24 sierpnia 2018

Kawa po turecku z prezydentem Niemiec


Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier zaprosił dwa dni temu (22 sierpnia) niemieckich Turków na spotkanie w ogrodach prezydenckiego Pałacu Bellevue, które nazwał „turecko-niemieckim stolikiem kawowym”.

Federacyjne Niemcy, najludniejsze państwo w Unii Europejskiej, drugie w Europie i szesnastym na świecie, są krajem o znaczących diasporach narodowościowych i wyznaniowych. W 16 krajach związkowych (landach) żyje prawie 82 mln obywatelu niemieckich, nie licząc imigrantów. Według ONZ, Niemcy są domem dla trzeciej pod względem wielkości grupy imigrantów, z 10 milionami spośród ok. 190 mln wszystkich imigrantów na świecie.

IMIGRANCI RATUNKIEM DLA NIEMIEC

W 2009 r., 20% populacji państwa miała migracyjne korzenie, co jest najwyższym odsetkiem od 1945 r. W spisie powszechnym w 2011 roku 2, 7 mln osób zadeklarowało pochodzenie tureckie, a także - 2 mln polskie, 1, 3 mln rosyjskie, 1, 2 mln kazachskie oraz 0, 8 mln włoskie. Od 1987 r. do Niemiec przybyło ok. trzy miliony niemieckich przesiedleńców, głównie z dawnego bloku wschodniego.

62 % Niemców jest chrześcijanami: katolikami lub luteranami (protestantami). Islam, jest drugą pod względem wielkości grupą wyznaniową (stale rosnąca), wyprzedza buddyzm i judaizm. Ok. 4 mln wyznawców islamu, główny trzon stanowią sunnici, ale nie brak i innych odłamów.

Niemcy nie mają wielowiekowej tradycji państwa wielonarodowego i wielo-wyznaniowego, jak np. Rosja, tu tylko od 500 lat kształtowały się dwa odłamy zachodniego chrześcijaństwa. Na dodatek nakładają się na to wszystko - brak doświadczeń i problemy z najnowszymi falami imigrantów.

Jednocześnie społeczeństwo niemieckie starzeje się. To poważny problem demograficzny. Spośród ok. 81, 8 mln mieszkańców Niemiec w 2009 r., aż 16, 9 mln osiągnęło wiek emerytalny, co oznacza, że co piąty Niemiec jest emerytem. W ciągu ostatnich dwóch dekad odsetek ten wzrósł prawie o połowę. Szacuje się, że w ciągu najbliższych dziesięcioleci tempo wzrostu liczby emerytów w stosunku do ogólnej populacji będzie wzrastać, a do 2060 r. ludność państwa zmniejszy się o 20%. Dlatego dla władz niemieckich racjonalna polityka społeczna jest szalenie istotna.

KTO JEST NIEMCEM W NIEMCZECH

Prezydent Frank-Walter Steinmeier, zapraszając swoich tureckich sąsiadów na kawę z tureckimi słodkościami w pałacowych, ogrodach wykorzystał, jako okazję - islamskie święto ofiarne Kurban-Baira. Nim zaproszeni goście przeszli na kawę pod drzewami, prezydent Steinmeier podzielił się z nimi kilkoma uwagami, które moim zdaniem, są ważne i warte przypomnienia.

To bardzo gorące lato, jest też latem emocjonujących i niepokojących debat. Wiele dyskusji w naszym kraju dotyczyło przynależności i wykluczenia, integracji i wykluczenia. Te dyskusje są konieczne. Żywe społeczeństwo potrzebuje debat - bez paniki i bez marzeń o wyzwaniach. A ona potrzebuje walki - przynajmniej tej, która prowadzona jest bez obrażeń i przejść granicznych”, powiedział prezydent na powitanie niemieckich Turków, podkreślając znaczenie takich rozmów „o waszym codziennym życiu, waszych doświadczeniach i wspólnym życiu w Niemczech”.

Podkreślił: „Dlatego zaprosiłem was - jako wasz prezydent. I jako wasz sąsiad. Z niecierpliwością czekam na rozmowę przy kawie i ciastku, a także przy herbacie. Tak jak sąsiedzi”. Prezydent Steinmeier zwrócił uwagę, że ostatnich tygodniach pojawiały się w publicznej dyskusji ciągle te same pytania: kto jest Niemcem (obywatelem niemieckim), jak powinien on wyglądać, co ma robić, by nim być, a przede wszystkim – kto o tym wszystkim decyduje?. „Czasami wydawało się, że może być tak, jakby ostateczne odpowiedzi na te pytania musiały być ostateczne”. Podkreślił: Nasze społeczeństwo nie jest sztywnym bytem. Przynależność do niego nie jest przypisana z góry jak znaczek, a następnie może być wycofana. Nie! Nasz dom, miejsce, w którym żyjemy w wolności i czujemy się jak w domu - to miejsce, które wspólnie tworzymy, zawsze nowe”.

DZIĘKUJĘ WAM!
I przypomniał: „Zaczyna się od naszych opowieści - opowiadania naszych historii i słuchania opowieści o sobie nawzajem. Oczywiście, także historii tych, którzy niosą w swoich sercach więcej niż jeden dom. Wielu z nas ma swoje korzenie w miejscu innym, niż tam, gdzie jest dzisiaj ich dom i w którym chcą kształtować swoją przyszłość. Nawiasem mówiąc, nie mówię tylko o uchodźcach, których ostatnie losy zdeterminowały debatę publiczną, ale myślę o wielu ludziach, których prosiliśmy w interesach ekonomicznych, by tu pracowali, ludzi z Włoch, Grecji, Hiszpanii czy Portugalii a później, zwłaszcza z Turcji.

Bez nich, bez rodzin, które poszły ich śladem, bez dzieci i wnuków, ekonomiczna prosperity naszego kraju byłyby jeszcze bardziej niewyobrażalna. To jest nasze społeczeństwo dzisiaj. Zrobiliśmy to wspólnie, i jako prezydent tego kraju chciałbym wam podziękować!” Historie losów tych ludzi należą teraz do historii Niemiec.

WALKA Z WYKLUCZENIEM SPOŁECZNYM

Nasz kraj stał się dla wielu nowym domem, ale nikt nie musi zaprzeczyć swoim korzeniom. Ponieważ ojczyzna, odczuwana i przeżywana, istnieje również w liczbie mnogiej. Nowy dom, nowa ojczyzna nie może być - środkiem wykluczenia” tych ludzi z niemieckiego społeczeństwa, podkreślał niemiecki prezydent..
Frank-Walter Steinmeier przypomniał, że rzeczywistość - jak pokazały ostatnie tygodnie - wygląda inaczej dla wielu mieszkańców Niemiec. Pod hashtagiem "MeTwo" opowiadają oni o swoich osobistych doświadczeniach: od dyskryminacji lub rasizmu w życiu codziennym, od wykluczenia w debatach politycznych. „I znowu słyszę”, mówi prezydent, „od imigrantów i ich potomków: Chociaż tu się urodziłem, choć podejmuję szczególny wysiłek, wciąż nie należę do tego (społeczeństwa)".

Prezydent Steinmeier przyznaje, że takie sytuacje nie pozwalają mu być obojętnym, budzą w nim niepokój. Przeraża go, że Niemcy są „zimni, jako społeczeństwo”, a tego nie da rady zmyć. Stałe podejrzenia wobec imigrantów, bez względu na to, jak długo żyją w Niemczech, są szkodliwe nie tylko dla jednostki. One jest haniebne dla naszego kraju. Rasizm i dyskryminacja naruszają ludzką godność i szkodzą naszej demokracji. Dewaluują to, co razem zrobiliśmy w tym kraju”, podkreśla z wyraźną irytacją. „Nie ma obywateli pierwszej czy drugiej kategorii, ma dobrych czy złych sąsiadów. (…) Jest Republika Federalna Niemiec, państwo obywateli równych praw i obowiązków, a w nim wiele osób, które tu mieszkają i pracują, bo chcą wspólnie dzielić jedno – spokojne życie w kraju prawa i wolności”, stwierdził, dodając, że jest dumny z bycia prezydentem tych wszystkich ludzi, z równym szacunkiem, niezależnie od ich pochodzenia, koloru skóry czy religii. 
,
KONFLIKTY SĄ NIEUNIKNIONE

Prezydent Niemiec przypomniał, że tak różnorodne społeczeństwo jest wyczerpujące, może męczyć.
Różnorodność jest wyczerpująca - różnorodność poprzez imigrację, a także różnorodność naszego stylu życia, religii, wyznania lub postaw politycznych. Co wie każdy po swojej rodzinie, dlaczego nie miałoby to również dotyczyć naszego kraju, jako całości?”, pyta retorycznie.
„Błędem jest sądzić, że integracja może być bezkonfliktowa, że może być czymś w rodzaju harmonijnego stanu ostatecznego. Wręcz przeciwnie, społeczeństwo otwarte jest pełne sprzeczności i konfliktów, a mimo to większość z nas nie chce żyć w żadnym innym społeczeństwie!”

Prezydent RFN uważa, ze Niemcy muszą się jeszcze wiele nauczyć, przede wszystkim rozwiązywać konflikty narodowościowe, etniczne czy religijne występujące w niemieckim społeczeństwie bez kwestionowania przynależności etnicznej czy religijnej, ponieważ, jak stwierdza, Niemcy są jednym, wspólnym krajem wtedy, gdy wszystko w nim idzie dobrze, wtedy, gdy w kraju źle się dzieje: „Pracujemy razem, aby rozwijać nasze sukcesy i możemy przezwyciężyć nasze kryzysy, tylko - łącząc siły. Udowodniliśmy to wiele razy w ciągu ostatnich dziesięcioleci. W skrócie: życzę sobie Niemiec, w którym możemy wygrać razem i przegrać razem!”
NIEMCY, KRAJEM IMIGRANTÓW

Zbyt długo kłóciliśmy się, czy nasz kraj jest teraz krajem imigracyjnym. Faktem jest, że imigracja ma miejsce, także, dlatego, że wielokrotnie prosiliśmy ludzi, ab tutaj przyszli. Tak będzie w przyszłości. I dobrze, że teraz powstają jasne zasady”, zaznaczył prezydent.„Ale samo stwierdzenie, że jesteśmy krajem imigracyjnym, nie wystarczy. Coś musi z tego wynikać” - dla państwa, które organizuje współistnienie tubylców i przybyszów, dla niemieckiej polityki, która musi ustanawiać wytyczne i dla każdego niemieckiego obywatela.

Integracja nie jest ani łaską, ani darem. Ale nie jest to także warunek spełnienia, Integracja wiąże obie strony: tych, którzy byli Niemcami od pokoleń i tymi, którzy tu wyemigrowali. Wszyscy jesteśmy proszeni o podejście do siebie nawzajem, do kwestionowanie uprzedzeń, a nie umieszczanie innych w szufladach. Musimy szanować się nawzajem - nawet w naszej różnorodności, o ile jest ona przestrzegana w prawie. I razem jesteśmy proszeni o zatrzymanie tych, którzy zasiewają nieufność, strach i niezgodę w Niemczech lub w innych krajach. Na szczęście mamy solidne podstawy do tego wszystkiego, i to jest nasza konstytucja: godność każdego z nas, równość, demokracja i rządy prawa, i - to także jest częścią naszej odpowiedzialności przed niemiecką historią. Jeśli walczymy o rozwiązania na tej podstawie, to jestem pewien, że nasza spójność nie będzie słabsza, ale silniejsza”. Prezydent Steinmeier siadając z przedstawicielami tureckiej mniejszości w Niemczech w cieniu drzew przy kawie, która nb. przywędrowała do Niemiec z Turcji, zaznaczył: … „ten stół jest pięknym symbolem - symbolem społeczeństwa, w którym nie tylko traktujemy się nawzajem z szacunkiem, ale naprawdę troszczymy się o siebie nawzajem. Tak, my, Niemcy, mamy wiele domów i różne historie. Ale łączy nas spowiedź: chcę żyć w tym kraju”.
Przy okazji zapowiedział, że w przyszłości takie „stoliki” – „zawsze będzie częścią moich wizyt we wszystkich częściach Niemiec”.

Źródło: 
Przemówienie prezydenta federalnego Franka-Waltera Steinmeiera
Biuletyn Rządu Federalnego RFN, 
Nr 84-1, z dn. 24 sierpnia 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz