UKRAINA
Z
pierwszym ambasadorem Polski w Kijowie - dr. Jerzym Kozakiewiczem o stawce
gry geopolitycznej toczonej na Ukrainie rozmawia Marcin Skalski [1]
Panie Ambasadorze, kto właściwie rządzi
teraz Ukrainą? Kto będzie rządził nią na przestrzeni najbliższych tygodni, czy
obecna dynamika wydarzeń jest w ogóle możliwa do przewidzenia?
-
Jak twierdzą analitycy z kanadyjskiego Institute of Global Research, Ukrainą
rządzi dziś osadzony przy użyciu siły i mający polityczne poparcie Departamentu
Stanu USA „rząd neo-nazistowski”. Analitycy rosyjscy twierdzą to samo i w
związku z tym odmawiają temu „rządowi” jakiejkolwiek legitymacji.
Wyłom
w tej kwestii, co do państw zachodnich, uczyniła dziś BBC (28.02.2014), która w
notatce pt. „Neo-Nazi
threat in new Ukraine" [2]
(Groźba neo-nazizmu w dzisiejszej Ukrainie) twierdzi wręcz, że kijowski „rząd”
jest całkowicie zależny od tych ugrupowań.
Wprawdzie
nie przypominam sobie, aby takie oceny znalazły się w oświadczeniach
oficjalnych państw zachodnich, ale – o ile wiem – żadne z nich jednakowoż nie
uznało legitymacji prawnej tego „rządu”. Zachód i Stany Zjednoczone skłonne są
raczej stosować politykę faktów dokonanych, tzn. procedowania tego „rządu”, tak
jakby był „legalny i z legitymacją”.
Rosja
stoi na twardym stanowisku, iż po całkowitym odrzuceniu „Porozumienia Czterech”
z 21 lutego i wyborze przez opozycję działań nielegalnych, wiodących do
zrealizowania siłą politycznego przewrotu, jedyną dziś legalną strukturą
polityczną Ukrainy jest prezydent Janukowycz.
Taki
jest wewnątrz-polityczny kontekst spraw ukraińskich. Ponieważ sytuacja jest
bardzo dynamiczna, niezwykle trudno prognozować bieg spraw.
Inne
elementy. Zapowiadane przez niektórych członków „rządu” rychłe przystąpienie
Ukrainy do NATO jest całkowicie niemożliwe. „Rząd” wyraził zgodę na wszystkie
warunki MFW, nawet najbardziej dla kraju niekorzystne i poniżające, dla
uzyskania kredytu. Kraj jest już poza krytyczną granicą katastrofy ekonomicznej
i socjalnej. Budżet narodowy (przychody) nie istnieje w 85%. Ludność zaczyna
głodować. Grożą epidemie. Administracje rządowe i municypalne nie działają.
Ogłoszono mobilizację, ale Ukraina nie posiada w rzeczywistości sił zbrojnych.
W
takiej sytuacji decyzje co do przyszłości Ukrainy zapadać będą nie w Kijowie,
ale gdzie indziej.
Federacja Rosyjska ustami Władimira
Putina odmawia legalności nowemu rządowi ukraińskiemu, twierdząc że powstało
zupełnie nowe państwo nieposiadające stosunków z Rosją. Jak z języka dyplomacji
przełożyć to na język praktyki politycznej?
-
Putin stwierdził literalnie, iż odwoływanie się do „Porozumienia
Budapeszteńskiego” z 1994 roku, na mocy którego po oddaniu przez Ukrainę swoich
arsenałów nuklearnych gwarantami jej bezpieczeństwa są Wielka Brytania,
Federacja Rosyjska i Stany Zjednoczone, jest bezprzedmiotowe w sytuacji, kiedy
legalne struktury władzy Ukrainy zostały zniesione przez zbrojny przewrót
polityczny. W tym sensie gwarancjami objęte było PAŃSTWO, które już przestało
istnieć.
Ukraina de facto nie kontroluje Krymu, a jego nowe władze planują referendum z opcją szerszej autonomii lub przyłączenia do Federacji Rosyjskiej. Czy to właśnie Krym jest celem Rosji na Ukrainie czy też należy się spodziewać sformułowania i realizacji przez Kreml ambitniejszych celów?
-
Kijów nie
kontroluje większości terytorium Ukrainy. Sytuacja obecna przypomina do złudzenia rok
1918 w Rosji, kiedy krajem „rządziły” uzbrojone bandy nieokreślonej
proweniencji terroryzujące ludność. Ja myślę, że Kreml nie planuje
przyłączenia Krymu do FR i że plan Kremla co do przyszłości półwyspu jest
identyczny z planem co do całej Ukrainy. Wydaje mi się, że ewentualne
przyłączenie Krymu do FR - przy pozostawieniu reszty Ukrainy w stanie chaosu -
w żadnej mierze nie zmieniłoby pozytywnie sytuacji geopolitycznej Rosji, a
raczej przeciwnie – pogorszyłoby ją.
Popularne są głosy, że Ukraińcy tworzą teraz nowy, antyrosyjski mit założycielski. Czy taki czynnik może mieć jakikolwiek wpływ na międzynarodowe położenie Ukrainy?
- Pan wybaczy, ale to są propagandowe
brednie.
Z drugiej strony mowa jest o tym, że nawet sam nacjonalizm ukraiński sięgający korzeniami do tradycji OUN-UPA zmienił wektor z antypolskiego na zdecydowanie antyrosyjski. Jest to uzasadniona teza?
-
Nie. Jest to teza nieuzasadniona. Co miałoby za nią świadczyć?
Ponawiane
wezwania do odebrania Polsce „ukraińskich etnicznych terytoriów pod okupacją
polską”? Czy może oświadczenie – urbi et orbi – oficjalnego przedstawiciela
Ukrainy podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ (kilka dni temu), iż
twierdzenie o ounowsko-upowskich zbrodniach to zwykłe kłamstwo, gdyż ukraiński
nacjonalizm i jego struktury nie mają żadnych zbrodni na sumieniu ani żadnej
krwi na rękach? Że ukraiński nacjonalizm jest krystalicznie czysty, gdyż po
pierwsze Trybunał Norymberski nie przedstawił w tej mierze żadnych zarzutów oraz
że wszystkie te zarzuty to po prostu sowiecko-rosyjskie (i zapewne też polskie)
kłamstwo?
Przypomnijmy, że ideologia
ukraińskiego nacjonalizmu zbudowana jest na „teorii dwóch wrogów”. To
że dziś wskazywany jest raczej tylko jeden z nich nie oznacza, że drugi
zniknął. Nawet jeśli odgrywa żałosną rolę pożytecznego idioty.
Czy obecne położenie Ukrainy, dezintegracja terytorium w postaci secesji Krymu i stan jej relacji z Rosją po Majdanie dało się przewidzieć? Czy Kremlem rzeczywiście rządzi działający nieracjonalnie nieobliczalny furiat, czy jednak mamy do czynienia z kimś wyrachowanym i działającym wedle konkretnego planu?
-
Secesja Krymu jak dotąd nie nastąpiła, więc nie uprzedzajmy wypadków. Według
mnie, secesji i przyłączenia Krymu do Rosji nie będzie.
Co
do Putina i Rosji (bo działa on przy nieomal jednomyślnym wsparciu rosyjskich
politycznych środowisk) – gra toczy się (zresztą, niezmiennie od początku
ukraińskiego kryzysu) o najwyższe geopolityczne cele; ze strony rosyjskiej o
przełamanie jednobiegunowego ładu geopolitycznego, zaś ze strony amerykańskiej
o wyeliminowanie Rosji jako głównej i jedynej groźby dla tego ładu. Słowem – o
panowanie nad światem, jeśli nazwiemy rzeczy właściwymi ich imionami.
Najpoważniejsi polityczni i geopolityczni doradcy Putina twierdzą, że to
właśnie ten moment, kiedy przełamanie amerykańskiej dominacji na świecie jest
możliwe.
Tym,
którzy skłonni są wierzyć, że to Putin właśnie jest – jak Pan elegancko nazwał
– „działającym nieracjonalnie nieobliczalnym furiatem” zwróćmy uwagę, że przewrót polityczny
na Ukrainie, to 31. przewrót polityczny w ostatniej dekadzie orkiestrowany
przez USA, że to nie Rosja była realizatorem 14 „kolorowych, bezkrwawych
rewolucji” oraz cyklu krwawych przewrotów, nazywanych „wiosną arabską”.
Tak
czy inaczej, należy wiedzieć, że w obecnym kryzysie ukraińskim nie ma żadnych
interesów ukraińskich – ani państwowych, ani narodowych. Stawką tej
geopolitycznej gry nie była i nie jest Ukraina. Stawką jest – oczywiście –
Rosja. Ukraina jest w tej grze jedynie terytorium walki gigantów, na
którym używane są instrumenty ukraińskie oraz ideologie niby-ukraińskie.
Scenariusz tego kryzysu był przygotowywany przez lata i jest identyczny ze
scenariuszami wszystkich „wiosen” i „kolorowych rewolucji”. Budowali go zresztą
ci sami ludzie.
Ukraina
i jej realne sprawy są głębokim i mało ważnym dla Zachodu i Stanów
Zjednoczonych tłem. Że propaganda mówi inaczej? Że to rzekomo „narodowa
ukraińska rewolucja”? Nie należy słuchać propagandzistów, ale robić użytek z
własnego rozumu.
Proszę na koniec powiedzieć: Rosja przegrała na Majdanie czy też przeciwnie - najwięcej na nim skorzystała?
-
To się jeszcze okaże, ponieważ gra geopolityczna nie jest jeszcze zakończona. Można jednak
powiedzieć z całą pewnością, że przegrała – i to z kretesem – Polska. Proszę
zważyć, że – niezależnie od „sojuszniczego przymusu” (nazwijmy tak elegancko
presję, której polskie elity władzy muszą się podporządkowywać bezwarunkowo) – wsparcie, jakie
polskie władze udzielają dla przewrotu politycznego w Kijowie, ideologizowane
jest głównie polską rusofobią.
W
tym dosyć tradycyjnym nurcie polskiej polityki wschodniej musimy wspierać
Ukrainę, ponieważ jest to (albo może być) nasz naturalny sojusznik przeciw
Rosji. Niestety, jest to koncepcja politycznych idiotów i takie też skutki
zazwyczaj przynosi. Bo, po pierwsze – nie ma żadnych ani historycznych, ani
politycznych, ani mentalnych przesłanek, aby Ukraina takim sojusznikiem –
zwłaszcza Polski!! – się stała; zaś po drugie polska polityka wschodnia oparta na fundamencie
rusofobii to polityka samobójcza w każdym wymiarze.
Czyżby
jej entuzjaści naprawdę uwierzyli, że za trzy miesiące Rosji już nie będzie? Że
już nie trzeba będzie z nią procedować? A jeśli jednak Rosja będzie, to jakich
narzędzi politycznych użyje Polska w sferze dwustronnych relacji
polsko-rosyjskich wówczas? Kiedy dla Polski wszystkie drzwi będą na głucho i na
długo zamknięte? Polskie elity obrażą się wtedy na Rosję i zwrócą się o
polityczne i ekonomiczne rekompensaty do unijnych i amerykańskich protektorów?
A oni nam pomogą? Wolne żarty, pozostaniemy w tym miejscu Europy i nikogo na
Zachodzie nie będą interesowały nasze sprawy z Rosją. No, chyba żeby
rzeczywiście już jej wtedy nie było.
Ale
polska porażka ma jeszcze jeden wymiar. Bowiem, co będzie, jeśli Rosja
spacyfikuje obecny chaos na Ukrainie i przywróci ten kraj do politycznego i
społecznego ładu. Nie będzie to, rzecz jasna, ład neo-nazistowski ale zapewne
jakaś forma twardych rządów autorytarnych, kontrolowanych w pełni i
administrowanych z Moskwy. Czy taki scenariusz jest niemożliwy? Ależ możliwy
najbardziej ze wszystkich.
Ma
on tylko jedną alternatywę, jaką jest wojna nuklearna. Jeśli założymy, że USA,
Zachód i NATO w obliczu prawdziwego i realnego „wejścia” rosyjskich wojsk na
Ukrainę i rozpoczęcia „porządkowania” chaosu nie zdecydują się na wariant wojny
(nie pogróżek, nie cyber-wojny, nie wojny informacyjnej – ale WOJNY), to wtedy
i na długo potem będziemy mieli ROSJĘ za naszą wschodnią granicą. Zapewne nie w
kategoriach formalnych, ale realnie, bo przecież zewnętrzne atrybuty
państwowości Ukrainy pozostaną.
Jednak,
o ile dotąd posiadała ona dosyć rozległe sfery samodzielności, to odtąd
kontrola Rosji będzie ścisła i bolesna. Wtedy ci spośród polskich
geopolityków-idiotów, którzy zamierzali „wyjąć” Ukrainę spod rosyjskiej
kurateli, będą mieli Rosję pod bokiem. I to Rosję znacznie bardziej antypolską
niż dotąd. Chyba niezbędne będzie harakiri, bo jak znieść coś takiego, do czego
doprowadziło się poniekąd własnymi rękami i piórami?
Nie
takich rezultatów wdania się Polski w „ukraińską awanturę” oczekują polscy
neo-prometeiści? Mogą się bardzo rozczarować.
[1] Tekst wywiadu został
opublikowany (8.03.2014): http://www.kresy.pl/publicystyka,wywiady?zobacz/pierwszy-ambasador-rp-na-ukrainie-w-obecnym-kryzysie-nie-ma-zadnych-interesow-ukrainskich oraz omówiony
(11.03.2014): http://wiadomosci.onet.pl/kozakiewicz-o-ukrainie-polska-przegrala-i-to-z-kretesem/ensk2
[2] BBC Newsnight's
Gabriel Gatehouse investigates the links between the new Ukrainian government
and Neo-nazis (film video opublikowany 28.02.2014), patrz: http://www.youtube.com/watch?v=5SBo0akeDMY
to tylko wybòr -- mozna przedstawic 20 znawcòw orjetujacych sie przeciwnie.
OdpowiedzUsuńTo tak jak z euro - pieciu premi Nobel w ekonomi mòwi ze to blad-
BCE chwali bardzo
Mauro,
Usuńkorzystam z wiarygodnych źródeł. J. Kozakiewicz był parę lat ambasadorem w Kijowie, jest też historykiem i na pewno lepiej zna tematykę ukraińską niż jakikolwiek ekspert z Zachodu, czy z takich mediów jak BBC.
On zna Ukraine z autopsji, głównych bohaterów wydarzeń - -osobiście, nie ulega emocjom, jest chłodnym dyplomatą i badaczem.
To nie tylko wybór opinii, to wybór opinii ludzi kompetentnych, rzeczywistych znawców tematu!
Pozdrawiam!
kozakiewicz nie wypowiada sie na temat historii ukrainy lub znajomości ukraińskiej mentalności. on dokonuje błednej analizy na podstawie wyssanych z palca "faktów"
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKomentarz został usuniety:
Usuńza używanie w tekście wulgaryzmów oraz ordynarnych wyzwisk pod adresem dra Janusza Kozakiewicza.
Proszę pohamować emocje i w polemice posługiwać się rzeczowymi argumentami oraz kulturalnym językiem.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńNie przedstawiam komentarza i nie używam ordynarnych wyrażeń.
Usuń