Potoczny język polski ma dwa określenia
niosące ogromny bagaż negatywnych odczuć
wobec Rosjan i tego, co rosyjskie. Są to - Rusek, ruskie oraz - Sowiet,
sowiecki. Pierwsze określenie jest rusycyzmem i podkreśla nonszalancką wyższość
Polaków nad Rosjanami, bo Ruskie, czyli
Rosjanie, wg tego określenia - to gorsza nacja, prymitywna, mało cywilizowana,
słowem – wschodnia. I to co robią w życiu społecznym,gospodarce i polityce,
jest takie samo - prymitywne, inne niż cywilizowane, zachodnie.
W przeciwieństwie do Polaka. Zwłaszcza
Polaka – katolika i patrioty.
Sowiet,
sowiecki –
to także rusycyzm, używany nagminnie w kręgach tzw. opozycji antykomunistycznej
zamiast określenia – radziecki,
wywodzącego się od prawidłowej w języku polskim nazwy - Związek Radziecki. W
ten sposób pisząc o Związku Sowieckim,
Sowietach, sowieckim reżimie – podkreśla się pogardliwy o negatywny zabarwieniu stosunek
do minionej epoki hegemonii ZSRR w tzw. Bloku Wschodnim Europy i do wszystkiego,
co jest związane ze Związkiem Radzieckim przed prezydenturą Gorbaczowa.
Ukochanym określeniem polskiej opozycji był też homo sovieticus - w odniesieniu do obywateli PRL i całego Układu Warszawskiego oraz wszelkich osób w Polsce, które nie chciały lub nie chcą przekreślać dorobku Polski sprzed 1989 r. Jest to też synonim mentalności Polaka, który nie akceptuje prawicowego oglądu Polski i jej historii, albo nie popada w rusofobię.
Ukochanym określeniem polskiej opozycji był też homo sovieticus - w odniesieniu do obywateli PRL i całego Układu Warszawskiego oraz wszelkich osób w Polsce, które nie chciały lub nie chcą przekreślać dorobku Polski sprzed 1989 r. Jest to też synonim mentalności Polaka, który nie akceptuje prawicowego oglądu Polski i jej historii, albo nie popada w rusofobię.
O
ile ruski czy Rusek egzystuje nagminnie w prywatnych rozmowach Polaków, to sowiecki lub Sowiet zadomowił się w języku publicznym polityków, mediów,
historyków a nawet w podręcznikach szkolnych i akademickich. Sowiecki Sowiet panoszy się także tam,
gdzie nie powinien.
Państwowa
instytucja, jaką jest Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia i
której, jak podaje statut tej instytucji celem: „…jest inicjowanie i wspieranie działań podejmowanych w Rzeczypospolitej
Polskiej i Federacji Rosyjskiej na rzecz dialogu i porozumienia w stosunkach
polsko-rosyjskich, w szczególności
poprzez badania naukowe, prowadzenie działalności wydawniczej, upowszechnianie
w społeczeństwach polskim i rosyjskim wiedzy o stosunkach polsko-rosyjskich,
historii, kulturze i dziedzictwie obu narodów…” - od zachwaszczania
polszczyzny pejoratywnymi określeniami Rosji i Rosjan uwolnić się jednak nie
potrafi.
Centrum
chwali się, że prowadzi pięć projektów badawczych dot. historii [1]. Między innymi
badaniami są objęte „Losy Polaków pod władzą sowiecką po 17 września 1939 r.”. I jak podaje Centrum dialogu i porozumienia między Polakami i
Rosjanami „…prace te będą elementem przygotowań do
uruchomienia wspólnego, polsko-rosyjskiego projektu badawczego, realizowanego
pod auspicjami polskiego i rosyjskiego centrum dialogu i porozumienia
dotyczącego losów Polaków w Związku
Sowieckim w okresie od 17 września 1939 do 30 lipca 1941 r., obejmującego w
szczególności próbę rekonstrukcji tzw. „białoruskiej listy katyńskiej”,
ofiar decyzji Politbiura KC WKP(b) z 5 marca 1940 r.”
Inny
temat prac badawczych prowadzonych pod kierownictwem dr hab. Jakuba Wojtkowiaka,
to „Żołnierze sowieccy na ziemiach polskich 1941-1945” oraz pod kierunkiem dr hab. Mariusza Wołosa - „Edycja materiałów źródłowych do stosunków
polsko-sowieckich”. Dr Wołos prowadzi też w ramach
Centrum prace badawcze nad „stosunkami między Armią Krajową i Armią Czerwoną:
kwiecień 1943 – sierpień 1945” a celem badań jest „…przygotowanie – w oparciu o dotąd
niedostępne źródła – analizy relacji pomiędzy Armią Krajową/NIE/Delegaturą Sił
Zbrojnych a Armią Czerwoną i innymi sowieckimi
jednostkami oraz partyzantką
sowiecką w latach 1943-1945. Celem badań będzie znalezienie odpowiedzi na
pytanie, jakie miejsce w polityce
sowieckiej zajmowało rozpracowywanie i zwalczanie AK”.
Historycy
współdziałający z Centrum zamiast manifestować dystans do badanych spraw już w
określeniu tematyki swoich badań sięgają po emocjonalne i pejoratywne
określenia. A to nie wróży nic dobrego. Na obiektywne i wielopłaszczyznowe traktowanie
wydarzeń z historii Polski i Rosji, ze strony tych historyków – nie należy liczyć.
Do dialogu i porozumienia jest potrzebny dystans i rozum, a nie emocje.
Centrum
poza grzebaniem w historii Związku Radzieckiego i konfliktach polskiego
podziemia z władzą radziecką - w popularyzacji wiedzy o współczesnej Rosji czy
w inicjowaniu wszelakich form dialogu w różnych grupach społecznych w Polsce - ma raczej
mizerne osiągnięcia.
W ubiegłym roku, Centrum odnotowuje kilka
spektakularnych spotkań i konferencji w Warszawie Krakowie i Poznaniu, oraz nieco dziwną konferencję
Centrum organizowaną wraz z amerykańskim think-tankiem Center of Strategic and International
Studies (CSIS)[2], poświęconą znaczeniu dialogu polsko-rosyjskiego dla stosunków
transatlantyckich. Odbyła się ona 15 czerwca w Waszyngtonie w siedzibie CSIS z udziałem
m.in.: Zbigniewa Brzezińskiego b. doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa,
dra Adama Daniela Rotfelda, Andreja Kortunowa, ministra Bogdan Zdrojewski oraz jak
podaje Centrum „ekspertów ds.
bezpieczeństwa z USA, Polski i Rosji”.
O
tendencjach działań Centrum mogą świadczyć takie wydarzenia z ub. roku, jak: wykład Gleba
Pawłowskiego (15 .05) w Poznaniu) o tym „Jak
zdobyć i utrzymać władzę w Rosji”, debata (2.04.) pt. „Dokąd zmierza Rosja” z udziałem Lilii Szewcowej z Centrum Carnegie w Moskwie i red. Adama
Michnika, szefa Gazety Wyborczej, wykład prof. Rudolfa Pichoi pt. „Nomenklatura a upadek Związku Sowieckiego“(25-26.03 w Warszawie i Krakowie), debatą
„Rosja jako imperium” z udziałem
historyków: Aleksieja Millera, Andrzeja Nowaka oraz Sławomira Dębskiego,
wykład
(17.07) polskiego dziennikarza, pisarza i reżysera Stanisława Zawiślińskiego
pt. „Sztuka filmowa w służbie propagandy”,
wykład
(19.06) prof. Adama D. Rotfelda „Rosja:
po wyborach – bez wyboru?”.
Do
niezwykle rzadkich wyjątków można zaliczyć zorganizowanie przez Centrum takie
wydarzenia, jak np. wykład (19.04) prof. Aleksandra Sokołowa - dyrektora
Rosyjskiego Państwowego Archiwum Historycznego w Petersburgu pt. „Polonica w Rosyjskim Państwowym Archiwum Historycznym
w Petersburgu – perspektywy współpracy polsko-rosyjskiej” r. czy spotkanie pod hasłem: „Obraz współczesnej Polski i Rosji w kinematografii obu krajów” z
udziałem krytyków filmowych Iriny Rubanowej i Tadeusza Sobolewskiego I projekcją
filmu „Palacz” w reżyserii Aleksieja Bałabanowa.
To
pozytywnego nurtu działań centrum można tez zaliczyć pomoc w organizacji
wymiany młodzieży między Polską a Rosja, ale nie jest ona duża.
Warszawskie
Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia ma swego odpowiednika w
Rosji, bo takie są bilateralne uzgodnienia międzyrządowe Polski i Federacji
Rosyjskiej, ale nie sądzę by moskiewska placówka, budowała podwaliny pod dialog
i porozumienie rosyjsko-polskie na podobnych zasadach jak Polacy.
Rosjanie szukają tego co łączy. Polacy z masochistycznym upodobaniem rozdrapują historyczne rany, żerują na grobach, uwypuklają wszystko to, co konfliktowało czy nadal konfliktuje Polskę i Rosję, ubierają to na dodatek w negatywne emocje. Przy czym sami historię carskiej Rosji a potem ZSRR przedstawiają w bardzo subiektywnym i wypaczonym obrazie, gloryfikując Polskę i deprecjonując Rosję.
Rosjanie szukają tego co łączy. Polacy z masochistycznym upodobaniem rozdrapują historyczne rany, żerują na grobach, uwypuklają wszystko to, co konfliktowało czy nadal konfliktuje Polskę i Rosję, ubierają to na dodatek w negatywne emocje. Przy czym sami historię carskiej Rosji a potem ZSRR przedstawiają w bardzo subiektywnym i wypaczonym obrazie, gloryfikując Polskę i deprecjonując Rosję.
W
taki sposób podwalin pod racjonalny dialog raczej nie zbudują.
Dopóki
z oficjalnego języka polskiego nie znikną rusycyzmy o pejoratywnym zabarwieniu określające
Rosję i Rosjan wprowadzone przez język polityczny opozycji antykomunistycznej,
dopóki Polacy w dialogu z Rosjanami i własnym społeczeństwem o Rosji i Rosjanach, będą się uważali za
pępek Europy i naród wybrany a przez to z prawem narzucania wszystkim własnego
oglądu historii – o żadnym dialogu czy porozumieniu nie ma mowy.
Pracę
od podstaw należy zacząć od siebie.
_______________________________________
[1] Patrz > http://www.cprdip.pl/main/index.php?id=badania-naukowe
[2] Patrz > http://www.cprdip.pl/main/index.php?id=wydarzenia&rok=2012&str=3
Skrót artykułu opublikowany
4. 04.2013
na stronie internetowej
sekcji polskiej rosyjskiego radia
"Głos Rosji"
_______________________________________
[1] Patrz > http://www.cprdip.pl/main/index.php?id=badania-naukowe
[2] Patrz > http://www.cprdip.pl/main/index.php?id=wydarzenia&rok=2012&str=3
Полностью согласен.
OdpowiedzUsuńПечальная истина, к сожалению ...
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do tenoru wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńSowieci byli - Ruskie są!
Powód?
Po roku 1980, w którym to roku, głosząc ideały demokracji, wolności powstał ZZ "Solidarność"!
Do tej pory, nic nieznacząca, sfrustrowana ekstrema prawicowo-prawicowa (za nią tylko ściana)na plecach robotników zaczęła piąć się do polityki i władzy. I władzę zdobyła - choć zajęło jej to 9 lat.
Obecne - jakże żałosne, elity to właśnie ci wszyscy "bojownicy". Od dziecka w domach wpajano im nienawiść do wszystkiego co na wschód od Polski.
Nic to, że Rosja współczesna nie ma się ni jak do ZSRR i do epoki "stalinowskiej". Nic to, że w świadomości pozostaje fakt, że stalinizm z równą zaciekłością niszczył własny naród - Polacy kochają budować tożsamość na mogiłach - niekoniecznie nawet swoich najbliższych.
A mnie drobnemu Polaczkowi pozostaje siąść wieczorem z przyjacielem Rosjaninem o ukraińskich korzeniach i mając w głębokim poważaniu jedne czy drugie rządy wypić za zwykłą ludzką przyjaźń, który była i zawsze będzie między ludźmi.
Żeby nie wiem jak politycy starali się to zepsuć!
P.S.
Mój "Rusek" za "Ruska" się nie obraża czego i Wam życzę!
"Mój" Rosjanin, nb z Mińska, nie znosi określenia "Rusek". On wie, jakie zabarwienie emocjonalne ma to słowo, aktualnie mieszka i pracuje w Polsce. Wyczuwa pogardę i wyższość w glosie Polaków, gdy tak nazywają Rosjan. I jest mu szalenie przykro.
UsuńWłaściwie to on sprowokował mnie do spojrzenia na to, jak pejoratywne określenia Rosjan funkcjonują u nas w przestrzeni publicznej.
Jestem zaskoczona i nieco przerażona tym ładunkiem nienawiści, jaki z upodobaniem manifestujemy co krok wobec Rosji i Rosjan.
Bardzo dobitnie na temat uprzedzeń Polaków wyraziła się aktorka Barbara Brylska. Stwierdziła mianowicie,że nienawidzi Polaków, którzy nienawidzą Rosjan. Zgadzam się z Panią Barbarą z tym, że takich nienawistnych ludzi z Polski wystarczy nie tolerować i nie akceptować. A jest ich bardzo wielu, bo to cały po-pis plus psl, plus sp.
OdpowiedzUsuńPrzecież Polacy nienawidzą nawet samych siebie.
UsuńLeczymy swoje kompleksy.
Te prawdziwe i te urojone!
Niestety...
Usuń