13 lipca 2018

Komiwojażer Trump


Sezon letni w pełni, niespodzianek nie brakuje. 
W Warszawie szukają w nadwiślanych szuwarach ponad 6-metrowego tygrysiego pytona na „wakacjach”, w Helsinkach spawają studzienki kanalizacyjne przez wiadomym SPOTKANIEM, przed którym Unia Europejska, a zwłaszcza Polska wraz z Ukrainą, drżą w obawach, jak osiki na wietrze, Emmanuel Macron zakochał się w Petersburgu i lata tam pod byle pozorem, przy byle okazji. Brytyjczycy trują się na potęgę nowiczokiem, a w Rosji kibice mundialu obalają zachodnie mity o kraju rządzonym z Kremla.
Prezydent zjednoczonych Amerykanów wybrał się natomiast do Europy handlować w cwaniacki sposób gazem (LNG) i wyrugować w chamski sposób rosyjską konkurencję oraz wydusić pieniądze od Europejczyków na podreperowanie amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego i jego kooperantów pod pozorem zwiększenia nakładów na NATO.

W Ameryce publiczna kasa przeraźliwie pusta, bankructwo państwa na karku, więc prezes spółki z ograniczoną odpowiedzialnością pod nazwą USA, wziął się do pracy.  Zebrał towary, jakie ma na zbyciu, winchestera i wybrał się w komiwojażerską wyprawę po Europie. Działa niczym prymitywny cowboy z westernów, najczęściej w wersji bandyckiej – kłamie jak najęty reklamując swoje towary, grozi, szantażuje, wyzywa, krzyczy, trzaska drzwiami. Na razie bezskutecznie. 

Donald Trump ma problemy z Niemcami, bo nie chcą zrezygnować z budowy gazociągu Nord Stream 2 i mają problemy z 2% swego PKB na wyposażenie i modernizację armii, na dodatek pojawiła się myśl, by sprawy bezpieczeństwa w Europie nie powierzać NATO, ale własnym, unijnym siłom wojskowym.

Z Rosją też ma problemy, bo na prezydenta Putina nakrzyczeć i nawyzywać, jak na premier May czy kanclerz Merkel, nie da rady. Donald Trump uważa, że najłatwiej mu pójdą rozmowy z Władimirem Putinem, bo mu zaoferuje terrorystów z tzw. „umiarkowanej opozycji” w Syrii na pożarcie i sprawa załatwiona. Ale zapomniał, że Władimir Putin, to judoka, jest znakomity w wybieraniu optymalnych rozwiązań dla Rosji, zaatakować się kłamstwem i cwaniactwem – nie da. Rosyjską pozycję na Bliskim Wschodzie i jego problemy, traktuje bardzo poważnie. A gazociąg Nord Stream 2 jest tak samo ważny dla Rosji, jak dla Niemiec.

Sytuacja ekonomiczna USA zdaje się być w tragicznym stanie, skoro Donald Trump postanowił także, w celu zdobycia pieniędzy dla podupadającej gospodarki, cłami powalczyć z Światową Organizacją Handlu (WTO), co naraziło amerykańską gospodarkę na retorsję m.in. ze strony Kanady i Chin. I co go wcale nie zraża, bo Europę straszy właśnie cłami na europejskie auta eksportowane do USA.

Polskie władze patrzą się na te spazmatyczne wyczyny Donalda Trumpa, mające uratować amerykański biznes - politycznym okiem, wierząc głęboko, że Trump walczy z „agresywną” Rosją w ich imieniu.

Nie dostrzegają brutalnej prawdy - tą polską, ukraińską czy zachodnią rusofobię Donald Trump używa cynicznie i  wyłącznie, jako rekwizyt w szantażach handlowych z Unią Europejską i zupełnie głęboko w d***e ma bezpieczeństwo UE, w tym energetyczne lub militarne Polski czy Ukrainy.
Liczą się tylko „zielone” banknoty, które może dostać za LNG dostarczane do Europy, a które tym samym - sprzątnie sprzed nosa Rosji za gaz z Nord Stream 2.

Walka z rosyjsko-niemieckim gazociągiem to wyrazista, a zarazem prymitywna, prostacka i rozpaczliwa wojna o europejski rynek gazowy w obliczu bankructwa USA i perspektywy potężnego tam kryzysu gospodarczego, a tym samym społecznego. 
Nic więcej.
Karykatury - Google

3 komentarze:

  1. Szanowna Pani Redaktor,
    Zabawne.

    Ale niestety naprawdę "liczą się tylko „zielone” banknoty". Ta "walka z rosyjsko-niemieckim gazociągiem" to nie tylko "wyrazista, a zarazem prymitywna, prostacka i rozpaczliwa wojna o europejski rynek", to walka o naszą (amerykańską) przyszłość. I bardzo dobrze że nasz prezydent martwi sie o naszą kieszeń - o kieszenie Europejczyków niech się martwią europejscy prezydenci. W polityce nie ma miłości tylko interesy i może wreszcie skończymy z wpuszczaniem Stanów Zjednoczonych w maliny. Wy w Europie macie tanie/bezpłatne szkolnictwo, tanią/bezpłatną służbę zdrowia itp itd. A my tu w Stanach po wielu latach pracy nawet emerytury nie możemy być pewni (bo wkrótce pieniędzy zabraknie).

    Pozdrowienia, Andrzej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne, to, co Pan napisał. Niestety prawdziwe, chociaż w Polsce ciągle funkcjonuje mit o bogatej Ameryce.
    Niestety USA, same zapracowały na swój nędzny obecnie ekonomiczny status i pretensje trzeba kierować do waszej, amerykańskiej władzy, którą sobie wybieracie sami. Ponoć USA to najbardziej demokratyczny kraj na świecie...
    Ale z tą bezpłatną nauką czy służbą zdrowia w Europie to nie do końca prawda, ona sporo kosztuje i dobre usługi są po prostu drogie, nie na każdą kieszeń. Publiczna służba zdrowia jest fatalna, w szkołach też nie najlepiej.Polska to nie Niemcy czy Skandynawia, różnie bywa, zwłaszcza teraz.
    Serdecznie pozdrawiam, może nie bezie aż tak tragicznie, choć publiczna kasa w USA jest rzeczywiście pusta...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szanowna Pani Redaktor, powinniście bardziej doceniać co macie. Może i publiczna służba zdrowia jest fatalna, może i szkoły nie są najlepsze - ale SĄ! O służbie zdrowia tutaj nie chcę się wypowiadać, bo właśnie dostałem rachunek za banalną 15-minutową wizytę u internisty i nie jestem w humorze. A szkoły są takie, że nic nie uczą za wyjątkiem poprawności politycznej. Pedagogów bardziej obchodzą tematy w rodzaju "jak się czujesz ze swoją płcią, może chciałbyś ją zmienić?" niż "jakie były przyczyny i przebieg II wojny światowej".

    OdpowiedzUsuń