01 października 2015

ONZ-owski gambit Putina



Władimir Putin przemawia w ONZ. Foto: Kreml
Z okazji 70 sesji Zgromadzenia ONZ, przy światowej szachownicy w Nowym Jorku zasiedli dwaj najsilniejsi gracze - przywódcy największych mocarstw - USA i Rosji. Rozgrywka skończyła się gambitem Władimira Putina, poprzedzonym starannym rozegraniem przeciwnika. Starły się dwie, przeciwstawne wizje ładu na świecie. I chociaż akurat grano przede wszystkim o Syrię i zniszczenie Państwa Islamskiego, to cała ta gra była o znacznie większą stawkę. Amerykanie walczyli o hegemonię i prymat nad światem, nawet z naruszaniem prawa. Rosja natomiast o uznanie jej niezależności poglądów i postaw wobec własnego kraju i świata, z poszanowaniem i w  granicach praw międzynarodowych.



Barack Obama o Rosji

Rozmowy kuluarowe w ONZ. Foto: White House
Prezydent USA, występując [1] podczas uroczystego Zgromadzenia ONZ przez prezydentem Rosji - wykorzystał  je do frontalnego ataku na przeciwnika.

Najpierw zaznaczył, że jako prezydent USA jest świadom niebezpieczeństw  z jakimi „ma do czynienia”  i o których raporty trafiają codziennie na jego biurko. Dlatego też, jako prezydent (głównodowodzący)  posiadający „najsilniejsze wojsko na świecie”, nie zawaha się użyć go w obronie kraju lub sojuszników USA, jeśli będzie to konieczne. 
Wrogów Stanów Zjednoczonych zdefiniował jednoznacznie. Stwierdził, że w „światowych dyskusjach na temat USA, Ameryka jest widziana, jako siła opozycyjna wobec jej starych wrogów - przeciwników rosnących w Chinach lub w odradzającej się Rosji”. Do grona przeciwników USA zaliczył również „rewolucyjny Iran” i „islam, niezgodny z pokojem”. Dodał też, że „argumentem USA, jedyną siłą, która ma znaczenie dla Stanów Zjednoczonych” jest „pokaz siły wojskowej” i zdecydowane, mocne słowa, gdy współpraca i dyplomacja nie działają.

Prezydent Obama przyznał, że „Ameryka ma kilka interesów gospodarczych na Ukrainie” i dlatego w imię „wierności porządkowi międzynarodowemu” odpowiada na wyzwania ze świata i „nie może stać bezczynnie, gdy suwerenność i integralność terytorialna państwa jest naruszana”. Stąd reakcja USA, w postaci sankcji za „aneksję Krymu przez Rosję” i „dalszą agresję we wschodniej Ukrainie” i nie jest, jak zapewniał „to chęć powrotu do zimnej wojny”. W Rosji, media kontrolowane przez państwo, dowodził z mównicy ONZ, opisują wydarzenia na Ukrainie, jako „przykład odradzającej się Rosji”.
Zwrócił jednak uwagę na fakt, że „wielu amerykańskich polityków i komentatorów jest przekonana, że trwa jednak zimna wojna”, wskazując na USA, jako przyczynę tej wojny. Zdaniem Baraka Obamy, jednak ”wystarczy spojrzeć na wyniki” i przekonać się, że sankcje wobec Rosji przyniosły zamierzony skutek, a jest nim:: „zainteresowanie Ukraińców, bardziej niż kiedykolwiek, dostosowaniem się do Europy a nie Rosji”, oraz - ucieczka kapitału, „gospodarka zamawiająca”, „upadek rubla i emigracja bardziej wykształconych Rosjan” z kraju. Nie do końca zdając sobie chyba sprawę, że wymieniając skutki sankcji wobec Rosji nieco mija się z prawdą. 
Prezydent Obama rozliczając Rosję za Ukrainę, stwierdził, że gdyby Rosja „była zaangażowana w prawdziwą dyplomację” i współpracowała razem z Ukrainą i społecznościami międzynarodowymi, to by „jej interesy były chronione”.

Zapewniał równocześnie, że rozumie skomplikowane relacje Ukrainy z Rosją, że USA chcą silnej, rozwijającej się i stabilnej Rosji, a nawet zadeklarował, że wobec Państwa Islamskiego (ISIL) jest gotów współpracować z Rosją.

Można rzec, że tłumacząc się ze destruktywnych działań USA wobec Rosji, którą uważa za odwiecznego wroga Ameryki, prezydent Obama dosyć jednoznacznie zabiegał, by w imię wyartykułowanych, partykularnych interesów USA na Ukrainie, Rosja zmieniła do niej swój stosunek. Przy czym, można było też wyczuć, że utrata Krymu na rzecz Rosji, na którym USA widziały już swoje bazy wojskowe - mocno Amerykanów zabolała.

W podobnym tonie mówił Obama o Libii, Iraku czy Iranie i roli USA w tamtych obszarach. Za każdym razem umywając ręce od skutków ingerencji Amerykanów w te państwa. Taki sam ton nadal swoim wypowiedziom o Chinach.



Tezy Putina

Wystąpienie W. Putina w ONZ. Foto: Kreml
Rosyjski prezydent skupił się natomiast w swoim wystąpieniu przede wszystkim na tych działaniach USA, które są związane z naruszaniem tzw. legitymacji władz państw, w które bezpośrednio ingerują. W pierwszych zdaniach swego wystąpienia [2]  Władimir Putin nawiązując do historii ONZ, stwierdził, m.in.: „Wiemy, że po zakończeniu „zimnej wojny” – to wszyscy wiedzą – na świecie powstało jednostronne centrum dominacji. A potem, ci, którzy znaleźli się na szczycie tej piramidy, ulegli pokusie, by myśleć, że skoro są tacy silni i wyjątkowi, to najlepiej wiedzą, co można robić”, ignorując przy tym ONZ, uważając, że organizacja ta już „wypełniła swoją historyczną misję”. Było to jednoznaczne wskazanie na USA  i amerykańską uzurpację pozycji światowego hegemona.

Przy czym ostrzegł: „Rosja na podstawie szerokiego konsensusu jest gotowa do pracy ze wszystkimi partnerami nad dalszym rozwojem ONZ, ale uważamy, że próby podważenia wiarygodności i prawomocności ONZ są bardzo niebezpieczne. To może prowadzić do upadku całej architektury stosunków międzynarodowych. Wtedy naprawdę nie będzie żadnych zasad, z wyjątkiem - prawa silniejszych. Będzie to świat, w którym, zamiast pracy zespołowej będzie dominować egoizm.  Świat - w którym, w coraz większym stopniu, będzie istniał dyktat i mniej równości, mniej prawdziwej demokracji i wolności. Świat - w którym, zamiast naprawdę niepodległych państw, będzie mnożyła się liczba rzeczywistych protektoratów kontrolujących zewnętrznie terytoria”.

Omawiając sytuację na Bliskim Wschodzie i ekspansywne działania Państwa Islamskiego, Putin zwrócił uwagę, że „nie przyszło ono znikąd”. Tworzyli je przeszkoleni i uzbrajani na Zachodzie bojówkarze. Państwo Islamskie było, zdaniem Putina „od początku pielęgnowane”, jako „broń wobec niechcianych, świeckich rządów”.

Zaznaczając, że sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna, prezydent Rosji, odnosząc się m.in. do słów Obamy, stwierdził: „W tej sytuacji, hipokryzją i nieodpowiedzialnością są grzmiące deklaracje o zagrożeniu terroryzmem międzynarodowym, przy jednoczesnym przymykaniu oczu na kanały finansowania i wsparcia dla terrorystów. W tym - przez handel narkotykami, nielegalny handel ropą naftową, bronią, lub próby manipulowania grupami ekstremistycznych, używając ich dla własnych celów politycznych, z nadzieją, że później w jakiś sposób poradzi się z nimi, po prostu je eliminując”.
Należy też zwrócić uwagę, że przez cały czas, mówiąc o grzechach głównych i kardynalnych poczynionych na arenie międzynarodowej przez Amerykanów, Władimir Putin zachował język powściągliwej dyplomacji i ani razu nie zaatakował USA wprost. Nazwa Stanów Zjednoczonych nie padła z jego ust nawet wtedy, gdy kierował najbardziej  gorzkie czy ostre słowa dezaprobaty pod ich adresem. U Baraka Obamy - Rosja przewinęła się przez usta jedenaście razy, najczęściej w pejoratywnej konotacji.

Władimir Putin nie pominął spraw Ukrainy milczeniem, jak sugerowały niektóre media w Polsce. Odnosząc się do kłopotów Ukrainy zauważył, że jest uzasadniona potrzeba uwzględnienia interesów i praw ludzi w Donbasie, uszanowania ich wyborów i koordynacji tego wszystkiego z elementami systemu politycznego na Ukrainie, o czym jest w zapisach umowy podpisanej w Mińsku.

Zwrócił też uwagę, że „konfrontacyjna logika” Zachodu, stawiająca poradzieckie państwa przed fałszywym wyborem: Zachód czy Wschód, musiała, prędzej czy później, przynieść poważne kryzysy geopolityczne.I tak stało się na Ukrainie”, gdzie „niezadowolenie społeczne, wykorzystano, przy wpółudziale także wielu osób obecnego rządu, do zbrojnego zamachu stanu, co w następstwie doprowadziło do wojny domowej”. Jedynym sposobem na zatrzymanie przelewu krwi, jest zdaniem rosyjskiego prezydenta, sumienne i rzeczywiste „realizowanie postanowień umowy mińskiej z 12 lutego br. Jest to gwarancją rozwoju Ukrainy, jako państwa cywilizowanego, uznanego, jako kluczowe ogniwo bezpieczeństwa i współpracy w Europie i Euroazji”.



Rozgrywka o Syrię

Interesy Rosji i USA w Syrii są całkowicie rozbieżne. Wynikało to jasno z wystąpień obu prezydentów w ONZ.

Rosja będąc od dziesięcioleci sprawdzonym sojusznikiem Syrii, dostrzega również realne zagrożenie i dla Rosji ze strony Państwa Islamskiego, które rozprzestrzenia się na obszarach Syrii i Iraku. W szeregach jego bojówkarzy znajdują się także obywatele rosyjscy, głównie rebelianci i grupy terrorystyczne z republik kaukaskich, a Władimir Putin doskonale wie, do czego są oni zdolni. Ponad to, widząc to, co się dzieje np. na Ukrainie, co było w Iraku czy Libii ma świadomość, że USA są gotowe obalić każdy legalny rząd, czy legalnie wybranego prezydenta, jeśli stają one na drodze interesów amerykańskich. A dla niego tylko legalny prezydent i rząd w Damaszku, oraz legalna armia syryjska i współpracujące z nią bojówki syryjskich Kudów oraz innych ugrupowań militarnych są zdolne do walki z Państwem Islamskim.

USA natomiast od lat usiłuje pozbawić władzy prezydenta Baszara al – Assada, oskarżając go o masakrę opozycji. Prezydent Obama najwyraźniej zapomniał, że jego kraj jest winien po wielokroć ludobójstwa, za co nie poniósł ani razu żadnych konsekwencji [3]

Rosja działa militarnie w Syrii na oficjalny wniosek legalnych władz tego państwa. Koordynuje swoje działania z innymi państwami regionu także w oparciu o obustronne lub trójstronne porozumienia, czyli zgodnie z międzynarodowymi standardami i przepisami.

USA wspiera natomiast nielegalnie opozycję syryjską i jej bojówki, organizuje bez niczyjej zgody naloty na Syrię. Na podobnych zasadach działa m.in. Turcja, jako NATO-wski sojusznik USA i pod pozorem walki z Państwem Islamskim – atakuje syryjskich Kurdów, także nie mając na to - ani na to zgody Syrii, ani też rezolucji ONZ.



Gambit prezydencki

Rozmowy kuluarowe w ONZ. Foto: Kreml.
Władimir Putin przyleciał do Nowego Yorku doskonale przygotowany, z gotowym planem działań wobec Państwa Islamskiego na terenie w Syrii, wielostronnie przekonsultowanym ze wszystkimi sąsiadami Syrii i innymi państwami Bliskiego Wschodu, z uzgodnieniami i konkretnymi przedsięwzięciami, ze stosownym zapleczem prawnym na dodatek. Wojsko rosyjskie zostało perfekcyjnie przygotowane i gotowe do podjęcia stosownych działań, sojusznicy wojskowi – stanęli na wyznaczonych miejscach. Skoordynowano wywiad i przepływ wywiadowczych informacji wszystkich państw (Iranu, Iraku, Syrii i Rosji) biorących udział w tym przedsięwzięciu.

Prezydent Obama został postawiony pod ścianą i niewiele miał do powiedzenia, bowiem wiele działań USA w Syrii było i jest bezprawnych, przy czym wydano na nie olbrzymie pieniądze przy znikomych efektach.

Władimir Putin poinformował podczas dwustronnych rozmów w Nowym Jorku Obamę zapewne w jakiś tam zakresie o tym, co będzie robił w Syrii i na tym praktycznie skończył rozmowy. Podjęto jednak pewne wzajemne amerykańsko-rosyjskie uzgodnienia, m.in. dot. bezpośrednich kanałów porozumiewania się i uzgodnień na szczeblu wojskowym i dyplomatycznym, koniecznych Putinowi do rozpoczęcia operacji wojskowej.

Następnego dnia zapadły ostateczne decyzje na poziomie władz Federacji. Rosyjskiej.  Pierwsze bomby trafiły w wyznaczone cele w Syrii. Precyzyjnie i skutecznie.



KOMENTARZ

Pisząc wcześniej o uroczystościach w moskiewskim meczecie zwracałam uwagę na szereg spotkań dwustronnych i rozmów Władimira Putina z liderami Lewantu i przywódcami państw muzułmańskich. Wszystkie koncentrowały się wokół  Syrii i na Państwie Islamskim. Był to bardzo wyraźny sygnał na to, że Rosja bardzo poważnie podchodzi do problemów Bliskiego Wschodu i że podejmie realne kroki zmierzające do likwidacji Państwa islamskiego i innych grup terrorystycznych działających w tamtym regionie. Pośrednio obejmując swego rodzaju ochroną także państwa europejskie, narażone na fale uchodźców z Syrii, Libanu czy Iraku.

Rosja przy tym pokazała, to, czego nie udaje się nb. zrobić, ani USA, ani państwom NATO - że potrafi szybko, drogą dyplomatyczną i pragmatycznego konsensusu, dojść do porozumienia dla osiągnięcia wspólnego celu z różnymi państwami, nawet tak skonfliktowanymi jak Izrael i Palestyna. Skoordynować wspólne działania militarne. Legalnie i na oczach całego świata.

Stany Zjednoczone nie mały innego wyjścia i chcąc, nie chcąc - działania Putina w Syrii musiały po prostu zaakceptować.

- Między prezydentami Rosji i USA Władimirem Putinem i Barakiem Obamą jest wzajemne zrozumienie, ale ono w jakiś sposób nie prowadzi do współpracy w Syrii - oświadczył Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji podczas konferencji prasowej w ONZ. Dyplomatycznie przemilczał – dlaczego.

Widok na salę ONZ w czasie wystąpienia  W. Putina. Foto: Kreml
Przedruk:
Bumerang Polski, Australia
4 października 2015 r.



[1] Wystąpienie Baraka Obamy na 70. sesji Zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku, 28 sierpnia 2015 r. – patrz tekst: https://www.whitehouse.gov/the-press-office/2015/09/28/remarks-president-obama-united-nations-general-assembly

[2] Wystąpienie Władimira Putina na 70. sesji Zgromadzenia ONZ w Nowym Jorku, 28 sierpnia 2015 r. – patrz video: http://www.kremlin.ru/events/president/news/50385/videos oraz tekst w jęz. rosyjskim: http://www.kremlin.ru/events/president/news/50385


[3] W Wietnamie, USA potraktowały jedną trzecią kraju tzw. - „czynnikiem pomarańczowym” (Agent Orange) , które nie tylko zniszczyły na dziesięciolecia roślinność kraju, dokonały spustoszeń, niczym wybuch w Czarnobylu, to nadal w efekcie tych zabiegów w Wietnamie rodzą się kalekie, niepełnosprawne dzieci.  Amerykanie masowo spryskiwali dżunglę wietnamską niezwykle toksycznymi substancjami w absurdalnym, maniakalnym zamiarze zniszczenia lasów gdzie ukrywali się żołnierze Vietkongu jak i również w celu zniszczenia pól uprawnych ludności podejrzanej o wspieranie Vietkongu. Do tej ludobójczej i kryminalnej akcji, USA użyły między innymi ok. 40 mln. l. Agent Orange, który zawiera dioksynę, jedną z najbardziej trujących substancji jakie kiedykolwiek wynaleziono. USA nie liczyły się z tragicznymi konsekwencjami nie tylko dla środowiska i ludności cywilnej (z której ok. miliona zostało zakażonych), ale również dla żołnierzy amerykańskich, z których wielu, ok. 100 tys. następnie ubiegało się od odszkodowania ze względu na choroby i inwalidztwo spowodowane kontaktem z Agent Orange. W roku 1984 amerykańscy weterani otrzymali 180 mln dolarów odszkodowania. W tym samym roku weterani z Australii, kanady i Nowe Zelandii otrzymali pozasądowe rekompensaty. W roku 1999 20 tys. Koreańczyków Południowych wytoczyło proces przed sądem koreańskim. W styczniu 2006 Koreański Sąd Apelacyjny nakazał Monsanto i Dow Chemical wypłacić 62 miliony dolarów rekompensaty około 6,8 tys. osobom. Odszkodowania do tej pory nie dostał żaden mieszkaniec Wietnamu. 10 marca 2005 roku Brooklyński Sąd Federalny oddalił sprawę wietnamskich poszkodowanych przez działanie Agent Orange, wytoczoną przeciw koncernom chemicznym, które produkowały defolianty i herbicyd. Nikt nie wytoczył sprawy armii USA, która używała „czynnika pomarańczowego” w Wietnamie.

Kosowie i Iraku, USA natomiast użyły broni radioaktywnej, uranu-238, z tragicznymi dla ludności cywilnej skutkami, szczególnie w południowym Iraku gdzie setki dzieci, kobiet i mężczyzn zmarło i umiera na raka i inne choroby spowodowane przez kontakt z pyłem uranowym. (W szpitalu Basra, w roku 1989 urodziło się z wadami wrodzonymi tylko 11 dzieci; w 2001 — 116. W tym samym czasie liczba zachorowań na raka wzrosła z 34 do 603.

8 komentarzy:

  1. „Rosja na podstawie szerokiego konsensusu jest gotowa do pracy ze wszystkimi partnerami nad dalszym rozwojem ONZ, ale uważamy, że próby podważenia wiarygodności i prawomocności ONZ jest bardzo niebezpieczne. To może prowadzić do upadku całej architektury stosunków międzynarodowych. Wtedy naprawdę nie będzie żadnych zasad, z wyjątkiem - prawa silniejszych. Będzie to świat, w którym, zamiast pracy zespołowej będą dominować egoizm. Świat - który w coraz większym stopniu będzie dyktat i mniej równości, mniej prawdziwej demokracji i wolności. Świat - w którym, zamiast naprawdę niepodległych państw, będzie mnożyła się liczba rzeczywistych protektoratów kontrolujących zewnętrznie terytoria”.

    Niestety swiat już wygląda jak bez ONZ głównie przez politykę USA i Izraela a ta ich propaganda jak używanie organizacji ochrony praw człowieka do wydawania kłamliwych lub krytykujących tylko pewne grupy krajów a na inne przymykajace oczy to żenada. Myślę że Putin jednak w Syrii znów użyje wiecej dyplomacji a mniej bomb jeśli to będzie możliwe i przez to odniesie sukces.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ledwo spadły pierwsze rosyjskie bomby i rakiety na Syrię, rozpoczęły się medialne płacze i lamenty.
    Tomek Pentak, Internauta z FB napisał dzisiaj:
    Nie wiem czy wielu z nas nie umknęły informacje, jakie przeciekły z mainsreamowych mediów, przy okazji lamentów nad lotniczą ofensywą Rosji na terenie Syrii. To czego domyslaliśmy się i co nie doczekało się dotąd oficjalnego potwierdzenia, nagle wypłynęło na wierzch.
    Nie wzbudziło jednak refleksji i oburzenia.
    Oto dowiedzieliśmy się juz bez ogródek, że CIA szkoliła tzw. "opozycję syryjską", finansowała ją, dostarczała uzbrojenie i sprzęt oraz wspierała jej działanie.
    Dowiedzieliśmy się także, że front Al-Nursa, syryjski odłam Al-kaidy, to także sojusznik USA. Stany są oburzone, że także to ugrupowanie znalazło się na celowniku rosyjskich samolotów.
    Protesty zachodnich polityków i generałów, kwestionujących całkowicie sens rosyjskiego wsparcia dla legalnego rządu Syrii, świadczy o tym, że tylko pozory nie pozwalają im się przyznać, że również ISIS to ich wytwór, ich dziecko i ich sojusznik w walce z Baszarem al Asadem.
    Dziś także, mogliśmy oficjalnie usłyszeć, że na terenie Syrii operują oddziały komandosów amerykańskich i brytyjskich.
    To, że są tam tez Izraelczycy, możemy się nadal, tylko domyślać.
    To juz jawna i bezprawna interwencja, a jeśli ktoś myśli, żę są oni tam aby walczyć z ISIS, to jest głęboko upośledzony.
    Rosja wkroczyła do Syrii po to, aby zacząć sprzątać ów krwawy bałagan, jaki zainstalowali tam nasi obecni "sojusznicy"
    Pamiętajmy, że amerykańskie "wprowadzanie demokracji", zawsze tak lub znacznie gorzej wygląda.
    ***
    I ma chłopak rację, biadolący wojskowi i politycy Zachodu stracili samokontrolę nad tym, o czym biadolą i lecą pełnym jawnym tekstem, o tym, co się w Syrii rzeczywiście dziej.
    Wychodzi na to,że wywiad Rosji, wspomagany przez Iran i Syrię - doskonale o tym wiedział. Rozmowa w cztery oczy z Obamą czy nawet z udziałem szefów dyplomacji musiała być dla Baraka Obamy szalenie przykra, po Putin wywalił wszystkie jego (amerykańskie) znakowane karty na stół. Po prostu - zdemaskował.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda , że Polska nie ma takiego prezydenta jak Rosja - w swoim nowym artykule pisze Andrzej Szubert. Ja też żałuję. Oto ten artykuł :

    https://opolczykpl.wordpress.com/2015/09/30/wejscie-smoka-czyli-prezydent-putin-wychodzi-z-cienia/

    PS. osobiście uważam , iż przemówienie prezydenta Rosji Władymira Putina na 70 jubileuszowej sesji ONZ miało wymiar ponadnarodowy , epokowy . Było przesłaniem dla ludzkości . Było wartością samą w sobie . Tymczasem większość komentatorów stra się je przedstawić jako pojedynek rosyjsko-amerykański. Nie wydaje mi się to słuszne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wskazany link, z przyjemnością przeczytam.
      Co do wystąpienia Władimira Putina było ono znakomite, dlatego,że ujawniło jak dalece prezydent Rosji jest zorientowany w mechanizmach współczesnego świata i jaka głęboka jest jego wiedza na ten temat. A jest imponująca.
      Jak dodamy to tego znakomitą rosyjską dyplomację i perfekcyjny wywiad - da nam obraz jakim zapleczem intelektualnym obecnie dysponuje Rosja.
      Putin doskonale wie w jakim otoczeniu zewnętrznym przyszło mu pełnić funkcję prezydenta Rosji i czego od niego może się spodziewać.
      Jako judoka, Putin jest wytrenowany myśleć z wyprzedzeniem na atak przeciwnika. Przewidzieć co to, przeciwnik zechce zrobić.I zastosować najbardziej optymalne działania obronne.
      Takiego prezydenta chciałby mieć każdy, nie tylko Polacy.
      Z wielkim podziwem, a zarazem szacunkiem - obserwuję działania Putina, jako prezydenta Rosji. I nie dziwię się dumie, jaką mają Rosjanie ze swego kraju i ich prezydenta.

      Usuń
  4. prosba - czyli nie próźb jak w tekscie pod "do not enter".

    Drobiazdzek ale jak lyzeczka dziegciu w beczce miodu ... :D

    Naturalnie nie ma potrzeby publikacji tej uwagi.

    A blog sam w sobie klasa - dzieki serdeczne!

    Mnostwo pozdrowien!

    Jan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za korektę, zupełnie mi umknęła uwadze ta "prośba" zapisana w komunikacie. Oczywiście, już poprawiłam. Jestem klasycznym wzrokowcem ortograficznym i zapewne przeoczyłam.Poza tym z używaniem "ś" i "ź" mam czasem problemy, bo co słuchowo pasuje to mi wzrokowo - nie bardzo. Lub na odwrót. Dopiero po tych zmysłowych perturbacjach mój mózg sięga po zasady polskiej ortografii. I czasem są "byki".

      Usuń
  5. Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Pana Prezydenta Putina. Wszystkiego najlepszego - długiej prezydentury i zdrowia. Ma Pan uznanie i szacunek na całym świecie.

    Pani Zofii dziękuję za rzetelne, mądre teksty.Rzadkość w dzisiejszych przekazach medialnych.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozdrowienia i ciepłe słowa pod moim adresem.
      Najserdeczniej pozdrawiam.

      Usuń