Szykując artykuł dla rosyjskiego SPUTNIKA o działalności Centrum Polsko-Rosyjskiego
Dialogu i Porozumienia (CP-RDiP) zmuszona byłam sięgnąć po jego ostatnią,
anglojęzyczną publikację pod kuriozalnym i szokującym tytułem: „A
successful failure: Russia after Crime(a)”, co można przetłumaczyć na
„Pomyślna porażka: Rosja po zbrodni (Krymie)”. [1]
Dwuznaczność tytułu jest wręcz wyzywająca, treści w publikacji także.
Dwuznaczność tytułu jest wręcz wyzywająca, treści w publikacji także.
Nie
będę teraz omawiać tej publikacji, zamieszczę później. Ale jest kilka uwag, jakie
nasunęły mi się przy jej lekturze.
W
takcie czytania tego „kobylastego” (245 str.) politycznego „gniota”, autorstwa różnych naukowców, politologów, analityków z Rosji, Europy i USA, u wielu z
nich zauważyłam, że opierają swoje wywody nie na własnych doświadczeniach płynących
z wizyt w Rosji, rozmowach przeprowadzonych z Rosjanami różnych opcji
politycznych, czy nawet na wypowiedziach Władimira Putina, ale generalnie na
podstawie wcześniejszych publikacji specjalistów i naukowców z USA lub
Wielkiej Brytanii.
Dotyczy to przede wszystkim autorów zachodnich i po części rosyjskich.
Dotyczy to przede wszystkim autorów zachodnich i po części rosyjskich.
Ernest Wyciszkiewicz (z publikacją w ręku) - dyrektor CP-RDiP |
Rozumiem w pewnym sensie takie postrzeganie Rosji u autorów zachodnich, ale u Rosjan tego za grosz nie pojmuję. Tak samo nie pojmuję braku reakcji na prezentowane w publikacji oczywiste nonsensy czy ewidentne przeinaczanie faktów, lub ich naciąganie. Co jest wykazane przecież w wielu zachodnich oficjalnych raportach i dokumentach, jak np. ocena 5-dniowej wojny na Kaukazie wraz dementi, że Rosja napadła na Gruzję.
Gdybym
była Rosjanką, trzeźwo oceniającą sytuację Rosji, w aspektach jej polityki
wewnętrznej i zagranicznej, nigdy bym w takim wydawnictwie nie zamieściła ani
jednego zdania. A jeśli już, to obalając wszelkie mity i fałszerstwa w oparciu
o realne i niezbite dowody. Wcale ich nie brakuje, trzeba wiedzieć tylko gdzie po nie sięgać.
Traf
chciał, że jednocześnie z lekturą „Pomyślnej porażki…”, tłumaczyłam na język
polski przemówienie Władimira Putina na corocznym spotkaniu klubu dyskusyjnego „Wałdaj”
i dyskusję z nim, a także czytałam relację z posiedzenia Komisji ds. praw człowieka
przy prezydencie Federacji Rosyjskiej z udziałem Putina. I parę innych
wypowiedzi prezydenta Rosji dot. m.in. Krymu.
Czytając
te stenogramy, jak i inne tutaj niewymieniane, mogę sobie wyrobić jakiś pogląd
na temat polityki wewnętrznej czy zagranicznej, prowadzonej przez Kreml, bez
dorabiania do tego jakieś ideologii wyciąganej jak królik – z kapelusza, pod z
góry założoną tezę o wyższości cywilizacji zachodniej nad Rosją, jak to czynią
w większości autorzy „Pomyślnej porażki…”, analizując sytuację w Rosji „po
Krymie”.
Przy
okazji wyjazdów do Rosji mam wiele okazji skonfrontować tego typu dokumenty z rosyjską rzeczywistością.
Tak
właśnie robiłam podczas wrześniowej wyprawy na rosyjski północny Kaukaz, mając
ze sobą stenogram z lipcowych obrad Komisji ds. narodowościowych i etnicznych, działającej
przy prezydencie Federacji Rosyjskiej. Z jednej strony oficjalne dokumenty, Strategia polityki narodowościowej w Rosji oraz uwagi wniesione przez członków komisji
i zaproszonych gości – z drugiej strony zaobserwowane realia Kraju
Stawropolskiego, Osetii Północnej czy Czeczenii, rozmowy z mieszkańcami tych
obszarów, z naukowcami, władzami szczebli regionalnych, organizacjami społecznymi
a nawet z kaukaską Polonią,a także - lektury tamtejszych gazet, możliwość oglądania
produkcji telewizyjnych, rozmowy z tamtejszymi dziennikarzami.
Na
tej podstawie mam, jako takie pojęcie, jak ta polityka narodowościowa wygląda w
Rosji na obszarach dosyć trudnych pod względem społecznym i politycznym. Opisując ją i
analizując - nie muszę powoływać się na opinie jakiegoś specjalisty z Oxfordu i
czy amerykańskiego uniwersytetu w Pittsburgu.
Takiego
spojrzenia generalnie u autorów, poza sporadycznymi wyjątkami, we wspominanej
publikacji nie ma. Zresztą nie ma jej u bardzo wielu zachodnich analityków czy
politologów europejskich, zajmujących się zawodowo Rosją.
Drugą
cechą, jaka rzuciła mi się w oczy, to wielki relatywizm ocen tych samych
zjawisk, zwłaszcza w kontekście prawa międzynarodowego. I to, co robiły USA
państwom trzecim, przy wielce pozytywnej ocenie Zachodu, w identycznym
przypadku w wykonaniu Rosji - jest uznawane za skandaliczne naruszanie prawa
międzynarodowego. I chociaż skutki
działań USA są tragiczne dla milionów ludzi, niosące im ruinę i śmierć, a działania
Rosji są bez żadnych szkód społecznych i konstruktywne – ocena Zachodu wobec
Rosji - jest bardzo negatywna. Nie ma obiektywnego spojrzenia, nie ma obiektywnego
traktowania międzynarodowej jurysdykcji. Nikt nawet nie próbuje zrozumieć i wyjaśnić,
dlaczego tak się dzieje. I jeżeli Putin w swoich publicznych wystąpieniach,
nazywając rzecz po imieniu, piętnuje takie zachowania, jako podważające ład na
świecie i zagrażające globalnemu bezpieczeństwu, przypina mu się i Rosji - łatkę
„antyamerykanizmu”.
Dyskusja o publikacji zgromadziła ok. 50 osób |
Trzecią
cechą, jaka dostrzegłam – to brak samodzielnego, elastycznego myślenia. Jest
przyjęta dosyć absurdalna teza wobec działań Rosji pod przywództwem Władimira
Putina, której nikt racjonalnie nie weryfikuje i gdy pojawiają się takie
wydarzenia, jak na Krymie, do przyjętej znacznie wcześniej tezy,
dopasowuje się ocenę wydarzeń, nie wnikając w ich sedno i rzeczywiste
przyczyny.
W ten sposób nakręca się spirala absurdów, których w końcu nikt nie rozumie i nikt nad nimi już nie panuje. Nikt też na dręczące pytania związane z Kremlem i Krymem, nie szuka bezpośredniej odpowiedzi u głównego lokatora Kremla, a przecież istnieje możliwość zadawania mu pytań, nawet drogą elektroniczną, można też oficjalnie, przez rosyjskie ambasady, itp.
Generalnie, autorzy analiz i ocen, wchodzą z upodobaniem w głowę Putina i zapewniają, że doskonale wiedzą, co myśli i czuje prezydent Rosji, znają motywy jego postępowania.
W ten sposób nakręca się spirala absurdów, których w końcu nikt nie rozumie i nikt nad nimi już nie panuje. Nikt też na dręczące pytania związane z Kremlem i Krymem, nie szuka bezpośredniej odpowiedzi u głównego lokatora Kremla, a przecież istnieje możliwość zadawania mu pytań, nawet drogą elektroniczną, można też oficjalnie, przez rosyjskie ambasady, itp.
Generalnie, autorzy analiz i ocen, wchodzą z upodobaniem w głowę Putina i zapewniają, że doskonale wiedzą, co myśli i czuje prezydent Rosji, znają motywy jego postępowania.
Taka
postawa autorów ogranicza pole polemiki, bowiem prerogatywy boskie, jakie sobie przypisali, nie podlegają
dyskusji, tak samo jak dogmaty o Rosji "po Krymie", wokół których oscylują oceny i opinie 16- tu autorów
najnowszej publikacji Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i (nie)Porozumienia.
______________________________
[1] - http://cprdip.pl/assets/media/Wydawnictwa/A_successful_failure_Russia_after_Crimea.pdf
______________________________
[1] - http://cprdip.pl/assets/media/Wydawnictwa/A_successful_failure_Russia_after_Crimea.pdf
Podzielam pogląd i popieram. Pozdrawiam jasny gwint.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
OdpowiedzUsuń