24 grudnia 2021

Życzenia

Świat zachodnich chrześcijan świętuje od dzisiaj Boże Narodzenie, rocznicę narodzin Joszuy z Nazaretu, który w pamięci ludzkości zapisał się pod greckim imieniem - Jezus. Od Niego wywodzi się jedna z wielkich religii monoteistycznych - chrześcijaństwo. 

Chrześcijanie zachodni ustalili, że symbolicznym dniem narodzin człowieczej postaci wyznawanego Boga - będzie 25 grudnia. Wszedł ten dzień do kalendarza świąt wyznaniowych, m.in u katolików i protestantów.

W Polsce, akcent obchodów tych świąt u rzymskich katolików jest przesunięty i skupia się przede wszystkim na uroczystej kolacji, zwanej - Wigilią, w przeddzień (w wigilię) Bożego Narodzenia (24 grudnia). 

Wiele rytuałów tej kolacji, zwłaszcza kulinarnych, sięga nawet czasów pogańskich, starosłowiańskich. 

Wigilia w odbiorze współczesnych Polek i Polaków - jest  świętem rodzinnym, ciepłym i akceptowanym z wieloma katolickimi akcentami (choinka, opłatek, postne potrawy)  również przez innowierców, agnostyków i ateistów. 


 

14 grudnia 2021

Alergia na Putina


Im bliżej końca roku, tym mocniej nasila się permanentna nagonka na rosyjskiego prezydenta i samą Rosję. Parafrazując Majakowskiego[1]“, pisze się i mówi: „Rosja”, „Moskwa”, „Kreml” a w domyśle – Putin.

Nikt już nie kryje się za elegancką dyplomacją, lecz jawnie mówi się, że chodzi o powstrzymywanie Rosji nie przed sianiem, jak ongiś, niechcianych ideologii, lecz wprost - o powstrzymywaniu jej przed dalszym rozwojem ekonomicznym, militarnym i społecznym, przed przychylnością wobec niej innych państw. O powstrzymaniu rosyjskich sukcesów politycznych.

A wszystkiemu winny jest Władimir Putin, bo pod jego kierownictwem Rosja jest cały czas na drodze rozwoju gospodarczego, technologicznego, społecznego a armia rosyjska staje się coraz bardziej nowoczesna, jest doskonale dowodzona, sprawna i nad podziw mobilna. Rosja staje się coraz bardziej silnym, suwerennym państwem o dużej sile oddziaływania politycznego na świecie.

Ma to się nijak do potrzeb Zachodu. Rosja ma być „zła”, przy tym słaba, biedna, zacofana, upokorzona, słowem: chłopcem do bicia, bo tak chce Zachód. Bo istnieje taka, a nie inna irracjonalna potrzeba zachodnich polityków i władz, łącznie z polskimi. Bez jakiegokolwiek uzasadnienia, z pogranicza psychozy maniakalnej. Przypadek do natychmiastowej interwencji psychiatry. Wszystkie fobie, z rusofobią na czele należy leczyć. Można o tym przeczytać w każdym podręczniku medycznym dot. psychologii.

Władimir Putin nie żyje złudzeniami. Doskonale wie, co się dzieje wokół Rosji: „Jeśli chodzi o NATO, jest to jednostka wojskowa. Niestety, blok prowadzi wyraźnie konfrontacyjną linię wobec Rosji, ale ostatnie kwestie wydają się być natury technicznej, jednak biorąc pod uwagę wydalenie naszych dyplomatów, sugeruję, że struktura ta jest w stosunku do nas, delikatnie mówiąc, nieprzyjazna. Ponadto deklaruje Rosję, jako swojego przeciwnika”, stwierdził rosyjski prezydent.

Cokolwiek wydarzy się w Europie czy na świecie, zwłaszcza z winy tzw. Zachodu – winien jest Putin. Jak winien, to Rosja musi ponosić konsekwencje. A więc - kolejne sankcje personalne i instytucjonalne. Oczywiście, nikt nie udowadnia jakiejkolwiek winy Putinowi, bo „przecież wiadomo”...

Rosyjskiemu prezydentowi, którego Zachód nie znosi, w celach propagandowych urabia się opinię kryminalisty i bandyty, przypisując mu otrucie byłego oficera KGB Aleksandra Litwinienki w 2006 r., inwazję na Gruzję w 2008 r., zamordowanie dysydenta w biały dzień w Berlinie, próbę zabójstwa b. tajniaków w Wielkiej Brytanii, wysadzenie czeskiej składnicy broni, jak również inwazję na Ukrainę w 2014 r., próbę otrucia nowiczokiem rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego oraz wiele innych, pomniejszych przestępstw natury kryminalnej.

Jednocześnie dorzuca się spreparowane informacje o jego rzekomym krezusowym bogactwie, pałacu nad Morzem Czarnym ze złoceniami w WC, o kochankach i nieślubnych dzieciach. Słowem – zmanierowany, prymitywny gangster ze Wschodu, mający w zadku cały świat i wszystkie jego „demokratyczne wartości”.

Panuje powszechna opinia w gronie prozachodnich mediów, politologów i ekspertów zajmujących się Rosją, że Zachód niewiele zrobił w odpowiedzi na „wyzwania” Putina i jego Rosji.

IMIGRANCI NA GRANICY POLSKO-BIAŁORUSKIEJ 

Wg polskich mediów i polskich polityków - na rozkaz Putina - imigrantów ściąga na pogranicze Białorusi prezydent Łukaszenko. Chociaż do Mińska imigranci najczęściej przylatują z Damaszku i Istambułu tureckimi liniami lotniczymi.

„Na granicy polsko-białoruskiej trwa atak hybrydowy wspierany przez władze rosyjskie; zmienia się metoda z frontalnego ataku na atak mniejszych grup nocami. Obserwujemy niebezpieczną ewolucję sytuacji”, stwierdził niedawno polski prezydent Andrzej Duda po spotkaniu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem.

Nikt nie pamięta, lub nie chce pamiętać, że Turcja dostała z UE sowite granty na uspokojenie sytuacji z imigrantami, chcącymi dostać się do państw unijnych, głównie do Niemiec lub Wielkiej Brytanii. Jak widać, Turcja znalazła sposób na ich „upłynnienie”, nieco okrężną drogą — na Białoruś, wiedząc doskonale, że i tak będą chcieli dostać się na teren Unii Europejskiej. Kurierami, którzy są gotowi z polskiej granicy przetransportować ich w głąb Europy są z reguły... Ukraińcy.

Nikt nie pamięta, zwłaszcza Polska, o próbie obalenia legalnego prezydenta na Białorusi, o próbie zorganizowania tam kolejnej „kolorowej” rewolucji, o skutecznym rozwalaniu organizacji etnicznych Polaków na Białorusi, o radiu „Biełsat” i innych działaniach destrukcyjnych prowadzonych z Polski na terenie wschodniego sąsiada. Bo Zachód wymyślił sobie wyrwanie Białorusi z wpływów Rosji, w imię „demokracji i przestrzegania praw człowieka”, a najlepiej do tego zadania nadaje się Polska, mająca wpływy na białoruskich Polaków.

Takie działania mają określone skutki. Za próby destabilizacji państwa obrywa sponsorowana przez polski rząd i inne ośrodki zachodnie – białoruska opozycja. Występuje zjawisko retorsji. Żadne państwo nie pozwoli tak bezkarnie mieszać się w jego wewnętrzne sprawy. I tu nie ma żadnych działań Putina, lecz jest zdrowa reakcja suwerennego państwa na wybryki jego przygranicznego sąsiada. To, co dzieje się między Polską a Białorusią jest ich wyłącznie sprawą. Oczywiście, Rosja monitoruje sytuację pod kątem własnego bezpieczeństwa, co jest absolutnie normalne. I reaguje w miarę potrzeb. Poza tym, Rosja jest z Białorusią w związku państwowym, a to do czegoś Rosję, wg ustaleń obustronnych – zobowiązuje.

Polskie władze zapominają, że atakując w jakikolwiek sposób Białoruś, narażają się na określoną reakcję Rosji. Nie dlatego, że Putin sobie to wymyślił i jest agresorem, lecz dlatego, że istnieją oficjalne dokumenty bilateralne, określające relacje między Rosją a Białorusią, do których każdy może zaglądnąć.

Nic dziwnego, że w czasie gorących sytuacji z imigrantami na granicy polsko-białoruskiej, bez żadnych problemu przekroczyło ją 76 białoruskich opozycjonistów trafiając pod opiekuńcze skrzydła polskiego rządu.

Polska zapomina też, że wielu imigrantów, szturmujących polską granicę to ludzie, którym Zachód, w tym także Polska, zgotował tragiczny los, zamieniając ich państwa w ruinę, jak np. Irak. Dla kilkorga z nich stała się miejscem wiecznego spoczynku.

Imigranci pochowani na cmentarzu mahometan w Polsce.

Polska postawiła na granicy polsko-białoruskiej blisko 30 tys. żołnierzy, policjantów i pograniczników a obszary przygraniczne są ogłoszone strefą zamkniętą. Wobec imigrantów stosowane są zakazane środki przemocy, m.in. armatki wodne z dodatkiem zakazanych chemikaliów, wypychanie imigrantów z powrotem za druty kolczaste ustawione na granicy, nawet matki z małymi dziećmi.

Takie zachowanie polskich służb mundurowych i władz wobec imigrantów, były tematem rozmów Władimira Putina z Francesco Rocca, prezesem Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca[2]. Zareagowały też stosowne instytucje europejskie, zajmujące się prawami człowieka, co niewiele wzruszyło polskie władze.

Prawie nic nie wiadomo, natomiast, jakie siły strzegą granicy polsko-ukraińskiej i ilu migrantów z Syrii, Iraku, Afryki czy Afganistanu przekracza ją nielegalnie. Na razie wiadomo, że na ich przemycie nieźle zarabiają Ukraińcy.

FATALNA SYTUACJA NA UKRAINIE I ZAOSTRZENIE SIĘ WOJNY DOMOWEJ W DONBASIE

Powszechna opinia jest karmiona jest stwierdzeniami, że wina Putina jest bezsprzeczna, bo „napadł” na Ukrainę, anektował Krym i wspiera rebeliantów na wschodzie.

Oczywiście, nikt nie sili się na przypomnienie genezy powstania dwóch, niezależnych od rządu w Kijowie - republik: Ługańskiej i Donieckiej. Nie przypomina przyczyn ich wyodrębnienia się w granicach Ukrainy. Nie zastanawia się, dlaczego autonomiczna Republika Krymska „wypisała się” własnoręcznie z państwa ukraińskiego i inkorporowała z Rosją.

Ukraina nie chce przypominać sobie, podobnie jak polskie władze i media, co zrobiła etnicznym Rosjanom na tych terenach. O pozbawieniu ich prawa do własnego języka, do własnej tożsamości kulturowej, do własnych tradycji, wyznania i organizacji kościelnych. Nie chce pamiętać, że blisko 2 mln Ukraińców po kijowskim „majdanie” uciekło do Rosji, setkami tysięcy wyemigrowało do Polski lub na Białoruś.

Zachód, dozbrajając i szkoląc ukraińską armię, która dzięki tym zabiegom, wzmacnia swoje siły na pograniczu zbuntowanych republik zapomina, że tworzy zarzewie realnego konfliktu zbrojnego, eskaluje wojnę domową. Odnotowuje się tam coraz więcej akcji zaczepnych wojsk ukraińskich: niszczone są obiekty cywilne, ostrzeliwane osiedla ludzkie a nawet zestrzeliwane drony inspekcyjne OBWE. Giną ludzie.

Jednocześnie, w Europie narasta psychoza związana z rzekomym przygotowaniami Rosji do wojny z Ukrainą. Media i politycy, a także władze w Kijowie, doskonale zdają sobie sprawę z tego, co wyprawia Ukraina i szaleją na myśl, jaka mogła by być riposta Rosjan. Tworzone są, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, surrealistyczne mapy i scenariusze ruchów wojsk rosyjskich. Wojska NATO, zwłaszcza z USA, nasiliły lotniczą penetrację rosyjskich granic, na Morzu Czarnym pojawiają się jednostki morskie zachodnich marynarek wojennych. Łodzie podwodne usiłują wpłynąć nielegalnie na Morze Azowskie. Europa kreśli scenariusz napaści Rosji na Ukrainę

Wszystko, dlatego, że Władimir Putin jednoznacznie ostrzegł publicznie, że przekraczanie „czerwonej linii” spotka się z ostrą reakcją a to, co się dzieje obecnie w Donbasie przypomina ludobójstwo.

Rosja, co jest naturalne, wzmocniła militarnie swoje zachodnie granice, tak samo na Krymie. Wpłynęły na to publiczne zapowiedzi ze strony Ukrainy „odbicia” Krymu i zbrojnej pacyfikacji zbuntowanych republik na wschodzie, zamieszkałych głównie przez Rosjan. A także koncentracja wojsk ukraińskich na tych obszarach i zapowiedzi akcji sabotażowych.

Rosję oskarża się też o gwałtowne wzrosty cen gazu i energii elektrycznej, chociaż nie mają one nic wspólnego z działaniami Rosji i samego Putina. Oczywiście, przyczyn zapowiedzi przerw w dostawie energii czy gazu nikt w Polsce nie wyjaśnia, nie ujawnia, że powodem jest fatalny stan sieci energetycznej w Polsce czy też odstąpienie Polski od zakupów długoterminowych gazu w rosyjskim Gazpromie (taniej) na rzecz doraźnych zakupów na wolnym rynku, tzw. spotowym (drożej).

Cała ta sytuacja w emocjonalnej oprawie medialnej Polski i Zachodu, sygnalizującej wojnę w Europie a nawet na świecie, ma swoje społeczne reperkusje. Ludzie zaczynają panikować, robić zapasy żywności, kupować generatory energii, butle z gazem. Szaleje drożyzna w sklepach. O rychłej wojnie mówi się w prywatnych czy biurowych rozmowach.

Sama zostałam zasypana paczkami z żywnością w ilościach hurtowych, kuchenką gazową i butlami na gaz, dostarczonymi na zlecenie mego kolegi z Irlandii, przekonanemu o nadchodzącym kryzysie w Europie. Dzięki Bogu udało mi się przekazać to wszystko Stowarzyszeniu Feniks, działającego na rzecz bezdomnych i prowadzącego jadłodajnie dla ubogich i bezdomnych w Szczecinie i pobliskich Policach. Trudno byłoby mi zjeść 60 puszek gulaszu angielskiego, spożyć 20 kg ryżu czy 5 kg mleka w proszku, którego termin zużycia mijał w lutym przyszłego roku!

To nie epizodyczna reakcja mojego irlandzkiego kolegi, ale też wielu innych osób w kraju i zagranicą. Ze sklepów znikają generatory energii, butle z gazem itp. urządzenia.

KRUCJATA MORAWIECKIEGO

Oficjalny anons Kancelarii Prezesa Rady Ministrów umieszczony na portalu społecznościowym Twitter.

Polski premier usiłuje przekonać Europejczyków i władze unijnych państw, że Rosja jest wielkim zagrożeniem dla wszystkich, nie tylko Ukrainy. Dla włoskiej „La Repubblica” [3] stwierdził, że Moskwa chce dzielić Europę. „Moskwa”- czyli Putin. „Chce podzielić Europę, bo tylko w ten sposób może realizować swoje interesy. Jego głównym celem jest odbudowa imperialnej potęgi Rosji kosztem sąsiadów. Dziś Ukraina jest na pierwszej linii ognia. Nigdy w ciągu ostatnich 30 lat widmo konfliktu zbrojnego na wschodniej granicy UE nie było tak realne”, uważa Mateusz Morawiecki. Jego zdaniem, Rosja testuje, jak daleko może się posunąć w stosunkach z Europą.

„Władimir Putin używa siły na wszystkich poziomach. Nawet w ekonomii. Wie, że jego moc zależy od cen gazu. I robi wszystko, aby Europa była zależna tylko od dostaw. Jednocześnie we wschodniej części kontynentu brutalnie narusza integralność terytorialną państw i zamraża konflikty, np. Abchazja, Osetia Południowa”, uważa polski premier.

Andriej Klimow, przewodniczący Rady Federacji [4] ds. ochrony suwerenności państwowej Rosji, spuentował to krótko: „Wypowiedź polskiego premiera Mateusza Morawieckiego na temat stosunków Rosji i Europy jest prowokacyjna i ma na celu osłabienie UE i Rosji, jako geopolitycznych rywali patronów Warszawy zza oceanu” i dodał, że w samej Europie, w tym w najwyższych kręgach politycznych państw UE, „to Warszawa jest postrzegana, jako amerykańska agentura wpływu w Starym Świecie”.

Mało, kto pamięta, że to Polska narzuciła UE w 2008 roku tzw. Partnerstwo Wschodnie, aby jeszcze bardziej podzielić przestrzeń poradziecką, co doprowadziło do kryzysu ukraińskiego w 2014 roku, białoruskiego w 2020 roku i podobnych konfrontacyjnych wydarzeń. Przypomnę, że Bruksela jest również bardzo niezadowolona z zachowania Polski wewnątrz UE i określa jej działania, jako zmierzające do podziału Unii Europejskiej”, powiedział Klimow. Tak, więc: „wypowiedź polskiego premiera jest wyraźnie przeznaczona dla naiwnych głupców, jest oczywiście prowokacyjna i na rękę tym, którzy zza oceanu, podżegając do konfrontacji w Europie, chcą osłabić zarówno UE, jak i Rosję, jako geopolitycznych rywali Stanów Zjednoczonych w XXI wieku”.

DUŻO WRZASKU O NIC

Uwieńczeniem całej tej rozpętanej do granic absurdu antyrosyjskiej histerii Zachodu była przeprowadzona 7 grudnia b. wirtualna rozmowa prezydentów Rosji i USA. Władimir Putin – prowadził rozmowę solo w gabinecie prezydenckiej rezydencji w Soczi, Joseph (Joe) Biden z doradcami - w Białym Domu. Z ramienia USA dyskusji przysłuchiwali się i podpowiadali swemu prezydentowi, m.in. sekretarz stanu Antony Blinken i dyrektor ds. Rosji w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego - Eric Green.

Głównym tematem były stosunki dwustronne obu państw, sytuacja wokół Ukrainy, w tym obecność rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą, implementacja porozumień zawartych podczas ostatniego spotkania Bidena i Putina, kwestie cybernetyczne i regionalne. Jak określono potem rozmowy byłą rzeczowe i szczere.

Prezydent Biden, chcą się podlizać rosyjskiemu przywódcy, przypomniał aliancką wspólnotę państw w latach II wojny światowej. Obaj prezydenci podkreślili, że ofiary tej wojny nie powinny być zapomniane, a sam sojusz powinien służyć przykładem dla budowania kontaktów i współpracy w dzisiejszych realiach.

Zdecydowane miejsce w rozmowie zajęła problematyka związana z wewnątrz ukraińskim kryzysem i brakiem postępu w realizacji mińskich porozumień z 2015r., będących bezdyskusyjną podstawą pokojowego zakończenia konfliktu (wojny domowej)na Ukrainie. Prezydent Rosji na konkretnych przykładach zilustrował destrukcyjną linię Kijowa, mającą na celu pełny demontaż mińskich umów i porozumień, wyraził poważne zaniepokojenie wobec prowokacyjnych działań Kijowa przeciwko Donbasowi.

Joseph Biden, ze swej strony, podkreślał rzekomo "groźny" charakter ruchów rosyjskich wojsk w pobliżu ukraińskich granic i przedstawił sankcyjne środki, które USA i ich sojusznicy są gotowi zastosować w przypadku "dalszej eskalacji sytuacji”. Miałyby one obejmować sankcje gospodarcze oraz dot. sektora finansowego, dodatkowe wsparcie w sferze bezpieczeństwa dla Kijowa oraz zwiększenie amerykańskiej obecności w państwach wschodniej flanki NATO. W tym kontekście Jake Sullivan wymienił kraje bałtyckie, Rumunię i Polskę[5].

Władimir Putin w odpowiedzi podkreślił, że nie należy zrzucać odpowiedzialność na barki Rosji, ponieważ to właśnie NATO, w tym USA, podejmuje niebezpieczne próby opanowania terytorium Ukrainy i zwiększa potencjał militarny przy rosyjskich granicach. Dlatego jest poważnie zainteresowany w uzyskaniu wiarygodnych, prawnie zarejestrowanych gwarancji, wykluczających rozszerzenie NATO w kierunku wschodnim i dotyczących wstrzymania w sąsiadujących z Rosją państwach - rozmieszczania ofensywnych systemów uzbrojenia.

Co to, to nie! Nasze wojska będą stały, tam gdzie są, to armia defensywna, obronna a nie w ofensywie. Na nikogo nie mamy zamiaru napadać!

Prezydent USA nic nie wskórał, Władimir Putin nie złożył żadnych obietnic wycofania wojsk z pogranicza z Ukrainą. Natomiast podkreślił, że pomiędzy Waszyngtonem i Moskwą istnieje asymetria interesów w odniesieniu do Ukrainy, spowodowana odmienną perspektywą geopolityczną – dla Rosji, to kwestia bezpieczeństwa jej granic, a dla Stanów Zjednoczonych – odległy obszar, ale wygodny dla penetracji NATO.

Zaraz po zakończeniu ponad dwugodzinnych rozmów na szczycie, NATO wycofało łódź podwodną zdążającą na Morze Azowskie. Co może wskazywać, że szykowano się do kolejnej i poważnej militarnej prowokacji wobec Rosji.

Podczas wymiany poglądów prezydentów Rosji i USA na temat bezpieczeństwa, z obu stron podkreślono znaczenie aktywnie prowadzonego dialogu na ten temat. Wyrażono też gotowość do kontynuowania praktycznej współpracy w sprawach karnych i operacyjno-technicznych w walce z cyberprzestępczością. Omówiono irański program nuklearny

Sporo czasu poświęcono problematyce relacji dwustronnych. Władimir Putin przyznał, że współpraca nadal znajduje się w niezbyt zadowalającym stanie. Przejawia się to w trudnościach pracy placówek dyplomatycznych, wynikających z „wycinania” personelu w przedstawicielstwach dyplomatycznych obu państw. Władimir Putin podkreślił, że to wszystko, co obecnie się dzieje, to skutek linii amerykańskich władz, które pięć lat temu zaczęły ćwiczyć na dużą skalę - ograniczenia, zakazy i masowe wydalenia rosyjskich dyplomatów, na co Rosja reagowała „lustrzanymi” decyzjami. Ze strony rosyjskiej pojawił się apel, aby wyzerować wszystkie nagromadzone ograniczenia w prowadzeniu dyplomacji, co mogłoby służyć normalizacji innych aspektów stosunków dwustronnych.

Prezydenci wyrazili opinię, że biorąc pod uwagę szczególną odpowiedzialność za utrzymanie międzynarodowego bezpieczeństwa i stabilności - Rosja i USA będą kontynuować dialog i odpowiednie kontakty.

Po spotkaniu obie strony wydały odrębne komunikaty. Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan zwołał na jego temat konferencję prasową, uzupełnioną o wypowiedzi rzeczniczki Białego Domu Jen Psaki. Z ramienia Rosji przebieg rozmowy skomentował doradca prezydenta ds. międzynarodowych Jurij Uszakow.

Po spotkaniu z Władimirem Putinem, Joe Biden skontaktował się telefonicznie z liderami Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i Włoch i poinformował ich o przebiegu szczytu. Odbył też rozmowę telefoniczną z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim.

I tak skończyła się cała ta kosmiczna wprost, zawierucha z „wojną”.

Rosja nie napadła, na co czekano z zastanawiającą niecierpliwością i nie ma nadal zamiaru na kogokolwiek napadać. Ale wojsk ze swoich zachodnich granic - nie wycofała i nie wycofa, bo ma obowiązek strzec granic, a na zachodnim pograniczu ma wojnę domową u sąsiada., wspieraną przez Zachód.

Sorry, ale względy bezpieczeństwa za tym przemawiają”, tłumaczyli Rosjanie Amerykanom.

Wrzaski niezadowolenia z efektów rosyjsko-amerykańskich rozmów są na Ukrainie donośne, Polska jest z tego wszystkiego również bardzo nieusatysfakcjonowana. Ostatnio premier Morawiecki oskarżył nawet Francję o „miękką linię” wobec Rosji.

CENY ROSNĄ, WINA PUTINA?

Alergia na Putina, nie jest niestety remedium na bolączki USA czy UE. Trudno gasić pożar ogniem.

Obserwowany jest obecnie duży wzrost cen żywności w USA,w Polsce i w innych państwach unijnych

Stany Zjednoczone powinny raczej zająć się swoimi wewnętrznymi problemami a nie zaglądać Rosji pod jej militarną kołdrę przygraniczną.

Wzrost cen w USA bije rekordy, poziom biedy szybuje ostro w górę. Ceny konsumpcyjne w USA rosły w listopadzie w najszybszym rocznym tempie od prawie 40 lat, zmniejszając siłę nabywczą pieniądza oraz zwiększając presję na Rezerwę Federalną, aby zacieśniła politykę pieniężną. Indeks cen towarów i usług konsumpcyjnych w USA wzrósł o listopadzie o 6,8 proc. w porównaniu z analogicznym miesiącem rok wcześniej – podał w miniony piątek (8 grudnia br.) amerykański Departament Pracy. Z kolei w porównaniu z październikiem ceny wzrosły średnio o 0,8 proc.

Listopadowa inflacja w USA w ujęciu rocznym okazała się najwyższa od połowy 1982 r., kiedy w USA prezydentem był Ronald Reagan, a w Polsce - stan wojenny.

Ceny w USA rosną w większości kategorii towarów i usług. Drożeją z miesiąca na miesiąc: energia, benzyna, żywność.

W Polsce – nie lepiej. W listopadzie br. w sklepach było drożej średnio o blisko 11 proc. w ujęciu rocznym - wynika z najnowszego "Indeksu cen w sklepach detalicznych". Najbardziej zdrożały olej, cukier i cebula. Dla niektórych produktów żywnościowych cena wzrosła nawet o 60 proc. w ciągu roku!

Podobne problemy mają Niemcy. W miniony piątek podano ostateczne dane o listopadowej inflacji w Niemczech. Wzrost cen w wyniósł 5,2 proc. w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku — potwierdził Niemiecki Urząd Statystyczny. To największy wzrost od prawie trzech dekad, choć i tak jest niższy niż w Polsce.

Nie trzeba czepiać się Rosji i Putina, najpierw wypada „posprzątać” nieco na własnym podwórku.

I to wszystko moja wina?!.….

W ostatnich dniach, po raz któryś tam, zakotłowało się na europejskiej i amerykańskiej scenie politycznej. To fakt. Media szalały, politycy w ekstazie wygłaszali piramidalne bzdury polityczne a Parlament Europejski jest głęboko przekonany, że swoimi apelami obronił Ukrainę od najazdu barbarzyńcy ze Wschodu, a Europę przed agresją Putina.

Nikt nie huknął się w głowę i nie raczył pomyśleć racjonalnie odpowiadając na retoryczne pytanie: po cholerę Rosji i Putinowi osobiście - skorumpowana, zdestabilizowana i zdemoralizowana do cna, klepiąca biedę Ukraina?!

Najważniejsze jednak dla Zachodu, w tym też Polski, jest przeświadczenie, że Putin jest agresorem. Przynajmniej w mediach i mniemaniu prymitywnych polityków, od lewa do prawa. W tej kwestii panuje przedziwna zgodność poglądów, nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej. Opinie o Rosji niewiele różnią się między socjalistami a chadekami z Parlamentu Europejskiego.

Czy jest jakiś psychiatra na pokładzie?!

_________________

[1]Włodzimierz Majakowski, cyt. z wiersza „Włodzimierz Iljicz Lenin”: „Mówimy - Lenin, a w domyśle - partia, / Mówimy- partia, a w domyśle - Lenin”.

[2] Rozmowy odbyły się z inicjatywy rosyjskiego prezydenta 5 grudnia br.,

[3] “La Repubblica" z 8.12.2021.

Patrz: https://www.repubblica.it/esteri/2021/12/08/new/polonia_intervista_primo_ministro_mateusz_morawiecki_nord_stream_russia_esercito_europeo-329466790/

[4] Rada Federacji – Izba Wyższa rosyjskiego parlamentu.

[5] OWS (Ośrodek Studiów Wschodnich): „Wideokonferencja Biden–Putin – dialog bez przełomu”, 8.12.2021, patrz: https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2021-12-08/wideokonferencja-biden-putin-dialog-bez-przelomu

06 grudnia 2021

Tranzytem przez Kaliningrad

W ciągu ostatnich trzech lat, tranzyt kontenerów przez Obwód Kaliningradzki wzrósł
siedmiokrotnie. Władze obwodu stanęły wobec usprawnienia przepływu
kontenerowych potoków ładunkowych przez ich terytorium. W ubiegłym roku, władze
obwodu zawarły umowę z federalnym ministerstwem transportu i Gazpromem dot.
włączenia obwodu do federalnego programu inwestycyjnego „Firma transportowo
logistyczna” i na jego kanwie - budowy nowego terminalowego centrum
logistycznego „Wschód-Zachód” na stacji kolejowej Czerniachowsk. 



Centrum jest przeznaczone do obsługi rosyjskiego handlu zagranicznego (import i
eksport) w kolejowym transporcie kontenerowym, a także do przeładunków
kontenerów między Azją a Europą. W zamyśle ma stać się jednym z kluczowych
transportowo-logistycznych węzłów przeładunkowych na Nowym Jedwabnym Szlaku.
Na stacji Czerniachowsk kontenery przeładowywane z pociągów o szerokiej
skrajni kół (1 520 mm) na pociągi o europejskiej skrajni (1 435 mm) lub odwrotnie, i
wysyłane zgodnie z przeznaczeniem. 


Terminal jest wyposażony w potężny dźwig kozłowy z prześwitem na cztery kontenery ustawione jeden na drugim. Docelowa 
zdolność przeładunkowa centrum ma wynieść 450 tys. kontenerów rocznie. Jego otwarcie nastąpiło 1 października br. 


"Dla nas rozwój kompleksu transportowego ma szczególne znaczenie, jest to
kluczowe zadanie dla rozwoju regionu w ogóle. W Czerniachowsku otworzyliśmy
kompleks, gdzie są dwa formaty kolejowej skrajni - jest rosyjski i europejski format.
Na tej platformie, tworzona jest infrastruktura, która pozwala nam być
zakotwiczonymi w nowym Jedwabnym Szlak i realizować nowe projekty logistyczne
",
uważa Anton Alichanow, gubernator Obwodu Kaliningradzkiego.

Dla Olega Biełozierowa, prezesa zarządu spółki Koleje Rosyjskie (RDŻ), kierunek
kaliningradzki to jeden z najbardziej obiecujących dla tranzytowych przewozów
towarowych. „Tylko w ciągu ostatnich trzech lat ilość tranzyt kontenerów przez obwód
kaliningradzki wzrosła siedmiokrotnie. Tworzenie nowego terminalu otwiera
dodatkowe możliwości w zakresie budowania tych przewozów i realizacji potencjału
tranzytowego naszego kraju
”. Natomiast Siergiej Sapiegin, szef kaliningradzkiego
oddziału RDŻ „Kaliningrackie Koleje” uważa, że zakończenie budowy nowego
uniwersalnego terminala kontenerowego na stacji Czerniachowsk jest „ważnym
ogniwem w systemie tranzytu z Chin i rosyjskich regionów w kraju Unii Europejskiej”.

Aleksiej Thunder, dyrektor generalny Zjednoczonej Transportowo-Logistycznego
Spółki "Euroazjatycki alians kolejowy" (ОТЛК EPA), którego ładunki przechodzą
przez Obwód Kaliningradzki, uważa, że: "Dziś szczególnego znaczenia nabiera
szybkość: chodzi nie tylko o prędkości jazdy pociągów, ale i szybkość podejmowania
decyzji, w tym koordynacji ruchu pociągów tranzytowych na nowych kierunkach przy
użyciu nowych technologii i nowych terminali. Jest to szczególnie ważne dzisiaj, gdy
transport kolejowy odgrywa ważną strategiczną rolę "mostu lądowego" pomiędzy
Chinami i Europą
.

Bliskość przejścia granicznego Żelaznodarożnyj (Rosja) Skandawa (Polska)
pozwoli budować Rosjanom budować optymalny system tranzytowy dla ładunków
kolejowych między Azją i Europą, zwłaszcza, że inne przejścia graniczne, zwłaszcza
białorusko-polskie, są na granicach przepustowości.

Natychmiast po otwarciu, nowe centrum „Wschód-Zachód” rozpoczęło obsługę
tranzytowych ładunków firmy ОТЛК ERA w kierunku Chiny - Europa - Chiny, a także
regularnych pociągów kontenerowych w relacji z podmoskiewskim TLC „Biały Rast”.
Ponad to, centrum obsługuje dostawę części samochodowych z Europy do
kaliningradzkiego przedsiębiorstwa „Awtotor”. 


Operatorem terminalowego centrum logistycznego jest spółka TLC „Wschód-
Zachód”, wspólne przedsiębiorstwo Kolei Rosyjskich (RDŻ) i grupy „Nowik”.

W okresie od stycznia do września tego roku, Kolej Kaliningradzka,(regionalny
oddział RDŻ) zwiększyła 3,4 razy tranzyt ładunków kontenerowych przez Obwód
Kaliningradzki w relacji Chiny Europa Chiny, w porównaniu z analogicznym
okresem ubiegłego roku, do 80,7 tys. TEU. Z czego 83% przewieziono na trasach
multimodalnych. 

W tym samym okresie, Kolej Kaliningradzka dostarczyła ponad to
do portów kaliningradzkich 67,1 tys. tranzytowych kontenerów z Chin do Europy. 5,6
razy więcej niż w analogicznym okresie ub. roku.

Władze regionu i Kolei Rosyjskich zakładają, że do 2024 r. przewozy ładunków
tranzytowych przez Obwód Kaliningradzki, w relacji Chiny Europa - Chiny wzrosną
do 1,2 mln TEU. Ma do tego przyczynić się m.in. nowe centrum logistyczne „Wschód Zachód”.

Art. opublikowany 

"Namiary na morze i handel", nr 21/2021, listopad, str. 21

08 listopada 2021

Polski Żyd z Krzemieńca

 

Ludzkie losy, moje losy, pływają po wodzie. 

Nie mogę ja znaleźć swoich, choć szukam ich, co dzień.

Ach, jak mi ciężko, ach jak źle mi

przy cudzym stole, w obcej ziemi!

 


W 99 wiośnie życia zmarł 6 listopada w Moskwie Lejzor (Leonid) Szulimowicz (Siergiejewicz) Sigan, legendarny dziennikarz polskojęzycznych rozgłośni radiowych w Związku Radzieckim i Federacji Rosyjskiej. Pracował dla nich przez ponad 70 lat. To właśnie on, w Radio Moskwa, informował pierwszy i po polsku o wyzwoleniu Warszawy spod okupacji hitlerowskiej, a nie słynny spiker tego radia - Jurij Lewitan.

Na portalu radia Sputnik Polska, wchodzącego w skład agencji MIA Rosja Dzisiaj/Rossija Siegodnia, w swoich artykułach podpisywał się, jako Leonid Siergiejewicz Sigan. Tak samo występował na antenie radia.

O jego śmierci doniosły wszystkie media rosyjskie, zarówno państwowe, jak i prywatne. Z tym tylko, że w informacjach figurował już nie, jako — Leonid Siergiejewicz Sigan, lecz jako ... — Lejzor Szmulimowicz Sigan (Лейзор Сиган).

I tak w dzień jego śmierci dowiedziałam się, że świetnie znający język polski w mowie i piśmie, znany i znakomity dziennikarz był polskim Żydem, który ukończył w Krzemieńcu tamtejszą słynną szkołę średnią.

Dlaczego zruszczył swoje dane i nie używał faktycznego swego i ojca imienia – nie wiem. Mogę się tylko domyślać. I raczej jestem pewna, że zmusił go do tego powszechny antysemityzm. 

 

TRAGEDIA KRZEMIENIECKA

Lejzor, syn Szulima[2] Sigana, przyszedł na świat, wg jednym mediów - 10 maja 1923r., wg innych – 15 maja. Ale dokładna data, co do dnia, nie ma tu znaczenia, chodzi o rok urodzin.

Skoro chodził do słynnego Liceum Krzemienieckiego, to zapewne mieszkał w samym Krzemieńcu[3] lub w jego pobliżu i podczas roku szkolnego mieszkał u krewnych lub na stancji.

Rodzina Siganów musiała należeć do posażnych, skoro stać ich było na kształcenie syna w prestiżowym i elitarnym krzemienieckim liceum[4]. Nauka była tam kosztowna[5]. W terminie od 15 sierpnia do 1 września każdy uczeń musiał wnieść całoroczną opłatę w wysokości 463 zł polskich 10 groszy – gdy chciał spędzić miesiące wakacyjne w Krzemieńcu, lub 414 zł polskich 10 groszy – jeśli na wakacje wracał do domu. Do tego dochodziła opłata za dodatkowe lekcje oraz pewne kwoty na „potrzeby szkoły”. Szkoła pozyskiwała środki także od okolicznego ziemiaństwa, które wnosiło dobrowolne opłaty.

W roku, w którym na świat przyszedł Lejzor Sigan, Krzemieniec należący obecnie do Ukrainy - był w granicach II Rzeczypospolitej Polskiej (1921 – 1945). Wcześniej, do III rozbioru Polski, tuż przed Unią Lubelską, przywilejem króla polskiego Zygmunta Augusta (26 maja 1569r.) wraz z ziemią wołyńską, Krzemieniec został formalnie wcielony do Polski i przetrwał w tym układzie geopolitycznym do 1795 r. Do Polski wrócił po I wojnie światowej.

W czasach II RP było to miasteczko liczące 19,87 tys. mieszkańców (dane z 1931r., czyli, gdy Lejzor Sigan miał 8 lat), wieloetniczne, z Polakami w mniejszości. Zamieszkiwali je Ukraińcy (blisko 8,5 tys. ludzi), Żydzi (6,9 tys. osób), Polacy (3,1 tys. mieszkańców) i Rosjanie - nieco ponad 880 osób.

Red. Sigan w chwili wybuchu II wojny światowej był jeszcze licealistą, dopiero, co skończył 16 lat, i rozpoczynał kolejny rok nauki w liceum. Niestety, dramat wojenny objął tereny polskich Kresów. Kilkanaście dni po rozpoczęciu roku szkolnego, wojska ZSRR weszły na obszary II RP, gdy dokładnie w tym samym czasie, bez mała, co do godziny i tuż przy granicy z ZSRR, polski rząd wraz z dowództwem sił zbrojnych II RP, ewakuował się z kraju, pozostawiając ludność państwa na łasce losu.

Od 17 września 1939 r. do 2 lipca 1941 r. Krzemieniec, jak i jego słynne liceum pozostawały pod administracją radziecką i należy przyjąć, że w tym czasie młody Lejzor ukończył nauki szkolne na poziomie średnim.

Siedem tygodni po 18-letnich urodzinach Lejzora, 2 lipca 1941 r. weszli do miasta hitlerowcy. Dzień po zajęciu Krzemieńca przez Wehrmacht, ukraińscy nacjonaliści dali o sobie znać. W mieście dopuścili się antysemickiego pogromu, w którym zginęło, co najmniej 130 osób, a według niektórych źródeł nawet od 300 do 500 Żydów.

Współcześni historycy uważają, że pretekstem do pogromu było wymordowanie przez NKWD w więzieniu w Krzemieńcu około 100–150 więźniów (głównie Ukraińców, lecz także Polaków) tuż przed wycofaniem się władz radzieckich z miasta. Ale dalsze działania nacjonalistów ukraińskich w Kamieńcu wskazują, że podłoże było zgoła inne.

Ukraińcy z Krzemieńca nastawili się na współpracę z hitlerowcami. I tropili nie tylko ludność żydowską, ale także Polaków. Na podstawie ułożonej przez nich listy, 28 lipca 1941 r. hitlerowcy aresztowali przedstawicieli inteligencji polskiej z Krzemieńca, głównie nauczycieli Liceum Krzemienieckiego. Aresztowanych uwięziono w Domu Społecznym, gdzie byli torturowani przez Sonderkommando i milicję ukraińską. W dniach 28–30 lipca, 30 osób z tego grona zostało rozstrzelanych pod Górą Krzyżową.

Wśród nich było wielu nauczycieli red. Sigana. Ich nazwiska widnieją na tablicy pamiątkowej, umieszczonej w katolickim kościele p/w św. Stanisława w Krzemieńcu.

Ale to nie koniec prześladowań współrodaków Lejzora Sigana.

Kilka miesięcy po tych pogromach, 1 marca 1942 r. Niemcy utworzyli w Krzemieńcu getto dla ludności żydowskiej. W sierpniu 1942 roku getto zostało zlikwidowane przez Sicherheitsdienst - niemiecką żandarmerię i złożony z Ukraińców - Schutzmannschaft. Około 8 tys. Żydów rozstrzelano w rejonie dawnej fabryki tytoniowej, ich ciała wrzucano do dołów i rowów. By wypłoszyć Żydów z kryjówek, getto zostało podpalone. Trwający kilka dni pożar zniszczył zabytkowe centrum miasta.

Podobne masakry, dokonywane przez nacjonalistów ukraińskich i hitlerowców na ludności żydowskiej miały miejsce na całym Wołyniu. Nie ominęły one rodziny, bliskich, przyjaciół i znajomych red. Sigana.

Nie wiem, czy Lejzor Sigan zdołał uciec z Wołynia przed 2 lipcem 1941r. Czy też udało mu się to później, po likwidacji getta w Krzemieńcu.

Trudno sobie wyobrazić, co wtedy widział i przeżył ten młodziutki polski Żyd z Krzemieńca. Cud, że przeżył.

Leonid Sigan pozostawił po sobie cenne świadectwa wielu procesów historycznych XX wieku, których był uczestnikiem i świadkiem. Wśród nich szczególne miejsce zajmują wspomnienia z czasów II wojny światowej, która była dla Sigana ogromną osobistą tragedią. (...) Leonid Sigan odwiedził swoją małą ojczyznę dopiero w 1946 r. W Krzemieńcu spotkał kilku przyjaciół i kolegów z klasy, ale więź z rodziną została bezpowrotnie utracona. Naziści postarali się, aby nie pozostały żadne groby. Do ostatnich dni był to bolesny temat, o którym nie lubił rozmawiać”, przypomniała[6] w pośmiertnych wspomnieniach jego macierzysta redakcja — SPUTNIK Polska.

RADIOWIEC PRZEZ PRZYPADEK

Jedynym kierunkiem ucieczki przed prześladowaniami nacjonalistów ukraińskich i skrupulatnie prowadzoną eksterminację Żydów na zajętych obszarach przez hitlerowców był dla Lejzora Sigana - Związek Radziecki. Trafił w końcu do Moskwy, został studentem Moskiewskiego Instytutu Stali, ale pomny tego, co zdarzyło się w Krzemieńcu i na całym Wołyniu, jak każdy młody chłopak, chciał się zaciągnąć do wojska, by bić Niemców. „Wszyscy moi krewni byli po drugiej stronie linii frontu, a ich los nie był mi znany. Dopiero później dowiedziałem się, że wszyscy zginęli”, wspominał po latach. W jednym z wywiadów dla rosyjskich mediów powiedział, jak trafił do radia:

"To był przypadek. Miałam dwadzieścia lat, zaczynał się 1943 rok, wielu moich rówieśników było na froncie, a ja nie. Było mi wstyd. Nieustannie chodziłem do punktu rekrutacyjnego przy Wielkiej Jakimance [7] i podczas jednej z takich wizyt zadano mi pytanie, skąd znam język polski. A ja przecież ukończyłem polskie liceum, to praktycznie mój język ojczysty. Wysłano mnie do Wszechzwiązkowego Komitetu Radiowego, bowiem okazało się, że biuro polityczne Armii Czerwonej poleciło komisjom poborowym wyszukać ludzi znających język polski. Potrzebni byli spikerzy, doskonale znający język. To, że tego dnia wszedłem do komisji poborowej, to czysty przypadek, ale zdeterminował on cale moje życie”.

Gdzie indziej wspomniał, że werbunkowy: „Obracał w rękach moją kartę rejestracyjną i powiedział: teraz z porucznikiem pójdziesz do Wszechzwiązkowego Komitetu Radiowego (WKR). Znajdował się w Zaułku Putinkowskim, budynek nr 2”.

I tak w 1943r. młodziutki, zaledwie 20-letni student trafił do „stacji radiowej Związku Patriotów Polskich w ZSRR”[8],[9]. Został jej spikerem. Wszystko wskazuje na to, że była to Rozgłośnia im. Tadeusza Kościuszki[10], działająca pod kierownictwem Zofii Dzierżyńskiej i wchodząca do wiosny 1943r. w skład Wydziału Prasy i Radiofonii Międzynarodówki Komunistycznej (MK). Po rozwiązaniu MK wiosną 1943 r. rozgłośnie radiowe podlegały tajnemu Instytutowi Naukowo-Badawczemu (INB) nr 205 (były Wydział Prasy i Radiofonii KW MK) Wydziału Informacji Międzynarodowej (WIM) KC WKP(b).

Po rozwiązani polskojęzycznej Rozgłośni im Tadeusza Kościuszki[11] w sierpniu 1944r., Lejzor Sigan przeniósł się na to samo stanowisko w polskiej redakcji Radia Moskwa. Nazywano je wówczas „gniazdem os radzieckiej propagandy”, za słuchanie, którego w Polsce faszystowskie władze surowo karały[12].

Pierwsze lata pracy Lejzora Sigana, jako radiowca w moskiewskich rozgłośniach, przypadły na lata Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Pomimo godziny policyjnej dziennikarzom w Moskwie wydawano specjalne przepustki i mogli swobodnie poruszać się po mieście wieczorami i nocą. Później często wspominał, wracając wieczorami lub nocą do domu, ulice wyraźnie przypominały mu, że trwa wojna: pozasłaniane okna, witryny sklepowe zakryte workami.

Młodość młodziutkiego Żyda z Krzemieńca przypadła na czas okrutnej wojny, doświadczał wszystkie realia jej dramatu.

(...)

CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!

Ciąg dalszy losów red. Sigana pod linkiem:

https://vk.com/@sophico43-polski-yd-z-krzemieca

a tam, m.in.: „Komunikat o Warszawie i klęsce III Rzeszy”, „Na zawsze z radiem, zawsze po polsku”, „Być uczciwym człowiekiem”, „Sugestia”.