21 listopada 2018

W moim wieku....


Kiedy ma się tyle lat, co ja, można sobie już pozwolić na wszystko. W miarę ustabilizowana sytuacja życiowa, bez obowiązków wobec etatowego pracodawcy, współpraca - z kim mi po drodze a praca – z przyjemnością, dająca satysfakcję, możliwość mówienia i pisania prawdy, bez obawy o konsekwencje. Oraz trzy ćwierćwiecza doświadczeń i gromadzonej wiedzy. 
To pokaźne dobrodziejstwo inwentarza.  
Miesiąc temu, na ulicach Moskwy, jedząc słynne rosyjskie lody! 19 października 2018r.
Nie mam zamiaru robić jakiejkolwiek retrospekcji, czy rachunku sumienia z tego, co za mną.
Jest w moim życiorysie wszystko, czego doświadczała moja Ojczyzna, i nie tylko ona.  Wychowana w duchu ekumenii, w dwóch rytach chrześcijańskich, w kulturze Zachodniej Europy, ale nie obojętna na inne kultury, zwłaszcza rosyjską – czuje się dobrze zarówno w Berlinie, jak i w Moskwie, choć własny kraj mi mocno uwiera i Warszawa nie należy do moich ukochanych miast.
Zresztą można to wyczytać z tego, co piszę i publikuję.
Nie mam własnych dzieci, ale mam swoich wychowanków. Dorosłych dzisiaj ludzi, ongiś będącymi dziećmi, zdolną młodzieżą, czy też młodymi, wstępującymi w dorosłe życie. 
Jednym użyczyłam gościny i opieki pod moim dachem, z innymi zgłębiałam arkany dziennikarstwa albo pokonywałam tajniki grafiki i rysunku. 
Z dumą mogę i spokojem na nich dzisiaj spoglądać.To naprawdę wartościowi ludzie, mający ideały, solidne kanony etyczne wcielone w życie, rzetelne umiejętności.
Więc czuje się spełniona w tej materii.
A co przede mną?
Kolejne marzenia do spełnienia, kolejne przedsięwzięcia na miarę możliwości, kolejne lata, daj Boże – w zdrowiu. Bo jakiekolwiek leczenie w naszym kraju – przeraża mnie. Więc wolę nie chorować, nawet na przypadłości wieku...
Kiedy człowiek jest sam, bez rodziny, musi nauczyć się sam sobie radzić we wszystkim. Z biegiem lat jest to coraz trudniejsze, nie te siły, ale jest to cena, jaką się płaci za brak uzależniania się od kogokolwiek.  
Na Placu Łubiańskim w Moskwie, 19 października 2018 r.
Ponieważ zawsze zarabiałam sama na siebie, raz lepiej, raz gorzej - zawsze byłam samodzielna. Nawet w epizodzie życiowym, jakim było 20 lat małżeństwa.
I ta wolność w każdym calu – osobista, intelektualna, psychiczna, wolność myśli i opinii – jest dla mnie największą wartością, jaką sobie wypracowałam w ciągu minionych 75 lat.


Oryginał brytyjskiej metryki starannie wykaligrafowanej przez szkockiego urzędnika
 Uważam się za szczęśliwego człowieka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz