22 kwietnia 2019

Prezydenckie pisanki na Ukrainie

POLITYKA
UKRAINA
Muzeum Pisanek w Kołomyi (Ukraina)

Niedziela wielkanocna zawitała do Szczecina bezchmurnym niebem i ciepłem. Oba moje kocury stoczyły walkę, o to, kto będzie okupował słoneczną plamę na podłodze w kuchni. W świątecznym rozgardiaszu, pilnowałam, by nie potłukły pisanek i nie rozbiły pieczołowicie przechowywanego przez dziesięciolecia gipsowego baranka. Rodzinna tradycja. Tak samo, jak żur po królewsku, spécialité de la maison mojej babci, którego zapach roznosi się po domu. W loggii zaczęły kwitnąć pachnące laki. Cisza, spokój, błogi relaks. Z kubkiem neski, wyciągnięta na leżaku zapominam o całym świecie.

Ponad tysiąc kilometrów stąd, na Ukrainie, ludzie nie mieli w niedzielę luksusu takich rozkoszy. Choć dla prawosławnych była to Niedziela Palmowa, zapowiedź Wielkanocy. Stanęli przed wyborem nowego prezydenta. Wybierali między skorumpowanym do cna oligarchą z branży czekoladowej a komikiem bez politycznego doświadczenia, jak podawały media. 
Wybrali Wołodimira Zielenskiego (Wołodymyra Zełenskiego, wg naszych mediów), 41-letniego, prawnika z wykształcenia, reprezentanta partii „Sługa Ludu”, artystę scen rozrywkowych i telewizyjnego showmana, dyrektora artystycznego studia „Kwartał 95”, zajmującego się produkcją telewizyjną, koncertową i filmową.

Odniósł zwycięstwo przy dosyć przyzwoitej frekwencji. Zagłosowało na niego ponad 70% Ukraińców, którzy poszli na wybory. Wg różnych sondaży (exit poll) uzyskał  72,7-73,7% głosów.  Tą informację podano praktycznie we wszystkich mediach publicznych i w portalach informacyjnych. Dla TVP była to jednak mało istotna wiadomość i w głównych wiadomościach na kanale pierwszym umieszczona została pod koniec serwisu informacyjnego. Zaznaczono, że po kilku miesiącach walki wyborczej „czasem brutalnej”, był to wybór między „opcją proeuropejską” (Poroszenko) a powrotem „pod wpływy Rosji” (Zielenski).

Media po I turze ukraińskich wyborów, w których kandydaci hołubieni przez Polskę (Julia Tymoszenko i Petro Poroszenko), utracili szanse na zwycięstwo - znacznie obniżyły poziom zainteresowania wyborami u wschodniego sąsiada, chociaż od kilku dni TVN24, portale Forsal.pl i Kresy.pl, Polskie Radio czy Gazeta Wyborcza poświęcały wydarzeniom na Ukrainie więcej uwagi, tworząc specjalne działy dot. ukraińskich wyborów.
Np. portal Forsal.pl, epatował takimi tytułami: 20 kwietnia - „Kandydatura Żeleńskiego zostanie wycofana z wyborów? Jest pozew”, „Specjalny wysłannik Volker zapowiada "długofalową" obecność USA na Ukrainie”, „Komunizm, oligarchia, biznes i co dalej? Kto mebluje głowę Zełenskiego”, „Zełenski nazwał separatystów Donbasu „powstańcami”, 19 kwietnia - „Wybory na Ukrainie: zakończyła się debata Poroszenki i Zełenskiego na Stadionie Olimpijskim w Kijowie”, „Poroszenko w debacie wyborczej: Zełenski to opakowanie, za którym stoi Moskwa”, „Zełenski w debacie wyborczej: Jestem wynikiem błędów Poroszenki”, 18 kwietnia - „Zełenski utrzymuje ogromną sondażową przewagę nad Poroszenką”.
Telewizja TVN 24 w dniu wyborczym podana, że „USA chcą "silnej, demokratycznej, prosperującej" Ukrainy”. Wcześniej (19 kwietnia) TVN24 donosiła: „Wielka debata na stadionie. Poroszenko straszy: za Zełenskim stoi Rosja”.

Wołodimir Zielenski jest w Polsce praktycznie nieznany i był traktowany w gronie ponad 30 kandydatów na urząd prezydenta, jak tzw. „plankton wyborczy”.
Ośrodek Studiów Wschodnich, w raporcie Tadeusza Iwańskiego i Krzysztofa Nieczypora z września ub. roku na temat głównych ośmiu pretendentów do prezydentury, Wołodimira Zieleńskiego umieścił na końcu raportu i poświecił mu niewiele uwagi. W raporcie napisano, że „niewiele wiadomo o jego poglądach politycznych”. Zaznaczono też, że występował w serialu emitowanym w telewizji należącej do oligarchy Ihora Kołomojskiego. Wg, OSW w sierpniu ub. roku miało zamiar zagłosować na niego 8% badanych.
Solidniej potraktowała Zielenskiego Gazeta Wyborcza w artykule z 19 kwietnia: ”Prezydent Zełeński? Czego nie wiemy o faworycie II tury wyborów na Ukrainie”.

Jako ważną wiadomość polskie media odnotowały też, że Wołodimir Zielenski „ma 41 lat i pochodzi z rodziny ukraińskich Żydów. Jego pierwszym językiem jest rosyjski, nie ukraiński.” (WP.pl z 21 kwietnia).

W dniu wyborczym, najbardziej polskie media ekscytowało „użycie przez Zełenskiego podczas piątkowej (19 kwietnia) debaty wyborczej na stadionie w Kijowie sformułowania ‘powstańcy’ na określenie prorosyjskich bojowników walczących w Donbasie”, jak podała Gazeta Wyborcza (21 kwietnia) i reakcja prezydenta, Poroszenki, który udał się do telewizji i wyjaśniał, że takie określenie, to zaprzeczenie, że na „Wschodzie Ukrainy ma miejsce rosyjska agresja”. Ale zapomniały dodać, że zaraz potem Petro Poroszenko sięgnął jeszcze po telefon i zadzwonił do Mike'a Pompeo, sekretarza stanu USA ze skargą na Zielenskiego i jego stosunku do "powstańców" z Donbasu..
Wcześniej (18 kwietnia) Gazeta Wyborcza, piórem Wacława Radzinowicza sugerowała, że „Moskwa podkłada przedwyborczą minę pod Ukrainę i ostro gra przeciw Poroszence”.
Także na portalu Onet.pl (20 kwietnia) odnotowano: „Prosty chłopiec z Krzywego Rogu, który chce złamać system, zmierzył się na Stadionie Olimpijskim w Kijowie ze zwierzchnikiem sił zbrojnych, który broni kraju przed Putinem”. 
Portal Onet.pl dostrzegał też następnego dnia (21kwietnia), że mieszkańcy „Autonomicznej Republiki Krymu, która od 2014 roku okupowana jest przez Rosję” mają utrudnione głosowanie, bo mogą głosować tylko w lokalach ukraińskiego obwodu chersońskiego, a mieszkańcy „opanowanych przez separatystów prorosyjskich części Donbasu” - w lokalach na obszarach, kontrolowanych przez ukraińskie władze. To samo podało w dniu wyborczym (21 kwietnia) Radio RFM FM cytując depeszę Polskiej Agencji Prasowej (PAP), Radio Zet, TVN24 i inne polskie media. 
Onet.pl ostrzegał (20 kwietnia) także, że „W Odessie partia obecnego prezydenta Petra Poroszenki wspiera skorumpowanego mera wywodzącego się z mafii. Z kolei prowadzący w sondażach Wołodymyr Zełenski jest niewiadomą, ale lokalni społecznicy wierzą, że jego wybór pozwoli załatwić parę spraw dla obywateli. W trzecim, co do wielkości ukraińskim mieście, i wielu innych regionach, o zwycięstwie kandydata na prezydenta może przesądzić nie jego stosunek do Rosji, ale nieuwikłanie w korupcyjne układy”. 

***

Polskie media namalowały dosyć specyficzny obraz nowego prezydenta Ukrainy - ukraińskiego Żyda mówiącego po rosyjsku, podskórnie skierowanego ku Rosji, chociaż akurat on sam nie deklarował sympatii ku niej, mającego niejasne powiązania z oligarchami.

Usiłowały też przy okazji zanalizować przyczyny, dla którego znany z ekranów telewizyjnych komik uzyskał tak wysokie poparcie społeczne, zwłaszcza młodego pokolenia, dopatrując się ambiwalentnie – uległości wyborców wobec jego popularności, zwłaszcza z seriali demaskujących system rządzenia na Ukrainie a wielkim społecznym niezadowoleniem z tego, co się na Ukrainie obecnie dzieje.
Skupiły się też na wszelkich sensacjach, zamiast doszukiwać się planów Wołodimira Zielenskiego wobec Ukrainy.
Jedynie portal Kresy.pl (19 kwietnia) pokusił się o ich pokazanie, omawiając wystąpienie Wołodimira Zielenskiego w programie „Prawo do władzy” telewizji „1+1”, gdzie kandydat na prezydenta przedstawił kierunki swojej polityki i najbliższych współpracowników, z którymi wspólnie ma zamiar zbudować „silną, potężną Ukrainę, która nie będzie młodszą siostrą Rosji i skorumpowanym partnerem Europy”.

Medialny wizerunek, lansowany przez naszą żurnalistykę, nie przeszkodził polskim władzom natychmiast zaprosić prezydenta-elekta do Warszawy. Tak samo, jak to uczyniły władze Krymu.

Leżę w świątecznym relaksie na leżaku w loggii z kubkiem neski w garści i zastanawiam się, dlaczego nasze media:

  •          nie zauważyły, że ludzie na Ukrainie mieli już dosyć korupcji, biedy, drożyzny i nachalnej  proamerykańskiej i zarazem antyrosyjskiej propagandy, że chcą żyć w normalnym kraju, przyjaźnie z sąsiadami, odwiedzić rodziny w Rosji, spędzić wakacje na Krymie, który i tak dla nich zawsze był rosyjski.

  •          nie zauważyły także, że USA poniosły kolejną rażącą porażkę w krajach b. ZSRR i nie uzyskały akceptacji dla narzuconych  tam proamerykańskich prezydentów, że retoryka antyrosyjska i działanie w tym duchu nie uzyskało społecznej akceptacji. Tak było w Gruzji (Saakaszwili), tak się stało teraz na Ukrainie (Juszczenko i Poroszenko). Drugie już podejście na Ukrainie, też się, jak widać nie powiodło.

  •          Nie dostrzegły, że wylansowana w UE, przez Radosława Sikorskiego b. szefa polskiej dyplomacji (realizującego amerykańskie cele)  - „polityka wschodnia” zwłaszcza wobec Ukrainy, okazuje się być najsłabszym ogniwem unijnej polityki zagranicznej, pasmem porażek zamiast sukcesów.
Opublikowano:
SPUTNIK (Polska)
22 kwietnia 2019r.  

UWAGA:
Redakcja  SPUTNIKA, bez mojej zgody, poprawiła prawidłowo napisane w polskiej transkrypcji nazwisko nowego prezydenta Ukrainy, 
Wołodimira Zielenskiego 
wstawiając powszechnie używaną w polskich mediach błędną transkrypcję.
W prezentowanym wyżej tekście nazwisko jest podane w prawidłowej wersji fonetycznej.
Na stronie internetowej nowego prezydenta Ukrainy, jego nazwisko, pisze się:
 w jęz. ukraińskim
ВОЛОДИМИР ЗЕЛЕНСЬКИЙ
w jęz. rosyjskim:
 ВЛАДИМИР ЗЕЛЕНСКИЙ.
Na dole strony internetowej  Wołodimira Zielenskiego:

 https://ze2019.com/team
można wybrać sobie język, albo rosyjski, albo ukraiński.
Pisownia jego imienia i nazwiska w języku polskim: 
WołodYmYr   ZEŁenski
 jest absolutnie nieprawidłowa.



6 komentarzy:

  1. Niestety, myli się Pani co do nazwiska prezydenta-elekta Ukrainy. Zapis jego imienia i nazwiska w języku polskim jako "Wołodymyr Zełenski" jest absolutnie prawidłowy, bowiem cyrylicka litera "и" oznacza w języku ukraińskim dźwięk odpowiadający polskiemu "y", natomiast cyrylicka litera "e" odpowiada polskiemu "e", bez zmiękczenia poprzedzającej ją spółgłoski (a więc sekwencję "ле" czytamy jako "łe", zaś sekwencję "не" czytamy jako "ne", "зе" jako "ze" itd.). Po ukraińsku przymiotnik "зелений", czyli 'zielony', czyta się "zełenyj", a nie "zielenij".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimie.
      Nowy prezydent Ukrainy jest rosyjskojęzyczny, jest to jego język ojczysty, tak samo jak znakomitej większości Ukraińców mieszkających na Ukrainie.
      Posiada zgodnie z miejscem i czasem rodzenia - metrykę napisaną w języku rosyjskim i jego nazwisko, wg tego zapisu prawidłowo brzmi - ZIELENSKIJ.
      I taki jest zapis fonetyczny jego nazwiska w języku polskim.
      Zgodnie ze stanem faktycznym.
      Dla mnie jest to prawidłowa wymowa jego nazwiska.
      To,że obecnie na Ukrainie jest zakaz pisania i mówienia po rosyjsku, choć to jest język etniczny dla ponad połowy mieszkańców Ukrainy, mnie nie obowiązuje.
      Mogą sobie Ukraińcy wymawiać nazwisko swego prezydenta, jak chcą, w rosyjskim lub ukraińskim brzmieniu.
      Mnie natomiast obowiązuje jednak zasada zgodności ze stanem faktycznym.
      A zgodnie z dokumentami - nowy prezydent Ukrainy jest Władimirem (Wołodimirem) Zielenskim.


      Usuń
  2. Metryki napisane w języku rosyjskim mieli Henryk Sienkiewicz czy Stefan Żeromski, więc to żaden argument. Na Ukrainie od 1991 jest jeden język państwowy, ukraiński - i to jest stan faktyczny na rok 2019, a nie dokumenty sprzed 40 lat. Prezydent-elekt jako głowa państwa ukraińskiego ma obecnie całą dokumentację prowadzoną w języku ukraińskim i jest postrzegany jako przywódca kraju, a więc tylko jeden zapis jest prawidłowy (Wołodymyr Zełenski), a nie czyjeś widzimisię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To żadne widzimisię, przypominam też, że do 2014 r. językiem państwowym na Ukrainie był zarówno język rosyjski, jak i ukraiński.
      Nie warto przerabiać historii Ukrainy pod własne tezy.
      Mam metrykę mojej matki z czasów zaboru rosyjskiego, pisaną po rosyjsku i nikt w niej nie przekręcał nazwiska.
      Jest zapisane zgodnie z polskim brzmieniem.
      To samo z Zielenskim.
      Przypominam raz jeszcze - Zielenski jest rosyjskojęzyczny.
      Być może teraz będzie zmuszony mówić wyłącznie po ukraińsku, ale sądzę, ze ten przymus nie będzie trwał zbyt długo.
      Jego nazwisko uzyskało brzmienie na Ukrainie po ukraińsku dopiero po 2014r.
      Dla mnie był, jest i będzie Zielenskim.
      I nie jest to żadne widzi mi się, ale fakt.

      Usuń
  3. Niestety, nie ma Pani racji - język rosyjski po 1991 nigdy NIE BYŁ językiem państwowym na Ukrainie (zalecam sprawdzenie w dowolnym źródle).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca jest racja po Pana stronie Anonimie.
      To prawda, wg ukraińskiej konstytucji jedynym urzędowym jest język ukraiński. Ale wprowadzone w 2012 roku prawo o podstawach państwowej polityki językowej (ukr. Зако́н «Про заса́ди держа́вної мо́вної полі́тики» № 5029-VI) dało możliwość poszczególnym regionom ukraińskim nadanie rosyjskiemu statusu języka regionalnego(używanego w administracji, dokumentach, mediach publicznych, informacjach dla ludności, oznakowaniach ulic, itp.,)
      Czyli de facto był to język urzędowy w tamtych obwodach.
      Z możliwości skorzystało 8 południowo-wschodnich obwodów (obłasti): - odeski, mikołajewski, dniepropietrowski, zaporoski, doniecki, charkowski, Łużański i miasto Sewastopol. Na Krymie już wtedy, jez. rosyjski oficjalnie językiem urzędowym.
      Wg spisu powszechnego w 2001r. 29,6% mieszkańców Ukrainy wskazało jez. rosyjski jako ojczysty (14,3 mln. ludzi, z czego 56% to etniczni Rosjanie). Co nie do końca odzwierciedla stan faktyczny.
      Wg badań Kiev International Sociology - jęz. rosyjskiego na Ukrainie używa 43-46% ludności miejskiej.
      Wg Research and Branding Group - 68% ludności Ukrainy swobodnie mówi po rosyjsku, z czego aż 75% ludności miejskiej na Ukrainie preferuje rosyjski, a tylko 9% ukraiński. Natomiast na wsiach 65% ludzi mówi po ukraińsku lub mieszanką ukraińsko-rosyjską.
      Z tych samych badań wynika, że większość ukraińskich Żydów, takich jak nowy prezydent Ukrainy, posługuje się językiem rosyjskim i jest on uznanym jako język narodowościowy tej mniejszości na Ukrainie.
      Badania wykazały, że w obwodach wschodnio-południowych, po rosyjsku ponad ¾ ludności!
      W obwodzie donieckim – 93%, zaporoskim – 91%, ługańskim - 89%, odeskim - 85%, charkowskim – 74%, dniepropietrowskiem -72% i mikołajewskim – 66% mieszkańców.
      Z listy 10 największych miast na Ukrainie, jedynie w trzech - więcej osób uważa jeż. ukraiński za swój język ojczysty. W dwóch z nich - w życiu codziennym i tak musi on dzielić miejsce z rosyjskim. Jest to Kijów oraz Krzywy Róg, skąd pochodzi nowy prezydent Ukrainy.
      Jedynym faktycznie ukraińskojęzycznym miastem z tej listy jest Lwów, w którym i tak na tle mniejszych miast regionu jak Tarnopol, zdaje się dość często usłyszeć osoby mówiące po rosyjsku.
      Naprawdę wiem, o czym piszę.

      Usuń