Siergiej Andriejew, ambasador FR w RP |
„Tradycyjnie trudne relacje między Moskwą i
Warszawą, po wprowadzeniu wzajemnych sankcji rosyjsko-europejskich, okazały się
praktycznie zamrożone. Zdaniem strony rosyjskiej, nastąpiło to z winy Polski” - oświadczył ambasador Siergiej
Andriejew, który kieruje rosyjską placówką dyplomatyczną w Warszawie od
września 2014 r. - Galinie Dudinie, dziennikarce
dziennika "Kommiersant".
Wywiad, ze względu na wielkość jest publikowany w dwóch częściach.
Część 2, pod linkiem:
https://sophico21.blogspot.com/2018/10/nie-zapomnimy-nie-wybaczamy-wywiad-z.html
Część 2, pod linkiem:
https://sophico21.blogspot.com/2018/10/nie-zapomnimy-nie-wybaczamy-wywiad-z.html
***
Cz. 1
Przyjechał pan do Polski we
wrześniu 2014 roku, kiedy kryzys między Rosją i państwami zachodnimi był już w
środku. Udało się Panu w tym czasie zobaczyć jakieś szanse na ocieplenie?
-
W tych dniach ukazał się wywiad premiera Polski Mateusza Morawieckiego, w
którym on tak przedstawia podejście strony polskiej do relacji z Rosją, mówił:
"Jest to państwo, które zaczyna się w Europie wojny, napadło na Gruzję i
Ukrainę, okupuje ukraiński Donbas i Krym, strzela do spokojnych ludzi i
pasażerów samolotów, stosuje cyberterroryzm, prowadzi cyberwojnę, a w ostatnim
czasie jeszcze i polityczne zabójstwa przy użyciu broni masowego rażenia.
Państwo, grożące światu i torpedujące poszukiwania dialogu i porozumienia,
nawet na minimalnym poziomie, a w takiej sytuacji trudno wyobrazić sobie
jakąkolwiek "resetowanie" stosunków między naszymi krajami".
Warunkiem
ich normalizacji, wg pana premiera, jest „zmiana polityki rosyjskiej" i
"powrót Rosji na łono cywilizowanych państw".
Oczywiście,
że na tej podstawie nie wypada nam mówić o "szansach na ocieplenie".
Nie ma sensu reagować na bezpodstawne roszczenia i bezpodstawne zarzuty, na
stawiane nam jakieś warunki.
My,
oczywiście, nie mamy nic przeciwko temu, by mieć z Polską, jak i z każdym innym
krajem — normalne relacje, ale nie jesteśmy już tym zainteresowani bardziej niż
strona polska, jesteśmy pewni, że mamy rację i odstępować od naszych interesów,
by zadowolić każdego, jak sobie życzy, nie będziemy.
,
A czym się w takim razie,
w takich warunkach zajmuje się ambasada? Poza tym, że śledzi podobne krytyczne
wypowiedzi.,
- Jesteśmy krajami sąsiadującymi, relacje
między nami nie zostały przerwane, kontakty na poziomie roboczym odbywają się
stale, w kwestiach politycznych i praktycznych, angażujemy się w reprezentację,
rzecznictwo, pracę konsularną, zachęcamy do kontaktów gospodarczych,
kulturalnych i społecznych - tak, więc pracy w ambasadzie nie brakuje.
Nasze najważniejsze zadanie, to: - zbieranie,
przetwarzanie, analizowanie informacji o tym, co dzieje się w państwie
przebywania, o jego polityce i prognozowanie rozwoju sytuacji na przyszłość -
aby nasze kierownictwo i współpracownicy w Moskwie mieli jasne i poprawne
wyobrażenie o tym, co się tutaj dzieje, jakie zachodzą procesy, które mogą
wpływać na rosyjskie interesy, na które powinnyśmy być gotowi.
Uważnie badamy polską przestrzeń polityczną,
informacyjną, akademicką, kulturalną, publiczną i oczywiście zwracamy
szczególną uwagę na wszelkie, nawet małe, czynniki, które mogą dodatkowo
wpłynąć na zmianę naszych stosunków na lepsze.
Czy rozmawia Pan po polsku ze swoimi
polskimi rozmówcami? Nauczył się
Pan języka?
- Teraz już płynnie mówię po polsku, zacząłem
uczyć się języka w Moskwie, kiedy przygotowywałem się do tego wyjazdu, i
poprawiałem już tu, na miejscu. Oczywiście,
wygodniej jest mi mówić po rosyjsku, a ponieważ wśród moich polskich rozmówców,
wielu mówi lub rozumie po rosyjsku, często mówimy w taki sposób, że mówię po
rosyjsku i mówią po polsku, i wszyscy czują się komfortowo.
PRZYZWOICI, WYKSZTAŁCENI
LUDZIE
Kiedy przyjeżdża się do
Polski i rozmawiać z Polakami, można odnieść wrażenie, że jest to przyjazny i
gościnny kraj. Czy czuje Pan przepaść między nastawieniem dygnitarzy i
polskiego społeczeństwa?
-
Kiedy nasi rodacy przyjeżdżają tutaj, a Polacy - do Rosji, w ludzkim,
codziennym komunikowaniu z reguły nie występują żadne problemy, i jeśli nie
rozmawiamy o polityce i historii, kontakty nawiązują się niemal natychmiast.
Mamy podobną mentalność, ogólnie rzecz
biorąc, znamy się i rozumiemy całkiem dobrze.
W Polsce, podobnie jak w Rosji, mieszkają
przeważnie normalni, przyzwoici, dobrze wychowani ludzie, którzy nie będą się
gniewać na gości lub, powiedzmy, nastawiać zagranicznych turystów przeciwko swojemu
krajowi.
Nie zmienia to jednak ogólnie dominującej
negatywnej postawy politycznej polskiego społeczeństwa wobec Rosji. Tak się złożyło, że w polskich rodzinach, a potem w szkołach,
na uniwersytetach, pod wpływem masowo przetwarzanej informacji, ludzie od
dzieciństwa są wychowywani w przekonaniu, że od strony rosyjskiej Polska w
całej swojej historii znała tylko zagrożenia, krzywdy
i nieszczęścia.
W obecnych dyskusjach politycznych między
głównymi polskimi partiami nie pojawia się temat poprawy stosunków z Rosją. A kiedy w ubiegłym roku polski Sejm dyskutował na temat
nowelizacji ustawy o dekomunizacji, która przewidywała wyburzenie pomników
żołnierzy radzieckich - wyzwolicieli, to jest tych ludzi, dzięki którym Polska
jest dziś na mapie, a Polacy żyją na swojej ziemi - wszystkie partie
parlamentarne poparły tą nowelizację.
Strona polska kładzie akcent na to, że taki
dług pamięci oddaje na cmentarzach, którymi się opiekuje.
- Kiedy nam się mówi, że żołnierze radzieccy
nie wyzwolili Polski, ale okupowali ją i dlatego konieczne jest
"uwolnienie się od fałszywego poczucia wdzięczności” wobec nich - to jest
"obowiązek pamięci"?
Wysoko cenimy to, że wielu zwyczajnych
Polaków i lokalne władze zajmuje się radzieckimi i rosyjskimi grobami
wojennymi. Zgodnie z
rosyjsko-polskim porozumieniem z 1994 r. w sprawie miejsc pochówku i miejsc pamięci
ofiar wojen i represji, polskie władze przeznaczają środki na utrzymanie tych miejsc
- jednak wystarczają one z reguły tylko na bieżącą opiekę, a poważne naprawy odbywają
się kosztem środków z rosyjskiego budżetu.
"Wojna" z radzieckimi pomnikami, a
właściwie z pamięcią o ratowaniu Polski przez Armię Czerwoną w latach
1944-1945, która bezpośrednio narusza nasz traktat międzypaństwowy z 1992 r. oraz
porozumienie międzyrządowe z 1994 r. – jest politycznym wyborem strony polskiej
na rzecz konfrontacji z nami, ponieważ dla Rosji takie działania przez
przytłaczającą większość naszego społeczeństwa są postrzegane, jako bluźniercze
i głęboko obrażające nasz naród.
Rozmawiała:
Галина Дудина (Galina Dudina)
Gazeta „Kommiersant”, Rosja
(Газета "Коммерсантъ" №183 от 08.10.2018, стр. 6)
Tłumaczenie:
Zofia Bąbczyńska-Jelonek
Галина Дудина (Galina Dudina)
Gazeta „Kommiersant”, Rosja
(Газета "Коммерсантъ" №183 от 08.10.2018, стр. 6)
Tłumaczenie:
Zofia Bąbczyńska-Jelonek
Część 2 - poniżej
[1] Oryginał
w języku rosyjskim pod linkiem: https://www.kommersant.ru/doc/3764290
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz