POLITYKA
POLSKA
Kilka temu
znany działacz społeczny i polityczny Mateusz Piskorski, oskarżony przez
polskie służby specjalne o szpiegostwo na rzecz Rosji, został wypuszczony na
wolność za kaucją. Pierwszego wywiadu po wyjściu z blisko trzyletniego aresztu udzielił rosyjskiemu korespondentowi portalu EADaily. Ukazał się on dzisiaj (20 maja).
Z Mateuszem Piskorskim rozmawia red. Andriej Wypołzow z Kaliningradu.
Ze względu długość wywiadu, prezentuję go w dwóch częściach.
Mariusz Piskorski, 20 maja 2019, Warszawa |
_ Mateusz,
jak ci się podoba polskie więzienie? Mówią, że w europejskich miejscach zatrzymania
wygodnie jest siedzieć: sprzęt do ćwiczeń, dobre jedzenie, choć powolne, ale Wi-Fi...
- (śmiech)
Mam pierwsze doświadczenia w więzieniu w Polsce. Ale to, co zobaczyłem i co mi
mówili inni „goście”, którzy widzieli miejsca odosobnienia w Europie Zachodniej
i Rosji, - potwierdza jedną rzecz: warunki za polskimi kratami - to
średniowiecze. Myślę, że będę zajmować się tą kwestią w przyszłości, jako
działacz na rzecz praw człowieka. O tym, że „jest Wi-Fi” - to oczywiście
kłamstwo. O jakim Internecie mowa, skoro dostęp jest ograniczony nawet do
zwykłej komunikacji telefonicznej, chociaż prawo pozwala więźniom dzwonić. W rzeczywistości,
istnieje wiele polskojęzycznych, rosyjskojęzycznych aresztów przedprocesowych dla
Ukraińców, Białorusinów. Widziałem je, rozmawialiśmy więcej niż raz. W ogóle
nie są przestępcami, przypadkowo padli ofiarą fałszywych oskarżeń w Polsce. Ci
ludzie od lat nie mogą dzwonić do swoich bliskich, a niektórzy pozbawieni są
nawet telefonicznej komunikacji z prawnikiem.
Więźniowie, którzy jedzą więzienne jedzenie szybko chorują, ponieważ dodaje się sodę, co powoduje, że ich zęby się kruszą. Jeśli bliscy nie przenoszą pieniędzy na przyzwoite jedzenie, jesteś skazany na chorobę. Nie ma lekarzy ani opieki medycznej. W moim odczuciu, sytuacja w więzieniach pogorszyła się wraz z nadejściem obecnego polskiego reżimu. Podczas poprzedniego rządu podjęto pewne kroki w celu zapewnienia, że polskie ustawodawstwo mniej lub bardziej będzie spełniać międzynarodowe standardy w tej dziedzinie. Teraz, takie podjęto kroki, że wracamy do ciemnych wieków.
Więźniowie, którzy jedzą więzienne jedzenie szybko chorują, ponieważ dodaje się sodę, co powoduje, że ich zęby się kruszą. Jeśli bliscy nie przenoszą pieniędzy na przyzwoite jedzenie, jesteś skazany na chorobę. Nie ma lekarzy ani opieki medycznej. W moim odczuciu, sytuacja w więzieniach pogorszyła się wraz z nadejściem obecnego polskiego reżimu. Podczas poprzedniego rządu podjęto pewne kroki w celu zapewnienia, że polskie ustawodawstwo mniej lub bardziej będzie spełniać międzynarodowe standardy w tej dziedzinie. Teraz, takie podjęto kroki, że wracamy do ciemnych wieków.
- Opowiedz
nam o życiu rodzinnym. Kto na ciebie czekał na wolności?
- Nie jestem
gwiazdą popu,by moje życie osobiste stało się przedmiotem zainteresowania
mediów. Chcę tylko podkreślić, że prawdziwymi ofiarami tej całej historii jest
moja żona, obywatelka rosyjska - Marina Klebanowicz i mój syn Fiodor,
który urodził się w Moskwie w styczniu 2017 roku. W 2016 roku, kiedy zostałem
zatrzymany, moja żona była zmuszona opuścić Polskę i wyjechać do Rosji, a ja
jeszcze nie widziałem Fiedy ...
- Kiedy
aktywnie angażowałeś się w działalność społeczną i polityczną, wokół ciebie
krążyło wielu podobnie myślących ludzi z Niemiec, Francji i innych państw UE. Ale
kiedy trafili do więzienia, wielu „przyjaciół z UE” wyparowało. Dlaczego?
- Nie chcę
nikogo oceniać, to wszystko są bardzo indywidualne przypadki. Ludzie mają
rodziny, dzieci, pracę, a moje przeznaczenie przypomniało im, że nie można w
pełni wierzyć w wolność słowa i demokrację. Większość z tych, którzy podzielali
moje poglądy, nadal uważam za ideowych. I doskonale ich rozumiem – wierzyli dotąd,
że aresztowania za poglądy polityczne przeszły już do nieodwołalnej przeszłość,
że ostatni raz było to, być może, w pierwszej połowie XX wieku.
Tak naprawdę, to bardzo się cieszę, że zostałem oskarżony o szpiegostwo w sprawie, która się rozpada. Bo mogli po prostu oskarżyć o narkotyki lub broń, tak jak robili to z innymi w Polsce.
Tak naprawdę, to bardzo się cieszę, że zostałem oskarżony o szpiegostwo w sprawie, która się rozpada. Bo mogli po prostu oskarżyć o narkotyki lub broń, tak jak robili to z innymi w Polsce.
- Z kim, na
przykład?
- Powiedzmy, że z
redaktorem naczelnym znanego polskiego tygodnika „Fakty i myśli” (powinno być "Fakty i mity" - przyp. mój) Romanem
Kotlińskim. Facet siedzi w więzieniu przez 3,5 roku z powodu niepożądanych
poglądów politycznych na podstawie fałszywego oskarżenia o przestępstwo karne.
-
Porozmawiajmy o twoich „działaniach szpiegowskich”. Oczywiście,
oskarżeni o zdradę przeciwko państwu nie są zwalniani z aresztów. Mamy
do czynienia jednym z dwóch przypadków - albo nie jesteś szpiegiem, albo polski
system jest tak skorumpowany, że możesz zostać zwolniony za pieniądze,
oskarżany nawet o najpoważniejsze przestępstwo.
- Jeśli
chodzi o korupcję, powiem tak. Dzisiaj w Polsce istnieje trudna walka między
władzą wykonawczą a sądową. Nie będę mówił o przyczynach tego konfliktu, coś
innego jest ważne - kilka lat temu polskie ministerstwo sprawiedliwości
utworzyło specjalną grupę, której jedynym zadaniem jest poszukiwanie
przestępstw o orientacji korupcyjnej popełnionych przez sędziów. Choć nie
zarejestrowano ani jednego tego typu faktu. W takich warunkach naiwnością
byłoby przypuszczać, że wypuścili mnie za kaucją, ponieważ sędzia wziął jakieś łapówki.
Dlatego pozostaje jedyny powód, dla którego mnie wypuścili - nie jestem winny
szpiegostwa. I, co istotne, nie popełniłem innych przestępstw, ponieważ wyrażanie
poglądów politycznych nie jest zbrodnią w demokratycznym kraju, do którego, mam
nadzieję, zalicza się Polska. Przecież nawet prokuratura, jeśli przeczytacie
jej akt oskarżenia, uznaje, że przestępstwo, za które jestem oskarżony, polega
na rozpowszechnianiu przeze mnie pewnych przekonań politycznych i poglądów. Prokuratura
nazywa to jednak „wojną informacyjną”. Ale wszyscy eksperci zaangażowani w
obronę, a tym prawnicy, profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego, jednym głosem
mówią, że w prawie nie ma pojęcia „wojny informacyjnej”. Co więcej, udział w niej
jest niemożliwy do postawienia przed sądem. To wszystko jest dziennikarstwem.
- Okazuje
się, że po raz pierwszy w Unii Europejskiej osoba jest osądzana za udział w
„wojnie informacyjnej”?
- Oczywiście.
Jestem w ogóle przekonany, że byłem królikiem doświadczalnym dla polskich
służb specjalnych. Zabrali mnie - nie najbardziej rozpoznawalnego w polskiej
polityce, aby sprawdzić, naruszając przy tym wszelkie możliwe standardy, czy
można, w miarę możliwości, zamknąć osobę za poglądy polityczne. A następnie
rozszerzyć zgromadzone doświadczenie na inne budzące sprzeciw, ale bardziej
znaczące postacie ze sceny politycznej. Nie udało im się.
Rozmawiał Andrej Wypołzow
Kaliningrad - Warszawa, 18 maja 2019r.
Część 2. - poniżej, pod linkiem:
Oryginał wywiadu
pod linkiem:
https://eadaily.com/ru/news/2019/05/20/prosit-ubezhishcha-v-posolstve-rossii-ne-stanu-intervyu-piskorskogo
https://eadaily.com/ru/news/2019/05/20/prosit-ubezhishcha-v-posolstve-rossii-ne-stanu-intervyu-piskorskogo
Przepraszam, Pani Zofio, że się ośmielę- ale chyba tytuł tygodnika Romana Kotlińskiego to "Fakty i mity"?
OdpowiedzUsuńW wywiadzie, w oryginalnym tekście jest "Fakty i myśli", cyt.:" Скажем, с главным редактором известного польского еженедельника «Факты и мысли» Романом Котлиньским..."
OdpowiedzUsuńAutor wywiadu po prostu się przesłyszał, albo Mateusz Piskorski przejęzyczył się. Raczej to drugie.
Dodałam przypis z inf. o rzeczywistym tytule pisma.