06 lutego 2015

Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium - konfrontacje



Dzisiaj, 6 lutego rozpoczyna się w monachijskim hotelu Bayerischer Hof - kolejna 51. Konferencja Bezpieczeństwa (Munich Security Conference - MSC). Kluczowymi tematami konferencji [1] będą: „upadek ładu międzynarodowego w związku z kryzysem na Ukrainie i jego implikacje dla europejskiej architektury bezpieczeństwa” oraz sytuacja na Bliskim Wschodzie. Wśród najważniejszych kwestii, będzie poruszana kryzysowa sytuacja z uchodźcami na świecie oraz i walka z terroryzmem. 
Konferencji towarzyszy eskalacja wojny domowej na Ukrainie i przyznanie się USA do udziału w obalaniu rządu i prezydenta w tym kraju.

Przewodniczący konferencji, ambasador Wolfgang Ischinger powita m.in. przylatująca prosto z Moskwy kanclerz Niemiec Angelę Merkel, którą wspierać będą szef niemieckiej dyplomacji Walter Steinmeier, minister obrony - Ursula von der Leyen oraz minister rozwoju - Gerd Müller. Razem z kanclerz Merkel, prosto z Moskwy przyleci też prezydent Francji – Francois Hollande. Do Monachium ponad przybędą: m.in.: prezydent Finlandii - Sauli Niinistö, Litwy - Dalia Grybauskaite i Estonii - Toomas Hendrik Ilves, wiceprezydent USA Joe Biden, oraz premierzy Iraku - Haider Al-Abadi i Libanu - Tammam Salam, sekretarza generalny NATO - Jens Stoltenberg, przewodniczący Parlamentu Europejskiego - Martin Schulz, Wysoki Przedstawiciel UE do Spraw Zagranicznych i Polityka Bezpieczeństwa - Federica Mogherini. 
W gronie prestiżowych gości konferencji zobaczymy członka rady państwa Chińskiej Republiki Ludowej - Yanga Jiechi, rosyjskiego szefa dyplomacji - Siergieja Ławrowa i jego kolegę z Korei Południowej - Yuna Byung-se’a. W sumie do Monachium przyjedzie ok. 20 szefów państw i rządów, ok. 60 ministrów spraw zagranicznych i obrony, 30 prezesów dużych firm globalnych, jak i tradycyjnie silne delegacje parlamentarne, zwłaszcza z USA i Indii. Ponad to na konferencji zjawią się b. sekretarz generalny ONZ - Kofi Annan, sekretarz generalny Amnesty International - Salil Shetty, dyrektor Human Rights Watch - Kenneth Roth i dyrektor wykonawczy Greenpeace - Kumi Naidoo.

W. Ischinger
Podczas konferencji zostanie zaprezentowany specjalny, coroczny raport, pt.:Collapsing Order, Reluctant Guardians?[2] omawiający problemy i aktualne trendy w polityce bezpieczeństwa na świecie. Stanowi niejako bazę dyskusji prowadzonych podczas konferencji.
"Kryzys na Ukrainie, ciągłe konflikty i procesy rozpadu na Bliskim Wschodzie, a także nowe zjawiska terroryzmu, jak powstanie Państwa Islamskiego - stwierdza Wolfgang Ischinger, przewodniczący konferencji, - wykazały jasno, że podstawowe zasady międzynarodowego systemu bezpieczeństwa są przedmiotowe. Biorąc pod uwagę tę sytuację, oczekuje z nadzieją, że 51 MSC da impulsy do wygaszenia konfliktów oraz do wzmocnienia i rozwoju globalnego systemu bezpieczeństwa."

Parcie do wojny

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa odbywa się w ekstremalnych warunkach politycznych.

Flanka amerykańska

Nieoczekiwanie tydzień przed konferencją (31 stycznia br.) prezydent Obama szczerze przyznał w czasie wywiadu dla amerykańskiej stacji CNN [3], że USA przyczyniło się w lutym 2014 r. do … niekonstytucyjnego obalenia prezydenta Ukrainy i zmiany władz tego kraju. „Byliśmy pośrednikiem w przekazaniu władzy na Ukrainie” - przyznał przed kamerami CNN prezydent Obama. Przyznał również, że realny konflikt zbrojny między USA a Rosją nie byłby mądrą decyzją, jednak zagroził „podjęciem działań wojskowych w celu obrony sojuszników”. 
Co niedwuznacznie wskazuje, że USA użyją Ukrainy, jako pola walki z Rosją.

Obama w wywiadzie przyznał też, że Stany Zjednoczone „mają ograniczenia interwencji wojskowej”, „biorąc pod uwagę wielkość rosyjskiej armii” i to, że „Ukraina nie jest członkiem NATO”. Dlatego Waszyngton jest zmuszony tylko „starać się, aby Rosja poniosła coraz ciężkie straty” i „wywierać nacisk dyplomatyczny na Moskwę”.

Nie sądzę, aby realny konflikt zbrojny między USA a Rosją był mądrą decyzją dla Ameryki i całego świata” - dowodził dalej Barack Obama. Poinformował, że Waszyngton „zajmuje się wzmocnieniem państw na granicy z Rosją, które są członkami NATO”. „Jasno dałem do zrozumienia, że tej linii nie można przekraczać, ponieważ będziemy musieli podjąć działania wojskowe w celu ochrony naszych sojuszników - o tym mówi artykuł 5 Karty NATO” - groził Rosji prezydent Obama. Opowiedział także o dalszych planach Białego Domu: „Będziemy trzymać się podobnego ‘dwukierunkowego’ kursu - zwiększenie nacisku na Rosję i wzmacnianie Ukrainy”.

Trwa też amerykańska, ostra wojna propagandowa, z sięganiem nawet po pseudo-medyczne diagnozy psychiatryczni-neurologiczne Putina, wykonane na zlecenie Pentagonu …na odległość.  Brenda Connors, z Akademii Wojennej w Newport w Rhode Island, zajmująca się analizą mimiki, gestykulacji i chodem ludzi, sugeruje, że Władimir Putina, zdradza objawy ….autyzmu.  Ujawniła te dociekania w swoich raportach z 2008 i 2011 r. Ale przyznaje, że zweryfikowanie jej podejrzeń nie jest możliwe bez badań mózgu prezydenta Rosji. Twierdzi też, że do podobnego wniosku doszedł psychiatra dr Stephen Porges z Uniwersytetu Karoliny Północnej. Po „rewelacje” sprzed lat o kondycji psychicznej i neurologicznej sięgnął kilka dni temu dziennik "USA Today". Jak widać w USA wszystko jest możliwe, nawet orzecznictwo medyczne bez badania pacjenta i elementarnej wiedzy o autyzmie. Wcześniej w ten sam sposób zdiagnozowali Amerykanie u Putina …raka trzustki.

Flanka ukraińska

Władze Kijowa uznały Rosję uchwałą parlamentarną za agresora i starają się, by świat poparł tę decyzję. Zapowiedziały też, że czynią starania, by Rosję uznać, jako państwo wspierające terroryzm, tj. dwie samozwańcze republiki ludowe na Ukrainie – Doniecką i Ługańską, które parlament Ukrainy uznał za ... organizacje terrorystyczne. A w konsekwencji Ukraina chce  wykluczenia Rosji z Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Wojna domowa na południowym – wschodzie kraju weszła w fazę krytyczną. Wojska rządowe ponoszą dotkliwe straty i tracą kolejne przyczółki.

Wobec ludności cywilnej używane są ze strony sił rządowych – zakazane środki rażenia – pociski fosforowe i kasetowe. Oraz rakiety NATO-owskie. Potwierdzają to w swoich raportach obserwatorzy OBWE.

Blokowane są przez siły rządowe ewakuacje ludności cywilnej z miejscowości objętych działaniami wojennymi. Organizacje międzynarodowe sygnalizują korupcję i zbrodnie przeciwko ludziom ze strony sił rządowych w czasie tych ewakuacji.

Trwa ostrzał dzielnic mieszkaniowych Doniecka, rakiety trafiają w publiczne środki transportu, szpitale, szkoły. Od tych ostrzałów ginie cywilna ludność.

Ludność Ukrainy masowo unika ogłoszonego nowego poboru do wojska, w związku, z czym władze Kijowa obowiązek rekrutacji nałożyły na władze miast, gmin i wsi oraz kierownictwa zakładów pracy. Mnożą się masowe dezercje i emigracje mężczyzn w wieku poborowym najczęściej do Rosji i Białorusi lub na Węgry i do Rumunii. Polska odmawia przyjmowania mężczyzn w wieku poborowym z Ukrainy. W przeddzień konferencji w Monachium rząd kijowski wydał zgodę na użycie broni przez wojsko wobec dezerterów. Wcześniej zapowiedział także pobór kobiet do wojska.
Jednocześnie w samym Kijowie bataliony bojówek, walczących po stronie rządowej zorganizowały protesty …antyrządowe.
W tym samym czasie prezydent Poroszenko publicznie oraz w zachodnich mediach apeluje o dostawy broni ofensywnej na Ukrainę. W tych apelach ma wsparcie USA, szefostwa NATO i Polski. 
NATO po pierwszych zapewnieniach, że broń Ukrainie jest potrzebna, powoli wycofuje się tych zapewnień. Dowódca sił NATO w Europie gen. Philip Breedlove uważa, że dostarczanie przez kraje zachodnie broni na Ukrainę może wywołać „ostrą reakcję ze strony Rosji”.
Sugeruje, by nim podejmie się jakąkolwiek decyzję o dostawie broni na Ukrainę, należy ocenić, czy pomoże to w pokonaniu kryzysu środkami politycznymi, a także należy wziąć pod uwagę, jakiego rodzaju pomoc Ukrainie powinna być rozpatrywana w świetle ewentualnej reakcji Rosji na nią. Uważa, bowiem, że sytuacja na wschodzie Ukrainy pogarsza się i wszelkie działania USA powinny sprzyjać uregulowaniu konfliktu za pomocą środków politycznych, a nie wpływać na eskalację konfliktu.
Większość krajów unijnych, łącznie z Niemcami, Francją, Danią, Włochami - jednoznacznie odmówiła zaopatrzenia Ukrainy w broń, Polska natomiast zgodziła się Ukrainie broń – sprzedać.

Prezydent Obama zmuszony został do publicznego oświadczenia, że Ukraina broni z USA nie dostanie. Na razie. Sekretarz Kerry zapowiedział wsparcie milionami dolarów pomoc humanitarną dla obszarów Ukrainy, objętych wojną domową.
Prezydent Poroszenko domaga się włączenia do rozmów pokojowych poza Niemcami i Francja oraz Rosją – także USA.
Sytuacja zdaje się być kuriozalna.
Dzisiaj, w przeddzień konferencji monachijskiej w Kijowie przebywają kanclerz Merkel i prezydent Hollande na spotkaniu z prezydentem Poroszenko, w celu omówienia nowej propozycji dyplomatycznego, pokojowego rozwiązania konfliktu społecznego na Ukrainie. W tym samym czasie w Kijowie przebywa sekretarz stanu USA Krery, spotyka się z premierem Jacyniakiem i ogłaszają, że pokoju „za wszelką cenę” nie dadzą wprowadzić na Ukrainie.

Należy przyjąć, że społeczeństwo Ukrainy w znakomitej swojej wielkości, także z Ukrainy Zachodniej - nie chce brać czynnego udziału w bratobójczej wojnie domowej i unika wszelkimi sposobami poboru do wojska. Rząd Ukrainy używa natomiast drastycznych sposobów, by społeczeństwo ukraińskie do tego zmusić. Wbrew jego woli.

Flanka polska i litewska

Polska zaostrzyła wojnę propagandowo-dyplomatyczną z Rosją. Poza szokującymi wypowiedziami szefa polskiej dyplomacji o II wojnie światowej i świętowaniu 70-lecia jej zakończenia, Polska wymyśliła obchody tej rocznicy na Westerplatte w przeddzień uroczystości w Moskwie, po to tylko by zdewaluować święto rosyjskie z udziałem przywódców państw biorących udział w tej wojnie. I przy okazji wesprzeć prezydencką kampanię wyborczą, w której uczestniczy także obecnie urzędujący prezydent RP Bronisław Komorowski.
Rosja zareagowała na te pomysły dosyć jednoznacznie – negatywnie, zarzucając Polsce, że dla partykularnych celów politycznych fałszuje historię.
Rozgorzała też prowadzona od lat awantura o obiekty palcówek dyplomatycznych w Polsce i w Rosji.

Jednocześnie Polska najgłośniej i publicznie domaga się kolejnych sankcji dla Rosji, sprzedaży broni na Ukrainę i wprowadzenia wojsk NATO na wschodnią granice UE.

Litwa natomiast przyznała, że wsparła gratisowo uzbrojeniem armie ukraińską.‘ Minister obrony Litwy, Juozas Olekas potwierdził przekazanie elementów uzbrojenia ukraińskiej armii. „Udzieliliśmy pomocy humanitarnej, przyjęliśmy na leczenie rannych ukraińskich żołnierzy. Wypełniamy nasze obietnice i w odpowiedzi na prośbę przekazaliśmy elementy uzbrojenia… To była bezpłatna pomoc zaprzyjaźnionemu państwu”, - powiedział Olekas. Minister nie uściślił, jakiego rodzaju broń przekazano Kijowowi, podkreślając, że na to pytanie mogą odpowiedzieć ukraińscy wojskowi
Wcześniej szef MSZ Litwy Linas Linkevičius oświadczył, że Ukrainę powinno się wesprzeć wszystkimi środkami, w tym wojskowymi. 

Dzień przed konferencją

Był gorący. Kanclerz Merkel i prezydent Hollande udali się do Kijowa. W Kijowie pojawił się też sekretarz stanu USA Kerry. Rosja zachowała spokój, Władimir Putin w związku z dzisiejszym spotkaniem w Moskwie z kanclerz Merkel i prezydentem Hallande spotkał się wczoraj ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa, by omówić sytuację w południowo-wschodniej części Ukrainy.

Do Polski udał się natomiast szef niemieckiej dyplomacji Walter Steinmeier, by pohamować buńczuczne zaczepki polskiego MSZ pod adresem Rosji, ograniczyć radykalne wspieranie Ukrainy przez Polskę obietnicami sprzedaży jej broni oraz stonować polską rusofobię. Poza ministrem Schetyna, spotkał się też z premier Ewą Kopacz i prezydentem Komorowskim..

W mediach pojawiły się przecieki o możliwości wprowadzenia sił pokojowych ONZ na Ukrainę. I sugestie zachodnich mediów, że to ustępstwo na rzecz Rosji. Mało obchodzi je sytuacja ludności Ukrainy, fascynują się konfrontacją UE oraz USA i NATO z Rosją.

Niemcy, Francja i Rosja od pewnego czasu, na poziomie tzw. technicznych ustaleń ekspertów, rozważały wariant zaprowadzenia pokoju na Ukrainie z siłami rozjemczymi ONZ. Ta propozycja została przedstawiona wczoraj (5 lutego) prezydentowi Poroszenko, dzisiaj, 6 lutego będzie omawiana z Władymirem Putinem w Moskwie. „Podobne plany na szczeblu ekspertów w zasadzie były i są omawiane. Będziemy orientować się na przebieg negocjacji” - powiedział rzecznik MSZ Rosji Aleksander Łukaszewicz [4]. Natomiast przedstawiciel DRL Denis Puszylin na wcześniejszych rozmowach w Mińsku oświadczył, że DRL może rozpatrzeć kwestię wprowadzenia żołnierzy sił pokojowych ONZ do Donbasu jedynie po zawarciu rozejmu.

Czy wspólnymi silami Niemcy, Francja i Rosja zmuszą władze Kijowa do odpisania i zawarcia rozejmu – to się okaże. Kijów nie bardzo jest takim obrotem sprawy zainteresowany.

Co ciekawe, także na wczorajszym (5 lutego) wspólnym briefingu z prezydentem Petro Poroszenko, sekretarz stanu USA John Kerry mówił o potrzebie poparcia przez ukraińskie władze ustawy o specjalnym statusie Donbasu. Zgodnie z jego słowami, strony powinny zawiesić działania zbrojne, wycofać ciężką broń, uwolnić jeńców. „I jeśli te środki zostaną wprowadzone, to można oczekiwać, że wszystkie punkty zawarte w porozumieniach mińskich zostaną zrealizowane” - powiedział sekretarz stanu USA.
Czy do tych amerykańskich wytycznych dostosuje się Ukraina – nie wiadomo.
Najbardziej wojną na wschodzie jest zainteresowany premier Jacyniuk. Do Monachium wybiera się prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.

***

Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa niewątpliwe będzie platformą olbrzymiego starcia poglądów na temat systemu bezpieczeństwa w Europie -  między USA a UE, reprezentowaną poglądami kanclerz Merkel i prezydenta Hollande. Poligonem tego starcia jest Ukraina i relacje z Rosją. 
USA i niektóre państwa unijne, przede wszystkim Polska, w mniejszym stopniu Litwa – dążą do konfliktu z Rosją, nawet militarnego, traktując Ukrainę, jako swoiste pole walki. „Stare” państwa unijne oraz Węgry, Czechy, Słowacja prą do zażegnania konfliktu społecznego na Ukrainie pokojowymi metodami i do poprawy relacji z Rosją. 
Sama Ukraina, przy bardzo aktywnym wsparciu USA – tak naprawdę nie jest zainteresowana, ani pokojowym uregulowaniem konfliktu społecznego i zakończeniem wojny domowej, ani też poprawą relacji z Rosją. 
To stanowisko Ukrainy zaczyna coraz lepiej docierać do świadomości unijnych Europejczyków. UE zrozumiała, że dyplomatyczne mediacje z Kijowem są mało owocne.
Kijów pokoju – nie chce. Tak samo jak UE nie chce – wojny na swoich granicach. 
Europa stanęła przed poważnym zadaniem - musi ugasić niebezpieczny pożar, który sama wywołała, ulegając podszeptom inspiratora pożogi zza oceanu.
Nie wykluczone, że jedynie wojska rozjemcze ONZ będą mogły ten problem rozwiązać. 
Przedruk pod tytułem: 
"Przed Konferencją Bezpieczeństwa w Monachium. Wojna czy pokój?" 
Bumerang Polski, Australia
6 lutego 2015 r. 

32 komentarze:

  1. Do Moskwy posłusznie przyleciały psy wojny. Nie przyleciał pies najbardziej wściekły z Waszyngtonu. A Tusk i głupi Schetyna pozostali jak zwykle na swoim miejscu szczekający z daleka. jasny gwint

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska została już dawno odsunięta od mediacji dot. Ukrainy. jest tego wiele powodów, m.in. główny, Polska jest współautorem dramatu ukraińskiego. Jest też strona. To dyskwalifikuje Polskę w roli mediatora.
      To po pierwsze, po drugie - lansowana w kręgach władzy państwa - publicznie i oficjalnie - rusofobia, oraz swego rodzaju "włazidupizm" wobec USA, są także mocną barierą, przeszkadzającą w negocjacjach n.t. Ukrainy
      Po trzecie wreszcie - żaden polski polityk, co piszę z przykrością i zażenowaniem, nie reprezentuje odpowiedniego poziomu odpowiedzialności politycznej, wiedzy, umiejętności dyplomatycznych i tym podobnych atrybutów psycho-intelektualnych, by być współpartnerem obecnych mediatorów - tj prezydentów Rosji i Francji oraz kanclerz Niemiec.
      Poziom naszych polityków jest na poziomie prezydenta Poroszenki i reprezentuje wysoki poziom irracjonalnej fantazji w oparach antyrosyjskich emocji i kompleksów proamerykańskich.
      Gdy emocje nad rozumem - to żadna dyskusja i racjonalne kompromisy.
      Kiedy słyszę,że polscy politycy biadolą nad usunięciem ich od mediacyjnego stolika, zastanawiam się, dlaczego nie spojrzą na siebie do lustra.
      Gołym okiem widać,że się do żadnych mediacji na tym poziomie, jaki jest wymagany, po prostu - nie nadają.

      Usuń
    2. "Po trzecie wreszcie - żaden polski polityk, co piszę z przykrością i zażenowaniem, nie reprezentuje odpowiedniego poziomu odpowiedzialności politycznej, wiedzy, umiejętności dyplomatycznych i tym podobnych atrybutów psycho-intelektualnych, by być współpartnerem obecnych mediatorów - tj prezydentów Rosji i Francji oraz kanclerz Niemiec.
      Poziom naszych polityków jest na poziomie prezydenta Poroszenki i reprezentuje wysoki poziom irracjonalnej fantazji w oparach antyrosyjskich emocji i kompleksów proamerykańskich. "

      Cóż dramatyczne, ale trudno się pod tym nie podpisać. U władzy mamy głównie historyków, a to był kierunek na który w moich czasach się spadało, nie mogąc dać sobie rady na prawie, ekonomii itp.
      Więc mamy to co mamy, dyktaturę nieuków. I nie liczmy, że oni coś sensownego wymłodzą. Tzw demokratyczna opozycja to tacy ludzie, którym komuna zabraniała dostępu do pamiętników Andersa itp. I to był ich największy problem.
      Ja, szary technokrata byłem w stanie dotrzeć do najnowszych publikacji z mojej dziedziny mimo wszechwładnej KOMUNY (a może dzięki niej, bo wtedy nikt nie liczył kosztów)...
      Na tak zwanym Zachodzie są kuźnie kadr. U nas wystarczy, że ktoś się otarł o KOR.
      Ci ludzie nie mieli (i nie nabyli) żadnych kwalifikacji, a dziś rządzą 40 milionowym krajem.
      Jeżeli naród się nie obudzi marnie to widzę.

      Usuń
  2. Droga Pani Zofio. Muszę poinformować, że zostałem usunięty z blogu Passenta. Często zamieszczałem tam Pani ciekawe teksty. Sam zamieszczałem także wyraziste poglądy polityczne. Myślę że to był powód zakazu moich tam publikacji. Pozdrawiam, jasny gwint

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi z tego powodu po prostu przykro drogi jasny Gwincie.
      Być może wysublimowane gust Torlina nie wytrzymał nieco brutalnej prawdy o świecie. I z wdziękiem mimozy zaprotestował szantażując swoim wystąpieniem z saloniku dyskusyjnego Passenta?
      Może w werbalnych salonach Passenta nie lubią, że ktoś, kto nie jest na poziomie owej "warszawki" ma więcej racji niż tamtejsi bywalcy?
      Nie znam powodów, ale możesz Jasny Gwincie w prywatnym mailu zapytać o to wprost Daniela Passenta. Może będzie miał odwagę wyjaśnić powody eksmisji.
      Ja, jak daję komuś "szlaban" - a daję - to dokładnie wyjaśniam dlaczego. Z reguły za chamstwo, wulgarność, pomówienia, obelgi i insynuacje pod moim adresem lub adresem innych osób itp. Po prostu za całe to nasze polskie pieniactwo w rozmowie.
      Natomiast rzeczowej krytyki wyrażanych tu stanowisk i opinii - nie wyrzucam.
      U mnie drogi Jasny Gwincie - masz otwarte pole do dyskusji.
      Tyle, że czytelnikami jest tu inny asortyment ludzi.
      Generalnie - polityczna żurnalistyka z Polski, polityczny establishment i ich służby, oraz zainteresowani tematami - z zagranicy.
      Ponieważ część artykułów pojawia się w mediach rosyjskich i australijskich (zobacz z co za rozrzut kontynentalny) - mam czytelników właściwie z całego globu - Polonię, ale nie tylko.
      Dlatego m.in. staram się i o wysoki, merytoryczny poziom zamieszczanych materiałów, jak i o język publikacji ( tj o kulturę słowa) oraz ewentualnych komentarzy.,
      Dlatego też jest tu wprowadzona przeze mnie swego rodzaju cenzura komentarzy.
      Przy okazji - proszę o pisanie nawet bardzo ostrych komentarzy ale bez naruszania godności osób, jak np w zwrocie - "głupi Schetyna".
      Ujdzie natomiast - "postępowanie ministra Schetyny jest głupie", "Schetyna działa głupio", "Schetyna mówi głupoty" itp. .
      Krytykujemy działalność polityka, natomiast nie naruszamy jego godności.
      To tyle na marginesie.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  3. Merkel i Hollande uspokoili swoje sumienia i wrócili do domu.
    Ich wyjazd do Kijowa i Moskwy to był propagandowy PR.
    Pokoju na wschodzie Ukrainy nie będzie.
    Na razie niemieckie firmy korzystają z okazji i wykupują grunty orne na Ukrainie. Powstaną tam ogromne latyfundia z ukraińską siłą roboczą.

    Zachodnie rządy boją sie wciągnięcia do samobójczej wojny z Rosją i nie wyślą na Ukrainę broni o istotnym znaczeniu militarnym.
    Państwem który sie tego nie boi jest Polska. Nasi politycy są odważni - najchętniej poszliby jeszcze dalej i wysłali polskich żołnierzy na Ukrainę (gdyby to było możliwe).

    Na razie prezydent Komorowski mówi ze nie można odbierać Ukraińcom nadziei na wstąpienie do NATO. Ukraina w NATO oznaczałyby groźbę wojny z Rosją. Tego Komorowski nie chce widzieć. Łoj tam łoj tam, to takie krakanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne ma pomysły nasz prezydent na swoja kampanię wyborczą....
      Jak nie miliony Żydów puszczone z dymem w Oświęcimiu, to miliony żołnierzy radzieckich poległych w II wojnie światowej, teraz kolejne trupy na Ukrainie w tle kampanii prezydenckiej.
      Ta polityczna nekrofilia jest jednak przerażająca...
      Na dodatek w wykonaniu historyka i praktykującego rzymskiego katolika.
      W sumie piramidalna obłuda.
      A taki z niego jowialny pan optujący ponoć za pokojem i zgodą. Brr!....

      Usuń
    2. "Na dodatek w wykonaniu historyka"

      Na prawicowych portalach szkalują Pana Prezydenta.
      Piszą że pracę magisterską napisała Mu żona i teściowa.
      Piszą że to z lenistwa i braku chęci na nauki.

      Jak to nazwać ten żenujący poziom zachowań.
      To nic innego jak kłótnia w rodzinie. Styropian już zwietrzał ale łączy jedno - walka o koryto.

      Usuń
  4. Opinia o Jasnym gwincie na blogu Passenta :

    "On był poprostu wiecznie wczorajszym , konserwatywnym wielbicielem CCCP, który po jego upadku , całą swoją miłość przelał na najbardziej reakcyjny reżim w Europie i jego przywódcę Putina.”

    Nic dodać nic ująć.
    Hołota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, Panie Bobrze,
      POLITYKA i jej dziennikarze weszli na ścieżkę wykluczania za poglądy....
      Smutne to zjawisko.
      Po POLITYCE - tego się nie spodziewałam.

      Usuń
    2. Jasny gwint był potrzebny na blogu D. Passenta bo działał jak kij wsadzony w mrowisko.
      Prowokował i drażnił towarzystwo swoją bezceremonialnością i dosadnymi opiniami.
      Szargał świętości i szedł pod prąd, szczególnie uparł się na „Politykę” i „Wyborczą”.
      Dla Passenta był jak wyrzut sumienia, wypominał mu tchórzostwo, oportunizm i chęć przypodobania się nowym elitom politycznym. Nowy D. Passent nazwał go partyjnym betonem. Po banicji niektórzy go bronili ale niemrawo i nie jednoznacznie. To były zwykłe mydliny. Jedna pani - przedstawicielka inteligencji żoliborskiej - napisała nawet że lubiła jego „frazę” bo przypominała jej Majakowskiego. Ciekawe czy przyrównanie do Majakowskiego się banicie spodobało. Szkoda, bo blog Passenta bez niego nie będzie już taki sam. Nie ma po co tam zaglądać. Zostało stado nudnych klakierów i niewyżytych grafomanów popisujących się swoją twórczością. Tacy ludzie zostali na blogu red. Passenta.

      Usuń
    3. Przykre. Ale tak jakoś się składa,że tworzą się grupki towarzystw wzajemnej adoracji, które z trudem przyswajają fakt, że ktoś może zupełnie inaczej oceniać rzeczywistość.
      A jeszcze gorzej jeśli ten ktoś serwuje argumenty nie do podważenia. Wtedy jest już tragedia.
      U nas ciągle zamiast rzeczowej rozmowy na trudny temat - jest emocjonalna pyskówka.

      Usuń
  5. Angela Merkel stała się wielką orędowniczką budowania Wielkiej Europy, od Lizbony do Władywostoku. Wspomniała o tym znowu w Monachium. Mam to być zachęta dla Putina i wielkie dobrodziejstwo dla Rosji. Dobre Niemcy oferują Rosji wspaniałe perspektywy, prawdziwi łaskawcy.
    Czego Merkel nie mówi : dochód narodowy Niemiec w 50 procentach pochodzi z eksportu. Niemcy są krajem w ekstremalnym stopniu zależnym od zagranicznych rynków zbytu. Gdyby tak się działo w przypadku USA, to w ogóle nie można by mówić o bezpieczeństwie i niezależności tego supermocarstwa. Niemcy mają największą na świecie nadwyżkę w handlu zagranicznym , o wiele większą niż Chiny. Dla Niemiec zagraniczne rynki zbytu to to kwestia przeżycia. Dlatego życiowe znaczenie mają dla nich strefy wolnego handlu. Niemcy są głównym beneficjentem UE. Dlatego też były takim orędownikiem parcia na wschód. Zadłużenie południa Europy to efekt brania kredytów w Niemieckich bankach po to żeby kupować niemieckie towary. Niefrasobliwość rządów, zwłaszcza Grecji doprowadziła do kryzysowej sytuacji na którą Niemcy mają jedną odpowiedź – AUSTERITY , ze wszystkimi negatywnymi skutkami, takimi jak cięcia socjalne , obniżenie poziomu życia, bezrobocie itp. Nowy rząd grecki się buntuje , chce renegocjacji długów ale Merkel i jej żelazny minister finansów Schauble twardo mówią NEIN. Interes niemieckich banków jest najważniejszy.

    To samo NEIN czeka kiedyś Ukrainców jeśli Niemcom uda się skolonizować ich kraj. Angela Merkel ciężko nad tym pracuje. Nasz były wiceminister Waszczykowski (zastępca Radka) chlapnął kiedyś w telewizji że „Partnerstwo Wschodnie” dla Ukrainy , forsowane przez Sikorskiego to nie był pomysł Amerykanów tylko Niemców. Sikorski bardzo zabiegał o ich względy licząc na poparcie w staraniach o posadę w strukturach UE/NATO (patrz jego słynne przemówienie w Berlinie). Został przez nich zdradzony i bezlitośnie wykolegowany przez Tuska.
    Waszczykowski może mieć rację co do tego kto faktycznie stoi za Partnerstwem Wschodnim. Niemcy ostro rywalizują z Rosją o wpływy na Ukrainie, głównie gospodarcze . To dla nich nowy rynek zbytu. Chiny ograniczą import kiedy przejdą z ery kopiowania do ery innowacji. Staną się wtedy konkurentem , jak Japonia. Ukraina może podzielić los Grecji, która usłyszała od Niemców – sprzedajcie swoje wyspy. Nie ma wysp ale ma urodzajne ziemie orne i bogactwa naturalne.

    Taki los szykują Niemcy Rosji oferując strefę wolnego handlu od Lizbony do Władywostoku.
    To ma być wspaniałomyślny gest świadczący o ich przyjaznych intencjach.
    Jeśli można coś poradzić Rosjanom to to żeby przejrzeli ostatnie dane statystyczne pokazujące w jakim stopniu ich byt narodowy Niemiec jest uzależniony od zagranicznych rynków zbytu. To im uświadomi jak ta wspaniałomyślność wygląda. Póki co pani Merkel kusi Putina obietnicami a firmy niemieckie po cichu wykupują grunty orne na Ukrainie. Może coś dla polskich firm zostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dzisiejszych wypowiedzi Putina wynika Panie Bobrze,
      że intencje kanclerz Merkel to on zna na wylot. A mówił o większym usamodzielnieniu się i niezależności gospodarki rosyjskiej.
      Odnosząc się do zachodnich sankcji stwierdził,że nie ma złego, co by na dobre nie wyszło i jest teraz okazja, by rosyjska gospodarka raźniej się przeorientowała.facet jednak jest tym doktorem nauk ekonomicznych i co nieco na makroekonomii się zna.
      Malo kto zwraca w Polsce uwagę, na to co mówi, ale ja go pamiętam sprzed lat, kiedy pieklił się w Kaliningradzie na pomysły robienia w Rosji zachodnich montowni, a nie budowania fabryk z prawdziwego zdarzenia - joint venture z zachodnim kapitałem, ale także z rosyjską kadrą inżynierska, z ośrodkami naukowo-badawczymi, rozwijającymi rosyjską myśl techniczną.
      On tego bardzo pilnował.
      Jak widać doskonale wiedział do czego Zachodowi Rosja jest potrzebna. Merkel jest tego, jak mi się wydaje - świadoma.
      Dlatego go tak na Zachodzie nie znoszą. Zwłaszcza, że Putin potrafi otwarcie te wszystkie zakamuflowane pomysły zdemaskować i to publicznie, w obecności zainteresowanych.
      Nie jest łatwym partnerem, na ładne słówka i czcze obietnice - nie da się nabrać.

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz usunięty za nieetyczne propozycje skierowane pod moim adresem

      Usuń
  7. Bóbr, 7 lutego, 20,38.
    Coś w tym jest na rzeczy w ocenie mojej roli po kilkuletniej obecności na blogu Passenta. Jest on typowym przykładem oportunistów, przemalowanych ulubieńców dawnego reżimu, którzy fryzują swój charakter i fałszują biografie. Mamy takich wielu i wszystkich nienawidzę. On sam sprowadził swoje pisarstwo do poziomu gazetki parafialnej, do czego dostosowali się tam piszący. Wielu mądrzejszych już wcześniej uciekło, pozostali nudni mętniacy, krętacze i wodolejcy. Większość nieoczytanych, typowych oglądaczy TVN lub Polsatu na poziomie Olejnik lub Pochanke. Typowi przedstawiciele dzisiejszych elit, którzy według badań nie czytają rocznie więcej niż trzy strony maszynopisu. Rusofobi, zdeprawowani przez totalną propagandę mediów, szyderczo zwanych wolnymi. Moje zainteresowania polityką są marginalne, staram się poznać kierunki, z których polecą na nas bomby atomowe. Sam jestem ekspertem z dziedziny specjalnej techniki i mimo zaawansowanego wieku pracuję jako specjalista w światowej firmie wysokich technologii. Interesuje mnie dzisiejszy świat, społeczeństwo, ekonomia i ich pokrętne ścieżki. Majakowskiego cenią, ale lubię wielu innych rosyjskich poetów od Puszkina, Mandelsztama i Achmatowej do Błoka, Jesienina, Cwietajewej i Okudżawy. Pozdrawiam. jasny gwint

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasach wczesnej młodości byłem zagorzałym czytelnikiem „Polityki”.
      Passent, wówczas Bywalec był moim ulubionym autorem.
      Kiedy w Empiku w Nowej Hucie ukazała się zapowiedź jego autorskiego spotkania, nie mogłem się tego doczekać. Na spotkanie w wielkiej sali czytelni na Placu Centralnym przyszło kilkanaście osób. Okazało się że Passent był przejazdem w Krakowie, wracając z wczasów w Zakopanem.
      To był koniec lat 70 tuż przed upadkiem Gierka. Passent przyszedł opalony, tryskał dobrym humorem. Oczywiście wszyscy wiedzieli ze to Bywalec z Polityki. Opowiadał o Polityce, pamiętam że zachwycał się Urbanem. Miałem przygotowany tom ze zbiorem jego felietonów i na koniec spotkania poprosiłem o wpis z autografem. Byłem bardzo dumny, mam tę książkę do dzisiaj.
      Co jest ważne – Passent był na spotkaniu człowiekiem, zadowolonym, zrelaksowanym, zasobnym, w pełni korzystającym z uroków ówczesnego życia w PRL.
      Nie wyglądał na nieszczęśliwego.

      Dzisiaj pisze że był zniewolony.
      Rakowski przewraca się w grobie.

      Usuń
  8. jasny gwint,
    komentarz w Pańskiej obronie u Passenta nie został dopuszczony, więc pozostało tam towarzystwo wzajemnej adoracji, którego nie warto teraz czytać.
    Pani Zofio, rozumiem Pani uwagi, ale czasami trudno powstrzymać się od ostrzejszych słów po rewelacjach polskich polityków. I nie są to wypowiedzi typu jak to pan z partii A nie lubi pana z partii B, ale dotyczące spraw zagranicznych, pokoju, naszej przyszłości.
    Wszystkim powinno zależeć na osiągnięciu i utrzymaniu pokoju. Pojawiło się światełko nadziei, że może uda się misja podjęta przez Putina, Merkel i Hollanda. Pani kanclerz przed spotkaniem w Mińsku uda się do USA - prawdziwych decydentów Poroszenki i Jaceniuka. Może przekona pokojowego noblistę, że wysyłanie Ukrainie broni nie przybliża do pokojowego rozwiązania konfliktu.
    Występy Poroszenki z rekwizytami jak okładki rosyjskich paszportów, czy wcześniej przestrzelony fragment autokaru, przypominają konferencje ministra Ziobry z mrocznych czasów IV RP. Tam też były "gwoździe do trumny", bryły lodu, pełno kłamstw i manipulacji jak teraz u Poroszenki. Również Joe Biden zachował się bardzo niekulturalnie. A minister Ławrow jak zwykle z klasą i powagą.
    Imponujące zwycięstwo rosyjskich tenisistek.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. W Rosji zawalili wszyscy po trochu i przyczynili się do tego co się obecnie dzieje w tym kraju.
    Jedyna pociecha w tym że w tym że wyjdzie to Rosjanom na dobre. Pozbyli się złudzeń, poznali kto jest wrogiem a na kogo mogą liczyć. Reszta zależy od nich samych.

    Rosja przespała 10 lat naftowej prosperity i nie przygotowała się na sankcje Zachodu i kryzys gospodarczy. Rosjanie zbagatelizowali/zapomnieli o rzeczy najważniejszej – o tym że nie kontrolują cen ropy na światowych rynkach. To była kardynalna sprawa.

    Rząd dopuścił do dużego uzależnienia dochodów budżetu przemysłu energetycznego (oklepany już banał o braku dywersyfikacji gospodarki). Dopuścił także do znacznego uzależnienia kraju od importu żywności. Pozwolił na masowe rejestrowanie firm za granicą (Cypr, Holandia) i uszczuplenie dochodów budżetowych. Itd., itp.

    Szefowie korporacji naftowych i gazowych zaniedbali finansowania rozwoju własnych technologii wydobywczych, zwłaszcza morskich i łupkowych. Zlecali budowę platform i przeprowadzanie wierceń zachodnim firmom. Próby przejmowania udziałów w tych firmach kończyły się niepowodzeniem. Rosjanie sprowadzali pompy, turbiny i wyposażenie stacji przepompowania gazu z Niemiec (Siemens) zamiast produkować je u siebie. Kiedy amerykańskie firmy przeprowadzały próby wykorzystania do wierceń głębinowych technologii plazmowej , szef Transnieftu Igor Sieczin spał w najlepsze. Dzisiaj obrywa publicznie od Putina który mówi że Transnieft nie dostanie pieniędzy od państwa na wsparcie w jego bieżących kłopotach. Przecież one powstały wskutek strategicznych zaniechań i braku umiejętności ich przewidywania przez szefa Transnieftu. Wprowadzenie przez Zachód sankcji na technologie wydobywcze uświadomiły Rosjanom skalę zaniechań. Oczywiście kłopoty są do pokonania ale to wymaga czasu. Ten czas został stracony.

    Firmy i banki zadłużały się na Zachodzie (londyńskie City) nie dbając o dywersyfikację kredytodawców (Singapur, Hong Kong, Szanghaj). Nagłe odcięcie tych źródeł spowodowało duże problemy. Znalezienie nowych źródeł finansowania nie jest jeszcze najgorsze choć wymaga czasu i negocjacji na gorszych warunkach , patrz ważniejszy problem - spłata zachodnich kredytów przy spadku wartości rubla. To wszystko było do przewidzenia i sami Rosjanie ponoszą za to winę.

    Zwykli Rosjanie stali się ofiarą gwałtownego wzrostu swoich aspiracji w minionej dekadzie prosperity. Nastała era smartfonów i internetu. Młoda dziewczyna z białym balonikiem na wielkiej antyputinowskiej demonstracji w Moskwie po wyborach parlamentarnych wołała do zachodniej kamery - „my chcemy żyć tak samo jak młodzież na Zachodzie, chcemy mieć to samo, dlatego tu jestem”.
    Rosjanie nagle chcieli mieć wszystko tak samo. Nastała era masowych wyjazdów na wczasy zagraniczne i luksusowych zakupów. W Turcji, Egipcie hotele w kurortach zatłoczone były przez Rosjan. Kraje zachodnie zalała fala rosyjskich turystów którzy szaleli na nartach w Austrii i kupowali drogie torebki we Włoszech. Polscy górale, hotelarze, sklepy i restauratorzy też na tym skorzystali. Rosjanie kupowali apartamenty za granicą , niektórych krajach (Bułgaria, Czarnogóra) byli największymi nabywcami. Wysyłali swoje dzieci do prywatnych szkół na Zachodzie. W samej Rosji ludzie masowo brali kredyty we frankach i kupowali mieszkania (dzisiaj problem frankowiczów jest u nich również ostry jak u nas).

    Dlaczego tak się działo.
    Bo wzrosła zamożność i aspiracje zwykłych Rosjan.
    W tym czasie cena baryłki ropy wynosiła 120 dolarów a wartość rubla była dwukrotnie wyższa niż dzisiaj. Co robił rząd – tkwił w letargu.
    Były też pozytywy – rezerwa dwizowa stworzona przez byłego ministra finansów Kudrina. Dzisiaj umożliwia ona Rosji przeżycie.
    Z punktu widzenia interesów Rosji pozytywem była także modernizacja armii (czemu sprzeciwiał się sam Kudrin). Gdyby tego nie zrobiono sytuacja Rosji w kontekście tego co się dzieje na Ukrainie, byłaby o wiele gorsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Bobrze,
      nie do końca jest tak, jak Pan pisze. Gospodarka Rosji nie jest w takim stanie, jak ja opisują w polskich mediach czy zachodni "eksperci" dochody z ropy i gazu w budżecie państwa - to tylko ok. 16%, reszta to inne źródła.
      Rosja jest m.in. jednym z największych eksporterów zboża, handluje bronią i złotem, buduje elektrownie atomowe, sprzedaje samoloty. doskonale rozwijają się rosyjskie nanotechnologie, biotechnologie, sprzęt medyczny. Rosja jest jednym z liderów światowych w produkcji nawozów rolniczych, w oparciu o własne źródła apatytów i to w bardzo wysokim gatunku. Byłam w Rosji i oglądałam, to na własne oczy 1,5 roku temu.
      Tylko, że mało kto o tym wie.
      Rosjanie doskonale opanowali np. w Niemczech wyrób silników (wirników) dla elektrowni wiatrowych i innych specjalistycznych urządzeń do nich. .
      Globalizacja ma to do siebie,że każdy wyżej technicznie wyrób ma różne podzespoły z całego świata. I nie jest to akurat choroba Rosji. Praktycznie każdy większy samolot pasażerski produkowany w Europie czy USA ma w sobie części m.in. z Polski.
      Rosjanie o tym wiedzą i robiąc alternatywny system nawigacji satelitarnej do GPS - GLONASS, mieli problemy z odbiornikami naziemnymi np. dla pilota w samochodach, bo części do nich były zagraniczne.
      Ale i z tym się już uporali.
      Łatwiej jest kupić gotowe podzespoły na Zachodzie, niż je produkować u siebie.
      Oczywiście prezesi dużych firm popełniają takie same błędy jak ich koledzy w Europie.
      Rosja cierpi na te same choroby w biznesie co Polska czy Niemcy. Działają, czy też działali w podobny sposób. Tylko,że Polska i Niemcy nie obecnie mają blokowania kont itp sankcji.
      O sprawach, o których Pan pisze - Putin mówił znacznie wcześniej. I były podejmowane w Rosji różne działania zaradcze. Nie jestem w stanie tak ad hoc przytoczyć je, ale dot. one pewnych ograniczeń lokowania kapitału zagranicą, przepływu tego kapitału, czy ściągania rodzimego kapitału z powrotem do kraju.
      Putin najpierw musiał opanować zdewastowany kraj po Jelcynie. Odbudować struktury zarządzania, poprawić jakość obrony i chronić w miarę możliwości własną gospodarkę przed najazdem Zachodu. I własna klasą oligarchów, którzy uwłaszczyli się na państwowym mieniu.
      CD - nizej

      Usuń
    2. Cz.2
      Nieco przed epoką "sankcji" - Putin zajął się sferą socjalną - wspomaganiem, młodzieży szkolnej i akademickiej, matek z dziećmi i młodych małżeństw, a co za tym idzie sferą mieszkalnictwa, zasiłków, stypendiów, "becikowego", ulg podatkowych, budownictwa żłobków i przedszkoli. Rozwija tez infrastrukturę, zwłaszcza kolejową (zwiększając mobilność ludności i przepływ ładunków po Rosji).
      Półtora roku temu byłam w Kirowsku, mieścinie górniczej na Półwyspie Kolskim, ok. 200 km na południe od Murmańska, za kołem podbiegunowym. Miasteczko,górnicze, w którym czas się zatrzymał ćwierć wieku temu. I przez te lata ulegało destrukcji. To widać gołym okiem. Dopiero, kiedy zdewastowane czasem i przestarzałymi technologiami fabryki nawozów czy kopalnie rud apatytów przeszły w ręce prywatnego kapitału, gdy od kilku lat powstały nowoczesne zakłady o najwyższym stopniu ochrony środowiska i technologii - miasteczko zaczęło się dźwigać z upadku Zaczęto odnawiać i doposażać szpital, osiedla robotników, poprawiać media techniczne (elektryczność mają tam tanią, z elektrowni atomowej), naprawiać zjedzone zębem czasu i brakiem remontów hotele, schroniska turystyczne. Poprawiać estetykę otoczenia. Region dostał zastrzyk nowych podatków, biznes zaczął też inwestować w sferę socjalną.
      Rosja jest na dorobku, czasami jeszcze bardzo uboga i niedoinwestowana.
      Kryzys doświadcza Rosję, ale to doświadczenie wyjdzie jej na dobre.
      Trudno mi pisać o rosyjskim przemyśle spożywczym, ale na pewno Rosja ma wiele do odrobienia, bo w czasach ZSRR naturalnym spichlerzem była Ukraina i Białoruś.
      Nie miałam czasu na buszowaniu po sklepach, ale nawet w Kirowsku, ponad 2 tys. km od Moskwy, w sklepiku na osiedlu obok hotelu - z podstawowych środków higieny miałam to samo co w ...Polsce. Te same proszki do prania, do mycia garów, te same, podpaski, czyściki, pasty do zębów.Tych samych producentów.
      W aptece moskiewskiej kupowałam rosyjski środek na chorobę lokomocyjną, bo mi się polska aviomarina skończyła. Cena porównywalna, ilość tabletek identyczna, jakość o niebo lepsza. Ale w tej samej aptece była identyczna jak w Polsce bayerowska aspiryna, w identycznym opakowaniu, tyle że z rosyjskimi napisami grażdanką. Podobne suplementy leków, witaminy, środki na kaszel itp. jakie i my ściągamy do aptek ze świata. Ci sami producenci, te same etykiety.
      Co do reszty - przyznaję panu racje panie Bobrze, ale i sam Putin to samo przyznaje.
      Ważne jest to, że w Rosji widzą własne błędy i się na nich uczą. Rosja nie ma takich doświadczeń gospodarczych jak Polacy. Rosjanie dopiero od niedawna znają wartość własności prywatnej, wiedzą co to jest i jak funkcjonuje prywatny biznes.
      Staram się na bieżąco czytać stenogramy z rozmów i spotkań Putina ze ludźmi biznesu, banków czy nauki. To pouczająca lektura. To samo robię z informacjami rosyjskiego rządu i samego premiera Miedwiediewa.
      być może dlatego odnoszę wrażenie, że gremia kierownicze Rosji, zwłaszcza Putin, należycie ocenią to, co kryzys mocniej odkrył w rosyjskiej gospodarce i pójdą w stronę jeszcze większej samodzielności i suwerenności gospodarczej, w kierunku uniezależnienia się przede wszystkim od Zachodu. Ale wtedy zachód, w tym UE - stracą bezpowrotnie rynki zbytu w Rosji. Zresztą już je tracą powoli.
      Będzie to zjawisko, moim zdaniem - globalnie odczuwalne.

      Usuń
    3. "Kryzys doświadcza Rosję, ale to doświadczenie wyjdzie jej na dobre". 
      Pełna zgoda Pani Zofio, trzeba jej tego życzyć.

      Usuń
  10. Co do samej Ukrainy też popełniono błędy .
    O Partnerstwie Wschodnim wiedziano już od wielu lat, grubo wcześniej zanim doszło do tragicznych wydarzeń i nie zrobiono nic żeby się przygotować na taki scenariusz. Majdan zaskoczył Moskwę , zawiodły służby, Amerykanie okazali się skuteczniejsi. Na pociechę Rosji został Krym. To bardzo dużo. Skorumpowana Ukraina pod rządami Janukowicza byłaby jednak w Unii Euroazjatyckiej dla Moskwy ciężarem nie do udźwignięcia. Putin musi dotować Łukaszenkę, a mimo to ten sojusznik nie jest pewny. Jak potrzebuje kasę to się przymila i mówi o bratnim narodzie rosyjskim innym razem próbuje rozgrywać swoje interesy między Nią i UE. To samo byłoby z Janukowiczem. Ukraina na utrzymaniu Rosji to worek bez dna. Niskie ceny i dotacje do wszystkiego. Żeby zachować spokój ten worek musiałby być nieskończenie duży. Jakakolwiek próba reform oznaczałaby destabilizację, próby majdanów i ingerencję Zachodu. Łukaszenka jest w lepszej sytuacji bo nie ma u siebie pogrobowców UPA. Nikt mu nie podskoczy.
    Teraz Rosja ma swój Krym, a skorumpowaną, oligarchiczną Ukrainę weźmie na utrzymanie Zachód. Rosji zależy na tym żeby mieć bufor przed NATO, jeśli Zachód zgodzi się na to żeby Ukraina miała status kraju neutralnego kryzys ukraiński zostanie rozwiązany. Mówił zresztą o tym sam Ławrow. Najważniejsze żeby przestali ginąć ludzie i żeby zamilkli podżegacze do wojny którzy chcą wysyłać na Ukrainę broń.

    Co do samej Rosji to musi uporać się ze skutkami spadku cen ropy i przeorientować swoją gospodarkę. Czeka ją okres naprawy błędów i zaniechań. Sam Putin też nie jest bez winy choć teraz się tłumaczy że trudno zmusić kapitał aby nie szedł tam gdzie jest duży i łatwy zysk. Taka jest jego natura. Wydaje się że powinien zmienić doradców i robić to co zrobił z szefem Transnieftu – spółki giełdowe które ponoszą konsekwencje swoich zaniechań muszą sobie teraz radzić same. Dofinansowania od państwa nie dostaną. Jak sobie nie poradzą to prezes Sieczin choć jest starym znajomym Putina powinien polecieć ze stanowiska. Przyjaźnie nie zawsze wiecznie się sprawdzają. Tylko takie działania mogą sprawić że Rosja wyjdzie z kryzysu i stanie się silnym, prosperującym państwem Takie państwo świat będzie szanował i nie spierał z nim o to kto wygrał II wojnę światową.
    Kiedy Norwegia i Estonia zadarły z Chinami i zaprosiły do siebie Dalaj Lamę, Chiny nie musiały się wdawać z nimi w spory. Odczekały spokojnie aż gorące głowy oprzytomnieją
    Skończyło się na tym że rządy obu krajów, dumne z przestrzegania „zasad i wartości” oficjalnie przeprosiły Chiny i obiecały że to się już nie powtórzy. To powinna być wskazówką dla Rosji - z dużym, bogatym i silnym każdy się liczy.


    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli paszporty które pokazuje Poroszenko mają być dowodem na to Rosja wysyła żołnierzy na Ukrainę, to paszporty zachodnich bojowników państwa islamskiego ISIS powinny być dowodem na to ze wysłały ich tam państwa zachodnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poroszenko jest głupszy niż myślałam.
      Żołnierz (w służbie czynnej) armii rosyjskiej nie legitymuje się paszportem. Bo go po prosty - nie ma. Dowody tożsamości wojsko składa do depozytu. Wojsko ma swoje książeczki wojskowe.
      Ruch na granicy ukraińsko-rosyjskiej odbywał się na podstawie dowodów tożsamości, a nie paszportów.
      Dopiero kilka dni temu Ukraina zapowiedziała wprowadzenie w kontroli paszportowej.
      Więc skąd te rosyjskie paszporty w garści Poroszenki? CIA mu zrobiło lewe dokumenty?

      Usuń
  12. Trwa ofensywa separatystów. "Guardian" pisze o katastrofalnej akcji mobilizacyjnej. O tym z w miescie Rawa Ruska udało sie zrealizować 10 procent kart mobilizacyjnych. Reszta uciekła albo sie ukryła. Reuters opisuje szczegóły ofensywy powstańców oraz wycowyfania sie i porzucania sprzętu przez żołnierzy armii ukraińskiej.
    W zachodnich mediach tego dotąd nie było. To jakaś nowość.

    Jak sie to skończy.
    "Yats" na czele partii wojny będzie walczył do ostatniego żołnierza "proamerykańskiego" na Ukrainie (terminologia CNN).
    Na koniec wsiądzie na na pokład helikoptera US Marines, grzejącego silniki na dachu ambasady w Kijowie i odleci najkrotszą drogą do USA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Interesujące. To mamy wg "Guardiana" na Ukrainie wojska proamerykańskie, które walczą z prorosyjskimi separatystami.
      Skoro rosyjscy separatyści wg propagandy Zachodu to armia Putina (regularne wojsko, jak melduje co jakiś czas prezydent Poroszenko), to analogicznie z drugiej strony barykady mamy wojsko amerykańskie, czyli de facto niewypowiedzianą wojnę USA z Rosją na poligonie ukraińskim. I ta znakomita ponoć armia dostaje w zadek od "ruskich".
      Finał tej wojny znakomicie obrazuje ostatni akapit o Jacyniuku.

      Usuń
    2. Panie Bobrze,
      tak na marginesie dodam,że w swoich artykułach i felietonach posługuje wyłącznie sprawdzonymi informacjami, tymi o klęsce mobilizacji na Ukrainie - też. Cieszy się,że i "Guardian" tez zaczął się takimi posługiwać.
      O mobilizacji nawet otwarcie ukraińska generalicja i ukraińskie media to podają nawet. Ale mam też informacje bezpośrednio od ludzi na Ukrainie.
      Dzisiaj np. pewien chłopak ze Lwowa podał, że na ulicach miasta są regularne łapanki ludzi. Jedzie samochód z jakimiś wojskowymi czy milicją, wyłapują mężczyzn w wieku poborowym i wiozą ich do najbliższej jednostki wojskowej.
      Z mediów ukraińskich - prokuratura zajmuje się ok. 10 tys. dezerterów, połowa z nich jest oskarżona o to, że została na Krymie i nie wróciła do macierzystego wojska na Ukrainę.
      Teraz okazuje się,że nawet w zachodniej Ukrainie nie ma żadnych chętnych do walki z "Ruskimi", że nikt za Ukrainę w UE - nie chce walczyć. Tu już nie trzeba plebiscytów, Ukraińcy sami, własna reakcja zademonstrowali po czyjej są stronie. Na pewno - nie władz Kijowa.
      Na tym tle - zachowanie się polskiego prezydenta, który wybiera się świętować w Kijowie I rocznicę awantury na Majdanie - jest jakaś ponurą polityczną groteską.

      Usuń
    3. Guardian pisze że nastroje "stężały" kiedy pierwsi zabici na froncie zaczęli wracać w trumnach.
      Podsycają to dodatkowo napływjące z frontu wieści że Czeczeńcy walczący po stronie separatystów, schwytanych jeńców kastrują. Na szczęście nie wszystkich tylko niektórych (pewnie tych z batalionów ekspedycyjnych). Brytyjski korespondent przytacza na ten temat komentarz jednego z mieszkańców Rawy Ruskiej - "Każdy chce mieć rodzinę i dzieci". To ma usprawiedliwiać uchylanie się od wysłania na front.

      To jakiś absurd ale jak widać wojna psychologiczna też sie ostro toczy. W tym kontekscie widziałbym także głośne filmiki pokazujące jak separatyści brutalnie traktują jeńców. Nawiasem mówiąc ci jeńcy nie wyglądali na młodych żołnierzy regularnej armii. Nasuwa się pytanie - czy członków ochotniczych batalionów opłacanych przez oligarchów i formalnie tylko podlegających armii, chroni konwencja genewska ?

      Usuń
  13. Ciekawe dlaczego nie ma protestów i demonstracji przed ambasadą amerykańską w Warszawie? Jutro decydujące w skutkach spotkanie w Mińsku, a Amerykanie nie wykluczają dostaw ciężkiej broni dla Kijowa. Jasne, że nie zależy im na pokoju na Ukrainie. I co nie oburza to naszych rodaków, miłujących nade wszystko pokój? Gdzie protesty? Przecież odbywały się takowe przed ambasadą rosyjską, chociaż Rosja dąży do zawarcia rozejmu i pokoju na Ukrainie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że społeczeństwo mamy leniwe i protestować o tej porze nie będzie, bo za zimno.
      Poza tym nie ma medialnych zachęt, nikt USA nie krytykuje, ani żurnalistyka ani politycy.
      Pod rosyjską ambasadą - to co innego, stan rusofobii w polskim społeczeństwie jest ponoć najwyższy na świecie.
      Politycy polscy na razie są w szoku, jeśli chodzi o Ukrainę. Powoli zaczyna docierać do nich skrywana propagandowo prawda, o tym co się tam na prawdę dzieje.
      Bo jakby nie patrzeć - rozejm na Ukrainie, to de facto kapitulacja Kijowa. Nb. wymuszona na USA.
      Jak to się skończy nie wiadomo, bo zza oceanu cały czas słychać wojenne warkoty i poszczekiwania.
      Mnie ubawiła nieco dzisiejsza depesza PAP o tym,że Obama zadzwonił dzisiaj do Putina i go opieprzył i postraszył przed jutrzejsza konferencją w Mińsku..
      Rzecz w tym, że dzisiaj Putin jest Kairze i jest szalenie zajęty. Miał spotkania, nawet z patriarchą Teodorem II,, były podpisywane ważne dokumenty, spotkania z prezydentem Egiptu, konferencje itp.
      Putin miałby rozmawiać z Obamą między jednym spotkaniem a drugim, gdzieś w samochodzie w czasie jazdy? A może w czasie wizyty u patriarchy?.
      Kreml ani słowem nie pisnął dzisiaj o jakiejkolwiek rozmowie.
      Dziwny ten komunikat Białego Domu, jak podał PAP.

      Usuń