21 października 2014

Nadbałtycki „psychiatryk”





Ktokolwiek z zewnątrz obserwuje Polskę i część państw nadbałtyckich w ich najnowszej fazie rusofobii może odnieść wrażenie, że trafił do jakiegoś surrealistycznego środowiska rodem z kliniki psychiatrycznej. Brakuje w nim jednak jakiegoś sanitariusza czy lekarza serwującego środki i zabiegi uspakajające.


Polowanie na intruza

Szwedzi uganiają się swoimi wszelkimi siłami zbrojnymi po akwenach nieopodal Sztokholmu szukając podwodnego zagranicznego intruza, którego media zaliczyły na 100% do intruzów rosyjskich. Intruz, jak wynika z donosów medialnych – niezbyt wielki, jakiś taki miniaturowy, pewnie, dlatego Szwedzi nie mogą go znaleźć. Wprawdzie rosyjskie siły zbrojne podpowiadają po koleżeńsku Szwedom, kogo i gdzie mają szukać, ale na nic to się zdaje.
W Polsce też się uganiano za intruzami i nawet ich złapano, zaliczając intruzów do kategorii rosyjskich szpiegów. Jeden, oficer i pracownik MON, jest wg myśliwych szpiegiem, ale drugi, zwany przez kolegów ze Szczecina z powodu swojej gapiowatości - Jasiem Fasolą, podobno chciał być szpiegiem. Ale miał w domu listę polityków, dziennikarzy i PR-owców - wg myśliwych – przydatną dla rosyjskiego wywiadu.  
Według nieoficjalnych informacji domniemanego szpiega interesowały zagadnienia związane z energetyką. Miał m.in. zajmować się obsługa prawną gazoportu w Świnoujściu i przekazywać tajne informacje.
Z tego powodu pani premier Kopacz chce dzisiaj (21 października) ustalić listę rosyjskich dyplomatów, których Warszawa uzna za persona non grata i wywali z Polski. 
Głos Szczeciński[1] ustalił, że to …nieprawda. Gazeta podaje:
„(…) Według naszego informatora Stanisław Sz. miał dostęp tylko do informacji znanych publicznie, bo w Świnoujściu pracował przy budowie falochronu, a nie gazoportu. Dotarliśmy do osoby, która go dobrze zna i pracowała przy budowie falochronu w Świnoujściu. - Falochronu, a nie gazoportu - podkreśla nasz informator, też prawnik, który zgodził się ujawnić nam szczegóły pracy z Sz. zastrzegając anonimowość. - On z gazoportem nie miał nic wspólnego. W ogóle był gamoniowaty. Miał ksywę Jaś Fasola (…). Sz. był pracownikiem znanej poznańskiej kancelarii, która wygrała przetarg na obsługę prawną falochronu budowanego przez Urząd Morski.”
Problem w tym, że trwa śledztwo i obaj podejrzani, dopóki sąd nie uzna ich winy – są …niewinni
To samo dotyczy też rosyjskich dyplomatów.


Putin daje Polsce Lwów

Ale to nie koniec objawów chorobowych w  tym nadmorskim „psychiatryku”
Od wczoraj trwa rozkoszna publiczna wymiana poglądów między byłym szefem polskiej dyplomacji Radosławem Sikorskim a dziennikarzem z niszowego, amerykańskiego portalu internetowego Politico na temat rozmów Donalda Tuska z Władimirem Putinem, prowadzonych …6 lat temu na temat „podziału Ukrainy” między Polskę i Rosję. Obecny marszałek Sejmu RP, druga osoba w państwie, palnął amerykańskim medium, że w Moskwie Władimir Putin zaoferował Polsce ukraiński Lwów.
Amerykański portal Politico pisze, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytacza słowa Radosława Sikorskiego: "Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy. (…) Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - cytuje portal byłego szefa polskiej dyplomacji.
Radosław Sikorski twierdzi, że to „nadinterpretacja” jego słów i wywiad jest nieautoryzowany, natomiast dziennikarz z USA - że Radosław Sikorski powiedział, co powiedział. 
Dzisiaj na konferencji prasowej, z której marszałek Sikorski po prostu …uciekł, pytany  przez dziennikarzy o to, czy słyszał rozmowę Donalda Tuska z Władimirem Putinem, podczas której prezydent Rosji miał powiedzieć, że "Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastemzdołał powiedzieć: - Nie brałem udziału w rozmowie   
Radosław Sikorski przyznał, że słyszał tylko relację ze spotkania, która "mogła być zrozumiana w jeden sposób, ale w świetle obecnych wydarzeń może być rozumiana inaczej". Dodał też, że rozmowa Donalda Tuska z Władimirem Putinem nie została nagrana, chociaż Amerykanom powiedział, że była nagrywana.  
Na kolejnej konferencji tego samego dnia twierdził - że się pomylił i żadnego spotkania w cztery oczy w 2008 r między  Władimirem Putinem a Donaldem Tuskiem nie było. - Pomyliłem daty... - tym razem stwierdził.
Kreml natomiast stwierdził, że bredni Radosława Sikorskiego komentować po prostu nie ma zamiaru.


Portowe LNG remedium na Rosję

Nawet w mojej branżowej profesji, związanej z gospodarka morską, można dopatrzeć się stanów klinicznych obecnej fazy rusofobii.
Media i portale[2], „morskie” stwierdziły, że:
Zamieszanie gazowe związane z Rosją spowodowało, że państwa nad Bałtykiem już budują, lub planują wybudować niemal dziesięć terminali LNG. Taki wysyp to reakcja na niską wiarygodność Rosji, jako dostawcy gazu. Prawie wszystkie kraje położone nad Bałtykiem maja lub wkrótce będą mieć własne terminale gazowe. Powód jest dość prozaiczny, chęć zabezpieczenia się przed ewentualnym brakiem dostaw gazu ze strony Rosji. Niestety jak uczą najnowsze wydarzenia, Rosja bez powodu może ograniczyć dostawy gazu, i nie respektować podpisanych kontraktów. Stąd też prawdziwy bum na gazo porty”.
Mogłabym, podobnie jak Kreml stwierdzić, że bzdur nie komentuję.
Ale skoro w mediach branżowych pojawiają się takie przedruki opinii, muszę z zażenowaniem stwierdzić, że koledzy dziennikarze pisząc o gospodarce nie mają o niej zielonego pojęcia.
Budowa terminali obsługujących przeładunki gazu skroplonego LNG w portach bałtyckich nie ma nic wspólnego z Rosją i jej wiarygodnością, jako dostawcy gazu!
Jest to związane z prowadzeniem w życie przez organy UE tzw. dyrektywy siarkowej - ostrych rygorów dot. paliwa okrętowego (zmniejszenie w nim zawartości siarki z 1% do 0,1%) i drastycznym ograniczeniem szkodliwych emisji wytwarzanych przez żeglugę i przemysły morskie. 
Rok 2020 miał być wg ustaleń Komisji Europejskiej rokiem docelowym zbudowania w głównych portach unijnych stosownej infrastruktury portowej do zaopatrywania statków zasilanych LNG.  Data ta na skutek protestu państw członkowskich została na spotkaniu w dniach 29-30 września br. przesunięta do 2025 r. Podjęto też pewne zmiany legislacyjne. - Obecnie to państwa członkowskie same ustalą, które z ich portów morskich będą wyposażone w taką infrastrukturę - potwierdził oficjalnie Hugues van Honacker, przedstawiciel Komisji Europejskiej. - Zasady dyrektywy „siarkowej” pozostają niezmienne – zapewnia van Honacker.
Oznacza to, że z dniem 1 stycznia przyszłego roku w Europie Północnej, czyli na Bałtyku i Morzu Północnym oraz w Kanale la Manche - obowiązuje zakaz używania paliw okrętowych o zawartości siarki powyżej 0,1%. Alternatywą dla jednostek morskich pływających na Bałtyku dla drogich paliw o małej zawartości siarki jest LNG. I nie ma z tym nic wspólnego polityka energetyczna Rosji. Rosja nb. buduje w swoich portach bałtyckich stosowną infrastrukturę portową do dostarczania LNG na statki.
Od 2020r te same zasady obejmą już całą Unię Europejską.
W ramach przygotowań do wdrażania tych szalenie restrykcyjnych przepisów i zwiększonych kontroli na akwenach Europy Północnej, m.in. na Bałtyku - UE wspierała wszelkie europejskie projekty związane z użyciem LNG, jako alternatywnego paliwa okrętowego. Ich realna realizacja przebiega w różnym, nierównomiernym stopniu, niemiej jednak z sukcesem. Stąd te portowe terminale LNG w wielu bałtyckich portach, o których piszą polskie media. Np. nowy terminal LNG budowany przez firmę Skangass w szwedzkim porcie w Gävle, na południowo-zachodnich krańcach Zatoki Botnickiej jest jednym z wielu realizowanych projektów infrastruktury portowej związanej z bunkrowaniem LNG na statki, jakie powstają w północnej Europie, wspólnie z partnerami w Göteborgu, w duńskich portach, w Antwerpii, Rotterdamie i Portsmouth.
Z tego samego powodu powstają terminale gazowe w Finlandii, Estonii czy na Litwie. 
Przewidziany wzrost na rynkach LNG, jako paliwa okrętowego w Północnej Europie wyniesie od ok. 1 mln TPA w 2015r. do ponad 4 mln TPA w 2020 r., i wdrożenie takich założeń na całym kontynencie będzie wymagało więcej czasu, niż to zakładają unijne instytucje. Nie miej jednak 28 państw UE zgodziło się, zgodnie z oświadczeniem zatwierdzonym przez Radę Europejską 29 września br.: „w celu zapewnienia odpowiedniej ilości punktów tankowania LNG na statki przygotować je w portach morskich do 31 grudnia 2025 r.”
Jak czytamy w oświadczeniu, odpowiednia ilość takich punktów, umożliwi jednostkom żeglugi śródlądowej i pełnomorskiej, pełną cyrkulację w obrębie europejskiej sieci transportowej TEN-T do końca 2025r. 
Państwa członkowskie zostały zobligowane do ujęcia zadań związanych z budową terminali LNG w głównych portach morskich - w krajowych politykach inwestycyjnych, morskich, gospodarczych itp. do listopada 2016 r.
Poza akwenami Europy Północnej, gdzie państwa unijne, w ramach wdrażania dyrektywy „siarkowej” podjęły już stosowne działania umożliwiających tankowanie LNG w podstawowych portach morskich, istnieją nadal aż 42 porty morskie o strategicznym znaczeniu dla TEN-T(sieci transportowej UE), w których powinny powstać punkty tankowania LNG. Np. na Półwyspie Iberyjskim i we Włoszech jest ich 12, w Grecji – zaledwie pięć. Nie można też zapominać o strategicznych portach żeglugi śródlądowej sieci TEN-T.
Co wszystko to ma z tym wspólnego ze  „zamieszaniem gazowym związanym z Rosją”?
Wysyp terminali gazowych na Bałtyku, to nie „reakcja na niską wiarygodność Rosji, jako dostawcy gazu”, jak mniemają polscy dziennikarze i spore grono polityków tudzież „ekspertów”, ale jest realizowanie od lat decyzji IMO (Międzynarodowej Organizacji Morskiej), której przepisy zostały wdrożone przez Unię Europejską.

***

Można wyłącznie ubolewać nad klinicznym stanem polskiej rusofobii, głupotą byłego szefa polskiej dyplomacji, ale już braku elementarnej wiedzy u dziennikarzy wybaczać nie należy.




[1] M. Parkitny: „Prawnik ze Szczecina szpiegował dla Rosji? "Był trochę gamoniowaty, taki Jaś Fasola", Głos Szczeciński z dn. 20.10.2014 r.


[2] M.in. portal www.portalmorski.pl , w publikacji „Wysyp terminali gazowych na Bałtyku” z . 10.10.2014 r. podał informację za portalem www.wpn.pl , której cytat zamieszczam powyżej.







5 komentarzy:

  1. W ten sposób były szef polskiej dyplomacji celowo dezinformuje amerykańską opinię publiczną, a pośrednio - polską. Buduje świadomie pewien mit, zgodny z oczekiwaniem USA nt. Rosji. Mit ten rozrasta się do afery politycznej, bowiem brednie marszałka Sikorskiego powtarzają inne zachodnie i polskie media.
    Nie sądzę, by akurat wystąpienie Radosława Sikorskiego było jakimś epizodem nieodpowiedzialnego polskiego polityka.
    Ono się wpisuje w szerszy scenariusz ostatnich kilkudziesięciu godzin - gdzie mamy i łapanie szpiegów w Polsce, i szukanie rosyjskiej łodzi podwodnej w Szwecji, której nie było, i donosy niemieckiego Spiegel'a, że malezyjski samolot pasażerski zestrzelili nad Donieckiem sterowani z Rosji powstańcy ze wschodnio-południowej Ukrainy., tzw. prorosyjscy separatyści.
    Wszystkie te zabiegi mają jeden cel - wskazać, zgodnie z wyobrażeniami USA - na Rosję, jako państwo skrajnie totalitarne, z nieobliczalnym prezydentem, który planuje większą aneksję dawnych poradzieckich obszarów.
    To, że były szef polskiego MSZ - nic nie słyszał z rozmowy Putina z Tuskiem, bo go przy rozmowie nie było i praktycznie nic nie wie - nie ma najmniejszego znaczenia.Tak samo, że takiego spotkania, jak twierdzi w ogóle nie było a jemu się daty pomyliły.
    Liczy się medialny efekt, szum wokół tematu i pieniactwo polskich polityków wzniecone przy okazji.
    A co za tym idzie - przeniesienie całej tej antyrosyjskiej atmosfery dalej przez zachodnie media do opinii publicznej państw UE, USA, Kanady, Australii itp. Wszędzie tam, gdzie są zwolennicy normalizacji stosunków z Rosją, albo gdzie mają być spotkania światowych polityków w szerszym gronie, podejmujący strategiczne decyzje o relacjach z Rosją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ".... przeniesienie całej tej antyrosyjskiej atmosfery dalej przez zachodnie media do opinii publicznej(...) Wszędzie tam, (...) albo gdzie mają być spotkania światowych polityków w szerszym gronie, podejmujący strategiczne decyzje o relacjach z Rosją..."

      Zbliżające się spotkanie G20 w Australii zwiększa
      zapotrzebowanie na news o rosyjskim zbrodniarzu ... Ciekawe, ile jeszcze rewelacji dostarczy warszawka ?

      Usuń
    2. Pewnie tyle, na ile złożą zapotrzebowanie amerykańskie "jastrzębie"...

      Usuń
  2. Aż się nie chce komentować bzdur, które ciągle wypowiada Sikorski i jako minister i jako marszałek. Jak ktoś tak nieprzewidywalny i nieodpowiedzialny może sprawować takie funkcje w cywilizowanym kraju? Niestety takich miernot jest dużo więcej w PO-wskim rządzie i wszyscy oni mają ochronę wśród stronniczych dziennikarzy i w takich mediach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń