19 sierpnia 2013

Podróż nie tylko sentymentalna do Moskwy i na daleką Północ



Pudła z archiwaliami po ojcu, kapitanie żeglugi wielkiej Bolesławie Bąbczyńskim (1911-1970), odkrywają wiele historii największego polskiego przewoźnika morskiego, jakim jest szczeciński armator Polska Żegluga Morska (PŻM). Szykując się do pisania i zbierając materiały do kolejnej książki o statkach szczecińskiego armatora w oparciu o tą dokumentację, wyselekcjonowałam wszystko to w archiwaliach, co dotyczyło przecierania szlaków przez PŻM na dalekiej Północy.

Poza opisem wyprawy na m/s „Ustka” z pierwszą powojenną polską ekspedycją polarną na Spitzbergen w 1957 r., konwojów z zaopatrzeniem do Murmańska w czasie II wojny światowej, gdzie ojciec zdobywał doświadczenie w żegludze na arktycznych akwenach, jednym z rozdziałów książki jest historia przygotowania przez PŻM i ojca rejsu masowca PŻM z zakontraktowanym węglem do Japonii  - Północną Drogą Morską. Sytuacja w Kanale Sueskim w tym czasie wymuszała na polskich armatorach szukania dróg alternatywnych.

Wniosek o wydanie paszportu służbowego
Korzystanie z Północnej Drogi Morskiej wymagało szeregu ustaleń i zezwoleń ze strony radzieckiej administracji morskiej. 
Z odnalezionych dokumentów wynika, że ojciec był na pewno dwukrotnie w Moskwie – w pierwszych dniach lutego 1966 r. oraz jesienią 1967 r.

Jaki był cel dokładny pierwszej wizyty, z której zachowały się różnego rodzaju kwity lotniskowe airportu Moskwa - Szeremietiewo i rachunki ze sklepów moskiewskich, nie udało mi się na razie wyjaśnić. Na pewno był to wyjazd służbowy, jak wynika z dokumentacji paszportowej. Ojciec korzystał wtedy ze służbowego paszportu EB 0014813 wydanego przez Ministerstwo Żeglugi PRL w grudniu 1965 r. Ponieważ nie wszystkie dokumenty z domowego archiwum  jeszcze nie skatalogowałam, mam nadzieję, że uda mi się niebawem określić cel tej wizyty. Niewątpliwie była ona związana ze sprawami armatorskimi, niewykluczone, że dot. one żeglugi arktycznej.
Pamiątki z lotu Areofłotem w 1966r.
Drugi raz ojciec zawitał w Moskwie 4 października 1967 r. i przebywał w niej do 11 października. I ta wizyta, jak wszystko się dobrze ułoży, posłuży mi m.in. do sentymentalnej wędrówki po Moskwie śladami ojca.

Wyjazd służbowy o charakterze dziennikarskiej wyprawy do Rosji - mam zaplanowany na trzecią dekadę września. W ciągu 5-dniowego pobytu będę dwukrotnie w Moskwie, a w międzyczasie na Półwyspie Kolskim, w Kirowsku i okolicach.

W Moskwie na pewno odszukam gmach, w którym ongiś mieściło się Ministerstwo Floty ZSRR. Ojciec w raporcie z pobytu odnotował, że był on przy ul. Razina 9, a szefem resortu był wtedy minister Bakajew. Chciałabym zrobić zdjęcie tego budynku i umieścić je w książce. 
Tak samo jak hotelu "Metropol" (Tietralnyj Prodjezd 2), pamiętającego czasy carskiej Rosji, w którym ojciec zamieszkał na czas pobytu w Moskwie. W tym czasie najczęściej zatrzymywali się w nim pracownicy zagranicznych firm będący w stolicy ZSRR  na delegacjach. Cudowne położenie, ok. 400 m od Placu Czerwonego i Kremla.

W Ministerstwie Floty ZSRR ojciec spotkał się kilkakrotnie z A. A. Afanasjewem, dyrektorem Głównego Zarządu Nawigacji, kapitanem żeglugi wielkiej A. Arszeniewskim, naczelnikiem Wydziału Nawigacji Arktycznej, kapitanem K.N. Czubakowem, naczelnikiem Wydziału Operacji Morskich oraz U. D. Gusjewem zastępca dyrektora „Sovfrachtu”. Szczegóły tego pobytu i ustaleń opiszę w książce.

Fragment rekopisu raportu  kpt żw. B. Bąbczyńskiego z wyjazdu do Moskwy
W każdym razie rozmowy toczyły się na szalenie wysokim poziomie kompetencji i omawiano bardzo starannie wszystkie aspekty ewentualnego rejsu Północną Drogą Morską polskiego masowca z węglem.   
Dowodzi to, że zainteresowanie czynnym dzisiaj północnym przejściem arktycznym, polscy armatorzy wykazywali już pół wieku temu.

Siergej O. Frank
Elementem łączącym czasy mego ojca i moją współczesność jest także radziecki - Sovfracht, obecnie silna grupa logistyczna dla transportu morskiego pod tą sama nazwą. Otóż miałam przyjemność 27 września 2001 r. poznać obecnego prezesa spółki armatorskiej Sovkomfłot, wówczas …ministra transportu Rosji – Siergieja O. Franka w Gdańsku podczas IV Konferencji Ministrów Transportu Krajów Nadbałtyckich. Minister Frank był współprzewodniczącym konferencji razem z polskim ministrem transportu i gospodarki morskiej Jerzym Widzykiem, a ja byłam w gronie ekspertów ministerialnych na tej konferencji. 
Co łączy obecną firmę żeglugową Siergieja O. Franka z radzieckim operatorem frachtowym, którego poznał ojciec? Ano pierwsze statki, które dały podstawę do rozwoju Grypy Sovkomfłot pochodziły z Sovfrachtu.
I tak się przeplata historia radzieckiej i rosyjskiej floty i szerzej pojętej gospodarki morskiej, z historią mojej rodziny. Od dziesiątków lat nasze drogi się krzyżują.

Informacje prasowe o planowanym rejsie Północną Drogą Morską


Na Półwyspie Kolskim, wszystko wskazuje na to, że będę w Kirowsku, ok. 200 km na południe od Murmańska. Nie ma w planie wyjazdu do Rosji wypadu do Murmańska, ale będzie spotkanie władzami Murmańska. Nie wiem, jakim czasem wolnym będę dysponowała w ciągu dwóch dni pobytu w Kirowsku, ale jeśli tylko czas pozwoli, to zorganizuje sobie eskapadę do  Murmańska za zezwoleniem rosyjskich władz regionu i miasta. A jak nie – to podpytam władze, jak obecnie np. pamięta się w Murmańsku te wojenne konwoje, czy pamiętają polskich marynarzy z tamtych wojennych lat. 
 
S/s "Lublin" w drodze do Murmanska, jesień 1942 r.

Nie wiem jak potoczy się pobyt za kołem podbiegunowym, ale na pewno to, co ojciec penetrował od strony morza w czasie konwojów do Murmańska, ja zobaczę od strony lądu i udokumentuję na zdjęciach. 
 
Chief oficer B. Bąbczyński na s/s "Lublin" w drodze do Murmańska

Na pewno też zobaczę nową kopalnię apatytów, a te m.in. z Rosji sprowadzają polskie zakłady nawozów mineralnych, m.in. statkami szczecińskiego armatora. I to kolejny element niejako łączący epokę ojca z moją współczesnością.

Rosyjscy organizatorzy wyprawy do Rosji, na powitanie zaserwowali wyjątkowej urody aperitif – baletowy spektakl tancerzy z Paryża na deskach najwspanialszej sceny w Moskwie – w Teatrze Bolszoj. I znowu sentymenty rodzinne, bowiem druga małżonka ojca była choreografem i potrafiła zaszczepić u mnie i u brata upodobanie do tego gatunku sztuki, zwłaszcza do baletu klasycznego i rosyjskiej szkoły baletowej. Diagilew, Barysznikow, Maja Plisieckaja – to nazwiska doskonale wryte w moją pamięć.

Pobyt w Rosji zapowiada mi się szalenie ciekawie i poza zainteresowaniem zawodowym, będzie to także bardzo osobista, sentymentalna podróż śladami ojca. Nigdy w Rosji nie byłam i jest to mój pierwszy wyjazd do wschodniego sąsiada. 
Marzeniem pozostaje nieustannym, oczywiście Sankt Petersburg. Bo to jest  ta prawdziwa morska stolica Rosji.
Zdjęcia:
S.O. Frank w czasie spotkania z prezydentem Putinem - Kancelaria Prezydenta FR 
S/S "Lublin" i Bolesław Bąbczyński chief oficer. na statku - archiwum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz