23 października 2014

Niemcy widziane bez różowych okularów



NIEMCY

GOSPODARKA

Polskie media mało zajmują się gospodarką państw ościennych, zwłaszcza Niemiec. Przeciętny Polak nie widzi problemów, z jakimi one na co dzień się borykają. Nie widzi też, że bogate w polskim mniemaniu Niemcy, także mają kłopoty gospodarcze i społeczne, o podobnym charakterze, jakie występują po wschodniej stronie Odry. Kolejarze strajkują domagając się podwyżek i paraliżują ruch pociągów w całych Niemczech, rządy landów zabiegają o niezamykanie kopalń węgla, brakuje pieniędzy samorządom lokalnym na utrzymanie zabytkowych obiektów edukacyjno-kulturowych, likwidowane są nierentowne prywatne linie kolejowe oraz zakłady, setki ludzi traci pracę, co przyprawia polityków o ból głowy, zwłaszcza socjalistów. Wschodnie landy graniczące z Polską - systematycznie się wyludniają.

Na pograniczu szaleją gangi przestępcze, które kradną i dokonują włamań, straty niemieckich firm są liczone w milionach euro.



Kłopoty niemieckich kolei



Trwający w miniony weekend (od soboty 18.10 br. do poniedziałku 20.10.br), strajk niemieckich kolejarzy z Deutsche Bahn (Koleje Niemieckie) sparaliżował całe Niemcy. Odczuli to też mieszkańcy Szczecina, którzy nie mogli skorzystać z licznych połączeń kolejowych z Berlinem i innymi miastami przygranicznych landów.

W landach przyległych do Pomorza Zachodniego: Meklemburgii-Pomorzu Przednim, Berlinie i w Brandenburgii rozpoczęły się akurat w miniony piątek jesienne ferie dla młodzieży szkolnej i z powodu strajku ucierpiały dojazdy do miejscowości nadmorskich i wypoczynkowych. Wiele osób zmuszonych zostało do odwołania podróży lub przenieść je na inny termin.

Strajkowanie kolejarzy w newralgicznych społecznie terminach, nie jest, jak widać, wyłącznie specjalnością polskich związkowców kolejowych, zwłaszcza maszynistów kolejowych.  

Kolejarze zza Odry, zrzeszeni w Związku Zawodowym Niemieckich Maszynistów (Gewerkschaft Deutscher Lokomotivführer) wzorem polskich kolegów - unieruchomili ponad 70% pociągów, zarówno ekspresowych, jak i regionalnych. W samym Berlinie nie jeździła też kolej miejska (S-Bahn).

Jak podaja niemieckie media przygranicznych landów, przedstawiciele branży turystycznej w Meklemburgii-Pomorzu Przednim przyznali, że strajk znacząco wpłynął na obłożenie hoteli i pensjonatów w pierwszych dniach ferii. Był to już drugi protest kolejarzy w ciągu tygodnia.

Niemieccy kolejarze domagają się m.in. podwyżki płac oraz zmniejszenia liczby nadgodzin. W miniony piątek związkowcy odrzucili propozycję władz kolei zakładającą wzrost płac o 5%. Tak, więc niechybnie czeka naszych sąsiadów kolejowy maraton strajkowy.

Ale to nie jedyne problemy kolejowe Niemiec.

W ubiegłym roku przystosowano trasę kolejową Berlin–Rostok/Warnemünde do obsługi pociągów poruszających się z prędkością 160 km/h. Linią tą kursują jednak wciąż niemal wyłącznie pociągi regionalne. Na modernizację trasy wydano 850 mln euro.

Politycy frakcji SPD(socjaliści) z Berlina i Schwerina (stolicy Meklemburgii-Pomorza Przedniego) domagają się uruchomienia nowego, szybkiego połączenia między stolicą a Rostokiem. Miałoby ono przynieść obu miastom wzrost liczby turystów, a tym samym wzrost gospodarczy.

Politycy zarzucają przedstawicielom Deutsche Bahn (DB), że koncern oszczędza kosztem krajów związkowych — kursowanie pociągów regionalnych jest, bowiem finansowane z kas poszczególnych landów.

Niezależnie od decyzji Deutsche Bahn, w grudniu z rozkładu jazdy zniknie pociąg prywatnego przewoźnika Interconex, który łączy obecnie Lipsk i Berlin z Rostokiem-Warnemünde.

Powodem rezygnacji z połączenia jest jego nierentowność.

Także na połączeniu między Szczecinem a Berlinem zapowiadają się niekorzystne zmiany dla niemieckich kolejarzy. Deutsche Bahn zapowiedziała zamknięcie z końcem 2016 r. zakładu naprawy taboru towarowego w Eberswalde. Pracę straci blisko 500 osób.

Decyzja DB wywołała nerwowe reakcje polityków, zwłaszcza, że władzę w Brandenburgii po ostatnich wyborach przejęli socjaliści.

Spodziewano się wprawdzie redukcji liczby pracowników, a nie całkowitej likwidacji zakładu. Powodem takiej decyzji jest spadek liczby zleceń na naprawę taboru, czego skutkiem jest wykorzystywanie potencjału zakładu zaledwie w 50%. Taki sam los spotka zakład w saksońskim Zwickau. Tu do końca 2015 r. pracę straci 80 pracowników.



Socjalne aspekty wydobycia węgla

Wbrew pozorom nie ma jednomyślności w Niemczech w sprawach energetycznych. Rządy Brandenburgii i Saksonii ostrzegają przed zbyt szybką rezygnacją z wydobycia węgla brunatnego na terenie Łużyc. Redukcję, a z czasem zaprzestanie wydobycia, zapowiedział rząd federalny Niemiec. Decyzja ta podyktowana jest zmianą polityki energetycznej kraju, w której coraz większy nacisk kładzie się na rozwój energii odnawialnej.

Na dodatek, wycofanie inwestycji z Łużyc zapowiedział też na początku października nowy rząd Szwecji. Do Szwedów należy koncern Vattenfall, pod którego zarządem znajduje się kilka łużyckich kopalni węgla brunatnego. Premierzy Brandenburgii i Saksonii — Dietmar Woidke oraz Stanislaw Tillich — zaapelowali w oficjalnym liście do szwedzkiego rządu o niewycofywanie się z inwestycji. „W tym

słabo rozwiniętym regionie ok. 30 tysięcy miejsc pracy uzależnionych jest bezpośrednio lub pośrednio od dalszego wydobycia węgla brunatnego. Obecne i

planowane inwestycje na tym polu oferują przyszłość zwłaszcza młodym ludziom oraz zapobiegają ich emigracji z regionu“ — napisali niemieccy politycy do władz Szwecji.

List skrytykowali przedstawiciele partii Zielonych z Saksonii, którzy opowiadają się za rezygnacją z wydobycia tego surowca.



Socjaliści tną etaty w administracji



Brandenburgia ma nowy parlament. Zdecydowanie wrześniowe wybory samorządowe w tym landzie wygrali socjaliści z SPD. Po raz pierwszy w historii na czele brandenburskiego parlamentu stanęła kobieta. Britta Stark (SPD) została wybrana przewodniczącą landtagu, jej zastępcą został Dieter Dombrowski (CDU).

W parlamencie Brandenburgii zasiada 88 posłów z pięciu partii. SPD zdobyła 31,9 % głosów, co daje jej 30 miejsc w parlamencie. Druga była CDU z 23 % głosów, której przypadło 21 miejsc.

Pozostali posłowie reprezentują Lewicę (17 parlamentarzystów). Alternatywa dla Niemiec (AfD) zdobyła 10 miejsc, a partia Zielonych — 6. Listę parlamentarzystów uzupełnia czterech posłów niezrzeszonych.

Premier Brandenburgii Dietmar Woidke zapowiedział reformę i zarazem redukcję administracji samorządowej.

Według planów liczba przedstawicielstw administracji w 14 powiatach i czterech miastach na prawie powiatu ma zostać zmniejszona z 18 do maksymalnie 10. Jako powód redukcji premier Woidke wymienia malejącą liczbę mieszkańców Brandenburgii.

Plany reformy zapisano w umowie koalicyjnej nowego rządu. Niewykluczone, że status miasta na prawie powiatu stracą Poczdam, Frankfurt nad Odrą, Brandenburg nad Hawelą oraz Cottbus. Zakończenie reformy przewidziane jest na początek 2019

roku.



Przestępczość trasgraniczna

Przedsiębiorcy z Polski, Niemiec i Czech postanowili połączyć siły przeciwko przestępcom. 33 izby przemysłowo-handlowe z Niemiec, Polski i Czech podpisały

wspólną rezolucję, w której domagają się od rządów tych państw podjęcia zdecydowanych działań przeciwko przestępczości na pograniczu. Według przedsiębiorców ich firmy przestają być konkurencyjne na rynku. Jest to wynik, ich zdaniem, licznych włamań i kradzieży sprzętu, ale także drastycznie rosnących opłat za ubezpieczenie majątku.

Skalę problemu pokazuje ankieta przeprowadzona w Cottbus i Dreźnie pod koniec września br. W samym Cottbus zostało w ubiegłym roku okradzionych 140 przedsiębiorców, a ich strat szacuje się na 2,17 mln euro. Przedstawiciele izb przemysłowo-handlowych z trzech krajów domagają się utworzenia dwu- i trój-narodowościowych grup śledczych, które będą walczyć z przestępczością na

pograniczu.



***

Inf. na podstawie mediów landów przygranicznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz