Złota myśl z Newsweeka |
Okazuje
się, że rusofobia najbardziej dotyka środowisko dziennikarskie. Koledzy po piórze
nie mogą ścierpieć, że ktoś z grona polskiej żurnalistyki może mieć pozytywne
zdanie o Rosji. I na dodatek pisać w rosyjskich mediach elektronicznych.
Grupa sfrustrowanych i
skundlonych do cna polskich dziennikarzy zamiast
uprawiać profesjonalne dziennikarstwo o Rosji, zabiera się, jak psy gończe z IPN, za
śledzenie opornych na ich antyrosyjską propagandę nielicznych w Polsce żurnalistów, za węszenie i zaglądanie im do życiorysów,
za insynuacje pod ich adresem.
Serwują rewitalizację epoki stalinizmu w Polsce w najczystszej postaci.
Poza pisaniem paszkwili i artykułowaniem dziwnych insynuacji w mediach elektronicznych i na portalach społecznych, robią to też w swoich macierzystych redakcjach, na łamach rodzimych pism.
Najpierw kundlizm środowiskowy objawiał tygodnik „Wprost”, teraz w jego ślady poszedł tygodnik „Newsweek”, gdzie red. Wojciech Cieśla popisał się artykułem „Polski Głos Moskwy” w numerze 14/2014 (31.03.-6.04.). Dzięki red. Cieśli urosłam do rangi bez mała gwiazdy w gronie dziennikarzy piszących pozytywnie o Rosji w naszym kraju.
Co widać na pokazanych fragmentach jego wypocin na mój temat. .
Winieta artykułu red. Cieśli |
Serwują rewitalizację epoki stalinizmu w Polsce w najczystszej postaci.
Poza pisaniem paszkwili i artykułowaniem dziwnych insynuacji w mediach elektronicznych i na portalach społecznych, robią to też w swoich macierzystych redakcjach, na łamach rodzimych pism.
Najpierw kundlizm środowiskowy objawiał tygodnik „Wprost”, teraz w jego ślady poszedł tygodnik „Newsweek”, gdzie red. Wojciech Cieśla popisał się artykułem „Polski Głos Moskwy” w numerze 14/2014 (31.03.-6.04.). Dzięki red. Cieśli urosłam do rangi bez mała gwiazdy w gronie dziennikarzy piszących pozytywnie o Rosji w naszym kraju.
Co widać na pokazanych fragmentach jego wypocin na mój temat. .
Na
wymysły „Wprost” nie reagowałam, tym razem odpowiedziałam listem do red.
Cieśli, który poniżej przytaczam w całości.
Ale nie mam zbytniej nadziei, by cokolwiek z niego zrozumiał…
***
Ale nie mam zbytniej nadziei, by cokolwiek z niego zrozumiał…
***
Rozbawił
mnie Pan tym swoim artykułem w 14 numerze Newsweeka - na mój temat i innych
dziennikarzy, którzy publikowali na stronach internetowego portalu Głosu Rosji.
Nigdy nie miałam zniewolonego umysłu, a propaganda na mnie zupełnie nie działa. Ani w czasach PRL, ani tym bardziej - w obecnych czasach. Za dobrze znam mechanizmy jej uprawiania.
Tak się składa, że jestem wolnym człowiekiem, który sobie ceni wolność osobistą, a w szczególności - prawo do posiadania własnego zdania, do wolności wypowiedzi.
Tak zostałam wychowana przez moich rodziców.
To, że akurat są te opinie inne niż ma większość polskich mediów na temat Rosji, czy też wydarzeń na Ukrainie, nie oznacza, że są one narzucone mi przez kogokolwiek z Rosji.
Nie przyszło Panu do głowy, że ludzie w naszym kraju mają prawo nie podzielać opinii lansowanych przez większość polskich i zachodnich mediów?
Nie zauważył Pan, że gwarantuje im to Polska Konstytucja?
Zdanie większości nie zawsze jest zgodne z rzeczywistością.
Nigdy nie miałam zniewolonego umysłu, a propaganda na mnie zupełnie nie działa. Ani w czasach PRL, ani tym bardziej - w obecnych czasach. Za dobrze znam mechanizmy jej uprawiania.
Tak się składa, że jestem wolnym człowiekiem, który sobie ceni wolność osobistą, a w szczególności - prawo do posiadania własnego zdania, do wolności wypowiedzi.
Tak zostałam wychowana przez moich rodziców.
To, że akurat są te opinie inne niż ma większość polskich mediów na temat Rosji, czy też wydarzeń na Ukrainie, nie oznacza, że są one narzucone mi przez kogokolwiek z Rosji.
Nie przyszło Panu do głowy, że ludzie w naszym kraju mają prawo nie podzielać opinii lansowanych przez większość polskich i zachodnich mediów?
Nie zauważył Pan, że gwarantuje im to Polska Konstytucja?
Zdanie większości nie zawsze jest zgodne z rzeczywistością.
Fragment art. W. Cieśli |
W dziennikarstwie,
Szanowny Panie red. Cieśla,
to ja preferuję zachowanie dystansu do omawianych zagadnień, rzetelność, obiektywizm i opieranie swojej wiedzy na sprawdzonych, wiarygodnych źródłach.
Co
zdaje się w Pana tygodniku nie jest normą aż tak rygorystycznie przestrzeganą,
jak widać.
Dzięki przestrzeganiu tych zasad, otrzymuję propozycje publikowania nie tylko w mediach polskich, ale i zagranicznych.
Odnośniki do moich artykułów znajdzie Pan we pracach naukowo-badawczych polskich i zagranicznych przedstawicieli świata nauki, związanych z gospodarką morską, czy też transportem i energetyką.
Przy bardziej wnikliwym przeszukaniu Internetu, znajdzie Pan także moje referaty naukowe w zagranicznych biuletynach, głównie niemieckich.
Zajmując się gospodarkę i mieszkając na polsko-niemieckim pograniczu, siłą rzeczy muszę interesować się relacjami nie tylko gospodarczymi, ale też i politycznymi z naszymi dwoma największymi sąsiadami Niemcami i Rosją. I interesuję się tymi zjawiskami od bardzo dawna, prawie dwadzieścia lat!
Kiedy Rosjanie zwrócili się do mnie z propozycją napisania kilku felietonów politycznych, nie odmówiłam, bowiem z autopsji wiem, jak wielkie szkody czyni upolitycznienie gospodarki, zwłaszcza, gdy jest ono jeszcze na dodatek związane z takimi wynaturzeniami, jak np. rusofobia.
Publikowanie w rosyjskim medium dało mi szansę wskazania na czym opiera się ta, szalenie irracjonalna polska rusofobia. Pokazać jej korzenie. Rosjanie mają prawo wiedzieć, że sami Polacy potrafią to wysoce negatywne społecznie zjawisko dostrzec i ocenić.
W Głosie Rosji publikowane były krótkie felietoniki. Ograniczone do 5 tys. znaków (ze spacjami).
Szersze materiały na te same tematy, z podaniem także w przypisach wiarygodnych źródeł, bardzo często zagranicznych ekspertów, głównie niemieckich - znajdzie Pan w moim blogu.
Zachęcam do lektury, niestety wiele przypisów odnosi się do materiałów źródłowych w języku angielskim, ale myślę, że sobie Pan z tym problemem poradzi.
Dzięki przestrzeganiu tych zasad, otrzymuję propozycje publikowania nie tylko w mediach polskich, ale i zagranicznych.
Odnośniki do moich artykułów znajdzie Pan we pracach naukowo-badawczych polskich i zagranicznych przedstawicieli świata nauki, związanych z gospodarką morską, czy też transportem i energetyką.
Przy bardziej wnikliwym przeszukaniu Internetu, znajdzie Pan także moje referaty naukowe w zagranicznych biuletynach, głównie niemieckich.
Zajmując się gospodarkę i mieszkając na polsko-niemieckim pograniczu, siłą rzeczy muszę interesować się relacjami nie tylko gospodarczymi, ale też i politycznymi z naszymi dwoma największymi sąsiadami Niemcami i Rosją. I interesuję się tymi zjawiskami od bardzo dawna, prawie dwadzieścia lat!
Kiedy Rosjanie zwrócili się do mnie z propozycją napisania kilku felietonów politycznych, nie odmówiłam, bowiem z autopsji wiem, jak wielkie szkody czyni upolitycznienie gospodarki, zwłaszcza, gdy jest ono jeszcze na dodatek związane z takimi wynaturzeniami, jak np. rusofobia.
Publikowanie w rosyjskim medium dało mi szansę wskazania na czym opiera się ta, szalenie irracjonalna polska rusofobia. Pokazać jej korzenie. Rosjanie mają prawo wiedzieć, że sami Polacy potrafią to wysoce negatywne społecznie zjawisko dostrzec i ocenić.
W Głosie Rosji publikowane były krótkie felietoniki. Ograniczone do 5 tys. znaków (ze spacjami).
Szersze materiały na te same tematy, z podaniem także w przypisach wiarygodnych źródeł, bardzo często zagranicznych ekspertów, głównie niemieckich - znajdzie Pan w moim blogu.
Zachęcam do lektury, niestety wiele przypisów odnosi się do materiałów źródłowych w języku angielskim, ale myślę, że sobie Pan z tym problemem poradzi.
Nie jestem żadnym głosem Moskwy, ale głosem samej siebie Panie Redaktorze.
Publikuję osobiste i niezależne opinie.
Stać mnie na luksus posiadania własnego zdania wbrew powszechnej opinii, kreowanej politycznie przez polskie media.
***
Publikuję osobiste i niezależne opinie.
Stać mnie na luksus posiadania własnego zdania wbrew powszechnej opinii, kreowanej politycznie przez polskie media.
***
Zarzuca
mi Pan, że zwracam uwagę na tendencyjność polskich mediów w relacjach z Rosji
czy z Ukrainy.
Tak się składa, że na ten temat wymieniłam uwagi z prezesem Janem Dworakiem, przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
W załączeniu przesyłam Panu mój list do p. Dworaka oraz jego odpowiedź, w której sam przyznaje, że materiały o Ukrainie w TVP były tendencyjne, emocjonalne i odbiegające do standardów rzetelnego dziennikarstwa.
Przy okazji podaje też, że wprowadziła KRRiT monitoring wiadomości w TVP.
Więc kto ma rację?
Wychodzi na to, że ja....
A Pan czyni mi z tego powodu zarzut.
Dziwne podejście.
***
Nie jestem członkiem SLD od 2001 r., zatem uwaga o byciu przed kilkunastu laty w jednej radzie nadzorczej w spółce mojego dalszego krewnego razem z Grzegorzem Napieralskim z SLD, jest swego rodzaju manipulacją faktami z Pana strony dla podbudowania jakieś bliżej nie wyjaśnionej tezy i sugerowaniem moich powiązań z Sojuszem, które nie istnieją.
Takie działania są sprzeczne nie tylko z prawem prasowym, ale też z etyką dziennikarską.
Dla Pana ciekawości - do żadnej partii nie należę, choć nie kryję, że moje poglądy polityczne oscylują w granicach socjaldemokratycznych i socjal-liberalnych.
Jestem urodzona i wychowana na Zachodzie, nie jestem katoliczką, lecz luteranką, nie mam obowiązku respektować nadrzędności politycznej Kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce. Dla mnie ten Kościół, jak każda inna instytucja w Polsce kreująca życie polityczne - podlega ocenie publicznej, a zwłaszcza przy budowaniu polsko-katolickiego patriotyzmu w oparciu o widzenie w Rosji odwiecznego wroga.
Może się to Panu, jako rzymskiemu katolikowi nie podobać, ale zarzutu z tego powodu nie ma prawa Pan mi czynić.
***
Co do Rosji, to patrzę się na ten kraj z wielką dozą życzliwości, staram się zrozumieć racje rządzących i ich decyzje z pozycji państwa rosyjskiego, a nie "widzimisię" polskich czy zachodnich polityków. Moim zdaniem, tylko w ten sposób można oceniać ich racjonalność.
Byłam w Rosji, widziałam na własne oczy, co temu państwu, od strony gospodarczej i społecznej przyniósł rozpad ZSRR, a potem rządy Gorbaczowa i Jelcyna.
Widziałam podupadłe miasteczka górnicze i zdegenerowany przemysł. Widziałam, jak wiele wysiłku wkładają obecne władze Rosji, by odbudować ten wielki zrujnowany kraj, by poprawić standard życia tamtejszej ludności.
Więc nie będzie mnie Pan pouczał, jak mam patrzeć na Rosję, na działania jej obecnych władz.
A tym samym - jak mam oceniać ostatnie wydarzenia na Ukrainie.
Zamiast pisać paszkwile pod adresem koleżanek i kolegów po piórze, proszę po prostu pojechać do Rosji i postarać się choć trochę zrozumieć, co tam się dzieje.
Popatrzeć się na Rosję, rosyjskimi oczami, a nie oceniać jej z pozycji własnego, warszawskiego pępka.
Z pozdrowieniami
Red. Zofia Bąbczyńska-Jelonek
Tak się składa, że na ten temat wymieniłam uwagi z prezesem Janem Dworakiem, przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
W załączeniu przesyłam Panu mój list do p. Dworaka oraz jego odpowiedź, w której sam przyznaje, że materiały o Ukrainie w TVP były tendencyjne, emocjonalne i odbiegające do standardów rzetelnego dziennikarstwa.
Przy okazji podaje też, że wprowadziła KRRiT monitoring wiadomości w TVP.
Więc kto ma rację?
Wychodzi na to, że ja....
A Pan czyni mi z tego powodu zarzut.
Dziwne podejście.
***
Nie jestem członkiem SLD od 2001 r., zatem uwaga o byciu przed kilkunastu laty w jednej radzie nadzorczej w spółce mojego dalszego krewnego razem z Grzegorzem Napieralskim z SLD, jest swego rodzaju manipulacją faktami z Pana strony dla podbudowania jakieś bliżej nie wyjaśnionej tezy i sugerowaniem moich powiązań z Sojuszem, które nie istnieją.
Takie działania są sprzeczne nie tylko z prawem prasowym, ale też z etyką dziennikarską.
Dla Pana ciekawości - do żadnej partii nie należę, choć nie kryję, że moje poglądy polityczne oscylują w granicach socjaldemokratycznych i socjal-liberalnych.
Jestem urodzona i wychowana na Zachodzie, nie jestem katoliczką, lecz luteranką, nie mam obowiązku respektować nadrzędności politycznej Kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce. Dla mnie ten Kościół, jak każda inna instytucja w Polsce kreująca życie polityczne - podlega ocenie publicznej, a zwłaszcza przy budowaniu polsko-katolickiego patriotyzmu w oparciu o widzenie w Rosji odwiecznego wroga.
Może się to Panu, jako rzymskiemu katolikowi nie podobać, ale zarzutu z tego powodu nie ma prawa Pan mi czynić.
***
Co do Rosji, to patrzę się na ten kraj z wielką dozą życzliwości, staram się zrozumieć racje rządzących i ich decyzje z pozycji państwa rosyjskiego, a nie "widzimisię" polskich czy zachodnich polityków. Moim zdaniem, tylko w ten sposób można oceniać ich racjonalność.
Byłam w Rosji, widziałam na własne oczy, co temu państwu, od strony gospodarczej i społecznej przyniósł rozpad ZSRR, a potem rządy Gorbaczowa i Jelcyna.
Widziałam podupadłe miasteczka górnicze i zdegenerowany przemysł. Widziałam, jak wiele wysiłku wkładają obecne władze Rosji, by odbudować ten wielki zrujnowany kraj, by poprawić standard życia tamtejszej ludności.
Więc nie będzie mnie Pan pouczał, jak mam patrzeć na Rosję, na działania jej obecnych władz.
A tym samym - jak mam oceniać ostatnie wydarzenia na Ukrainie.
Zamiast pisać paszkwile pod adresem koleżanek i kolegów po piórze, proszę po prostu pojechać do Rosji i postarać się choć trochę zrozumieć, co tam się dzieje.
Popatrzeć się na Rosję, rosyjskimi oczami, a nie oceniać jej z pozycji własnego, warszawskiego pępka.
Z pozdrowieniami
Red. Zofia Bąbczyńska-Jelonek
Ten "brak komentarzy" pod Pani wpisem aż mnie uderzył w oczy. Brak komentarzy i brak słów na paszkwile, jakie można bezkarnie, ba, z poklaskiem "masy", wypisywać w tym rzekomo tolerancyjnym kraju z rzekomą wolnością słowa.
OdpowiedzUsuńChciałam zacytować fragment z Biblii, ale to byłoby zbyt napuszone. Więc napiszę od siebie: jestem z Panią, Pani Zofio. Proszę się im nie dać. Mało jest takich mądrych, rozsądnych ludzi jak Pani. I nie chodzi o poglądy, które w pełni podzielam, ale o to, w jaki sposób je Pani przekazuje, bez histerii, z argumentami, z podbudową naukową i publicystyczną. Jestem pełna podziwu dla poziomu kultury osobistej, jaki prezentuje Pani tu, na blogu.
Jest Pani dla mnie wzorem dziennikarstwa. Psy szczekają, karawana idzie dalej.
Pozdrawiam ciepło,
Joanna Krystyna Radosz
Droga Pani Joanno,
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa.
Wychodzę z założenia, że w pracy dziennikarskiej obowiązuje etyka zawodowa i kultura osobista.
I jeśli chce się szanować siebie, własne nazwisko i dorobek zawodowy, to przestrzeganie tych zasad jest nieodzowne.
Myślę, że w każdej wykonywanej zresztą pracy - także.
Szanując siebie i swoją pracę, siłą rzeczy szanuję też odbiorców jej efektów.
Wychowano mnie w protestanckim etosie pracy, na podwalinie protestanckiej etyki. Zasady te przyjęłam za własne i staram się stosować w życiu.
To wszystko.
Nie reagowałabym na te prasowe zaczepki, ale one powtarzają się. W pewnym momencie trzeba zareagować.
Bo nie wiem, czy te zaczepki płyną z głupoty, niewiedzy, czy też zawiści. jeśli to głupota lub zawiść, niewiele mnie to wzrusza, nie moje małpy, nie mój cyrk.
To cudze odczucia, nie moje....
Ale jeśli natomiast niewiedza legła u podstaw takiego zachowania części dziennikarzy - to moim obowiązkiem jest wyjaśnić motyw, jakimi kieruję się w pracy zawodowej.
Część tych dziennikarzy ocenia innych wg siebie.Wg kryteriów, jakie oni sami stosują w swojej pracy. Ci ludzie nie wiedzą, co to jest dziennikarska niezależność, etyka zawodowa, nie są w stanie rozpoznać motywów czyjegoś postępowania. Mają, jak to Czesław Miłosz określał - zniewolone umysły narzuconą matrycą myślenia.
I w tym wypadku, uważam, że powinnam wkroczyć z wyjaśnieniem....
Również pozdrawiam ciepło,
życząc udanego tygodnia.
Czego oczekiwac od szeregowego dziennikarza. Naczelny "Newsweeka", T. Lis daje przykład swoim ludziom mowiąc o prezydencie Rosji ze to człowiek o mentalnosci kagiebisty. Gdyby istniało określenie gorsze od "kagiebista" to pewnie Lis by go użył. No ale gorszego juz nie ma. O red. A. Michniku nie wspomnę bo to klasyka, dziennikarze GW tez mają się na kim wzorować.
UsuńPopatrzmy na lewicowy "Przegląd", w najnowszym numerze czytamy : " Kryzys ukraiński i aneksja Krymu w drastyczny sposób pokazały, że historia nie dobiegła końca, globalizacja nie jest nieodwracalna, a nad prawem narodów, i tak zazwyczaj kruchym, może zatriumfować prawo siły".
Wynika z tego ze nad mieszkańcami Krymu, w większości Rosjanami, zatriumfowała siła. Zostali siłą przyłączeni do Rosji. Biedni ci etniczni Rosjanie, mocno się opierali ale musieli ulec brutalnej sile.
Takich przykładów jest cala masa. Rusofobia w mediach to zjawisko powszechne i trwałe. Pani list do szeregowego wyrobnika nic tu nie zmieni. Wyrosła Pani na gwiazdę "sprzymierzeńców Moskwy" i jak tak dalej pójdzie to pożywi się na Pani jeszcze nie jeden rusofob. Ma Pani uznanie swoich czytelników i to jest najważniejsze.
Widac jednak pewne oznaki ocieplenia w stosunkach polsko rosyjskich . Strona polska przezwyciężyła swoje obrzydzenie i wielkodusznie zgodziła się na rok Rosji w Polsce. Czyż nie jest to Pani Zofio powód do radości ?
Tych powodów widać jeszcze więcej.
premier Tusk ogłosił : "Za 7-9 lat dogonimy w płacach średnią europejską" .
Powiedział to na spotkaniu w Bartoszycach, gdzie bezrobocie przekracza 30 procent. Nasz premier przemilczał jednak drobny problem - kiedy dogonimy średnią europejską w wydajności pracy (co jest warunkiem wzrostu plac). Jak wiadomo przy obecnym tempie wzrostu PKB na łeba, nastąpi to za 50 lat, a niektórych zachodnich krajów nie dogonimy nigdy.
Tusk odbył tourne w rejonie przygranicznym z Rosją.
Ma to związek z sytuacją na Ukrainie. Bezrobotni dowiedzieli się za warto popierać premiera i jego partię w najblizszych wyborach bo za kilka lat będą zarabiać tyle co w Anglii.
Widać ze odkąd spin doktor M. Kamiński przeszedł do PO ,
wyraźnej poprawie uległ pijar premiera. Przy takich obietnicach nawet 3 miliony mieszkań prezesa Kaczyńskiego to mały pikuś. Czekamy co będzie dalej.
Panie Bobrze, do KGB nie brano idiotów, ale inteligentnych ludzi. Zwłaszcza na rezydentów zagranicznych.
UsuńJak red. Lis twierdzi,że prezydent Putin ma mentalność KGB-isty, to mimo woli honoruje publicznie inteligencję Władimira Putina. Red.
Lis nie myśli, i nie ma świadomości o czym gada.....
.
Pamiętajmy o tak modnym określeniu "czekista". Autor "Strongmana" z lubością szafuje kagiebistami i czekistami.
UsuńCiągle się zastanawiam Panie Bobrze, skąd się bierze w dziennikarzach i komentatorach politycznych to dziwne upodobanie do bezmyślnego pisania ( vide - Krym wzięty siłą wg Przeglądu) i przeświadczenia,że tak prymitywna propaganda trafi do ludzi.
OdpowiedzUsuńTego nijak nie pojmuję.
Co do red. Tomasza Lisa, to chyba zapomina, ze swoimi wypowiedziami,świadczy o sobie. Jak chce uchodzić za faceta który ulega emocjom a potem myśli, że jego sprawa. Mnie to nie obchodzi, po prostu nie czytam, nie słucham.
Któregoś dnia ocknie się, gdy nakład Newsweeka tak spadnie iż tygodnik trzeba będzie zamknąć.
Szanowna Pani Zofio,
OdpowiedzUsuńWłaściwie to wiele do dodania nie mam, poza tym, że podpisuję się pod Pani argumentami obiema rękoma.
Myślę jednak, że ta niezwykła, momentami paranoidalna tendencyjność większości dziennikarzy nie wynika z niewiedzy, bo przecież istnieją namacalne, fizyczne fakty, z których składają się wydarzenia, a ich dostępność w dobie internetu nie powinna być problemem dla tych, którzy z mediów żyją.
Problemem jest nierzetelność, świadoma i zamierzona, tym chętniej wyrażana, bo pojawia się w stadnym tłumie, który rzadko kieruje się rozumem. Przecież nie od dzisiaj stosowaną praktyką jest zapraszanie do "dyskusji" z przygotowaną przez dziennikarza tezą albo też przeprowadzanie wywiadów z tymi samymi ludźmi, politykami, którzy jak mantrę głoszą przez lata te same frazesy, w żaden sposób nie posuwając materii problemu naprzód. I w związku z tym, że politycy najczęściej niewiele mają do powiedzienia, dziennikarze dopowiadają i kreują rzeczywistość, aby było ciekawiej i bardziej trendy.
Zapewnie Pani, tak jak ja, ciężko znosi hipokryzję, czy, jak to nazywam filozofię Kalego, która jak magnes przyciąga ku sobie to, co w danej chwili wygodne i koniunkturalne, umniejszając, bądź wręcz negując argumenty niewygodne, burzące własną, spreparowaną przez niedojrzały mózg tezę, z którą nie sposób wręcz dyskutować z racji jej miałkości.
Z kolei ataki ad persona, jedynie potwierdzają nieudolność argumentacji.
Panie Andrzeju, pod Pańską wypowiedzą z kolei ja się podpisuję, entuzjastycznie i wszystkimi kończynami. To nie głupota, to świadoma manipulacja obliczona na efekt i na reakcję "ciemnego ludu", który "to kupi".
OdpowiedzUsuńMiałam dziś wątpliwą przyjemność oglądać TVN BiS. Pani prezenterka o prezencji Natalii Siwiec (ponoć ludzi po wyglądzie się nie ocenia, ale pani o prezencji Siwiec rozprawiająca o wydarzeniach na Ukrainie jest mniej więcej tak wiarygodna jak ja mówiąca o modzie...) z żarem mówiła, że "rosyjscy separatyści" urządzili rozróbę w Doniecku. I proszą o pomoc, co za zgroza, Rosjan.
Bo jak wiadomo, kiedy Kijów idzie do NATO po wojska, to jest to krzyk rozpaczy, a kiedy Donieck prosi o wsparcie Rosję, to to na pewno działanie Rosjan.
PS: Wisienka na torcie. Zasłyszałam ostatnio (nie pomnę,niestety, w jakim medium), że to Putin stoi za działaniami Prawego Sektora. No tak, co ci biedni eksperci mają mówić, skoro wychwalany przez nich Majdan zaczął sam siebie pożerać...
Minister Radek znów się odezwał. Przetrzymywanie (wg niego bezprawne) wraku polskiego samolotu przez Rosję zrównał z zajęciem Krymu. Rosja nie chce zwrócić Polsce wraku a Ukrainie Krymu.
OdpowiedzUsuńCo robić? Pogodzić się - sugeruje pan minister.Widocznie nikt( po za Polską) nie chce walczyć ani o Krym ani o szczątki samolotu.
Redaktor Lis ma podobne wątpliwości w tym temacie. Stwierdził, że Rosjanie wyrolowali nas z wrakiem tak jak Amerykanów ze Snowdenem. Nie chcą wydać. Tyle sobie "bezprawnie" przywłaszczyli - Krym, Snowdena i wrak polskiego samolotu. No i jak tu nie ukarać tego wstrętnego Putina, który to na dodatek został uznany za wiodącego przywódcę z ponad 90% poparciem wg Independent.
wiesnuszka
Anonimowy z 10.04.2014 - godz. 5.07
OdpowiedzUsuńkomentarz usunięty za naruszenie zasad dyskusji w tym blogu.
Moje stwierdzenie, ze nikt z nas nie jest bezstronny tak panią zabolało?
UsuńMiła pani to fakt. Wszyscy wyznajemy jakieś poglady i wszyscy widzimy to samo zdarzenie, zjawisko w inny sposób.
Bezstronność nie istnieje.
Może pani wybrać pomiedzy dyskusją z oponentem i dyskusją z klakierami. Pani wybór.
Anonimowy, naucz się wreszcie kulturalnie dyskutować, to nie będzie kasowania. .
UsuńJak zarzucasz mi brak bezstronności - to oczekuję na konkretnie, realne przykłady bez wycieczek osobistych pod moim adresem.
Nie mam nic przeciwko oponentom, jeśli tylko tylko są w stanie przedstawiać racjonalnie, bez egzaltacji i emocji swoje racje.
Przecież to proste, wystarczy napisać:
"Nie zgadzam się z Pani opinią w sprawie ...., bowiem, moim zdaniem...."
Albo:
"Przedstawione przez Panią wydarzenie, fakt,zjawisko. (należy wymienić cytatem o co chodzi), bowiem wg. mojej wiedzy, rzecz przestawia się następująco:...."
Opinie też może Pan, panie Anonimowy przedstawiać w sposób racjonalny i kulturalny, bez przytyków i idiotycznych uwag po moim adresem.
Jak na razie to zjawia się Pan tu wyłącznie po to, by się do mnie personalnie przyczepić. Natomiast nic ciekawego w dyskusję Pan, od siebie - nie wnosi.
Ten blog to nie ściek czy spluwaczka dla ludzi, którym buzuje pod czaszką.
Czytelników mam z wielu krajów, od 500 do bez mała tysiąca dziennie.
To nakłada na mnie konieczność pilnowania poziomu dyskusji, komentarzy, a także publikowanych tu felietonów, artykułów i analiz..
I w tym zakresie na żadną pobłażliwość z mojej strony nie powinien Pan liczyć.
Poza tym:
Zwracając się do kogoś - per "Pan", "Pani" posługujemy się duża literą na początku wyrazu, bo jest to synonim nazwiska i wyrazem szacunku godności osób, do których się zwracamy. .
Nacje, jak Polak, Żyd, Niemiec, Rosjanin - też piszemy duża literą, natomiast wyznanie - katolik, żyd, luteranin - małymi literami.
Nie sugerujemy ludziom ich odczuć, bo ich nie znamy, vide pierwsze Pana zdanie.
Jak Pan zaczyna tak dyskusję, to praktycznie należało by Pana komentarz wyrzucić do kosza, bo tak prowadzona dyskusja nie ma najmniejszego sensu.
W rozmowach blogowych tutaj prowadzonych - ich cechą podstawową, poza kompetentną wiedzą i rzetelnością informacji, jest wysoka kultura dyskusji.
I albo Pan, panie Anonimowy do tego się dostosuje, albo Pana wpisy będą nadal lądowały w koszu.
Pozdrawiam,życząc milej niedzieli.
wnoszę, że wierzy pani w swoją bezstronność co czyni dyskusję zbędną. mniemam, że wszystkie wpisy będące w zgodzie z pani pogladami są bezstronne i obiektywne a także kulturalne i taktowne.
UsuńPanie Anonimowy,
Usuńpo pierwsze, jeśli w coś nie wierze - to na pewno w Pana bezstronność.
Natomiast ja - jako dziennikarz, w swojej pracy zawodowej, w opisywaniu rzeczywistości - staram się być, na ile tylko potrafię - bezstronna.
Co do oceny tej rzeczywistości, to zawsze była, jest i będzie subiektywna, determinowana moją wiedzą i doświadczeniem, wyborem argumentów, itp..
Ale nigdy nie była i nie jest stronnicza.
Wyrażam zawsze swoje własne, osobiste opinie.
Nie cudze.
Nie jestem stroną w żadnym konflikcie, sporze, w żadnym wydarzeniu, itp.
Nie trzymam niczyjej strony, mówiąc kolokwialnie.
Po drugie, absolutnie nie oczekuję, że wszyscy dyskutanci i komentatorzy w tutejszym blogu będą podzielać moje poglądy.
Po trzecie oczekuję natomiast, że osoby o odmiennych poglądach będą w stanie dyskutować o nich na odpowiednim poziomie - kulturalnie i taktownie.
Uważam,że odmienne zdanie nie musi iść w parze z chamstwem wypowiedzi, przytykami, impertynencją , "wycieczkami" osobistymi, werbalna agresją.
To, że wyrażam się pozytywnie o Rosji czy o jej obecnym prezydencie w odniesieniu do konkretnego zdarzenia czy sytuacji - zawsze wypływa z mojej wiedzy. I zawsze jestem w stanie to logicznie uzasadnić w oparciu o wiarygodne źródła.
Nie szafuję słów na wiatr.
Widzisz panie Anonimowy, ja tu występuje jawnie, z imienia, nazwiska, z wizerunkiem.
Nie noszę maski nicka czy anonima.
A to zobowiązuje.
Jeśli chce mi Pan, panie Anonimowy udowodnić stronniczość w czymkolwiek, to nic nie stoi na przeszkodzie, by ją mi racjonalnie udowodnić.
Na pewno w wielu swoich opiniach nie podzielam Pańskich, ale czy to jest objaw stronniczości?
Wątpię.
Miło mi, że pan, Panie Anonimowy przybrał postać nicka, przez to stał się Pan, Panie Iwanie odrobinę bardziej ludzki, a nie wirtualny.
UsuńJak wspomniałam wcześniej Newsweek naruszył zasady etyki dziennikarskiej, także dziennikarskiej etyki springerowskiej, oraz szeregu innych przepisów prawnych, co wykazałam w ostatnio publikowanym felietonie.
I mała dygresja - ja nie określam red. Cieśli jako kundla, bo to byłoby naruszeniem jego osobistej godności, nie etykietuję ludzi. Ale oceniam działania red. Cieśli w konkretnym artykule zamieszczonym w Newsweeku - jako kundlizm.
To pewna różnica, być może subtelna, ale różnica i będę wdzięczna, jeśli zechce Pan ja zauważyć.
Kundlizm określił dokładnie innych dziennikarz - Melchior Wańkowicz.
Nie ma znaku równości w tym, co ja piszę w odpowiedzi red. Cieśli, a tym co red. Cieśla pisze o mnie i innych polskich dziennikarzach, publikujących w mediach rosyjskich.
Moim zdaniem, zupełnie nie rozumie Pan problemu.
Po pierwsze - nie zaatakowałam publicznie i personalnie red. Cieśli .Mój list otwarty jest reakcją na to, co wypisuje pod moim adresem. I wykorzystaniem zasad etycznych dla dziennikarzy, stosowanych w wydawnictwach Springera.
Po drugie - nie naruszam zasad etyki dziennikarskiej wobec niego.
Po trzecie - jeśli jedni polscy dziennikarze (wcześniej z Wprost a ostatnio z Newsweeka) publicznie żądają ograniczenia wolności słowa wobec innych dziennikarzy, etykietują ich i publicznie w mediach linczują, tylko dlatego,że publikują u zagranicznego wydawcy, którego ci pierwsi nie lubią ze względów politycznych, czy też z powodów irracjonalnych fobii - to mamy do czynienia z gangreną kundlizmu w tym środowisku.
I na to zjawisko zwracam uwagę.
Taki obowiązek nakłada na mnie ...kodeks etyczny dziennikarzy, jaki mamy opracowany i przyjęty w Polsce.
Tes sam kodek zabrania dziennikarzowi, m.in mieszać informacji z komentarzami.
To,że polscy dziennikarze w wielu mediach o zasięgu krajowym i o charakterze opiniotwórczym jest na bakier z etyką zawodową, sprowadza poziom mediów do rynsztoka "bulwarówek" - nie znaczy, że jest to zjawisko pozytywne.
Jest to zjawisko wysoce negatywne i należy z tym walczyć.
Odnoszę nieodparte wrażenie, że jest pani uwikłana w legalizmy. Calkiem niepotrzebnie. Cieśla napisał co napisał a pani popełniła bład reagując. Sądzę, że należało zignorować.
UsuńZdecydowanie nie należy przywoływać Wańkowicza, który był mistrzem reportażu a nie felietonu. Cieśla popełnił felieton a ta forma nie kieruje się zasadami etyki dziennikarskiej.
Nie wiem co tak panią ubodło. Cieśla w żadnym wypadku nie obraził pani i na dodatek nie wkłada słów w pani usta lecz cytuje wiernie. Przecież pani to napisała a Cieśla ma prawo do komentowania.
W którym miejscu Cieśla żąda ograniczenia pani swobody do wyrazania pogladów? W którym miejscu Cieśla atakuje pania personalnie?
Zdaje się, że jest pani przewrażliwiona.
Ivan Putski
Panie Iwanie,
Usuńetyka dziennikarska obowiązuje dziennikarza w jego pracy i nie ma znaczenia, czy dziennikarz pisze wywiad, felieton, reportaż, poszerzoną informację czy uprawia inny gatunek dziennikarski!
Pana stwierdzenie: "Cieśla popełnił felieton a ta forma nie kieruje się zasadami etyki dziennikarskiej" - jest piramidalna bzdurą!.
Nie znam żadnego polskiego czy międzynarodowego kodeksu etyki dziennikarskiej, gdzie były by takie kuriozalne wyjątki!
Nie rozumie Pan istoty rzeczy - czyli czym jest zawodowy, w tym przypadku - dziennikarski kodeks etyczny i do kogo jest on adresowany.
Żadna forma dziennikarstwa nie kieruje się zasadami etycznymi, zasadami etycznymi ma się kierować piszący felieton dla prasy dziennikarz, konkretny człowiek.
Poza tym, proszę wybaczyć, ale to nie Pan, panie Iwanie będzie dyktował mi, jak mam reagować na takie felietony.
Tym bardziej oceniać czy mnie red. Cieśla obraził czy nie. tego Pan nie wie.
Moje odczucia, moje myśli, moje emocje - to sfera mojego życia, która z natury rzeczy, jest poza Pana zasięgiem.
***
Kolejny lapsus z Pana strony: "Zdecydowanie nie należy przywoływać Wańkowicza, który był mistrzem reportażu a nie felietonu".
Przepraszam, a w czyim imieniu się Pan wypowiada, że twierdzi, że coś należy, czy nie należy robić?
Przywołałam Wańkowicza nie ze względu na uprawiane przez niego gatunki dziennikarskie, ale na zjawisko "kundlizmu", które opisał w swojej książce pod tym samym tytułem.
Polecam, to szalenie ciekawa lektura.
***
Panie Iwanie,
rozmowa Pana ze mną jest całkowicie bez sensu.
Mnie interesuje na łamach tego blogu - dyskusja o poruszanym problemie, czyli o braku etyki u dziennikarzy, o próbie linczu środowiskowego, o etykietowaniu dziennikarzy piszących do zagranicznych mediów o polskich problemach, a nie o mnie personalnie.
***
Na marginesie jedna uwaga.
Nie jestem uwikłana w legalizmy, ale nauczono mnie w dzieciństwie - a ja to uznałam za słuszne i etyczne - że prawo w państwie należy przestrzegać, a jeśli jest złe, legalnie zmieniać, a nie je łamać.
Zwłaszcza to prawo, które dotyczy dziennikarstwa, czyli działalności szczególnie wrażliwej społecznie.
Przestrzegania prawa w państwie w którym żyję - jest moim osobistym wyborem.
To jedna z żelaznych zasad etycznych, jakimi kierują się w życiu.
Staram się nie mieć rozjazdu między tym, co myślę, mówię i robię.
Ta spójność na poziomie intelektu, emocji i działania - daje mi wielki komfort życia. Pozwala mi na wysoki stopień zintegrowania osobowości.
Jest też wyrazem mojej wolności osobistej, którą sobie bardzo cenię.
Dlatego wszelkie Pana pouczenia, które Pan, panie Iwanie kieruje pod moim adresem, są w sumie funta kłaków warte.
Swoje zasady życia (osobisty kodeks etyczny oraz proces integrowania osobowości) skrystalizowałam dosyć dawno i nie jest ich Pan w stanie zmienić.
Bardzo trudno jest z panią dyskutować. Napusza sie pani niepotrzebnie. Ja niczego pani nie dyktuję a szczególnie reakcji na to co popełnił Cieśla. Napisałem: "Sądzę, że należało zignorować." czym wyrażam opinię a nie dyktat.Cieśla w żadnym wypadku pani nie obraził. Niczego nie insynuował, niczego nieetycznego nie zarzucał. Cytował pani własne słowa. Nigdzie nie napisał, ze pani udział w jego zdaniem promoskiewskiej propagandzie jest naganny lub nieetyczny. Nie napisał też, że jest pani kremlowską tubą. Zachodzę w głowę co tak panią ubodło.
UsuńIvan Putski
Panie Iwanie, a gdzie ja się napuszam?!
UsuńPan ocenia artykuł red. Cieśli wg WŁASNYCH kryteriów, a ja swoich.
Nie interesuje Pana meritum tego artykułu, ale moja osoba i moje reakcje na niego.
Samo Pana stwierdzenie "pani udział (...) promoskiewskiej propagandzie" jest dla mnie nie do przyjęcia.
Tym zdaniem odmawia mi Pan prawa do własnego zdania, osobistej oceny, a rosyjskie medium kwalifikuje Pan jako "propagandowe", co też jest dla mnie nie do przyjęcia.
Skoro postanowił Pan zgłębiać tajemnice moich odczuć i reakcji - to Pana sprawa. Ja z nich nie mam zamiaru się Panu tłumaczyć.
Ale takich natrętnych "wielbicieli" jak Pan, prędzej czy później eliminuję z najbliższego grona.
Jest pewna granica mojej osobistej wolności, która taktuje w kategoriach intymności i której przekraczać nie pozwalam.
Pan usiłuje ją przekroczyć.
Proszę się nie dziwić, gdy nagle przestanie Pan pojawiać się jako komentator.
Zostanie Pan zakwalifikowany jako spamer i automatycznie kasowany.
To jest już ostatnie ostrzeżenie z mojej strony.
Pani Zofio, brak pani wstydu. Wycięła pani mój wpis a nastepnie wzięła się pani za jego krytykę dokonując manipulacji. Napisałem, że zdaniem Cieśli bierze pani udział wpromoskiewskiej propagandzie i wziąłem to w cudzysłów.
UsuńA teraz proszę o zakwalifikowanie mnie jako spamera i wywołanie tym samym automatycznego kasowania.
Jest pani niezdolna do dyskusji z oponentem zatem życzę wzajemnego adorowania się z tymi, którzy pania wielbią.
Ivan Putski
Panie Iwanie,
UsuńPana wpis został zakwalifikowany jako spam i system go usunął.
Przywróciłam go by udowodnić iż Pan mija się z prawdą. Nic Pan nie ujmował w cudzysłów!.
A ja nie dokonuję żadnych manipulacji.
Co do dyskusji, to raczej Pan nie potrafi dyskutować bez zajmowania się moją osobą.
To jakaś Państwa obsesja.
Nie mam zamiaru zmieniać się i dyskusja z Panem, moim zdaniem, jest bezsensowna.
Pan nie jest "oponentem", ale nachalnym ewangelizatorem moich poglądów. jestem za stara na takie akcje wychowawcze.
***
Wracając do poprzednich wątków przez Pana poruszanych, m.in dot. tzw. prawa naturalnego, to dla mnie jest to płaszczyzna dyskusji religijnych, światopoglądowych a państwo polskie z natury rzeczy jest świeckie.
Obowiązuje w nim prawo stanowione przez uprawnione do tego organy państwa. I nie może być ono podporządkowane jakiejkolwiek doktrynie religijnej.
Nie interesuje mnie Pana wyznawana religia, dopóki nie chce Pan narzucać swoich doktryn religijnych ludziom spoza Pana kręgu wyznaniowego.
Dlatego w dyskusji ze mną - problem tzw. prawa naturalnego - w dyskusji o prawie w państwie - nie istnieje.
***
Co do braku wstydu - to znowu przekracza Pan czerwoną kreskę!
Poczucie wstydu jest moim osobistym odczuciem, sprawa mego sumienia, relacją między moim postępowaniem a moim osobistym kodeksem etycznym, jaki wyznaję.
Nie jest natomiast materiałem do Pana ocen.
Nie mam zamiaru postępować wg Pana kodeksu etycznego, moje sumienie nie wdraża go do oceny mego postępowania.
Dlatego śmieszą mnie takie Pana stwierdzenie jak to: "Pani Zofio, brak pani wstydu".
Żeby ocenić kogokolwiek, trzeba znać - zasady etyczne jakie uznaje za własne i wg nich postępuje.
Zabiera się Pan za analizy cudzego sumienia nie mając o nim zielonego pojęcia.
Bogiem Pan nie jest, zatem za kogo się Pan uważa?....
Autorytetem moralnym, który ma mi imponować?
Wątpię.
Więc kim?...
Proszę się nad tym zastanowić, czas triduum paschalnego jest akurat dobrym na takie rozważania momentem.
Happy Easter!
Na Boga panie Iwanie,
Usuńco za wyobraźnia!!!! Albo omamy...
Ani pretensji do świata nie mam, na żadne fobie nie cierpię, bo niby na jakie. nawet nie mam lęku wysokości.Samolotami też nie boję się latać.
Co najwyżej staram się udowodnić Panu,że zajmowanie się cudzym, czyli moim, sumieniem jest bez sensu.
To Pan cały czas poucza co jest u mnie grzechem, czego mam się wstydzić itp.
Wmawia mi Pan przedziwne rzeczy, doszukuje się bliżej nieokreślonych fobii, na dodatek wmawia, że nie akceptuje tych, którzy ich nie podzielają.
Jak mam nazwać takie postępowanie, jak nie niezdrowym zainteresowaniem Pana moją osobą?
Skoro nie interesuje się Pan moją osobą, to o czym świadczą Pana wpisy?
Włażenie kopytami w cudze doznania mnie nie razi, bo mam świadomość, że ludzie tacy są czasami - nieokrzesani i wścibscy. Na ogół, gdy nie mają własnego życia, interesują się cudzym, jak plotkarki w maglu.
Mnie to co najwyżej dziwi,że taka przypadłość dopadła i Pana, panie Iwanie.
I to zdziwienie werbalizuję, adresując je do Pana.
To wszystko.
I uspakajam Pana - mnie nie interesują ani Pana grzechy, ani Pana sumienie, ani Pana wszelakie doznania. Nie interesuje mnie czy Pan się czegokolwiek wstydzi czy nie.
To nie moja sprawa. Ja za Pana życie - nie odpowiadam.
Iwanie, dedykuję Panu mój ostatni wpis - "Słów kilka w Wielki Piątek", ku uwadze....
UsuńSzanowna Pani!!!! Ponieważ mamy baaaardzo zbliżone poglądy - to i mnie dotyczą te perfidne kłamstwa i durnowate zarzuty pana hmmm........ dziennikarza?
OdpowiedzUsuńAle się nie obrażam. Po prostu byle kto nie jest w stanie mnie obrazić.
Czego i Pani życzę.
Z pionierskim (a co! ) pozdrowieniem - Darek_lask