E. Kopacz, M. Kidawa-Błońska i B. Szydło |
Porażka w
wyborach prezydenckich Bronisława Komorowskiego i zbliżające się jesienne
wybory parlamentarne, zmusiły partię rządzącą w Polsce, Platformę Obywatelską
(PO) - do przegrupowań i przemeblowania sceny politycznej. Przemeblowanie było
od dawna konieczne, ale nie przy zastosowaniu kryteriów „afery podsłuchowej”,
jak to zrobiono w PO. Zabrakło rzeczywistej oceny merytorycznej członków rządu,
a kryterium ”głupot wypowiadanych przez
polityków przy wódeczce”, nagranych przez wścibskich kelnerów i upublicznionych
- jest moim zdaniem - po prostu idiotyczne. Dlatego, najbardziej kompromitujący
Polskę ministrowie w rządzie pozostali i nader kierują kluczowymi resortami:
MON i MSZ.
No cóż, nie
moje małpy, nie mój cyrk, nie nazywam się Ewa Kopacz a rząd, to nie moja ekipa
do rządzenia krajem i zrobienia czegokolwiek pożytecznego w Polsce i dla
Polski, na arenie europejskiej czy światowej.
Jedna zmiana
mnie natomiast usatysfakcjonowała – zmiana marszałka Sejmu RP, konstytucyjnie
drugiej osoby w państwie. Wysadzenie ze stołka Radosława Sikorskiego, sztucznie
przez media wykreowanego na polskie bóstwo polityczne, było swoistym
majstersztykiem premier Kopacz.
Nigdy nie
ukrywałam i nie ukrywam nadal, że dla mnie, akurat ten polityk ma najwięcej z
całej plejady polskich polityków za uszami, a jego największym grzechem
kardynalnym było wplatanie Unii Europejskiej w niebezpieczne awantury na
kijowskim Majdanie i krwawą wojnę domową na Ukrainie. Odpowiada za to osobiście. Utrzymywanie go na
synekurach państwowych i zrobienie z niego po prezydencie - drugiej osoby w
państwie - jest dla mnie objawem totalnej niedojrzałości politycznej PO, która
nie posiada żadnej zdolności realnej oceny zjawisk politycznych, ani
zachodzących wewnątrz kraju, ani za graniczną miedzą.
Natomiast
zaproponowanie na opróżnione stanowisko Małgorzaty Kidawy-Błońskiej bardzo mnie
cieszy. To spokojna, zrównoważona kobieta, socjolog z zawodu, z korzeniami
sięgającymi szczytów przedwojennej sceny politycznej. Niewątpliwie jest w
stanie zrozumieć, co to jest polska racja stanu w szerszym aspekcie, nie tylko
z perspektywy rodzimego grajdołka i irracjonalnej adoracji USA polskiego
establishmentu. Prezydent Stanisław Wojciechowski, to jej pradziadek, tak samo
jak premier Władysław Grabski, którego dorobek szalenie cenię. Ojciec, prof.
Maciej Wł. Grabski jest znanym polskim metaloznawcą.
To są
istotne szczegóły, bowiem czeka ją starcie polityczne na jesiennym ringu
wyborczym przy boku Ewy Kopacz przeciwko Beacie Szydło, kreowanej przez PiS
kandydatce na premiera, którą wspierać będzie Andrzej Duda, nowo wybrany
prezydent RP, także wywodzący się z rodziny profesorskiej.
I jeszcze
jedno jest ważne – Beata Szydło, z zawodu etnograf i manager kultury, w
Małgorzacie Kidawie-Błońskiej będzie miała godnego kontrpartnera, której ani
administrowanie kulturą, ani też sama kultura nie jest obca, zwłaszcza filmowa.
Obie panie
cechuje wysoka kultura osobista, przyzwoity język politycznej wypowiedzi i
swego rodzaju odpowiedzialność, za to, co robią. Obie panie są też doskonale
wykształcone, mają tzw. kindersztubę i są obyte ze sceną polityczną.
Trzecią
osobą na ringu będzie niewątpliwie liderka PO, obecna premier - Ewa Kopacz. Z
Beatą Szydło łączy ją pochodzenie z podobnych małomiasteczkowych środowisk,
dzieli poziom inteligencji emocjonalnej.
Bardziej opanowana jest posłanka PiS, bardziej ulegająca emocjom -
liderka PO.
Obie panie
przeszły już chrzest bojowy w swoich formacjach politycznych w czasie kampanii
prezydenckiej i obie są na szczycie swoich ugrupowań politycznych. Beata Szydło
występuje jako oficjalna kandydatka PiS na premiera RP.
Trudno mi
ocenić jak będzie wyglądała walka tych pań o głosy wyborców. Inną sytuację ma
PO, inna jest w PiS.
PO, po
koszmarnym i długofalowym festiwalu błędów politycznych i porażce w wyborach
prezydenckich, będzie walczyć o utracone wpływy we własnych szeregach. PiS, na
kanwie zwycięstwa Andrzeja Dudy - o pozyskanie wyborców spoza PiS, by uzyskać
wynik wyborczy, pozwalający PiS na samoistne rządzenie. Obie partie walczą o swoje
- być albo nie być.
Ani
Platforma Obywatelska, ani tym bardziej Prawo i Sprawiedliwość – nie są
ugrupowaniami politycznymi, z którymi się ideowo utożsamiam. I nie ja jedna.
Ich akceptacja w potencjalnym elektoracie nie przekracza obecnie dla obu partii
w sumie: 4O% — 45%. Ponad połowa polskiego społeczeństwa będzie miała wielki
dylemat, na kogo w październiku oddać swój głos.
Czy panie
wezmą się tradycyjnie, bo babsku, za koafiury, czy też, jak to lubią panowie –
będą się tarzać w błocie lub kisielu, uprawiając wolną amerykankę – czas pokaże.
Jest też
trzecia alternatywa – wszystkie trzy panie dowiodą w kampanii wyborczej, że
walki polityczne o wpływ na elektorat można prowadzić w sposób merytoryczny,
kulturalny, na cywilizowanym poziomie, bez ciosów poniżej pasa, bez naruszania
ludzkiej godności, bez opluwań, pomówień, pyskówek. Że kampania wyborcza może
być rzeczowa, kompetentna i bez obietnic gruszek na wierzbie.
Ale czy ich
sztaby wyborcze na to przystaną? Czy skundlone propagandą media, zechcą zachować
stosowny dystans i uczciwie relacjonować kampanię wyborczą?
Muszę
przyznać, że targają mną wielkie wątpliwości. I wcale nie jestem pewna, czy
walka trzech pań na politycznym ringu będzie przyzwoita. Oczywiście, nie z ich
osobistych powodów, ale dzięki nieodpowiedzialnym mediom i sztabom wyborczym. A
także dzięki wszystkim pozostałym ugrupowaniom politycznym, biorącym udział w
wyścigu do Sejmu i Senatu RP. Bo te, już bez żadnych hamulców i bez żenady będą
pomiatać PO i PiS, i wszystkimi trzema paniami. Byle by tylko zaistnieć,
zdobyć trochę głosów i zasiąść w ławach poselskich czy senatorskich przy ul.
Wiejskiej w Warszawie. Władza, pojmowana w naszym kraju głównie, jako zdobycie
parlamentarnej synekury - to narkotyk. Uzależnia i kreuje nieobliczalność działań.
Bezpardonowych, chamskich i bezczelnych.
Nie jestem
optymistką w tej materii, niestety.
Pozostanie
mi parlamentarną kampanię wyborczą biernie obserwować. I mieć cichą nadzieję,
że wszystkie trzy gwiazdy partii „postsolidarnościowych” będą zachowywać się
odpowiedzialnie.
Jak już
wspomniałam – nie moje małpy, nie mój cyrk. W czasie kampanii wyborczej będą
zabiegała, by lewica nie wyleciała na stałe z polskiego parlamentu.
Tylko tyle
mogę w tych wyborach zrobić…
***
***
Co nas czeka, być może...
Wrestling kobiet
(wolna amerykanka po babsku)
https://www.youtube.com/watch?v=u67gXpyYbro
Opublikowano
Sputnik -MIA Russja Segodnia (Rosja)
"Ring trzech polskich kobiet"
25 czerwca 2015
Przedruk
Bumerang Polski (Australia)
Nie wresting a wrestling
OdpowiedzUsuńNie kinersztuba a kindersztuba
Nie Kiwawa-Błońska a Kidawa-Błońska
oczywiście to tylko literówki, ale będzie wyglądało zdecydowanie ładniej w proponowanej wersji ;-)
z poważaniem -
K
Serdecznie dziękuję za korektę, przeoczyłam te literówki.Mea culpa!
OdpowiedzUsuńŻadna z tych trzech kobiet nie ma na tyle serca, by spojrzeć na dramat tysięcy (a może więcej) czyszczonych gruntów i domów...
OdpowiedzUsuńOddawanie kamienic z ludźmi to nic innego jak złamanie Konstytucji RP!!!
To powrót do niewolnictwa!!!
Mury i grunty ważniejsze od życia ludzkiego!!!
Pani Premier RP!
Panie Prezydencie RP!
Pani Prezydent m.st. Warszawy! Włodarze innych miejscowości!
nie godzi się w XXI wieku handlować ludźmi!
Nie jesteśmy wkładką mięsną dla czyszczonych z nas mieszkań!
To My, Nasi Rodzice i Dziadkowie odbudowywaliśmy Polskę, Warszawę ze zgliszcz wojennych! Teraz nas "czyścicie"? Z nas "czyścicie"? Bo jesteśmy słabsi, starsi, bezbronni?
Nie godne to i okrutne...
Mimo żelaznego uporu,następuje powolna (niestety) wymiana pokoleń w każdej partii.Jednak tylko Kukiz oparł swój omf program na jakichś zmianach.Reszta jest zbyt tchórzliwa by się przyznać do bankructwa myśli etosowej.W większości jest to wynikiem braku wyobraźni dłuższej niż kilka lat do przodu.To słynne polskie; jakoś to będzie,a tymczasem byle pod siebie,powoli traci rację bytu. Trzeba przyznać też,że polska myśl polityczna nigdy nie była w cenie,zawsze zastępowana licencją.A tego już pilnuje V kolumna,
OdpowiedzUsuńzawsze wkomponowana w aktualnie rządzący obóz.W związku ze zbyt nachalną propagandą wiarygodność polityków spadła prawie do zera.Ktoś kto "rozrabia" Polskę od lat, doskonale wyczuwa nastroje
jak i przywary gawiedzi.Jest to całkiem sprytne stopniowanie nastrojów: tuż przed wybuchem,ale nie dalej.Czyli zwykły makro szantaż.Prawdę mówiąc,nie specjalnie rozumiem dlaczego "nadrządowi" tak zależy,żeby Polska balansowała w kierunku modelu greckiego.Jak już jest cośkolwiek lepiej to musi stać się coś tak spektakularnego,że wszystko bierze w łeb.Najlepiej to widać po Smoleńsku.Tuż przed mieliśmy ogromną szansę zakopać topór z Rosjanami,na co szły obydwie strony,gdyż korzyści gospodarcze wydawały się być wspaniałe.Ale wyszło jak zawsze.A przecież wystarczyło tylko pomyśleć kto na tym zyskuje i byłoby proste.To tak grubymi nićmi szyte,że dziwię się Prezesowi zaćmienia umysłu.
Później już tylko wystarczy podjudzać (jakie to prorocze) i nie wyjdziemy z klinczu przez 20 lat.Co prawda niektórzy na Kołymie.
Nawet jeśli nowe pokolenie POwców ma rozum w głowie,wątpię czy
PPP im da szansę.
*) PPP- Polska Partia Protestujących.Nie mylić z Polską Partią Przyjaciół Piwa.
Tonette
Usuńpolskim błędem od wieków jest szukanie wroga na zewnątrz, gdy tymczasem tkwi on w nas samych, w naszej osobowości.
Nikt nikogo w Polsce z zewnątrz nie "rozrabia" - rozrabiamy my sami. Nasza głupota, nasze kołtuńskie maniery, nasze znane od stuleci "liberum veto", nasze irracjonalne fobie i marzenia o mocarstwowej Polsce.
Jak mawiają od dziesięcioleci socjologowie - Polska ma społeczeństwo schizoidalne - najpierw działa, potem myśli, góra są emocje a nie rozum. To efekt wychowania - szkoły, domu, kościoła (rzymskokatolickiego) , organizacji społecznych. Sami sobie fundujemy ten pasztet.
Kiedyś Bismarck powiedział - dajcie władze Polakom to sami się załatwią. Jest też takie znane polskie porzekadło - gdzie Polaków trzech to tam osiem partii politycznych wzajemnie skłóconych i zwalczających siebie nawzajem. Te oceny nie wzięły się z księżyca.
Oceniać Polskę realnie - to zacząć oceniać ją od siebie. Przecież to my sami wybieramy posłów i senatorów, to my sami zakładamy partie i kreujemy w nich programy rozwoju kraju. Nie krasnoludki, nie iluzoryczna "V kolumna" ani "ruskie trolle", ale my sami - nasi krewni, znajomi, sąsiedzi. To my sami pozwalamy, by nasze dzieci były intelektualnie niedojrzałe, ulegle wpływom, niezdolne do kreatywnego i logicznego myślenia. Potem biadolimy,że wyrosły z nich stada imbecyli.Ze mamy rząd do dupy, polityków skorumpowanych i nieodpowiedzialnych.
Toi nie wina wyłacznie prezesa PIS czy liderów Po. To wina nas wszystkich osobiście.
Tonette
- to ja i Ty wybieramy ludzi do parlamentu, to ja i Ty należymy czy nie należymy do określonych partii.
Na razie z powodów braków intelektualnie-politycznych - sięgamy , jak słusznie zauważasz po różne "licencje", głownie z USA, bo dla nas USA, to ta sama dawna "Hameryka" biedoty z Podhala, jadącej tam na zarobek.
Za to Rosja dla nas to ciągle Rosja ze znanej po łebkach i wypaczanej niemiłosiernie historii - carska, bolszewicka i stalinowska.
Zero wiedzy, zero refleksji, zero myślenia.
Na własne osobiste życzenie naszego, polskiego społeczeństwa.