04 czerwca 2014

Między Obamą a Schröderem, z Gauckiem po środku


Rzeczywistość lubi płatać figle, zwłaszcza na scenie politycznej. I w kotle europejskim sporo namieszała. Dzięki temu na europejskiej arenie politycznej możemy obserwować ostry dualizm postaw i zachowań.


Do starcia doszło między polsko-amerykańską rusofobią a niemieckim zdrowym pragmatyzmem. Polem tych politycznych zapasów jest Warszawa i Berlin, niebawem dojdzie do tego Normandia, gdzie pojawi się główny gracz na tej arenie – prezydent Putin.



Dosłownie w przeddzień wizyty Baracka Obamy w Warszawie, podczas gdy Polska szykowała się do przyjęcia amerykańskiego prezydenta z nadzieją, że „dokopie Ruskim” a szef polskiej dyplomacji pouczał Francuzów we francuskich mediach, by broń Boże nie sprzedawali Rosjanom kolejnych okrętów dla rosyjskiej marynarki wojennej - za miedzą, po zachodniej stronie Odry, w Meklemburgii Pomorzu – Zachodnim, w mateczniku kanclerz Angeli Merkel - Niemcy sfinalizowali ostatecznie przekazanie kolejnej swojej stoczni w ręce inwestora rosyjskiego.

Symboliczne przekazanie kluczy do bram stoczni P+S odbyło się wczoraj, w poniedziałek 2 czerwca w Stralsundzie. 
Nowy inwestor, 34-letni Witali Jussufow z Rosji, ten sam, który balował na 70. urodzinach b. kanclerza RFN Gerharda Schrödera w Sankt Petersburgu razem z prezydentem Putinem i premierem Selleringiem [1], stał się tym samym właścicielem trzeciej z czterech znajdujących się w Meklemburgii-Pomorzu Przednim dużych stoczni. Łącznie we wszystkich przedsiębiorstwach rosyjski biznesmen zatrudnia 1250 osób. W Stralsundzie zobowiązał się do zatrudnienia do końca roku 250 pracowników. Do końca 2016 r. liczba zatrudnionych ma się podwoić. Stocznia w Stralsundzie ogłosiła upadłość[2] w sierpniu 2012 r.

Ale to nie jedyny pojedynek postaw anty- i prorosyjskich na europejskiej scenie politycznej.

Opluwany i krytykowany ze wszystkich stron w Polsce za swoje prorosyjskie sympatie i przyjaźń z prezydentem Putinem były kanclerz RFN - Gerhard Schröder, co uwypukla dosyć charakterystycznie wywiad red. Adama Michnika dla „Die Welt”[3] - swoje 70. urodziny świętuje z rozmachem. Nie tylko w Rosji, w pałacach Sankt Petersburga, ale też w Berlinie i to na zaproszenie urzędującego prezydenta Niemiec.

Prezydent Joachim Gauck wydał kilka dni temu (27 maja) w stolicy Niemiec uroczysty obiad z okazji 70. urodzin Gerharda Schrödera. Wygłosił też specjalne przemówienie, które przytaczam w szerokim omówieniu. Pozwoli ono lepiej zrozumieć stanowiska niemieckie w europejskiej polityce zagranicznej.

Są to dla Ciebie burzliwe czasy, drogi panie Schröder – mówił niemiecki prezydent w czasie uroczystego obiadu - W ostatnich tygodniach można było obserwować skupienie uwagi mediów na Tobie. Twoje aktualne wypowiedzi i działania były szeroko dyskutowane. Ale to, co chciałbym powiedzieć dzisiaj – nie pasuje do tego chóru. Ponieważ spotykamy się tutaj, by uczcić człowieka, kanclerza Niemiec, który piastując swój urząd dokonał wiele istotnego dobra dla naszego kraju. I dla jego zasług dla nas, dla naszego kraju dzisiaj się spotykamy.

Przemawiając, prezydent Gauk przypomniał, że Gerhard Schröder został wybrany kanclerzem „prawie dziesięć lat po upadku muru berlińskiego i zjednoczenia Niemiec”. Można było odnieść wrażenie, że „czasy zimnej wojny się skończyły”, chociaż „świat nie był wolny od konfliktów, ale był bezpieczniejszy”. Przypomniał, że na początku tego stulecia, po ataku terrorystycznym na budynki World Trade Center  - Schröder i jego rząd stanęli przed „nowymi, największymi wyzwaniami dla polityki wewnętrznej i zagranicznej Niemiec”.

Nie byłoby to możliwe, przypominał dalej prezydent RFN, gdyby nie droga życiowa Schrödera. „Zdobywałeś wiedzę, w szkole i na studiach, w epoce naznaczonej niedostatkiem materialnym a w czasie dzieciństwa - społecznym wykluczeniem - mówił prezydent RFN do byłego kanclerza. - Udowodniłeś jak ważna jest determinacja i ambicja”. 
Dzięki tej determinacji i dyscyplinie realizowałeś swoją wymarzoną karierę - przypominał prezydent RFN. - Właściwie, to nie był tylko jeden sen, lecz dwa: ukończenie wieczorowo szkoły średniej, a następnie studiów prawniczych, by móc pracować w tym zawodzie”.

Takie doświadczenia życiowe, wg Gaucka, kształtowały potem postawy Schrödera w życiu politycznym. Jak mówił swego czasu przyszły kanclerz - ze „wdzięczności dla kraju, który pozwolił mi zrobić pierwszy krok w górę".  
Ta wdzięczność, jak zaznaczył prezydent Gauck w swoim wystąpieniu, potwierdziła się w politycznym zdrowym pragmatyzmie Gerharda Schroedera, który, zdaniem niemieckiego prezydenta, okazał się "żmudną praktyką polityczną, a zarazem celem - poprawieniem życia ludzi, nie w teorii marksistowskiej, ale w realnej rzeczywistości”. To zjawisko było szeroko w niemieckich mediach opisywane i analizowane. Zwracano też uwagę na zmianę pokoleniową na scenie politycznej w 16 lat po epoce Helmuta Kohla, przypominał prezydent Gauck. Dla Niemiec był to, zdaniem Joachima Gaucka, „nowy początek” , który odznaczył się wiekiem wielu polityków z czerwono-zielonej (SPD + Zieloni) koalicji Schrödera.  "Jako trzeci socjaldemokrata, po Willy Brandt i Helmucie Schmit i jako pierwszy w historii RFN  - Gerhard Schröder był w stanie zmienić ówczesny rząd federalny i wprowadzić nową rządząca większość”.

Prawie natychmiast, zaledwie w kilka miesięcy po tym wydarzeniu, rząd Schrödera musiał stawić się czoła wydarzeniom w Jugosławii i odpowiedzieć sobie na pryncypialne pytanie – czy niemieccy żołnierze mają zostać wysłani do walki po raz pierwszy po zakończeniu II wojny światowej. Razem z ówczesnym ministrem spraw zagranicznych Joschką Fisherem musieli sobie odpowiedzieć na to trudne dla każdego Niemca pytanie.

Innym historycznym wydarzeniem kadencji Schrödera było przeniesienie latem 1999 r. stolicy Niemiec z Bonn do Berlina. Przez pierwsze dwa lata urząd kanclerski rezydował w budynku dawnej rady państwa NRD. I tak ówczesny kanclerz symbolicznie połączył dwa niemieckie państwa… „patrząc się z przeszłości ku przyszłości…” 
Ówczesny rząd Schroedera przyniósł „długo zaległe odszkodowania dla byłego nazistowskiego robotnika przymusowego” oraz szereg pionierskich reform gospodarczych, społecznych, legislacyjnych. Jak np. bardzo nowoczesne prawa obywatelskie czy też rejestrację związków partnerskich. 
Ta zmieniająca się Republika Federalna Niemiec była bardzo widoczna w Europie. Prezydent Gauck przywołał w swoim wystąpieniu - zaproszenie kanclerza Schrödera, jako pierwszego w historii kanclerza Niemiec - do Polski na uroczystości związane z upadkiem Powstania Warszawskiego, do Francji na uroczystości związane z rocznicą lądowania aliantów w Normandii i do Rosji na uroczystości zakończenia II wojny światowej w Moskwie.

Joachim Gauck podkreślał w wystąpieniu przede wszystkim zdecydowanie i konsekwencję w politycznym działaniu kanclerza Schrödera oraz wolę podejmowanie ryzyka, gdzie tego wymagała sytuacja, przypominając słynne „nie” dla udziału Niemiec w operacjach militarnych USA w Iraku i „tak” w operacjach misji pokojowych NATO w Afganistanie.

Dla niemieckiego prezydenta, godne uwagi i pamięci jest też podejmowanie przez Gerharda Schrödera niepopularnych działań w polityce wewnętrznej Niemiec i akceptacja konsekwencji, jakie za to przyszło ponosić. Taką trudną decyzją była „Agenda 2000”, pierwotnie szalenie krytykowana w Niemczech. O Agendzie 2000 z perspektywy czasu można powiedzieć, dowodzi Joachim Gauck, że „jeśli chcesz zainicjować kompleksową reformę, należy podjąć teraz niezbędne i bolesne decyzje, by potem z perspektywy trzech lat zobaczyć efekty”.

Przywołując francuskiego myśliciela i polityka Telleyranda, który twierdził, że utrata w władzy może być cięższa niż śmierć, wspomniał o przedterminowych wyborach w 2005 r. i podjęcie współpracy przez byłego kanclerza z niewymienionym z nazwy Gazpromem. Zaznaczył przy tym, że pozostaje zawsze odpowiedzialność za kraj, nawet po zakończonej kadencji. „Mamy wielki szacunek dla kanclerza Schrödera – stwierdził prezydent, Gauck. – Za te jego preferencje, jakie są istotne dla przyszłości naszego kraju. Dziękujemy Ci za nieustające zasługi dla Niemiec”.

***

To, co dla polskich polityków i polskich mediów jest szokiem i działaniem szkodliwym, w Niemczech spotyka się nie tylko z aprobatą, ale i aplauzem. Współpraca z Rosją jest uznana, jako istotną dla kraju, zresztą przynosi wymierne korzyści.

Praca byłego kanclerza Niemiec w rosyjskim koncernie energetycznym uznana została za wysoce pożyteczną dla kraju, a jego przyjaźń z prezydentem Rosji obecnym władzom niemieckim w niczym nie przeszkadza. On sam uważany jest za jednego z najwybitniejszych kanclerzy niemieckich po II wojnie światowej.

USA, największy światowy agresor - pcha Polskę do ostrej konfrontacji z Rosją, wykorzystując umiejętnie polską podatność na historyczne histerie związane z Ukrainą i Rosją, budzi irracjonalne upiory i bajdurzy o zagrożeniu militarnym ze strony Kremla.

Traci na tym polska gospodarka i pozycja Polski w Europie. Taka polityka Polski i USA, jak określiły niemieckie media, to „powrót do kamienia łupanego”.


[1] Erwin Sellering - premier Meklemburgii - Pomorza Przedniego, kraju związkowego RFN.



1 komentarz:

  1. Pani Zofio - dziękuję! Tekst znowu przeczytałam duszkiem. Bardzo mi się podoba wstęp, rzeczowe ujęcie i rozwinięcia tematu, a na deser - podsumowanie: "Traci na tym polska gospodarka i pozycja Polski w Europie. Taka polityka Polski i USA, jak określiły niemieckie media, to „powrót do kamienia łupanego”. Nic dodać, nic ująć.
    PS:
    Polityka nie jest moją mocną stroną, jednak dzięki Pani artykułom moje obserwacje i wnioski zyskują potwierdzenie. Ludzi, którzy ośmielają się samodzielnie myśleć, pomimo ogłupiającej propagandy w TV, jest coraz więcej. I oby ich przybywało!

    OdpowiedzUsuń