Dwadzieścia
osiem lat temu zostało oficjalnie zarejestrowane w Warszawie jedyne obecnie
rosyjskie pismo adresowane do Polaków i Rosjan mieszkających w Polsce - „Русский курьер Варшавы” / „Rosyjski Kurier Warszawy”.
Periodyk
jest wydawany w dwóch językach i
kierowany od samego początku przez redaktora Władimira Kirianowa [1] korespondenta rosyjskiego
tygodnika „Argumenty i Fakty”.
Z
tej okazji, poza serdecznymi gratulacjami dla Pisma i jego Twórcy, przedstawiam
(za zgodą autora na przetłumaczenie i
opublikowanie w języku polskim) - osobiste wspomnienia red. Władimira
Kirianowa - "I znowu dwadzieścia pięć", widziane przez pryzmat polskiej historii, której był i jest naocznym
świadkiem i bezpośrednim uczestnikiem. Napisane zostały kilka lat temu, we wrześniu 2016r. z okazji
ćwierćwiecza pisma, ale są nadal szalenie aktualne.
Ze względu na wielkość wspomnień - publikuje je w dwóch częściach
Śródtytuły pochodzą ode mnie
Ze względu na wielkość wspomnień - publikuje je w dwóch częściach
Śródtytuły pochodzą ode mnie
Dzisiejsze
25-lecie rejestracji naszego "Kuriera" w RP przypomniało mi o innym
jubileuszu, obchodzonym trzy lata temu - moje własne 25 lat w Polsce.
Przyszłość
na wszystko zmienia widzenie, ... albo:
"Żyj
jeszcze choćby ćwierć wieku
Wszystko będzie tak. Wyjścia nie ma.
Umrzesz - zaczniesz znowu od początku
I powtarza się wszystko, jak kiedyś:
Noc, lodowate fale kanału,
Apteka, ulica, latarnia..."
Wszystko będzie tak. Wyjścia nie ma.
Umrzesz - zaczniesz znowu od początku
I powtarza się wszystko, jak kiedyś:
Noc, lodowate fale kanału,
Apteka, ulica, latarnia..."
***
"Живи ещё хоть четверть века,
Bсе будет так. Исхода нет
Умрешь - начнешь опять сначала
И повторится все, как встарь
Bсе будет так. Исхода нет
Умрешь - начнешь опять сначала
И повторится все, как встарь
Ночь, ледяная рябь канала,
Аптека, улица, фонарь..."
Аптека, улица, фонарь..."
Chciałbym
zgodzić się z genialnym Aleksandrem Błokiem[3], piszącym te piękne
strofy na początku XX wieku. Ale, szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę własne
ćwierć wieku pracy w Polsce, nie chciałbym myśleć, że mimo tylu włożonych
wysiłków, za kolejne ćwierć wieku wszystko powtórzyło by się "jak
kiedyś".
Nie, dziękuję!
Nie, dziękuję!
Wchodząc
na próg swojego przyszłego, polskiego dwudziestopięciolecia, pojawiło się we
mnie przekonanie, by podzielić się pewną tajemnicą, przypomnieć niektóre
odczucia tamtych czasów z dzisiejszej perspektywy.
Jak napisał inny geniusz rosyjskiej poezji, Borys Pasternak[4]:
Jak napisał inny geniusz rosyjskiej poezji, Borys Pasternak[4]:
"Przyszłość
na wszystko zmienia pogląd,
I dziwne rzeczy, bujdom podobne,
Postrzegane dawno temu,
Sprawdzić nie byliśmy w stanie...”
I dziwne rzeczy, bujdom podobne,
Postrzegane dawno temu,
Sprawdzić nie byliśmy w stanie...”
***
"Грядущее на все изменит взгляд,
И странностям, на выдумки похожим,
И странностям, на выдумки похожим,
Оглядываясь издали назад,
Когда-нибудь поверить мы не сможем..."
Когда-нибудь поверить мы не сможем..."
I
rzeczywiście, czy to nie interesujące - spojrzeć na te wszystkie naprawdę
niepojęte, niesamowite dla wyobraźni "dziwne rzeczy"? Ocenić to, co
się wydarzyło na oczach tutejszego rosyjskiego korespondenta z
"legitymacją" polskiego MSZ, ze stałym, przez całe ćwierć wieku,
numerem "5"?
Nawiasem mówiąc, do takiej podróży w przeszłość niespodziewanie pojawił się jeszcze jeden powód: dopiero co odbyło się spotkanie w auli Uniwersytetu Warszawskiego z przyszłymi polskimi dziennikarzami i socjologami, na który zostałem zaproszony jako gość specjalny Instytutu Socjologii, by opowiedzieć o doświadczeniu pracy korespondenta zagranicznego w Rzeczypospolitej Polskiej.
Wspomnień z przeszłości – mnóstwo, chociaż, jak mówią, nie można objąć ich ogromu...
Od czego wszystko się zaczęło
Po pierwsze: przyjechałem tu, oczywiście, nie na stałe, tylko na jakiś czas - tak, jak to było w zwyczaju w tamtych czasach, gdy mało komu udawało się pozostawać się zagranicą dłużej niż cztery lata z rzędu..
Ale wszystko wyszło inaczej. Gdy w 1988 roku w służbowym "Żiguli" jechałem z rodziną do polskiej stolicy, a wyposażenie domowe - lodówka, pralka, dywany i inny sprzętowy "luksus" jechał równoległe pociągiem - nie mogłem wtedy wiedzieć, jak długo Polska będzie moim domem i jakie ogromne zmiany jeszcze pojawią się w Europie.
Dokładnie, jak u Pasternaka „przewidzieć tego nie byliśmy w stanie"...,
Czy można było przewidzieć, że właśnie z Warszawy będę obserwował sierpniowy pucz w Moskwie, pancerne ataki na Biały Dom, siedzibę rządu, zniknięcie pozornie „wieczne żywej” KPZR, rozpad wielkiego Związku Radzieckiego, narodziny z jego kawałków gromady niepodległych państw?..
A w Polsce? Że z dnia na dzień stanę się "złotówkowym" milionerem, a wynagrodzenie, które otrzymywałem raz w miesiącu, bez żadnej przedpłaty - zacznę wydawać prawie w całości w jeden dzień; że, aby coś chronić od szalonej inflacji - metki w sklepach zmieniały się trzy razy w ciągu dnia?...
Nawiasem mówiąc, do takiej podróży w przeszłość niespodziewanie pojawił się jeszcze jeden powód: dopiero co odbyło się spotkanie w auli Uniwersytetu Warszawskiego z przyszłymi polskimi dziennikarzami i socjologami, na który zostałem zaproszony jako gość specjalny Instytutu Socjologii, by opowiedzieć o doświadczeniu pracy korespondenta zagranicznego w Rzeczypospolitej Polskiej.
Wspomnień z przeszłości – mnóstwo, chociaż, jak mówią, nie można objąć ich ogromu...
Od czego wszystko się zaczęło
Po pierwsze: przyjechałem tu, oczywiście, nie na stałe, tylko na jakiś czas - tak, jak to było w zwyczaju w tamtych czasach, gdy mało komu udawało się pozostawać się zagranicą dłużej niż cztery lata z rzędu..
Ale wszystko wyszło inaczej. Gdy w 1988 roku w służbowym "Żiguli" jechałem z rodziną do polskiej stolicy, a wyposażenie domowe - lodówka, pralka, dywany i inny sprzętowy "luksus" jechał równoległe pociągiem - nie mogłem wtedy wiedzieć, jak długo Polska będzie moim domem i jakie ogromne zmiany jeszcze pojawią się w Europie.
Dokładnie, jak u Pasternaka „przewidzieć tego nie byliśmy w stanie"...,
Czy można było przewidzieć, że właśnie z Warszawy będę obserwował sierpniowy pucz w Moskwie, pancerne ataki na Biały Dom, siedzibę rządu, zniknięcie pozornie „wieczne żywej” KPZR, rozpad wielkiego Związku Radzieckiego, narodziny z jego kawałków gromady niepodległych państw?..
A w Polsce? Że z dnia na dzień stanę się "złotówkowym" milionerem, a wynagrodzenie, które otrzymywałem raz w miesiącu, bez żadnej przedpłaty - zacznę wydawać prawie w całości w jeden dzień; że, aby coś chronić od szalonej inflacji - metki w sklepach zmieniały się trzy razy w ciągu dnia?...
Przy
okazji, mimo to, księgowość naszej ojczystej ambasady, wiedząc o moich
dochodach w lokalnej walucie, bez owijania w bawełnę wywłaszczała jej część
przekraczającą wynagrodzenia głównego tutejszego dyplomaty. Są takie, mówiono,
zasady - ani jeden delegowany Rosjanin nie może otrzymać więcej od samego
ambasadora..
Zresztą, co tam wynagrodzenie! W samej Polsce w końcu lat osiemdziesiątych działo się coś nie do pomyślenia na arenie politycznej. Słynne Aleje Jerozolimskie, kiedy jechałem nimi po przyjeździe z Moskwy, czasami przypominały drogę, na której przeszło niszczycielskie tornado - pobite szyby, deski z gwoździami, zerwane reklamowe gabloty. Co się stało, pytałem potem u sąsiadów? Manifestacja, odpowiedzieli.
Zresztą, co tam wynagrodzenie! W samej Polsce w końcu lat osiemdziesiątych działo się coś nie do pomyślenia na arenie politycznej. Słynne Aleje Jerozolimskie, kiedy jechałem nimi po przyjeździe z Moskwy, czasami przypominały drogę, na której przeszło niszczycielskie tornado - pobite szyby, deski z gwoździami, zerwane reklamowe gabloty. Co się stało, pytałem potem u sąsiadów? Manifestacja, odpowiedzieli.
Innymi
słowy, po przybyciu do Polskiej Republiki Ludowej, w czasach socjalistycznego
rządu Mieczysława Rakowskiego, musiałem z dnia na dzień obserwować rozpad
całego dotychczasowego układu dawnej epoki. Widziałem, jak zbierał się słynny
Okrągły Stół - opozycji i starej władzy. Cel - spokojne i stopniowe
przekazywanie władzy w kraju na zasadzie: prezydent jeszcze wasz, premier - już
nasz
Widziałem, jak ze łzami w oczach, z sali ostatniego posiedzenia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyprowadzano partyjny sztandar. Wybierając się w podróż służbową samochodem do NRF, przekroczyłem granicę z NRD w dniu, kiedy we wschodnim Berlinie zebrały się dziesiątki tysięcy młodych Niemców dla poparcia sekretarza generalnego Honeckera.
Ale już tydzień później, wracając od naszego niemieckiego partnera z Oldenburga przez Berlin Zachodni, nie znalazłem żadnej granicy pomiędzy dwoma, latami rozdzielonymi częściami Niemiec. Wraz z radującymi się Niemcami, ulegając powszechnemu nastrojowi, także tłukłem młotkiem w słynny Mur Berliński, odcinając kawałki szarego betonu na wieczną pamiątkę. Czy możecie w to uwierzyć?! Jechałem ja do NRD, a wróciłem - już ze zjednoczonej RFN!...
Pamiętam zaraz po tym - Polakom pozwolono swobodnie jeździć do Berlina, by mogli pohandlować na jego przestronnych "pchlich targach". Czas był trudny, zarobić można nawet na sprzedaży kostki polskiego masła lub kiełbasy. Z powrotem zabrać ubrania i inne towary, hojnie proponowane przez Niemców i Turków.
No tak, ale Moskwa i ZSRR wciąż jeszcze trwały. Nie przypadkowo Polacy, pasażerowie pociągu "Polonez" na trasie Moskwa-Warszawa-Moskwa, starali się na dworcu (po stronie ZSRR) w dwóch restauracjach na raz - zjeść obiad, płacąc w przygranicznym Brześciu zgromadzonymi radzieckimi rublami.
Można ich zrozumieć - po tamtej stronie granicy wszystko wciąż było o wiele tańsze. Także bilet do Warszawy w przeliczeniu z rubli - kosztował tylko jednego amerykańskiego dolara. I czy można w to teraz uwierzyć?!
(...)
Ciąg dalszy niżej – I ZNOWU DWADZIEŚCIA PIĘĆ Część.2 – Praca wydawnicza
Widziałem, jak ze łzami w oczach, z sali ostatniego posiedzenia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wyprowadzano partyjny sztandar. Wybierając się w podróż służbową samochodem do NRF, przekroczyłem granicę z NRD w dniu, kiedy we wschodnim Berlinie zebrały się dziesiątki tysięcy młodych Niemców dla poparcia sekretarza generalnego Honeckera.
Ale już tydzień później, wracając od naszego niemieckiego partnera z Oldenburga przez Berlin Zachodni, nie znalazłem żadnej granicy pomiędzy dwoma, latami rozdzielonymi częściami Niemiec. Wraz z radującymi się Niemcami, ulegając powszechnemu nastrojowi, także tłukłem młotkiem w słynny Mur Berliński, odcinając kawałki szarego betonu na wieczną pamiątkę. Czy możecie w to uwierzyć?! Jechałem ja do NRD, a wróciłem - już ze zjednoczonej RFN!...
Pamiętam zaraz po tym - Polakom pozwolono swobodnie jeździć do Berlina, by mogli pohandlować na jego przestronnych "pchlich targach". Czas był trudny, zarobić można nawet na sprzedaży kostki polskiego masła lub kiełbasy. Z powrotem zabrać ubrania i inne towary, hojnie proponowane przez Niemców i Turków.
No tak, ale Moskwa i ZSRR wciąż jeszcze trwały. Nie przypadkowo Polacy, pasażerowie pociągu "Polonez" na trasie Moskwa-Warszawa-Moskwa, starali się na dworcu (po stronie ZSRR) w dwóch restauracjach na raz - zjeść obiad, płacąc w przygranicznym Brześciu zgromadzonymi radzieckimi rublami.
Można ich zrozumieć - po tamtej stronie granicy wszystko wciąż było o wiele tańsze. Także bilet do Warszawy w przeliczeniu z rubli - kosztował tylko jednego amerykańskiego dolara. I czy można w to teraz uwierzyć?!
(...)
Ciąg dalszy niżej – I ZNOWU DWADZIEŚCIA PIĘĆ Część.2 – Praca wydawnicza
Władimir Kirianow
Warszawa, 2016r.
Warszawa, 2016r.
[1] Władimir Kirianow – od 1988r. korespondent
mediów rosyjskich,wcześniej - radzieckich w Polsce, założyciel i redaktor naczelny jedynej
rosyjskojęzycznej gazety ukazującej się w Polsce „Rosyjskiego Kuriera
Warszawy”. W 1996 roku otrzymał nagrodę państwową, wręczoną przez ówczesnego
prezydenta Rosji Borysa Jelcyna – "Order Przyjaźni". W 2006 r.
otrzymał honorowe odznaczenie - medal "Roszarubieżcentra"
(Rosyjskiego Ośrodka Międzynarodowej Współpracy Naukowo-Kulturowej). Z kolei w
2010 r. otrzymał od Władimira Putina dyplom uznania za "wyjątkowy wkład w
dziedzinie rozwoju i zachowania języka i kultury rosyjskiej". Ma syna
Władimira juniora, również dziennikarza.
[2] Całość wspomnień, ukazała się na FB 28.09. 2019 r. w jęz. rosyjskim – patrz: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1119595421456619&set=a.103691379713700&type=3&theater&ifg=1
[3] Tłumaczenie wiersza Aleksandra Błoka - własne
[4] Tłumaczenie wiersza Borysa Pasternaka - własne
[2] Całość wspomnień, ukazała się na FB 28.09. 2019 r. w jęz. rosyjskim – patrz: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1119595421456619&set=a.103691379713700&type=3&theater&ifg=1
[3] Tłumaczenie wiersza Aleksandra Błoka - własne
[4] Tłumaczenie wiersza Borysa Pasternaka - własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz