W Polsce złapano szpiega i to "ruskiego " szpiega. Na dodatek wysokiego rangą oficera, pracownika MON. Dla towarzystwa jeszcze innego, młodego prawnika, z podwójnym, polsko-rosyjskim obywatelstwem, który z rodzicami - Rosjanami mieszkał w Polsce od lat.
Wg mediów, prokurator wojskowy pracownikowi MON, oficerowi WP postawił już zarzut o szpiegostwo, cywilowi, prawnikowi-Rosjaninowi takiego zarzutu żaden prokurator - jak na razie - nie postawił.
Z nieco zagmatwanych medialnych donosów wynika, że oficer, prawdopodobnie w randze pułkownika, za pieniądze sprzedawał informacje rosyjskiemu dyplomacie, ponoć oficerowi GRU [1]. Pułkownik wg mediów zajmował się kulturą i wojskowymi domami kultury, a sprzedawał ponoć dane ...informatyczne.
Rola prawnika-Rosjanina, w szpiegowaniu Polski i Polaków dla Rosji jest jeszcze bardziej zagmatwana, bo ponoć nie szpiegował, ale miał taki zamiar.
Media nie do końca wiedzą o co w tym jego aresztowaniu chodzi.
Jednoczesne aresztowanie obu mężczyzn było ponoć niezależne od siebie, a obie sprawy nie mają ze sobą ...nic wspólnego.
Ale mimo tych wszystkich niedomówień, przekłamań i innych donosów medialnych, premier Kopacz z Mediolanu pochwaliła polskie służby za skuteczne łapanie rosyjskich szpiegów.
Ale na złapaniu ludzi podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji afera szpiegowska się nie kończy.
W planach służb wszelakich i MSZ, jak podaje
"Rzeczpospolita" - postanowiono uznać za persona non grata ...połowę bez mała ambasady
rosyjskiej w Warszawie.
Jako ostrzeżenie, że Polska wie kto jest kto w rosyjskiej ambasadzie i wszystkich rezydentów rosyjskiego wywiadu ma na widelcu.
Oczywiście, nikt w Polsce nie myśli,o tym,
że Rosja w ramach retorsji zrobi to samo i wywali połowę polskiej
ambasady w Moskwie do domu. W pierwszym rzędzie cały personel wojskowy.
Jak z Polski zostanie wydalony jakiś rosyjski dziennikarz, co też sugeruje
"Rzeczpospolita" - z Moskwy Rosjanie wyrzucą polskich korespondentów, a reszta polskiej żurnalistyki, jeżdżąca regularnie na reportaże i po materiały - dostanie szlaban na wjazd do Rosji.
I co to Polsce da?
Łapanie szpiegów to pryncypialne zadanie każdego kontrwywiadu.
Ale żaden normalny
kontrwywiad wojskowy nie robi z tego publicznego cyrku, medialnego
przedstawienia. Bo żaden resort obrony w żadnym normalnym kraju nie chwali się publicznie, że
jego wysoki rangą oficer, pracownik tego resortu był szpiegiem.
Robi to dyskretnie i na tyle
profesjonalnie, by mieć atuty wobec strony przeciwnej, np. przy wymianie
szpiegów i innych zatrzymanych.
Popisy z irracjonalnej rusofobii w Polsce nigdy nikomu nic dobrego nie przyniosły.
Szpiedzy działają w każdym kraju, polscy szpiedzy w innych państwach, w
tym w Rosji - też. Obserwacja i łapanie szpiegów należy do działań
standardowych w każdym państwie.
I w złapaniu jakiegoś szpiega na gorącym uczynku nie ma nic dziwnego.
O ile rzeczywiście ten "gorący uczynek" był dla istotny dla bezpieczeństwa narodowego.
Problem w Polsce polega na tym, że miano "rosyjskiego szpiega", i co za
tym idzie wszelkie działania operacyjne odpowiednich służb - otrzymuje
każdy, kto nie ulega rusofobii, ma realny i obiektywny stosunek do
Rosji, wyraża się o tym kraju i jego prezydencie pozytywnie oraz utrzymuje jakiekolwiek kontakty z Rosjanami, czy to towarzyskie
czy zawodowe.
Po biegunce footbolowej propaganda dostała kolejny ochłap. Ciemny naród to kupi. CO następne w kolejności. A Rosja na szczęście trzyma się mocno. jasny gwint
OdpowiedzUsuńAnonimowy vel Felusiek vel....
OdpowiedzUsuńMasz szlaban na komentarze - na czas nieograniczony.
Blizej mi do Twego zdania
OdpowiedzUsuń"Tak na serio to bliżej mi do "opisania" przez jednego z blogerów aniżeli do hucpy wyczynianej przez media.A "opisanie to " wygląda tak
"Różni tacy którzy pieją od wczoraj o wielkim sukcesie i wielkim szpiegu schwytanym na gorącym uczynku, najzwyczajniej w świeci robią sobie jaja. Bo Jedliński miał co prawda dostęp do wiedzy poufnej (ma do niej de facto dostęp praktycznie każdy oficer), nie miał zaś dostępu wiedzy tajnej i potwierdzili to nawet członkowie sejmowej komisji do spraw służb specjalnych. Poza tym nie oszukujmy się, do jakich to wrażliwych danych, tajnych i wyjątkowo bezcennych, mógł mieć dostęp oficer, który jeździł po jednostkach, szkołach i patriotycznych wiecach, wręczając rutynowe medale i jeszcze bardziej rytynowe wiązanki kwiatów? Że niby co? Dowódca pułku w miejscowości X użyczył transportu burmistrzowi, a ten w zamian podrzucił mu wywrotkę cementu na budowę domu? Albo że pułkownik Kwiatkowski ma kochankę i potajemnie spotyka się z nią w leśniczówce? Albo, że pułkownik Nowak dowódca bazy rakietowej w Y chleje wódkę i jeździ na kurwy do miasta W.? To jest ta wrażliwa wiedza, której nie mieli Rosjanie i gotowi byli za nią płacić tysiące złotych. No bez jaj prosze? Oni to już dawno wiedzą, i wiedzą nieporównywalnie więcej bez pomocy Jedlińskiego. Mało rzeczy dzieje się najprawdopodobniej w polskiej armii, o której nie wiedzieli by Ruscy i jest to wiedza zdobyta nie tylko dzięki szpiegom.
Więc może i Jedliński coś tam chlapał komuś jęzorem, ale jego znaczenie było raczej marginalne i nie chodziło tu raczej o to, co miał do przekazania, tylko o sam fakt utrzymywania agenta ot, dla statystyk i na wszelki wypadek. Zobaczymy jak to ostatecznie oceni sąd, w ostatecznej rozprawie i jak próbę konfrontacji wytrzymają niby mocne dowody, którymi dysponuje wojskowa prokuratura. Szkoda mi w sumie Jedlińskiego, bo to fajny i towarzyski chłop był jedno zawsze z jakimiś z problemami. Ale któż nas nie ma problemów?"
PS
Asystent jednego z posłów tez miał być"ruskim szpiegiem" A wyszło?To co orzekł sad.czyli śmierdzący pierd
Chłopcy "z wywiadu" na gwałt poszukują sukcesów"
Pożyjemy wie i zobaczymy Jak mawiają u sąsiadów
Odnoszę to samo wrażenie co Ty Wiesiek, wielkie pierdniecie, taki śmierdziel z zakrętasem.
OdpowiedzUsuńZ rozbawieniem czytałam wypowiedzi pełne emocji,że jakiś rosyjsko-polski prawnik miał w domu listę osób ze świata polityki, żurnalistyki i PR. Na Boga, wszak każdy szanujący się ...lobbysta ma takie same listy! Wystarczy popytać speców tej branży działających legalnie w Parlamencie Europejskim czy Bundestagu! A lobbysta, to nie szpieg!
Pozdrawiam.