11 grudnia 2018

Marzenia się spełniają!




Przed chwilą kurier przyniósł mi podwójny album "Deja vu" (Deżawju) - piosenek autorstwa Igora Krutoja śpiewanych przez Dmitrija Chworostowskiego!  

Marzyłam o tym albumie odkąd usłyszałam piosenki z tego albumu po raz pierwszy, nie mając zbytnio nadziei, że uda mi się go kupić. To wspaniała muzyka, liryczna, mistrzowsko wykonana. Pisałam o tym nieco wcześniej

Album został wydany dziewięć lat temu (2009), w Polsce niedostępny. Pozostała tylko Rosja do poszukiwań upragnionego albumu. Nie bardzo miałam komu w Moskwie zawracać głowę, by szukał dla mnie raczej niedostępnych płyt, a gdy w październiku buszowałam po księgarni w  moskiewskim GUM, nie miałam pojęcia o istnieniu tego albumu. Nadzieja na spełnienie tego marzenia była nikła.

W  kurierskiej przesyłce były też trzy broszurki o rosyjskiej Arktyce autorstwa Nikity Kuzniecowa  - "Polarni kapitanowie rosyjskiej i radzieckiej floty" (wyd. 2014), "Rosyjski Kolumb XX w - Borys Wilkicki" (wyd. 2014) oraz "Zatonęli w Arktyce - awarie i katastrofy na polarnych morzach" (wyd. 2015). 
Książeczki wyszły z cyklu "Biblioteka polarnych dokonań". A autorem jest kandydat nauk historycznych, uczestnik ekspedycji polarnych, autor ponad 200 opracowań naukowych i popularno-naukowych publikacji, członek Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego. 

To kolejne zrealizowanie moich pragnień. Szykuję się do napisania następnej książki, tym razem o pokonywaniu mórz dalekiej Północy przez polskie statki handlowe, od czasów II wojny światowej. To niejako rodzinne historie. Mój ojciec pływał w  polarnych konwojach z Wielkiej Brytanii do Murmańska i Archangielska, potem, po wojnie, w latach 60. ub. wieku, dla polskiego armatora szykował rejs Północną Drogą Morską dla masowca m/s „Kolejarz”. Wcześniej, w 1957 r. na niewielkim statku m/s „Ustka” dowiózł na Spitsbergen polską wyprawę polarną, i to nie mając precyzyjnych map tego akwenu, do którego miał zawinąć. 
Stąd to moje zainteresowanie żeglugą po akwenach dalekiej Północy.
Im więcej  dowiem się o tej żegludze, tym lepiej będę przygotowana do napisania zaplanowanej książki.

W tym samym celu, m.in. odwiedzałam  w ub. roku Muzeum Morskie w Kaliningradzie, do którego mam zamiar jeszcze powrócić w przyszłym roku. Dlatego, też podczas tegorocznej majowej podroży do Rosji, w Petersburgu odszukałam lodołamacz „Krasin”, a podczas październikowej do Moskwy - skrupulatnie podczas 6. Rosyjsko-Norweskiego Forum Biznesowego dot. gospodarki morskiej  wsłuchiwałam się w informacje o dokonaniach Rosji na morzach dalekiej Północy.

I te moje skryte marzenia i pragnienia, pod koniec  roku udało się zrealizować.

Niedawno, nieco przypadkowo, trafiłam  w sieci internetowej na księgarnię wysyłkową "Knigi Love" prowadzoną w Warszawie przez - Waliantsinę Siankevich (Siankiewicz). Księgarnia  dysponuje bardzo szeroka ofertą, dostosowaną pod każdy gust czytelniczy, nawet taki wybredny, jak mój. Zamówiłam interesujące mnie broszurki "arktyczne", jakie wynalazłam w wykazie tej księgarni.
Przy okazji zapytałam panią Siankiewicz, czy ma w sprzedaży też płyty, a jeśli tak, czy ma album "Deja vu", nie licząc zresztą, że go ma...

Cudowna kobieta wieczornym mailem odpowiedziała, że da się załatwić. I tak prosto z Rosji via Warszawa wszystko, co zamówiłam -  dotarło do mnie w granicach trzech tygodni. Byłoby wcześniej, ale II część albumu muzycznego gdzieś się zapodziała i dotarła do Warszawy tydzień później.
I tak św. Mikołaj wraz Diediem Morozem i panią Walą na spółkę, uraczyli mnie cudowną muzyką i interesującą literaturą. Wspaniały prezent pod choinkę trafił mi się tego roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz