01 kwietnia 2015

Być chrześcijaninem, to dbać o pokój



Jutro, dla chrześcijan zachodniego obrządku, zaczyna się Triduum Paschalne - Wielkanoc, najważniejsze święto kościelne. 
Obchodzone różnie w różnych obrządkach, z różnie rozłożonymi akcentami. 

Nazywać siebie chrześcijaninem
Dla jednych, np. luteran, takich jak ja - istotny jest Wielki Piątek (ukrzyżowanie Jezusa), dla innych, jak dla polskich katolików -  Niedziela Wielkanocna (zmartwychwstanie Jezusa).

W Polsce liczy się przede wszystkim obrzędowość – święcenie w sobotnie przedpołudnie w kościołach koszyków z jadłem i uroczyste, domowe śniadanie wielkanocne w niedzielę, czasami jeszcze poniedziałkowy dyngus, wiejski obyczaj oblewania ludzi wodą.  
Mało kto zwraca uwagę na religijne (teologiczne) znaczenie Triduum.  
Wprawdzie wielu mówi w tych dniach o przebaczaniu, o Jezusie, synu Bożym, który z miłości dla ludzkości dał się ukrzyżować, by zmazać ich niecne czyny, o miłości, przebaczeniu i o pokoju. 
Politycy i różni celebryci, prezentują się w mediach  ze „święconką” w garści, opowiadają,  jak to w gronie rodzinnym spędzą święta.  Czasem media pokażą szokująco udekorowany grób Jezusa w jakimś kościele, bo duchowni lubią z takiego grobu robić manifestacje polityczne. "Ubieranie" i odwiedzanie grobów w kościołach,  to też  typowo polski obyczaj.
Ale tak na serio – poza obrzędowością i tradycyjnym folklorem religijnym, nic więcej, poza nielicznymi wyjątkami, nie da się zaobserwować. Kolejny dłuższy weekend z atrakcjami. 
Nikt na pogłębioną refleksję z okazji Świąt Wielkiej Nocy się nie zdobywa. 

Być chrześcijaninem
Jest taki wiersz ks dra Dietricha Bonhoeffera, znakomitego luterańskiego etyka i teologa, którego szalenie cenię, niemieckiego antyfaszysty, powieszonego razem w gen. Canarisem za udział w spisku na życie Hitlera, w ostatnich dniach wojny (9.04.1945 r.), urodzonego we Wrocławiu (4.02.1906 r.) i swego czasu prowadzącego seminarium duchowne w Szczecinie-Zdrojach (1935 r.), który oddaje ducha  tych świat: 

Chrześcijanie i poganie [1] 

Ludzie idą do Boga w swoich potrzebach,

błagają o pomoc, proszą o szczęście i chleb,

o wybawienie z choroby i śmierci, i z win.

Czynią tak wszyscy – poganie i chrześcijanie.
***
Ludzie idą do Boga w Jego potrzebie,

odkrywają Go ubogiego, zelżonego, bez dachu i chleba,

widzą Go pochłoniętego przez grzech i słabość i śmierć.

Chrześcijanie stają przy Bogu w Jego cierpieniu.
***
Bóg idzie do wszystkich ludzi  w ich potrzebach,

nasyca swoim chlebem i ciało i duszę,

za chrześcijan i pogan - umiera śmiercią krzyżową

i przebacza im wszystkim. 

Ktoś, kto interesował się życiem tego etyka i teologa wie, że Bonhoeffer zmieniał  w swoich opiniach i poglądach, w zależności od tego co się wokół niego działo w życiu społeczno-politycznym -  kształt teologicznego problemu: „kim jest  Chrystus dla nas dzisiaj”, jak i chrystalogiczną odpowiedź na to pytanie:  „Jezusem - człowiekiem  dla drugiego”. 

Warto przypomnieć tę drogę Bonhoeffera [2], by zrozumieć czym jest dla współczesnego luteranina, zwłaszcza dla mnie – istota Wielkanocy, istota bycia chrześcijaninem w obecnych realiach świata, w których żyjemy.

Bonfoefferowi najpierw chodziło o zachowanie pokoju z nacjonalistycznym militaryzmem,jaki pojawił się w Niemczech, następnie o walkę z antysemickim rasizmem, a ostatecznie o uniżenie się Kościoła wobec reżimu politycznego.
Dla precyzji - Kościoła ewangelickiego w Niemczech, bo w takich realiach żył Bonhoeffer. Zresztą zarzut uniżenia dot. także Kościoła rzymskokatolickiego.
Każdy etap dorosłego życia stawiał przed nim nowe pytania, a każda odpowiedź była coraz bardziej dla niego ryzykowna. Udział w walce o pokój uczynił z Bonhoeffera, naśladowcy Chrystusa – towarzysza małej grupy pacyfistów, wówczas niemile widzianych w Niemczech.
Opór wobec rasizmu narodowo-socjalistycznego, do którego nie można już było apelować przy pomocy pacyfistycznych kazań, skierowanych przeciwko mariażowi rasizmu z mordem, uczynił z Bonhoeffera kaznodziei - członka grupy antyfaszystów, spiskowców, którzy dążyli do  wyzwolenia się spod panowania morderców.  

Dietrich Bonhoeffer był chrześcijaninem realizującym swoim codziennym życiem zasady etyczne określone w Kazaniu na Górze przez Jezusa. Jako chrześcijanin, świadomie stanął czynnie przeciwko morderczemu faszyzmowi po stronie ciemiężonych i poniósł za to męczeńską śmierć we Flossenburgu, wraz z gen.Canarisem, Osterem i innymi antyfaszystami. 23 kwietnia stracony zostaje jego brat Klaus...
Payne Best, angielski oficer i towarzysz niedoli w KL Buchenwald, mówił o nim: - Był jedną z niewielu postaci, jakie spotkałem, dla których Bóg był rzeczywisty i do tego zawsze bardzo bliski. 
Natomiast Willem Adolf Visser’t Hooft, mówił:  - W tym nieprzejrzystym świecie pomiędzy Warszawą a Monachium, gdzie prawie nikt nie zdobył się na to, by jasno sformułować problemy, ten pytający się głos był dla mnie czymś wyzwalającym. 

Bonhoeffer, teolog i etyk, który uczył się boleśnie i za każdym razem na nowo żyć w narastającym faszyzmie  - wykreował nowa wizję  przekształcania się chrześcijaństwa. Zakłada ona odnowę Kościoła przez powrót do ubóstwa,  przez rezygnację z  hierarchicznej dominacji – przebudowanej  teologicznie, historycznie, prawnie i ekonomicznie – i wkroczenie na drogę Chrystusa, pośród ludzi.
O dziwo, te wizję Kościoła, jaką nakreślił w swoich dziełach luterański etyk i teolog ,  realizuje w pewnym sensie  rzymskokatolicki papież Franciszek.
Dietrich Bonhoeffer przeczuwał i to, że jego etyka, sprzymierzenia się z pokrzywdzonymi – będzie kontrowersyjnym zagadnieniem współczesnego chrześcijaństwa.  Działalność papieża Franciszka i tę wizję Bonheffera – potwierdza.

Filozof, znawca  materializmu dialektycznego i historycznego, prof. D. M. Ugrinowicz z Moskwy uważa, że Bonhoeffer widział istotę chrześcijaństwa  w ewangelicznej nauce o miłości bliźniego a etyczne pojęcie Boga ma  charakter ”aktywnie społeczny”. Wg Bonhoeffera -  ocenia prof. Ugrinowicz - istota chrześcijaństwa  nie polega na uznaniu Boga, nie polega na wierze w Boga, jako stworzycielu świata,  lecz na realizacji etyki chrześcijańskiej w naszym ludzkim zachowaniu.

Jeden z najwybitniejszych teologów protestanckich w USA, Rainhold Niebuhr, przypomina, że nie tylko męczeńska śmierć Bonhoeffera, „ale również  jego czyny i koncepcje niosą  w sobie nadzieję na odrodzenie nowego sposobu przeżywania wiary”. Jego zdaniem będzie to „wiara  o wiele głębsza od wiary wielu jego krytyków. To dzięki niej nauczymy się – uważa Rainhold Niebuhr, - jak przezwyciężyć fatalny błąd protestantyzmu niemieckiego, a mianowicie błąd całkowitego oddalenia się wiary od  życia politycznego”.

***
Przypominając z okazji Triduum Paschalnego postać luterańskiego teologa i etyka, którego przemyślenia są także i moim drogowskazem w życiu, chcę zwrócić uwagę, że obowiązkiem każdego autentycznego chrześcijanina, zwłaszcza w obecnych czasach - jest odpowiedzialność i opowiedzenie się po stronie pokoju, i na ile to jest możliwe – przeciwstawianie się próbom jego niszczenia.
Zwłaszcza obecnie, kiedy - zewsząd słychać nawoływanie do zbrojeń i militaryzacji życia cywilnej ludności, kiedy - politycy kreując wyimaginowanych wrogów straszą wojną.

Z okazji Wielkanocy
Drogim Czytelnikom, Gościom i Komentatorom
- chrześcijanom obrządku zachodniego 
składam 
najserdeczniejsze życzenia
pogodnych i radosnych świąt.
Politykom i decydentom 
życzę rozsądku
a światu - pokoju!

***
 Ku pokrzepieniu serc
"Alleluja" z oratorium Fr. Haendla "Mesjasz"

https://www.youtube.com/watch?v=IUZEtVbJT5c





Przedruk
Bumerang Polski, Australia
2 kwietnia 2015 r.






[1] D. Bonhoeffer: Winderstand und Ergebung.Briefe und Aufzeichnungen aus der haft, wyd. E.Berhge, 1949,  str. 382.Tłum. ks. Bogusław Milerski.
[2] Na podstawie opinii Eberharda Bethge, zawartej w jego książce „Dietrich Bonhoeffer”, rozdz. „Dzieło”, wyd. Augustana, 1996, str 104-126.

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie czas i miejsce na impertynencje i wulgarne określenia.

      Usuń
  2. Swiąteczne życzenia dla gospodyni blogu.

    Przy tej okazji cos optymistycznego - czyżby zmiana tonu.
    Doradca prezydenta, R.Kuźniar nawołuje do umiarkowania w "besztaniu" Rosji. Prezydent Komorowski okazuje gest dobrej woli i mówi w telewizji, że z Rosjanami trzeba rozmawiać. Jak wedlug niego ma to wyglądać - powinno sie rozmawiać ale wybiórczo. Na jedne tematy tak na inne nie. Powiedział to w kontekscie swojego bojkotu rocznicy 9 maja w Moskwie - ta sprawa jest poza dyskusją i nie kwalifikuje się do rozmów. Widac ze Komorowski po odrzuceniu zaproszenia do Moskwy uznał ze nic sie nie stało i trzeba z Rosjanami rozmawiać jak gdyby nic. Na jakie tematy ? Pewnie budowa pomnika w Smoleńsku albo złagodzenie embarga na polskie produkty rolne.
    Nie wiadomo jak Rosjanie zareagują na chęć takiego dialogu ale cos podobnego przerabiali juz z Amerykanami. Chodzi o słowa Kerry'ego do Lawrowowa - nie przywiązuj wagi do tego co wygaduje Obama o Rosji i Putinie, porozmawiajmy o innych sprawach, tych na których mi zależy. Jak wiadomo Ławrow nie przystał na tę propozycje i ujawnił ją mediom dodając swoj moralizatorski komentarz - takie zachowanie jest nieprzyzwoite.
    Trzeba mieć nadzieję ze przedswiąteczna deklaracja Komorowskiego i słowa jego doradcy Kuzniara , mimo wszystko są zapowiedzią zmiany i pozytywnego nastawienia do dialogu polsko rosyjskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Panie Andrzeju! Z wzajemnością!
      Co do zmiany tonu, to dziwna zmiana....
      Nie można napluć komuś w twarz, a potem zachęcać by z oplutym rozmawiać i to ostrożnie....bo niebawem wszyscy będą nas za to wytykać palcami.
      Im bardziej obnaża się prawda o Ukrainie, tym częściej spadają łuski z oczu nie tylko obserwatorom, ale i europejskim uczestnikom ukraińskiej awantury, tym bardziej słowa o Ukrainie płynące ze trony Rosji okazują się prawdą.
      Opluwanie nie przynosi Polsce korzyści. Kuźniar to zaczyna dostrzegać, prezydent Komorowski jest nadal zaślepiony.
      Pozdrawiam świątecznie

      Usuń
  3. Strach przed osią Rosja - Chiny.
    Ten tekst w renomowanym magazynie The Diplomat wzbudził duży oddźwięk.

    http://thediplomat.com/2015/04/ukraine-and-the-russia-china-axis/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę opóźniony strach, bowiem współpraca Rosji z Chinami w celu osłabienia USA i dolara trwa od dłuższego czasu, była i jest widoczna gołym okiem.
      Amerykanie powinny wiedzieć o tym, od czasu, gdy Chiny zaczęły skupować na dużą skalę aktywa USA, Rosja zresztą też.
      Kolejnym sygnałem było zaciśnięcie współpracy wojskowej obu potęg, wspólne manewry, handlowe kontrakty zbrojeniowe i tworzenie euroazjatyckich i azjatyckich wspólnot gospodarczych. .
      Teraz to już płacz nad rozlanym mlekiem.
      O wielobiegunowości świata Putin mówił nie od dzisiaj.
      Jak się Rosję i Putina traktuje per noga, otacza mu kraj bazami wojskowymi, urządza się propagandowe ataki, wspiera różnymi sposobami wewnątrz państwową opozycję, wysyła Trefta na placówkę do Moskwy, serwuje kolorowe rewolucje na pograniczu, licząc głupio na bezkarność - to teraz są płacze i lamenty.

      Usuń