NIEMCY
GOSPODARKA
Polskie
media mało zajmują się gospodarką państw ościennych, zwłaszcza Niemiec.
Przeciętny Polak nie widzi problemów, z jakimi one na co dzień się borykają. Nie
widzi też, że bogate w polskim mniemaniu Niemcy, także mają kłopoty gospodarcze
i społeczne, o podobnym charakterze, jakie występują po wschodniej stronie
Odry. Kolejarze strajkują domagając się podwyżek i paraliżują ruch pociągów w
całych Niemczech, rządy landów zabiegają o niezamykanie kopalń węgla, brakuje pieniędzy
samorządom lokalnym na utrzymanie zabytkowych obiektów edukacyjno-kulturowych,
likwidowane są nierentowne prywatne linie kolejowe oraz zakłady, setki ludzi
traci pracę, co przyprawia polityków o ból głowy, zwłaszcza socjalistów. Wschodnie
landy graniczące z Polską - systematycznie się wyludniają.
Na
pograniczu szaleją gangi przestępcze, które kradną i dokonują włamań, straty niemieckich
firm są liczone w milionach euro.
Kłopoty niemieckich kolei
Trwający w
miniony weekend (od soboty 18.10 br. do poniedziałku 20.10.br), strajk
niemieckich kolejarzy z Deutsche Bahn (Koleje Niemieckie) sparaliżował całe
Niemcy. Odczuli to też mieszkańcy Szczecina, którzy nie mogli skorzystać z
licznych połączeń kolejowych z Berlinem i innymi miastami przygranicznych
landów.
W landach
przyległych do Pomorza Zachodniego: Meklemburgii-Pomorzu Przednim, Berlinie i w
Brandenburgii rozpoczęły się akurat w miniony piątek jesienne ferie dla młodzieży
szkolnej i z powodu strajku ucierpiały dojazdy do miejscowości nadmorskich i
wypoczynkowych. Wiele osób zmuszonych zostało do odwołania podróży lub przenieść
je na inny termin.
Strajkowanie
kolejarzy w newralgicznych społecznie terminach, nie jest, jak widać, wyłącznie
specjalnością polskich związkowców kolejowych, zwłaszcza maszynistów kolejowych.
Kolejarze
zza Odry, zrzeszeni w Związku Zawodowym Niemieckich Maszynistów (Gewerkschaft Deutscher Lokomotivführer) wzorem
polskich kolegów - unieruchomili ponad 70% pociągów, zarówno ekspresowych, jak
i regionalnych. W samym Berlinie nie jeździła też kolej miejska (S-Bahn).
Jak podaja niemieckie
media przygranicznych landów, przedstawiciele branży turystycznej w Meklemburgii-Pomorzu
Przednim przyznali, że strajk znacząco wpłynął na obłożenie hoteli i
pensjonatów w pierwszych dniach ferii. Był to już drugi protest kolejarzy w
ciągu tygodnia.
Niemieccy
kolejarze domagają się m.in. podwyżki płac oraz zmniejszenia liczby nadgodzin.
W miniony piątek związkowcy odrzucili propozycję władz kolei zakładającą wzrost
płac o 5%. Tak, więc niechybnie czeka naszych sąsiadów kolejowy maraton
strajkowy.
Ale
to nie jedyne problemy kolejowe Niemiec.
W ubiegłym
roku przystosowano trasę kolejową Berlin–Rostok/Warnemünde do obsługi pociągów poruszających
się z prędkością 160 km/h. Linią tą kursują jednak wciąż niemal wyłącznie
pociągi regionalne. Na modernizację trasy wydano 850 mln euro.
Politycy
frakcji SPD(socjaliści) z Berlina i Schwerina (stolicy Meklemburgii-Pomorza
Przedniego) domagają się uruchomienia nowego, szybkiego połączenia między
stolicą a Rostokiem. Miałoby ono przynieść obu miastom wzrost liczby turystów,
a tym samym wzrost gospodarczy.
Politycy
zarzucają przedstawicielom Deutsche Bahn (DB), że koncern oszczędza kosztem
krajów związkowych — kursowanie pociągów regionalnych jest, bowiem finansowane z
kas poszczególnych landów.
Niezależnie
od decyzji Deutsche Bahn, w grudniu z rozkładu jazdy zniknie pociąg prywatnego
przewoźnika Interconex, który łączy obecnie Lipsk i Berlin z
Rostokiem-Warnemünde.
Powodem
rezygnacji z połączenia jest jego nierentowność.
Także na połączeniu
między Szczecinem a Berlinem zapowiadają się niekorzystne zmiany dla
niemieckich kolejarzy. Deutsche Bahn zapowiedziała zamknięcie z końcem 2016 r.
zakładu naprawy taboru towarowego w Eberswalde. Pracę straci blisko 500 osób.
Decyzja DB wywołała
nerwowe reakcje polityków, zwłaszcza, że władzę w Brandenburgii po ostatnich
wyborach przejęli socjaliści.
Spodziewano
się wprawdzie redukcji liczby pracowników, a nie całkowitej likwidacji zakładu.
Powodem takiej decyzji jest spadek liczby zleceń na naprawę taboru, czego
skutkiem jest wykorzystywanie potencjału zakładu zaledwie w 50%. Taki sam los
spotka zakład w saksońskim Zwickau. Tu do końca 2015 r. pracę straci 80
pracowników.
Socjalne aspekty wydobycia węgla
Wbrew
pozorom nie ma jednomyślności w Niemczech w sprawach energetycznych. Rządy
Brandenburgii i Saksonii ostrzegają przed zbyt szybką rezygnacją z wydobycia
węgla brunatnego na terenie Łużyc. Redukcję, a z czasem zaprzestanie wydobycia,
zapowiedział rząd federalny Niemiec. Decyzja ta podyktowana jest zmianą polityki
energetycznej kraju, w której coraz większy nacisk kładzie się na rozwój
energii odnawialnej.
Na
dodatek, wycofanie inwestycji z Łużyc zapowiedział też na początku października
nowy rząd Szwecji. Do Szwedów należy koncern Vattenfall, pod którego zarządem
znajduje się kilka łużyckich kopalni węgla brunatnego. Premierzy Brandenburgii
i Saksonii — Dietmar Woidke oraz Stanislaw Tillich — zaapelowali w oficjalnym
liście do szwedzkiego rządu o niewycofywanie się z inwestycji. „W tym
słabo rozwiniętym regionie
ok. 30 tysięcy miejsc pracy uzależnionych jest bezpośrednio lub pośrednio od dalszego
wydobycia węgla brunatnego. Obecne i
planowane inwestycje na tym
polu oferują przyszłość zwłaszcza młodym ludziom oraz zapobiegają ich emigracji
z regionu“ — napisali niemieccy politycy do władz Szwecji.
List
skrytykowali przedstawiciele partii Zielonych z Saksonii, którzy opowiadają się
za rezygnacją z wydobycia tego surowca.
Socjaliści tną etaty w administracji
Brandenburgia
ma nowy parlament. Zdecydowanie wrześniowe wybory samorządowe w tym landzie
wygrali socjaliści z SPD. Po raz pierwszy w historii na czele brandenburskiego
parlamentu stanęła kobieta. Britta Stark (SPD) została wybrana przewodniczącą
landtagu, jej zastępcą został Dieter Dombrowski (CDU).
W parlamencie
Brandenburgii zasiada 88 posłów z pięciu partii. SPD zdobyła 31,9 % głosów, co daje
jej 30 miejsc w parlamencie. Druga była CDU z 23 % głosów, której przypadło 21
miejsc.
Pozostali
posłowie reprezentują Lewicę (17 parlamentarzystów). Alternatywa dla Niemiec
(AfD) zdobyła 10 miejsc, a partia Zielonych — 6. Listę parlamentarzystów
uzupełnia czterech posłów niezrzeszonych.
Premier
Brandenburgii Dietmar Woidke zapowiedział reformę i zarazem redukcję administracji
samorządowej.
Według
planów liczba przedstawicielstw administracji w 14 powiatach i czterech miastach
na prawie powiatu ma zostać zmniejszona z 18 do maksymalnie 10. Jako powód
redukcji premier Woidke wymienia malejącą liczbę mieszkańców Brandenburgii.
Plany
reformy zapisano w umowie koalicyjnej nowego rządu. Niewykluczone, że status
miasta na prawie powiatu stracą Poczdam, Frankfurt nad Odrą, Brandenburg nad
Hawelą oraz Cottbus. Zakończenie reformy przewidziane jest na początek 2019
roku.
Przestępczość trasgraniczna
wspólną
rezolucję, w której domagają się od rządów tych państw podjęcia zdecydowanych
działań przeciwko przestępczości na pograniczu. Według przedsiębiorców ich
firmy przestają być konkurencyjne na rynku. Jest to wynik, ich zdaniem, licznych
włamań i kradzieży sprzętu, ale także drastycznie rosnących opłat za
ubezpieczenie majątku.
Skalę
problemu pokazuje ankieta przeprowadzona w Cottbus i Dreźnie pod koniec
września br. W samym Cottbus zostało w ubiegłym roku okradzionych 140
przedsiębiorców, a ich strat szacuje się na 2,17 mln euro. Przedstawiciele izb
przemysłowo-handlowych z trzech krajów domagają się utworzenia dwu- i trój-narodowościowych
grup śledczych, które będą walczyć z przestępczością na
pograniczu.
***
Inf. na podstawie mediów landów przygranicznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz