Triduum Paschalne - Wielki Piątek, największe święto religijne protestantów
***
Wiosenna pogoda powinna nastrajać optymistycznie, wszystko budzi się do życia. Ale po drodze jest chrześcijańska Wielkanoc, przypomnienie pełnych tragizmu bliskowschodnich zdarzeń sprzed ponad dwóch tysiącleci.
***
Wiosenna pogoda powinna nastrajać optymistycznie, wszystko budzi się do życia. Ale po drodze jest chrześcijańska Wielkanoc, przypomnienie pełnych tragizmu bliskowschodnich zdarzeń sprzed ponad dwóch tysiącleci.
Starożytny
Żyd, Joszua z Nazaretu - miasta, leżącego w palestyńskiej Galilei, żyjący
zaledwie 33 lata, zapisał się w historii świata, jako człowiek, który na
gruncie ówczesnego judaizmu wykreował szalenie altruistyczny kierunek
filozoficzny, zwany potem chrystianizmem, burzący dotychczasowe pryncypia ideologiczne,
a tym samym wyznaniowe w swoim kraju. Jego idea opierała się na wyjątkowym
altruizmie, miłości wobec bliźniego i szacunku człowieka.
Zgodnie z epoką, w której żył - działał, jako wędrowny kaznodzieja (rabi) i prorok, głoszący w imieniu Jahwe, jako jego uczłowieczony Syn - Wielką Nowinę.
Zgodnie z epoką, w której żył - działał, jako wędrowny kaznodzieja (rabi) i prorok, głoszący w imieniu Jahwe, jako jego uczłowieczony Syn - Wielką Nowinę.
Szybko
pozyskiwał zwolenników, ale jako obcy światopoglądowo, burzyciel miru domowego
i wywołujący nielegalne zgromadzenia i manifestacje, równie szybko zgromadził
także wrogów. Zagrażał, przede wszystkim
ideologicznie, odwiecznemu porządkowi Jerozolimy. Naruszał interesy polityczne i komercyjne ówczesnych
władz Palestyny i duchowieństwa, i co gorsze, sprzyjał zelotom, patriotom
palestyńskim, którzy chcieli siłą wyzwolić kraj spod panowania Cesarstwa Rzymskiego.
Nienawiść,
brak tolerancji i zrozumienia dla nowych idei zwyciężyła. Joszua został przez
ziomków wydany Rzymianom, którzy okupowali jego ojczyznę. Torturowany, publicznie szykanowany i poniżany, w końcu osądzony
na podstawie woli tłumu rodaków, skazany został na śmierć przez ukrzyżowanie. Skonał,
jak opisują Ewangeliści, w piątek, po Niedzieli Palmowej, na krzyżu ustawionym
na wzgórzu, zwanym Golgota, przebaczając swoim oprawcom i antagonistom.
Tak
można w skrócie współczesnym językiem opisać historię Joszuy, palestyńskiego Żyda,
z grecka nazywanym Jezusem lub Chrystusem. Od którego bierze początek
chrześcijaństwo, jedna z największych religii monoteistycznych świata.
Śmierć
Jezusa, i wszystko, co wydarzyło się wcześniej i potem - chrześcijanie obchodzą,
jako Triduum Paschalne (Wielkanoc).
Jest ona różnie świętowana w różnych rytach
chrześcijaństwa, z różnymi akcentami. Dla protestantów najważniejsza jest rocznica śmierci Jezusa - Wielki Piątek, największe święto religijne tej konfesji chrześcijaństwa.U prawosławnych Wielkanoc przypada później niż u zachodnich chrześcijan i ma bogatą oprawę sakralną..
Większość polskich rzymskich katolików skupia się mniej na istocie tych świąt, natomiast bardziej na tradycyjnych wiejskich rytuałach świątecznych - wielkosobotniej „święcące”, niedzielnym rodzinnym obiedzie i poniedziałkowym „śmigusie-dyngusie”, bez jakiejkolwiek refleksji etycznej, teologicznej, czy nawet historycznej.
Większość polskich rzymskich katolików skupia się mniej na istocie tych świąt, natomiast bardziej na tradycyjnych wiejskich rytuałach świątecznych - wielkosobotniej „święcące”, niedzielnym rodzinnym obiedzie i poniedziałkowym „śmigusie-dyngusie”, bez jakiejkolwiek refleksji etycznej, teologicznej, czy nawet historycznej.
Mało,
kto z polskich katolików zastanawia się na kanwie wydarzeń Wielkiego Tygodnia o
przyczynach śmierci Jezusa, nad tym, do czego wiedzie nienawiść, zawiść, pogarda wobec bliźniego, bezzasadna
agresja, brak tolerancji.
Aktualna
władza w naszym kraju wyzwoliła w społeczeństwie ogromny potencjał skrajnie negatywnych emocji i
fobii, chociaż popsuje się przed mediami deklaracjami o gorącym przywiązaniem
do rzymskokatolickiej wiary, chrześcijańskiej etyki i zasad.
W mediach, co raz - rząd w kościele na kolanach, pielgrzymka ministrów na Jasną Górę, prezydent i premier rzucają publicznie cytatami Ewangelistów, ”Bóg, Honor i Ojczyzna” na sztandarach.
Fasadowość tych deklaracji aż bije po oczach, bo idei palestyńskiego Żyda Joszuy tam nie ma. Jest tylko krzyż, narzędzie Jego tortur używane, jako polityczny rekwizyt.
Jest za to kłamstwo, pomówienia, chamstwo i plugawy język, naruszanie godności ludzkiej, pogarda wobec przeciwnika politycznego i „obcych”, są ideologiczne szykany i prześladowania, brak ekumenizmu i tolerancji, wymuszanie uległości wobec ich wizji świata. Jest wszystko to, z czym stykał się Jezus w swoich edukacyjnych wędrówkach po Galilei i Judei, krainach Palestyny, nim skonał na krzyżu.
W mediach, co raz - rząd w kościele na kolanach, pielgrzymka ministrów na Jasną Górę, prezydent i premier rzucają publicznie cytatami Ewangelistów, ”Bóg, Honor i Ojczyzna” na sztandarach.
Fasadowość tych deklaracji aż bije po oczach, bo idei palestyńskiego Żyda Joszuy tam nie ma. Jest tylko krzyż, narzędzie Jego tortur używane, jako polityczny rekwizyt.
Jest za to kłamstwo, pomówienia, chamstwo i plugawy język, naruszanie godności ludzkiej, pogarda wobec przeciwnika politycznego i „obcych”, są ideologiczne szykany i prześladowania, brak ekumenizmu i tolerancji, wymuszanie uległości wobec ich wizji świata. Jest wszystko to, z czym stykał się Jezus w swoich edukacyjnych wędrówkach po Galilei i Judei, krainach Palestyny, nim skonał na krzyżu.
„W
ucieczce przed publicznym naświetleniem problemu, raz po raz osiąga ktoś
schronienie w prywatnej cnotliwości. Jednak tam musi zamknąć swoje usta, swoje
oczy na nieprawidłowość dziejąca się wokół niego. Tylko kosztem samooszukiwania
się, może taki człowiek zachowa czystość przed splamieniem się działaniem
odpowiedzialnym. Jednak cokolwiek będzie czynić, wówczas to, czego zaniechał, nie
pozwoli mu zaznać spokoju. I ten niepokój, albo go zniszczy, albo sprawi, że
stanie się najbardziej obłudny ze wszystkich faryzeuszy”, napisał w eseju „Po
dziesięciu latach” ceniony przeze mnie, ks. dr Dietrich Bonhoeffer, wybitny
luterański teolog i etyk, którego hitlerowcy na miesiąc (9 kwietnia 1945r)
przed zakończeniem II wojny światowej powiesili we Flossenburgu wraz z gen.
Canarisem.
W rozdziale „O
głupocie” tego eseju, napisał znamienne słowa: „Głupota
jest większym wrogiem, niż bycie złym. Przeciwko złu można protestować, można
je skompromitować, w ostateczności można mu zapobiec siłą. Wobec głupoty
jesteśmy bezbronni. Nic nie da się tutaj uczynić, ani protestami, ani
przemocą... Dlatego bardziej miejmy się
na baczności wobec głupca, niż wobec złego.
Nigdy nie zdołamy przekonać głupca za pomocą argumentów; jest to
bezsensowne i niebezpieczne… Przyjrzawszy się lepiej każdemu mocnemu systemowi
władzy, czy to politycznej, czy religijnej, stwierdzimy, że uderza on w
większość ludzi właśnie swoją głupotą…”
Gdyby
nasz katolicki establishment, czytał czasami prace protestanckiego teologa, ze
zdziwieniem doczytałby się, że istota chrześcijaństwa, wykreowana ponad 2
tysiące lat temu przez palestyńskiego Żyda, Joszuę z Nazaretu, nie polega na
publicznym uznaniu Boga, nie polega na publicznej manifestacji wiary w Boga,
jako stworzycielu świata, lecz na realizowaniu etyki chrześcijańskiej w naszym
ludzkim zachowaniu, na co dzień i w każdym działaniu, o czym ów palestyński Żyd,
Joszua vel Jezus, mówił w swoim Kazaniu na Górze. I za co, m.in. został
powieszony na życzenie rodaków na krzyżu.
Może
warto sobie o tym przypomnieć w czasie wielkanocnych świat?….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz