15 lutego 2019

Uff, co to był za tydzień!


 POLITYKA, POLSKA i ROSJA
Ostatnie dni były i są nadal pełne wydarzeń, niektóre były o znaczeniu globalnym, inne, lokalne - związane z wyborami do Parlamentu Europejskiego i potem krajowymi. Polską, poza przedwyborczym wykluwaniem się nowych partii politycznych, mniej lub bardziej, wstrząsa cykl donosów Gazety Wyborczej na działania "deweloperskie" prezesa PiS, który w szerokim zakresie praktykuje korupcję polityczną i nepotyzm, łamie prawo i w sposób mistrzowski kompromituje własną partię.

Temat korupcji politycznej w naszym kraju wymaga odrębnej analizy, zwłaszcza, że kolegium NIK (Najwyższej Izby Kontroli), i to już na początku epoki postsolidarnościowej w Polsce, jednoznacznie określiło, co jest korupcją polityczną i jak ona funkcjonuje w polskim organizmie państwowym. Aferki z udziałem prezesa PiS mnie nie zaskoczyły, co nieco wiem o jego Centrum i kupowaniu nawozów w podszczecińskich Zakładach Chemicznych Police.

Mike Pence, wiceprezydent USA o Bliskim Wschodzie - w Warszawie
Efekty konferencji na tematy bliskowschodnie, zwołanej w Warszawie na życzenie USA, z góry można było przewidzieć, łącznie z wyskokami pod adresem Polski polityków USA i Izraela. Mnie, w każdym razie, nie zdziwiły, były do przewidzenia. Bezkrytyczny „włazidupizm” naszych rządzących – także. O reperkusjach w świecie – nie wspominając. 
Obecność zięcia prezydenta Trumpa - konferencji nie pomogła. Poza prezydentem Izraela Benjaminem Netanjahu, wiceprezydentem USA Mike'm Pence'm i sekretarzem stanu Mike'm Pompeo, kilkoma szefami dyplomacji z Bliskiego Wschodu, nikogo nie było. Państwa europejskie przysłały urzędników niższego szczebla albo oddelegowały dyplomatów z placówek w Warszawie. Przedstawicieli Iranu nie zaproszono, Rosja odmówiła natomiast przyjazdu na konferencję.
Polskie media w komentarzach twierdziły: „To może być dla Polski kosztowna konferencja. (...) Nie udało się zatrzeć wrażenia, że była antyirańska".  
Prezydenci Iranu, Rosji i Turcji dyskutowali o Bliskim Wschodzie - w Soczi

Polsko-amerykańska konferencja bliskowschodnia w Warszawie i równoległe kontr-spotkanie liderów Rosji, Iranu i Turcji w sprawie Bliskiego Wschodu i Syrii, zwołane w Soczi, nieco przykryły fiasko innego niepowodzenia polskich służb dyplomatycznych - zabiegów na scenie politycznej UE, dotyczących zablokowania przez Unię Europejską budowy gazociągu Nord Stream 2. Płonne nadzieje, że Emmanuel Macron nie dogada się z Angelą Merkel, okazały się wielkim niewypałem. A tak pięknie o tym pisały nasze media
Tym tematem zajmę się odrębnie, a właściwie już się zajęłam i mam na ukończeniu kilka uwag analitycznych,  wyjaśniających, dlaczego dla Niemców i Rosji jest ten gazociąg tak ważny. I co za tym idzie, jego budowa była, jest i będzie nie do obalenia. I wszelkie poczynania naszej dyplomacji i żurnalistyki w tej materii są biciem politycznej piany.

Wahania między kupnem najnowszych wynurzeń ex szefa naszego MSZ, nad którym się nieco pastwiłam w ostatnich latach, a kupnem nowego dywanika do gabinetu, rozstrzygnęłam na korzyść dywanika. Na popisy megalomanii Radosława Sikorskiego jakoś nie miałam ochoty wydawać pieniędzy. Dywanik jest belgijski i ładny, przewyższa pod względem estetycznym ex ministra.

Za Władimirem Putinem ledwo nadążam, bo wziął na przyspieszenie w modernizowaniu kraju, nie zapominając o roli Rosji na arenie międzynarodowej.
Nawet mam już problem, co wybrać, co komentować – czy stawianie na biznes i młodych, rolę nauki w innowacyjności rosyjskiej gospodarki, wspieranie społeczeństwa obywatelskiego, czy najnowsze pomysły na poprawę życia ludzi w miastach.
Każde wystąpienie prezydenta Putina - szalenie ważne, reakcje na nie w żywych dyskusjach podczas spotkań – bardzo interesujące, każdy sposób komunikowania się ze społeczeństwem czy też administracją państwową i lokalną – to coś nowego.
A na dodatek – Władimir Władimirowicz pod koniec tygodnia i w weekend szalał w Soczi na nartach z prezydentem sąsiedniej Białorusi i jego nastoletnim synem, ganił za krążkiem hokejowym i robił pokazówki judo. Jak na 66-letniego mężczyznę, to naprawdę sporo. Myślę, że to zdrowa forma odreagowywania stresu i napięć.

Prezydenci Białorusi i Rosji na nartach w Soczi
 
 
 

Nie mniej jednak, ostatni tydzień przyniósł miłe niespodzianki, a przede wszystkim - bardzo ciekawą lekturę analizy prezydentur Putina, zaprezentowaną na łamach w  „Niezawisimaja” przez Władisława Surkowa: „Долгое государство Путина. О том, что здесь вообще происходит”  (11 lutego 2019r.). A jeszcze bardziej ciekawa jest - gorąca dyskusja elit w Rosji na jej temat. 
W Polsce analiza  Surkowa pominięta została głębokim milczeniem, co dla mnie jest pewnego rodzaju oczywistością. Nic, co pozytywnego o Putinie w Polsce nie ma racji bytu. Zwłaszcza gdy jest to pozytywna opinia ze strony Rosjan.

Artykuł analityczny Władisława Surkowa był pouczającą lekturę.Szereg uwag skierowanych pod adresem rosyjskiego prezydenta, jego pojmowania państwowości i budowania jej solidnych podwalin w Rosji, pokrywa się z moimi spostrzeżeniami, które publicznie ujawniałam już znacznie wcześniej.

Na razie porządkuję tłumaczenie analizy i niebawem opublikuję ją w całości, albo w szerokim omówieniu. Postaram się, by były też uwagi rosyjskich politologów, ekspertów i przedstawicieli rosyjskiej inteligencji, które są godne uwagi..
Putin połączył  wypoczynek w Soczi z pracą na rzecz Rosji
Cieszy mnie, że Rosjanie umieją patrzeć na to, co robi Władimir Putin w Rosji  i dla Rosji - znacznie szerzej niż wszystkie centra analityczne Zachodu. No, ale prezydent Putin jest z innej rzeczywistości, niż liderzy z USA, przed którymi w Warszawie pada się na kolana.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz