|
Oferta owocowa |
Sasza Matasow, Rosjanin mieszkający od niedawna w Krakowie, uprzedzał, że Kaukaz w połowie
września, to Kaukaz „aksamitny”, spływający potokiem owoców: arbuzów, winogron,
jabłek, brzoskwiń. I zrobił mi apetyt na
kaukaskie owoce. To prawda. Owoców na Kaukazie było w bród, choć ich do posiłków
nie podawano.
|
Przydrożny stragan |
Jadąc
w Kraju Stawropolskim z lotniska w Mineralnych Wodach do Piatigorska, mijałam
wielohektarowe zadbane sady, osłonięte siatkami przed ptactwem. Często młode, zaledwie kilkuletnie, po
pierwszych owocowaniach.
Autobus wiozący
polskich dziennikarzy w ramach press-tour po Północnym Kaukazie stanął przy
wiejskim, przydrożnym straganie, gdzie pyszniły się jabłka, gruszki i wielkie
arbuzy. Zachęcały wręcz do kupna. Wzdłuż federalnej autostrady, nowoczesnej i
doskonale oznakowanej, przycupnęła wioska i gospodynie oferowały zawartość
swoich ogrodów, pasiek i warsztatów rzemieślniczych. Obok owoców można było kupić też
np. wiklinowe szczotki.
|
Wiejski sklepik |
Kaukaski
handel to przede wszystkim tradycyjne bazary i targowiska, kryte lub na
otwartej przestrzeni, mniejsze, większe, czasem przydrożne. Nie tylko w centrach
miasteczek czy większych wiosek, ale na skrzyżowaniach większych dróg.
|
Bazarek w Wiedieno |
Jeśli
chcę poznać poziom życia ludzi, ich upodobania "zakupowe" i zasobność portfeli, robię rundkę
po sklepach, ale nie tych ekskluzywnych, znanych marek zagranicznych i krajowych, lecz tych codziennych, wielobranżowych, w którym przysłowiowe „mydło i powidło”.
Na Północnym Kaukazie nie miałam zbyt wiele okazji, ale udało mi się zerknąć tu
i ówdzie.
|
Versace na bazarku w Wiedieno |
Zacznę
od Groznego i pierwszej i zasadniczej uwagi – Czeczenia jest biednym krajem. Wg
rosyjskich statystyk, produkt regionalny brutto (PRB) był w ub. roku najniższy
ze wszystkich 85 podmiotów administracyjnych Rosji. To republika, która dopiero
dźwiga się z ruiny, do której doszło w czasie dwóch wojen czeczeńskich i w trakcie obu prób
istnienia samodzielnego państwa, które kończyły się chaosem gospodarczym.
Większość
mieszkańców republiki żyje nader skromnie. Chociaż stolica Czeczenii powala na
kolana przepychem i rozmachem, to rozwarstwienie społeczne, a tym samym status
ekonomiczny mieszkańców republiki - jest dosyć widoczny.
Ponad to Czeczeni, ze względów religijnych (prowizja bankowa to lichwa, a lichwa to grzech) nie korzystają z reguły z kredytów bankowych i jeśli chcą kupić np. mieszkanie, nb. dosyć tanie w Groznym, to płacą za nie zebraną gotówką, czasami przy pomocy bliższej i dalszej rodziny. Dlatego najważniejszym środkiem płatniczym u Czeczenów jest realny rubel w portfelu, a nie plastikowa karta bankowa.
|
Bazarek w Wiedieno, stoisko spożywcze |
Dosłownie,
tuż obok restauracji VOGUE, mieszczącej się w reprezentacyjnej dzielnicy
stolicy Czeczenii, przy prospekcie Kadyrowa, był niewielki sklepik, będący na
poły skrzyżowaniem polskiego kiosku z osiedlowym, „spożywczakiem” ubogo
zaopatrzonym. Na półkach napoje bezalkoholowe i wody mineralne,
trochę chemii domowej i środków higienicznych, nieco słodyczy i podstawowych
produktów żywnościowych. Były też typowe, jak w Polsce - dziecięce jednorazowe pieluchy,
wyjęte z opakowań i sprzedawane na sztuki. Prasy lokalnej czy federalnej – nie było.
Popatrzyłam na te pieluszki i zastanowiłam się nieco smutno: sprzedaje się je
na sztuki, bo matek nie stać na całe opakowania, czy też jest to sprzedaż „ratunkowa”,
bo trzeba nagle dziecku w czasie spaceru zmienić pieluszkę i sklepik wyszedł naprzeciw
potrzebom czeczeńskim mamom? …
|
Bazarek w Wiedieno |
Jak podkreślali wszyscy nasi rozmówcy - dzieci w Czeczenii są traktowane
specjalnie, nie ma tu żadnych domów dziecka, bo każda rodzina ma obowiązek
zaopiekowania się osieroconym krewnym i dzieci nie pozostają bez opieki.
Nie
mniej jednak spotkałam się w Groznym z żebrzącymi dziećmi. Chłopiec
w wieku ok. 7-8 lat, zwracając się o „diengi” do grupy polskich dziennikarzy,
mówił: „Ty masz kogoś, ktoś cię kocha a ja zostałem sam”. To samo robiła około
rok starsza dziewczynka, pewnie rodzeństwo, bo po chwili widziałam te dzieci szybko
oddalające się pod opieką dorosłej Czeczenki …
Problem żebractwa nie umknął lokalnym mediom. Zetknęłam się z nim wertując czeczeńską gazetę „MS - Mołodieżnaja
Smiena”. W aktualnościach gazety z 2 września, Zielimhan Jachichanow zastanawiał się, czy wspierać żebrzących, czy też
nie wspierać, by nie wzmacniać u nich zdobywania środków do życia w ten, uwłaczający ludzkiej godności sposób.
|
Targowisko w Groznym |
Prawdziwy
handel, taki z rozmachem i wschodnimi tradycjami targowania się, kwitnie na bazarach i
targowiskach. I o ile na ulicach Groznego mało widać ludzi, w sklepiku pustki, to
targowisko kipi żywotnością i tłumem ludzi. Handlują tu przede wszystkim
kobiety, mężczyźni albo podpierają ściany szaszłykarni czy innych krytych
pakamer, kiosków i straganów, albo siedzą w kucki na krawężnikach i oddają
się namiętnym dyskusjom. W tłumie ludzi
i samochodów miejski autobus dokonywał istnej cyrkowej ekwilibrystyki, by
dojechać do miejsca przeznaczenia.
|
Męska moda na bazarku w Wiedieno |
Obok
targowiska znalazłam księgarnię, niestety, zaopatrzona wyłącznie w podręczniki i lektury szkolne
i akademickie, płyt kompaktowych z muzyką etniczną nie było, tak samo jak albumów
czy przewodników po Czeczenii.
Replikę zabytkowego kindżału, jak się potem
okazało wykonanego w Dagestanie, kupiłam w punkcie Informacji Turystycznej. Dostałam
do niego stosowny certyfikat, ale gdy poprosiłam o rachunek, bo przecież „będę
ten kindżał przewozić przez granicę” – zaczął się problem. Po prostu - nie ma
kas fiskalnych, nie ma tradycji wystawiania rachunków, tu handluje się
wschodnim obyczajem.
Podobnie było w sklepiku
z pamiątkami przy prospekcie Putina, nieopodal muzeum. Certyfikaty na zabytkową
broń - owszem, są, ale z rachunkami już gorzej.
Grozny jednak dorobił się niedawno pierwszego,
prawdziwego „europejskiego” hipermarketu „Lenta” „W pierwszym kwartale 2016 roku
ukończony został jeden z głównych projektów inwestycyjnych: hipermarket
"Lenta", którego koszt budowy wyniósł miliard rubli”, chwali się Abdul Magomadow,
wicepremier i minister gospodarki Czeczenii. Republika dokonała inwentaryzacji
gruntów pod zabudowę i przeznacza je sukcesywnie inwestorom. Budowa
hipermarketu została uznana za inwestycję priorytetową.
|
Hipermarket Lenta w Groznym |
Wygląd „Lenty”, obsługa i zaopatrzenie
nie różną się niczym od naszych supermarketów „Tesco” czy „Auchon”, a wiele
towarów jest identycznych, jak szczecińskich marketach galerii handlowej „Galaxy”
czy „Kaskada”. Z jedyną tylko różnicą, w "Lenta" były modlitewne dywaniki dla muzułmanów a nie
było kociego jedzenia, za którym przepadają moje kocury. Kasy fiskalne są,
rachunki wydają.
|
Oferta handlowa w markecie "Lenta", Grozny |
Dla
mnie takim najbardziej klasycznym targowiskiem czeczeńskim, był kryty bazarek
w miejscowości, a właściwie dużej wsi - Wiedieno
(w wiedienskim rejonie), który pokazał wachlarz potrzeb mieszkających tam
ludzi i zasobność ich portfeli.
Tamtejszy handel oferował panom przede wszystkim odzież wzorowaną na
militarną, panie mogły wybierać w kreacjach do kostek, mniej lub bardziej
ozdobnych. Zaopatrzenie w artykuły spożywcze było niezbyt urozmaicone, ale
uzupełnione własnymi, domowymi wyrobami lokalnych gospodyń. Można było się potargować
i zyskać upusty, wszystko z uśmiechem i wielką życzliwością. Z
czego chętnie skorzystałam kupując dorodną kiść winogron …
Czeczenia
(Grozny i Wiedieno), 14-16 września 2017r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz