Nie ma we mnie żadnych świątecznych nastrojów tym razem, .... więcej tu kulturowych nawyków, jak gotowanie wielkanocnego żura wg przepisów babci, czy odkurzenie gipsowego baranka z czasów pierwszych lat szkolnych i stawianie go w tradycyjnym koszyczku na stole. Rekwizyty z lat minionych... Może to wspomnienia utraconych i szczęśliwych, lat spokoju?... Nie wiem, tu działa podświadomość
Na pewno wiem jedno, otaczający mnie świat - przeraża, bo ani w kraju, czyli najbliższym otoczeniu, ani w Europie, czyli bliskiej zagranicy - nie ma oczekiwanego przeze mnie - pokoju, harmonii, jakiegoś elementarnego ładu i bezpieczeństwa.
Jest ogromna nienawiść, a te emocje mnie zawsze przerażają, jestem wobec nich bezradna.... Mam uczucie życia na wulkanie, który kotłuje się i lada moment gdzieś, nie wiadomo gdzie - da upust swojej niszczącej energii.
Wczoraj dopadła mnie informacja o bankructwie pomysłu wydobywania fosforytów z piasków senegalskiej pustyni. A tym samym o bankructwie senegalskiej spółki-córki Zakładów Chemicznych w Policach koło Szczecina. Straty w dziesiątkach milionów złotych. Z sarkazmem mogę tylko powiedzieć - a nie mówiłam?!...
Pisałam o tym obszernie kilka lat temu, twierdząc jawnie, że to poroniony pomysł i strata pieniędzy. Przedstawiłam swoje racje, szeroko i dosyć wnikliwie udokumentowane - i tu na blogu i w moim macierzystym piśmie.
Przyniosło to mi anatemę lokalnego środowiska dziennikarskiego (bo - pluję we własne gniazdo, działam przeciwko polskiej racji stanu w interesie rosyjsko-żydowskiego oligarchy, który chce wrogo przejąc udziały w polskich Azotach, ect. Przyniosło telefony "chemicznych" prezesów do szefostwa redakcji i do mnie osobiście z awanturami i pogróżkami. Senegalski polityk, współudziałowiec senegalskiej awantury wynajął wziętego warszawskiego adwokata i zagrodził mi sądem, jeśli nie wycofam swoich opinii, jakie są na moim blogu.
Na niewiele się to wszystko zdało, zdania nie zmieniłam, niczego nie wycofałam, a dzisiaj, po kilku latach czuję gorzką satysfakcję. Bo racja była po mojej stronie...
W normalnym kraju mogłabym pokusić się o jakąś "nagrodę Pulitzera", ale nie u nas.... Oczywiście nikt z lokalnych dziennikarzy czy polityków, którzy walczyli z moimi "senegalskimi" ocenami - nie przeprosi.
Teraz za pisanie prawdy o Rosji, odmiennej niż lansuje propaganda polska i zachodnia, obrywam podobne cięgi, jak za senegalskie kopalnie. Bo stoję po nieodpowiedniej stronie barykady w hybrydowej wojnie Zachodu z Rosją. Tyle, że tym razem jest brutalniej, prostacko i po chamsku, z groźbami karalnymi i próbami ograniczenia mi możliwości publicznego prezentowania swojego zdania i opinii.
Pani Aneta, znajoma z FB, po kolejnej blokadzie (tym razem na miesiąc) mego konta na Facebook, napisała w prywatnej korespondencji (czytam, ale nie mogę jej odpisać z woli FB), że kiedyś to się skończy, bo "wszystko mija, nawet najdłuższa żmija".
Owszem, pewnie tak, jakoś sobie i z tym poradzę, ale trudno mi przyjąć fakt potwornej degradacji europejskich wartości cywilizacyjnych, jak wolność człowieka, w tym wolność słowa, zamienienie tej wolności w dyktat irracjonalnej nienawiści, agresji, nietolerancji i potwornego chamstwa, dyktat nonszalancji wobec prawa i przyzwolenia na jego notoryczne łamanie, dyktat fałszywej "solidarności" opartej na fałszywych założeniach, bo tego oczekują cyniczni do cna - sojusznicy.
Jest to zjawisko, z którym w bardzo długim już życiu do tej pory i na taką skalę - nie spotkałam się.
Jest to zjawisko deprymujące, źle wpływające na ludzką psychikę.... Nie jest to rzeczywistość, która mi odpowiada i której oczekuję w podobno cywilizowanej Polsce czy Europie
Na pewno wiem jedno, otaczający mnie świat - przeraża, bo ani w kraju, czyli najbliższym otoczeniu, ani w Europie, czyli bliskiej zagranicy - nie ma oczekiwanego przeze mnie - pokoju, harmonii, jakiegoś elementarnego ładu i bezpieczeństwa.
Jest ogromna nienawiść, a te emocje mnie zawsze przerażają, jestem wobec nich bezradna.... Mam uczucie życia na wulkanie, który kotłuje się i lada moment gdzieś, nie wiadomo gdzie - da upust swojej niszczącej energii.
Wczoraj dopadła mnie informacja o bankructwie pomysłu wydobywania fosforytów z piasków senegalskiej pustyni. A tym samym o bankructwie senegalskiej spółki-córki Zakładów Chemicznych w Policach koło Szczecina. Straty w dziesiątkach milionów złotych. Z sarkazmem mogę tylko powiedzieć - a nie mówiłam?!...
Pisałam o tym obszernie kilka lat temu, twierdząc jawnie, że to poroniony pomysł i strata pieniędzy. Przedstawiłam swoje racje, szeroko i dosyć wnikliwie udokumentowane - i tu na blogu i w moim macierzystym piśmie.
Przyniosło to mi anatemę lokalnego środowiska dziennikarskiego (bo - pluję we własne gniazdo, działam przeciwko polskiej racji stanu w interesie rosyjsko-żydowskiego oligarchy, który chce wrogo przejąc udziały w polskich Azotach, ect. Przyniosło telefony "chemicznych" prezesów do szefostwa redakcji i do mnie osobiście z awanturami i pogróżkami. Senegalski polityk, współudziałowiec senegalskiej awantury wynajął wziętego warszawskiego adwokata i zagrodził mi sądem, jeśli nie wycofam swoich opinii, jakie są na moim blogu.
Na niewiele się to wszystko zdało, zdania nie zmieniłam, niczego nie wycofałam, a dzisiaj, po kilku latach czuję gorzką satysfakcję. Bo racja była po mojej stronie...
W normalnym kraju mogłabym pokusić się o jakąś "nagrodę Pulitzera", ale nie u nas.... Oczywiście nikt z lokalnych dziennikarzy czy polityków, którzy walczyli z moimi "senegalskimi" ocenami - nie przeprosi.
Teraz za pisanie prawdy o Rosji, odmiennej niż lansuje propaganda polska i zachodnia, obrywam podobne cięgi, jak za senegalskie kopalnie. Bo stoję po nieodpowiedniej stronie barykady w hybrydowej wojnie Zachodu z Rosją. Tyle, że tym razem jest brutalniej, prostacko i po chamsku, z groźbami karalnymi i próbami ograniczenia mi możliwości publicznego prezentowania swojego zdania i opinii.
Pani Aneta, znajoma z FB, po kolejnej blokadzie (tym razem na miesiąc) mego konta na Facebook, napisała w prywatnej korespondencji (czytam, ale nie mogę jej odpisać z woli FB), że kiedyś to się skończy, bo "wszystko mija, nawet najdłuższa żmija".
Owszem, pewnie tak, jakoś sobie i z tym poradzę, ale trudno mi przyjąć fakt potwornej degradacji europejskich wartości cywilizacyjnych, jak wolność człowieka, w tym wolność słowa, zamienienie tej wolności w dyktat irracjonalnej nienawiści, agresji, nietolerancji i potwornego chamstwa, dyktat nonszalancji wobec prawa i przyzwolenia na jego notoryczne łamanie, dyktat fałszywej "solidarności" opartej na fałszywych założeniach, bo tego oczekują cyniczni do cna - sojusznicy.
Jest to zjawisko, z którym w bardzo długim już życiu do tej pory i na taką skalę - nie spotkałam się.
Jest to zjawisko deprymujące, źle wpływające na ludzką psychikę.... Nie jest to rzeczywistość, która mi odpowiada i której oczekuję w podobno cywilizowanej Polsce czy Europie
***
Nie mniej jednak
Chrześcijanom
obrządku zachodniego:
Czytelnikom i Gościom bloga
Znajomym i Przyjaciołom z FB,
którzy tu zaglądają
jak również Antagonistom,
Chrześcijanom
obrządku zachodniego:
Czytelnikom i Gościom bloga
Znajomym i Przyjaciołom z FB,
którzy tu zaglądają
jak również Antagonistom,
Mnie Facebook zablokował permanentnie chyba funkcję komentowania, wogóle nie widze komentarzy FB i nie moge na nie reagować.
OdpowiedzUsuńTo taka praktyka FB, niestety....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam