PRESS-TOUR (7-14 maja 2018) Rosja
Petersburg, 13 maja
Rozgrzany,
jak rosyjska bania, busik zawędrował w północne rejony Petersburga i stanął
przed bramą Piskariowskiego Cmentarza Pamięci. Słońce w zenicie, +29C, nietypowa aura, jak na
Petersburg o tej porze. Przedostatni dzień pobytu polskich dziennikarzy bawiących
w Rosji.
To
bolesne miejsce dla Rosjan – największy na świecie cmentarz ofiar II wojny
światowej. Miejsce skromne i bardzo wymowne.
W
czasie hitlerowskiego oblężenia i blokady miasta, noszącego wówczas miano
Leningradu, pochowano tu ok. 470 tys. leningradczyków zmarłych z głodu, zimna,
chorób i bombardowań, oraz ok. 50 tys. żołnierzy. W lutym 1942r. zwłok na
cmentarzu było tak wiele, że oczekiwały na pochówek ułożone w 200 metrowych
rzędach o wysokości dwóch metrów, w każdym takim rzędzie znajdowało się ok.
20-25 tys. ciał. Tylko jednego dnia, 20 lutego 1942r. pochowano tu 10 tys.
zmarłych. Zwłoki palono, by zapobiec epidemiom.
Wchodzących
na cmentarz wita wieczny ogień na kamiennym piedestale otoczony kwietnikiem w
barwach narodowych Rosji. Trudno uświadomić sobie ogrom tego cmentarza, powoli
przebija się przez ludzką świadomość blisko pół miliona pochowanych tu bezimiennie
ludzi w blisko dwustu dużych, krytych murawą masowych grobach, rozgraniczonych
tylko czasem pochówków. Znajdują się one po obu stronach półkilometrowej alei do
monumentalnego pomnika Matki – Ojczyzny, na fryzie, którego napisano: „Nikt nie
jest zapomniany, nic nie jest zapomniane”.
Kilka
dni wcześniej petersburżanie dali namacalny dowód, że nie zapomnieli. Setki
tysięcy czerwonych goździków położono na zielonej murawie.
Przy
płycie z datą "1943" znaczącą kolejny kwartał bezimiennych grobów, pomyślałam,
w skrytości serca: „Mój Boże, tego roku jesienią, mama szczęśliwie rodziła mnie
w edynburskim szpitalu z dala od bombardowanego Londynu, jakaś inna kobieta w
tym samym czasie umierała z głodu w Leningradzie. I nie dała nikomu nowego
życia... Być może leży w tej kwaterze”. Nie wszystkie dzieci urodzone tamtego
roku przeżyły blokadę, to byli moi rówieśnicy, gdzieś pod murawą były ich
prochy.
Nieopodal
w naręczach przywiędłych już czerwonych goździków u stóp pomnika Matki-Ojczyzny,
trzepotał się papierowy gołąbek pokoju, a na gałązkach kwitnących brzózek
zwisały czarno-pomarańczowe "lentoczki” Jakieś dziecko umieściło pośród
wieńców swój rysunek. Na skraju kolejnego kopca z murawą dostrzegam symboliczną
tabliczkę z nazwiskiem, pozostawioną przez bliskich. Pamięć o tych ludziach,
chociaż bezimiennych - nie umarła.
Po
prawej stronie cmentarza wzdłuż płotu, umieszczone są epitafia, zapoczątkowała
ich umieszczanie Polska. 24 stycznia 2004r., w 60 rocznicę zakończenia blokady,
wmurowano tam dwujęzyczną tablicę ze skandynawskiego, czerwonego granitu opatrzoną
godłem i napisem „Polakom, obrońcom oblężonego Leningradu”, ufundowaną przez
polski MSZ. Wtedy byliśmy w relacjach polsko-rosyjskich jeszcze normalni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz