polscy i ukraińscy kontrolerzy lotu, kierując go w rejon walk rządu z powstańcami.

Reakcja Ukrainy był natychmiastowa. Prokuratura ukraińska po ujawnieniu dokumentacji rosyjskiego MON wszczęła śledztwo przeciwko szefowi resortu gen. Siergiejowi Szojgu. Mimo prezydenckich zapowiedzi wstrzymania walk w rejonie tragedii lotniczej, rozpoczęto bombardowania, w tym też okolic dworca i lotniska w Doniecku. Międzynarodowi eksperci musieli wstrzymać swoje prace w obawie o życie.

Władze Ukrainy zażądały od Zachodu sprzętu wojskowego. Prezydent Poroszenko ogłosił częściową mobilizację, którą poparł ukraiński parlament nieznaczną większością głosów przy awanturach i bijatykach, wywołanych stwierdzeniem posła opozycji, że rząd chce mordować własny naród. Z partyzantami ze wschodniej Ukrainy – o jakimkolwiek rozejmie rozmawiać nie chce.
Parlament Ukrainy zwrócił się też do wspólnoty międzynarodowej z prośbą o uznanie jednostronnie ogłoszonych: Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej za …. organizacje terrorystyczne z powodu zestrzelenia samolotu. Innymi słowy, parlament Ukrainy uznał, że dwa regiony Ukrainy są obcym ciałem w państwie.

Ukraińska wojna domowa toczy się w rejonach przemysłowych, dających wysoki PKB Ukrainie, ale uzależnionych w ponad 90% od kooperacji z Rosją. Armia ukraińska niszcząc infrastrukturę transportową i przemysłową totalnie degradują je gospodarczo. Atakując szkoły, szpitale, wodociągi i inne miejskie instalacje władze Kijowa niszczą całe zaplecze socjalne miejscowej ludności. Ona zaś, bojąc się armii i Gwardii Narodowej obsadzonej bojówkami Prawego Sektora, które, wg jej relacji, dokonują rzezi i gwałtów, emigruje do Rosji. Ukraina odmawia im bowiem, jak miało to miejsce m.in. w Odessie  prawa do skorzystania z obozów dla uchodźców we własnym kraju. Regiony tracą nie tylko siłę roboczą, ale też wysokiej klasy specjalistów. Oligarchowie, tacy jak Ihor Kołomojski, od marca gubernator Dniepropietrowska, ogołocili konta lokalnych przedsiębiorców. Stan gospodarki Ukrainy jest katastrofalny. Premier Ukrainy przystąpił do natychmiastowej wyprzedaży majątku narodowego.

Polska wobec wydarzeń z ostatnich dni na Ukrainie zajmuje kuriozalne stanowisko. Prezydent Bronisław Komorowski, uznał publicznie, że rząd Ukrainy może prowadzić wojnę domową „w obronie własnych granic”. Mówiąc kolokwialnie - dla wyższych politycznych celów rząd kijowski może zabijać swoich obywateli i demolować kraj. Takie słowa w ustach żarliwego katolika, który publicznie manifestuje wyznanie – jest, co najmniej niestosowne. Zwłaszcza, że Polska ma doskonale wzorce do rozwiązywania pokojowo poważnych sporów społecznych - jak obrady Okrągłego Stołu.

Prezydent RP jest marionetką w rękach USA, co widać gołym okiem. Przed spotkaniem z prezydentami 9 krajów państw postsocjalistycznych (22 lipca w Warszawie), członków UE i NATO, prezydent Obama zadzwonił do prezydenta Komorowskiego. Trudno zaprzeczyć, by ta amerykańsko-polska rozmowa nie miała wpływu na temat dyskusji z prezydentami dawnych „demoludów”. Polska chce, by NATO wzmocniła u nich swoją obecność, USA natomiast chce, by zwiększono budżet NATO. Co z tego wyniknie okaże się na wrześniowym szczycie Sojuszu. Na razie Polska i USA „urabiają” postsocjalistyczną Dziewiątkę, wykorzystując ich irracjonalne lęki wobec Rosji.

Szef polskiego MSZ prowadzi natomiast unijną batalię o nałożenie ostrych sankcji na Rosję za…. zestrzelenie malezyjskiego samolotu pasażerskiego. Mimo, że eksperci wojskowi i wywiadu USA, w publicznych wypowiedziach wcale nie są pewni, czy samolot zestrzelili ukraińscy partyzanci i nie wskazują Rosji, jako winnej tego zdarzenia. Uważają natomiast, że było to prawdopodobnie przypadkowe zestrzelenie.

A Ukraina? Stacza się ku samozagładzie.

21 lipca 2014

Oświadczenie prezydenta Federacji Rosyjskiej

Władimir W. Putin, prezydent FR
ROSJA - UKRAINA

W związku z przerażającym, tragicznym wydarzeniem, które miało miejsce w przestworzach nad Donieckiem, chciałbym raz jeszcze powiedzieć, jak my w Rosji, odnosimy się do wydarzeń, które mają miejsce na Ukrainie.
Wielokrotnie wzywaliśmy wszystkie strony konfliktu do natychmiastowego zaprzestania rozlewu krwi i siadania przy stole negocjacyjnym. Można śmiało stwierdzić, że gdyby po 28 czerwca walki we wschodniej Ukrainie nie były przedłużane, to na pewno by do tej tragedia nie doszło.
Nie mniej jednak, nikt nie powinien mieć i nie ma prawa do używania tej tragedii dla osiągania egoistycznych celów politycznych. Takie wydarzenia nie powinny dzielić, lecz łączyć ludzi.
Konieczne jest, by wszystkie osoby, które są odpowiedzialne za sytuację w regionie - wzmogły swoją odpowiedzialność - i wobec swoich ludzi i wobec przedstawicieli tych państw, których obywatele byli ofiarami tej katastrofy.
Wszystko, co należy zrobić, to zapewnić bezpieczeństwo międzynarodowym ekspertom na miejscu tragedii. Obecnie pracują tam przedstawiciele Donbasu, Doniecka, przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy, eksperci Malezji. Ale to nie wystarczy.
Konieczne jest, by na miejscu katastrofy pracował pełen zespół ekspertów, pod auspicjami ICAO - odpowiednia komisja międzynarodowa. Musimy zrobić wszystko, aby zapewnić im pełne i absolutne bezpieczeństwo, zapewnić również niezbędne dla ich funkcjonowania - korytarze humanitarne.
Ze swej strony Rosja zrobi wszystko, co może, aby konflikt we wschodniej Ukrainie został przeniesiony z poziomu wojny na poziom dyskusji przy stole negocjacyjnym z wyłącznie pokojowymi, dyplomatycznymi środkami.
Władimir W. Putin

Nowo-Ogariowo, 21 listopada 2014 r.


Tekst w jęz. rosyjskim: http://kremlin.ru/news/46262