100-lecie zakończenia I wojny światowej obchodzono dzisiaj uroczyście w Paryżu.
Na zaproszenie prezydenta Emmanuela Macrona przyjechała śmietanka polityczna świata, z szefem ONZ, Komisji Europejskiej, prezydentami Rosji, USA, RFN, Kanady i wielu innych z grona delegacji ponad 70 państw, które przybyły do stolicy Francji.
Główne uroczystości odbywały się pod Łukiem Triumfalnym na Polach Elizejskich, natomiast uroczystym obiadem, prezydent Macron z małżonką podejmował swoich gości w Pałacu Elizejskim.
Francuski prezydent
stanowczo zabiegał, by rocznicę tę nie zdominowały w mediach jakieś polityczne
wydarzenia czy rozmowy, prowadzone na marginesie uroczystości i zadał sobie
wiele trudu by opanować sytuację. Odbył na ten temat m.in. rozmowy ze stroną
rosyjską, bowiem szykowano rozmowy bilateralne między Władimirem Putinem a
Donaldem Trumpem w Paryżu. Z Władimirem Putinem nie było żadnego kłopotu, rozumiał
sytuację, ale co zrobić z nieobliczalnym prezydentem amerykańskim?
Sukces w tej materii przyniosła współpraca z kanclerz Merkel. I to na nią spadł trud bycia zderzakiem dla żywiołowego Trumpa, chociaż ta rola nie przypadła jej zupełnie do gustu.
Sukces w tej materii przyniosła współpraca z kanclerz Merkel. I to na nią spadł trud bycia zderzakiem dla żywiołowego Trumpa, chociaż ta rola nie przypadła jej zupełnie do gustu.
Zacznę od opisu uroczystego obiadu wydanego dla zaproszonych gości.
Wokół długiego stołu w jednej z reprezentacyjnych sal Pałacu Elizejskiego usiedli naprzeciwko
siebie - prezydent Macron i vis a vis - sekretarz generalny ONZ Antonio
Guterreschen. Po prawej stronie sekretarza zasiadł Władimir Putin, mając u drugiego
boku – szefa Komisji Europejskiej Jean-Cloude Junkera.
Był to znaczący układ przy stole, bowiem rosyjski prezydent miał przy sobie, z jednej strony szefa ONZ a z drugiej szefa KE. Dwie znaczące i ustawodawcze organizacje międzynarodowe na świecie i w Europie oraz Rosja.
Przyjazd Donalda Tuska na uroczystości do Warszawy, kosztem wyjazdu do Paryża, w pewnym sensie nabiera specyficznego wyrazu.
Ze swoim manifestowanym publicznie negatywnym stosunkiem do Rosji, czułby się nieswojo w tym towarzystwie, chociaż jest nieformalnym prezydentem Unii Europejskiej. I teoretycznie powinien być w Paryżu.
Niewykluczone, że zasugerowano mu, by raczej zajął się polską rocznicą odzyskania niepodległości, niż paryskimi obchodami zakończenia I wojny światowej.
W Paryżu nie było też polskich władz, reprezentował je szef polskiej dyplomacji.
Po przeciwnej stronie stołu zasiadł prezydent
Macron, mając po swojej lewej stronie prezydenta USA, a po prawej kanclerz Merkel.
Tu też dyplomacja „przystołowa” była na najwyższym poziomie – prezydent Putin miał dokładnie naprzeciwko siebie – prezydenta USA, a prezydent Francji – szefa ONZ.
Układ przy stole dokładnie określił znaczenie polityczne poszczególnych osób, i trudno nie zauważyć, że w centrum tego jubileuszowego stołu była Szóstka - dwie wiodące organizacje na świecie i w Europie – ONZ i UE oraz prezydenci czterech państw: Francji, Rosji, RFN i USA. Przy czym USA zostało usytuowane na końcu tej Szóstki i w pewnym sensie na marginesie.
Od lewej: Komisja Europejska, Rosja, ONZ |
Był to znaczący układ przy stole, bowiem rosyjski prezydent miał przy sobie, z jednej strony szefa ONZ a z drugiej szefa KE. Dwie znaczące i ustawodawcze organizacje międzynarodowe na świecie i w Europie oraz Rosja.
Przyjazd Donalda Tuska na uroczystości do Warszawy, kosztem wyjazdu do Paryża, w pewnym sensie nabiera specyficznego wyrazu.
Ze swoim manifestowanym publicznie negatywnym stosunkiem do Rosji, czułby się nieswojo w tym towarzystwie, chociaż jest nieformalnym prezydentem Unii Europejskiej. I teoretycznie powinien być w Paryżu.
Niewykluczone, że zasugerowano mu, by raczej zajął się polską rocznicą odzyskania niepodległości, niż paryskimi obchodami zakończenia I wojny światowej.
W Paryżu nie było też polskich władz, reprezentował je szef polskiej dyplomacji.
Przy obiadowym stole |
Tu też dyplomacja „przystołowa” była na najwyższym poziomie – prezydent Putin miał dokładnie naprzeciwko siebie – prezydenta USA, a prezydent Francji – szefa ONZ.
Układ przy stole dokładnie określił znaczenie polityczne poszczególnych osób, i trudno nie zauważyć, że w centrum tego jubileuszowego stołu była Szóstka - dwie wiodące organizacje na świecie i w Europie – ONZ i UE oraz prezydenci czterech państw: Francji, Rosji, RFN i USA. Przy czym USA zostało usytuowane na końcu tej Szóstki i w pewnym sensie na marginesie.
Rozmowy francusko-rosyjskie były ożywione, w ciepłym klimacie |
Wcześniej, w deszczowej aurze uroczystości przy Łuku Triumfalnym
też sobie znakomicie poradzono. Prezydent Macron po swojej prawicy miał tradycyjnie kanclerz
Merkel, a po lewej - swoją żonę.
Obok małżonki posadził Władimira Putina a kanclerz Merkel, co jej absolutnie nie ucieszyło, zaordynował towarzystwo prezydenta Trumpa, który pojawił się w Paryżu z małżonką.
I znowu dyplomatyczna układanka
zachowała pewien porządek polityczny - po lewicy prezydent Macron miał żonę i Władimira
Putina, a po prawicy - Angelę Merkel i Donalda Trumpa.
Amerykański prezydent musiał szybko zorientować się, że nie jest postacią centralną paryskich uroczystości, miejsca przy gospodarzu uroczystości nie dostał. Nawet starannie wyreżyserowane "entrée" też mu nie wyszło, bo "wykolegował" go rosyjski prezydent.
Wszyscy, łącznie z Donaldem Trumpem, pragnącego skupić na sobie uwagę obecnych - musieli nieco poczekać na Władimira Putina, krzesło oznakowane jego nazwiskiem stało puste...
W drodze na Pola Elizejskie prezydent Rosji, zboczył nieco z trasy, by złożyć kwiaty pod pomnikiem żołnierzy i oficerów Rosyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego, który we Francji brał udział w I wojnie światowej. A potem spotkał się na kameralnej pogawędce z ich potomkami.
I nie zdążył, przyjechać dokładnie na czas.
Pewnie Melania Trump
będzie wściekła na męża, bo nie posadzono jej przy Brigitte Macron, na co pewnie
liczyła, ale jak widać, Władimir Putin jest dla francuskiego prezydenta ważniejszy.
Również nietęgą minę miał obecny na uroczystościach Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy, obserwujący z dalszych rzędów na honory oddawane Władimirowi Putinowi, którego politycznie nie znosi i zmuszony był przyjąć zignorowanie jego ukłonu na "dzień dobry" ze strony prezydenta USA, którego traktuje czołobitnie.
Zachodnie media będą teraz biadolić, że Putin, który „zaanektował Krym”, „napadł na Ukrainę”, ect...., znowu brylował na europejskich salonach i to wyraźnie hołubiony, a jego znaczenia w układzie sił politycznych Europy nie sposób nie zauważyć.
Obok małżonki posadził Władimira Putina a kanclerz Merkel, co jej absolutnie nie ucieszyło, zaordynował towarzystwo prezydenta Trumpa, który pojawił się w Paryżu z małżonką.
Relacje amerykańsko-niemieckie nie wyglądały natomiast najlepiej |
Amerykański prezydent musiał szybko zorientować się, że nie jest postacią centralną paryskich uroczystości, miejsca przy gospodarzu uroczystości nie dostał. Nawet starannie wyreżyserowane "entrée" też mu nie wyszło, bo "wykolegował" go rosyjski prezydent.
Wszyscy, łącznie z Donaldem Trumpem, pragnącego skupić na sobie uwagę obecnych - musieli nieco poczekać na Władimira Putina, krzesło oznakowane jego nazwiskiem stało puste...
W drodze na Pola Elizejskie prezydent Rosji, zboczył nieco z trasy, by złożyć kwiaty pod pomnikiem żołnierzy i oficerów Rosyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego, który we Francji brał udział w I wojnie światowej. A potem spotkał się na kameralnej pogawędce z ich potomkami.
I nie zdążył, przyjechać dokładnie na czas.
- Musiałeś mnie Emmanuelu posadzić akurat przy nim?! I gdzie jest Władimir?! |
Tymczasem Władimir Władimirowicz składał kwiaty.... |
...spotkał się z rodzinami żołnierzy, oglądał rodzinne pamiątki |
Również nietęgą minę miał obecny na uroczystościach Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy, obserwujący z dalszych rzędów na honory oddawane Władimirowi Putinowi, którego politycznie nie znosi i zmuszony był przyjąć zignorowanie jego ukłonu na "dzień dobry" ze strony prezydenta USA, którego traktuje czołobitnie.
Zachodnie media będą teraz biadolić, że Putin, który „zaanektował Krym”, „napadł na Ukrainę”, ect...., znowu brylował na europejskich salonach i to wyraźnie hołubiony, a jego znaczenia w układzie sił politycznych Europy nie sposób nie zauważyć.
Na marginesie dodam, że
podczas okolicznościowego Forum Paryskiego, Władimir Putin miał po sąsiedzku - kanclerz Merkel
i prezydenta Kanady. I że nie korzystał
z ochroniarzy przy noszeniu parasola.
...wreszcie pojawia się spóźniony Władimir Putin.... |
***
Omówienie szalenie interesującego wystąpienia Emmanuela Macrona pod Lukiem Triumfalnym ukaże się w odrębnym artykule.
Foto:
Biuro Prasowe Kancelarii Prezydenta FR
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz