Na stosunek Rosjan do
historii nie można patrzeć się oczami Polaka. By zrozumieć, choćby pobieżnie, ich
stosunek do II wojny światowej, pomników chwały radzieckich żołnierzy czy
polsko-rosyjskiego braterstwa broni, miejsc ich pochówku na obcej ziemi, trzeba
spojrzeć okiem Rosjanina, jego przeżyciami, jego emocjami. Tylko wtedy będziemy
mogli, choć w części zrozumieć, dlaczego dewastacja pomników żołnierzy
radzieckich czy ich mogił w Polsce, jest dla przeciętnego Rosjanina tak niezrozumiała
i tak bolesna.
,
,
WAŻNA CIĄGŁOŚĆ HISTORII
Wybierając
się z Michaiłem Pyriesinem (weteranem Floty Bałtyckiej, który służył w
jednostce Armii Radzieckiej w Świnoujściu a obecnie jest członkiem zarządu
stowarzyszenia „Kaliningrad - Świnoujście – Olsztyn”) na uroczystości związane
z obchodami Dnia Obrońców Ojczyzny, z pewnym zdziwieniem zauważyłam, że punktem
zbiórki mieszkańców Kaliningradu jest pomnik… „Bohaterów I Wojny Światowej”,
położony nieopodal Parku Zwycięstwa i Pomnika 1200 Gwardzistów (z 11-tej armii
gwardyjskiej 3-go Frontu Białoruskiego), którzy zginęli podczas szturmu na
pruski Koenigsberg w czasie II wojny światowej.
Bohaterom I wojny światowej |
Pomnik
ku czci żołnierzy i oficerów armii carskiej, walczącej na obszarach Prus
Wschodnich, powstał niedawno. Jego odsłonięcie 30 maja 2014r. obyło się z
udziałem Władimira Miedinskiego, federalnego ministra kultury. Poległym Gwardzistom
pomnik wystawiono już w 1945r.
Ale
to nie jeden z przykładów, jak Rosjanie traktują swoją historię.
Pamięci N. Gumilewa |
WAŻNA PAMIĘĆ
Dzień
Obrońców Ojczyzny jest jednym z nowszych, państwowych świąt rosyjskich,
wpisujący się w system upamiętniania rosyjskiego oręża i wzmacniania postaw
patriotycznych. Ma korzenie w tradycjach floty rosyjskiej i kulcie sprawnego,
silnego mężczyzny, obrońcy słabszych i ojczyzny. „Nic tego dnia nie załatwisz,
to także święto rosyjskich mężczyzn, a że przypada w czwartek, świętować będą
cały weekend”, uprzedzali mnie koledzy dziennikarze z Moskwy.
W towarzystwie Michaiła Pyriesina (pierwszy od prawej strony) |
Michaił
Pyriesin odbierał telefony z okazjonalnym „s
prazdnikom” od kolegów ze studiów w
szkole marynarki wojennej we Władywostoku. „Służyliśmy potem na różnych
morzach, ja na Bałtyckim, oni na Pacyfiku i Morzu Czarnym, ale co roku, zawsze
w ten dzień o sobie pamiętamy”, wyjaśniał nieco skrępowany tymi telefonami. Starannie
pielęgnowane koleżeńskie więzi są dla rosyjskich wojskowych i ich rodzin bardzo
ważne.
Pod
pomnikiem „Bohaterów I wojny światowej” powoli gęstniał tłum ludzi. Michaił
Pyriesin, co raz przedstawiał mi admirałów i oficerów marynarki wojennej, kolegów
z floty. Dookoła słychać było radosne „c
prazdnikom”, w rękach ludzi - czerwone goździki. Pan Michaił gdzieś
przepadł rozdając nowoprzybyłym okolicznościową gazetkę weteranów. W pewnym
momencie złapał mnie za rękę i przedstawił starszemu panu w cywilu. „To jest admirał
Jegorow, były dowódca Floty Bałtyckiej i b. gubernator naszego obwodu”,
prezentował z dumą. „On także służył swego czasu w Polsce”, dodał.
Ruszyliśmy
wzdłuż ulicy w stronę pomnika Gwardzistów. Tłum za nami nadal gęstniał, wojskowa
orkiestra grała, padał deszcz. Nie starałam się rejestrować uroczystości i słuchać
przemówień oficjeli, lecz być razem z ludźmi, wczuć się w ich emocje, w atmosferę
chwili. A dla nich, to były bardzo ważne chwile.
Z admirałem Jegorowem i Jurijem Rożkow-Jurewskim, emerytowanym wykładowcą uniwersytetu im. Kanta w Kaliningradzie |
Postanowiliśmy
z Michaiłem Pyriesinem złożyć nasze kwiaty przy symbolicznym „wiecznym ogniu”,
a potem zwiedzić Park Zwycięstwa, teren wokół Pomnika 1200 Gwardzistów, który
jest właściwie cmentarzem żołnierzy, biorących udział w szturmie na pruski
Koenigsberg. Poległo w nim blisko 4 tysięcy czerwonoarmistów.
Wśród
drzew i zadbanej zieleni, przy różnych pomnikach, monumentach i zbiorowych
mogiłach, zbierali się ludzie, weterani i wojskowi różnych formacji nad grobami
ich poprzedników. Naszą uwagę przykuło dwóch dziarskich staruszków z flagą ZSRR
pod pomnikiem wojsk ochrony pogranicza. „Hej, pograniczniki, to jest
dziennikarka z Polski, chciałaby zrobić wam zdjęcie”, zagaił Michaił
Pyriesin. „Zdrastwuj diewoczka”,
odpowiedział starszy pan z flagą i mundurze. „Bardzo lubimy Polaków, to nasi
bracia, koledzy, pozdrów ich od nas. Tak samo walczyli, jak my, razem. To nasze
wspólne święto”, oświadczył z uśmiechem. „Tylko nie zapomnij”, dodał. Niestety,
zapomniałam, polskie służby graniczne zajęły mi myśli i czas czymś zupełnie
innym.
Wracaliśmy
już z uroczystości, gdy kolejny telefon przerwał nam rozmowę. Zaproszenie do
kolegi Michaiła Pyriesina na rodzinno-towarzyskie spotkanie z okazji Dnia
Obrońców Ojczyzny. „Pójdziemy?”, spytał. „Oczywiście”, odrzekłam.
Róże na dole, to polski ślad w tych obchodach |
"Bardzo lubimy Polaków..." |
Spotkanie z okazji Dnia Obrońców Ojczyzny |
WAŻNE, CO ŁĄCZY A NIE DZIELI
„Jak
wytłumaczyć Rosjanom obecny stosunek Polski do Rosji, do radzieckich mogił i
pomników? Co powiedzieć?” Kilkunastu ludzi wpatrywało się we mnie uważnie a ja
nie wiedziałam, co mówić….
Andriej
Omielczenko, przewodniczący roboczej grupy ds. polityki migracyjnej Izby
Obywatelskiej Obwodu Kaliningradzkiego na spotkanie dot. konstruktywnego
dialogu między dziennikarzami i blagierami Rosji i Polski, zaprosił m.in.: członków
regionalnej Dumy z jej wiceprzewodniczącym Jurijem Bogomolowym, przedstawicieli stowarzyszenia
„Kaliningrad-Świnoujście-Olsztyn”, lokalnych reprezentantów organizacji
federalnych, dziennikarzy i blogierów.
Z Tatianą Dmitriewą i Andriejem Omielczenko w Izbie Obywatelskiej |
Większość
tych ludzi była już w Polsce w ramach samochodowego rajdu „Drogi Pamięci”, z autopsji
znali sytuację w Polsce. Opisał go Walerij Gromak, kaliningradzki dziennikarz w
książce pod tym samym tytułem. Za kilka dni mieli jechać po raz drugi.
„Walka
z własną historią - raczej nie jest zbyt mądrym zajęciem. Bo przecież historia
Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, to nie tylko historia Związku Radzieckiego, który
wyzwalał Polskę od faszyzmu, w tej wojnie ginęli także polscy żołnierze, ramię
w ramię z radzieckimi”, uważa Andriej Omielczenko.
Rosjanie
reagują na polski wandalizm z przerażeniem, nie do końca go rozumiejąc: „To
jakiś i horror, ludzie są szaleni, jak można? Czy istnieją jakieś działania,
aby oczyścić świat ze zła?”, „W każdym kraju istnieją tacy źli ludzie. To nie
zależy od narodowości, ale od samego człowieka”, „Wandale, a nie ludzie”,
„Myślę, że wandale są dalecy od jakiejkolwiek "ideologii", ich to nie
obchodzi, że komuś dzieje się krzywda, że kogoś to zaboli. Ważne by –
zniszczyć”, „To obrzydliwość! Jak mocno trzeba być bez serca i duszy, by to
robić, nie rozumiem!”, „Walka z trupami i pomnikami jest bez sensu, to
barbarzyństwo!”, „Polegli w Polsce żołnierze często leżą w bezimiennie w
zbiorowych mogiłach i każdy zdewastowany pomnik, każdy uszkodzony grób, może
być związany naszym krewnym. Czy Polacy o tym nie wiedzą?” I co na takie
komentarze odpowiedzieć?
Spotkanie w Izbie Obywatelskiej Obwodu Kaliningradzkiego |
Na spotkaniu w Izbie Obywatelskiej doszliśmy wspólnie do konkluzji, że trzeba szukać tego, co łączy i lepiej się poznawać. Przede wszystkim – spotykać się, rozmawiać ze sobą, wyjaśniać nieporozumienia, także w interpretacji historii. Musimy szukać do tego zadania wszelkich możliwych płaszczyzn.
„Dzielenie - to polska
prerogatywa. Dla Rosjan kłótnie nie są znaczące. Warunek: Dobry człowiek”, zwrócił
mi uwagę jeden z zaprzyjaźnionych Rosjan.
ZAMIAST
KOMENTARZA
Wszelkie
badania, jakie przeprowadzają państwowe i niezależne ośrodki badania opinii
publicznej, wykazują, że dla ponad 80 % Rosjan II Wojna Światowa
(Wielka Wojna
Ojczyźniana) i zwycięstwo w niej Armii Radzieckiej
jest elementem ich tożsamości. Dla 83% Rosjan, wg badań niezależnego Centrum
Lewada, jest ono powodem do dumy.
Polacy swoją tożsamość
narodową, jak zauważa Bronisław Łagowski w swojej najnowszej książce: „Polska
chora na Rosję”, definiują przez wrogość do Rosji.
Opublikowano
Russja Segodnia/SPUTNIK Polska (Rosja)
22 marca 2017r.
Gratuluję Pani Zofii wyjazdu do Kaliningradu i spotkań z ciekawymi, dobrymi ludźmi. To powinna być norma w naszych stosunkach, bo wiele dobrego zawdzięczamy Rosjanom.
OdpowiedzUsuńA tymczasem w Warszawie znów zostały zniszczone pomniki Armii Czerwonej. Nikt o tym nie mówi, nie potępia, nie ściga wandali. Przykre to smutne w tej tzw "wolnej i demokratycznej" Polsce. WSTYD.
Niestety to smutna prawda, w arcy katolickim kraju, jakim mieni się Polska, w którym kult zmarłych jest na wysokim piedestale, jednocześnie profanuje się groby ludzi (przy milczącym przyzwoleniem obecnych władz), którzy ponieśli śmierć, by ów katolicki kraj mógł w ogóle na mapie Europy istnieć.
Usuń