15 listopada 2013

Czerwone maki Aleksandrowa



Chór Aleksandrowa w Stargardzie Szczecińskim, finał.
Chór Aleksandrowa cieszy się w Polsce nieustającą sympatią i na jego koncerty przychodzą tłumy, i to w różnym wieku od seniorów po młodzież i całe rodziny wielopokoleniowe z dziećmi, chociaż bilety są dosyć drogie. 
Tak też było na wczorajszym koncercie w Stargardzie Szczecińskim. Koncert zorganizowano w hali sportowej. Jak powiedział Piotr Skulski, główny organizator koncertów chóru w Polsce: - Koncert jest opłacalny przy 2,5 tysięcznej widowni. W hali stargardzkiego sportu zebrało się ponad 1,9 tys. praktycznie wyjdziemy na zero
Takie podejście ma swoje reperkusje. 
W oczekiwaniu na koncert
Hala sportowa wprawdzie mieści sporo ludzi, ale ma swoje mankamenty – np. głośno działającą wentylację, która przy partiach muzycznych czy chóralnych wykonywanych piano, zagłusza wykonawców.  Dla kogoś, kto jest autentycznym melomanem i przyszedł posłuchać muzyki to taki wentylator serwuje mu dyskomfort, dyskwalifikujący doznania muzyczne. 
Niestety, tak było w Stargardzie - wentylator pracował nieustannie i głośno.. 
Jak dodać to tego pogłos i fatalną akustykę hali, to – można rzec, - że organizatorzy nie zagwarantowali miłośnikom chóru minimum warunków do odbioru muzyki. 
Ale to nie jedyny mankament. Organizator nie zadbał też o udostępnienie słuchaczom jakiegokolwiek programu. Gorzej – sam Piotr Skulski nawet nie wiedział, co zespół zaprezentuje. 
Takiej nonszalancji, ze strony polskiego organizatora  nie spodziewałam się. Wychodzi na to, że chór jest traktowany jest, jako maszynka do robienia pieniędzy, mniejszą wage przywiązuje sie do zapewnienia mu przyzwoitych warunków wykonawczych i do dbalości o doznania muzyczne słuchaczy.  Wrażenie to potęgowali krążący w przerwach koncertu sprzedawcy płyt video i kompaktowych z nagraniami zespołu. Nikt nie pomyślał o zrobieniu im jakiegoś stoiska, gdzie mogliby prowadzić mniej nachalną sprzedaż.

Taniec kaukaskich górali
Jest to zjawisko bardzo przykre, bowiem zespół Armii Rosyjskiej reprezentował w Stargardzie bardzo wysoki poziom artystyczny i wykonawczy, miał starannie przemyślany program. 
Fantastycznie pokazał się też zespół baletowy, zwłaszcza tancerze w ukraińskim hopaku, gdzie można było znaleźć to, co wyróżnia balet rosyjski na świecie – fantastyczne skoki, hołupce i piruety męskiej części baletu, wykonane z nadzwyczajną lekkością i płynnością ruchu.  

Oczywiście w repertuarze nie zabrakło akcentów polskich. Hopaka poprzedziła , spiewana po polsku ukraińska dumka „Sokoły” ze słynnym refrenem …” wina, wina dajcie, a jak umrę – pochowajcie, na zielonej Ukrainie, przy kochanej mej dziewczynie!

Szokiem dla mnie była reakcja widowni na znaną piosenkę z czasów II wojny światowej „Czerwone maki na Monte Cassino”. Widownia, jakby był to hymn narodowy, stała podczas jej wykonywania - na baczności, za przykładem grupy starszych ludzi.  A mnie oberwało się zdrowo od pewnego seniora. To wprawdzie znana mi pieśń, szczególnie upodobana przez moja mamę, ale nietraktowana jak hymn narodowy. Nie widziałam potrzeby stawania przy niej na baczność. Starszego pana moje zachowanie wyraźnie zirytowało, kategorycznie kazał mi wstawać, kiedy nie wstalam i rzekłam: – To nie jest przecież hymn narodowy - wyzywał mnie i towarzyszącą mi przyjaciółkę od starych głupich bab, które nie wiedzą, co to patriotyzm i są zakałą polskiego społeczeństwa. Mało, co nie przyłożył nam laską!

Poczet sztandarowy
Nie chciałam już mu tłumaczyć, że należało przede wszystkim wstać, gdy na początku koncertu wniesiono uroczyście na salę flagi narodowe Polski i Rosji. Widownia na sali wtedy siedziała. Tylka na znak szacunku dla flagi narodowej nie podniosła. Uhonorowała natomiast sentymentalną piosenkę o niepotrzebnej bitwie wojsk gen. Andersa, serwując przy tym opornym – typowo polską pyskówkę.

Historycy zachodni są zgodni i fatalnie oceniają kampanię włoską w czasie II wojny światowej, a do bitwy o Monte Cassino odnoszą się szczególnie nieprzychylnie.

J.F.C. Fuller w swym dziele „Druga wojna światowa” nazywa ją „kampanią, która ze względu na brak sensu strategicznego i wyobraźni taktycznej jest czymś wyjątkowym w historii wojskowości”, natomiast John Ellis pisze o „niewiele wartym zwycięstwie okupionym ogromnymi stratami”. W Polsce bitwa o Monte Cassino przedstawiana jest w sposób zupełnie odmienny, głównie dzięki opiniom gen. Andersa i opisom Melchiora Wańkowicza, którzy …. podkreślają poniesione straty oraz zaangażowanie i ofiarność polskiego żołnierza. O tym, że te straty były bez sensu i bitwa niepotrzebna – mało, kto w Polsce wie.

Brytyjski historyk, Matthew Parker napisał: Bitwa o Cassino − największa lądowa bitwa w Europie − była najcięższą i najkrwawszą z walk zachodnich aliantów z niemieckim Wehrmachtem na wszystkich frontach drugiej wojny światowej. Poległo w niej 54 tys. aliantów ze 105 tys. zaangażowanych w bitwę oraz ok. 20 tys. żołnierzy III Rzeszy z 80 tys. biorących w niej udział.

Alianci zdecydowali też, że zabytkowy klasztor Monte Cassino zbombardują. Wszyscy, którzy widzieli film nakręcony podczas bombardowania i zdjęcia lotnicze zrujnowanego klasztoru byli w szoku. Akt ten odbił się szerokim echem na całym świecie. Powszechnie uznawano to za szczyt głupoty i barbarzyństwa. Generał brytyjski J.F.C. Fuller nazwał bombardowanie klasztoru dosłownie „aktem czystej głupoty”. Opat klasztoru stwierdził: „Potwierdzam, że do chwili zburzenia Monte Cassino nie było w opactwie niemieckich żołnierzy, ich broni, ani innych instalacji militarnych”.

Nie miałam żadnego powodu, by stawać na baczność przy śpiewaniu piosenki o Monte Cassino.Nie gloryfikuję głupoty oraz składanej bez potrzeby daniny życia i przelewania polskiej krwi, tym bardziej piosenek na ten temat.

Natomiast marzeniem moim jest wysłuchanie Chóru Aleksandrowa bez patriotyczno-narodowych przepychanek, w stosowanych warunkach.

Niestety przyszłoroczny koncert w Szczecinie zaplanowany jest w nowobudowanej hali sportowej, bo może pomieścić ponad 3 tys. ludzi, sala nowej filharmonii – już nie wchodzi w rachubę.

Tak, więc na występ tego znakomitego chóru w stosownej sali z doskonałą akustyka – nie ma szans.

A szkoda… 
Jedną z solistek była 9-letnia Waleria Kurnuszkina, z dziecięcego zespołu wokalnego, działającego przy Chórze Aleksandrowa

9 komentarzy:

  1. "Dziennikarze i publicyści ponoszą odpowiedzialność za kształtowanie obrazu społeczeństw Polski i Rosji"

    To słowa prez. B. Komorowskiego adresowane do uczestników Polsko-Rosyjskiego Kongresu Mediów, który w piątek zainaugurowano w Kaliningradzie. Ciekawe czy polskie media potraktują je poważnie.
    http://m.onet.pl/wiadomosci/swiat,ens6m

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmiem wątpić. Ale jest jakiś tam minimalny postęp. Chciażby ten list prezydenta do żurnalistyki na spotkaniu w Kaliningradzie. Sikorski napada na PiS za antyrosyjkie działania mowiąc, że reagują na na byle "czerwona płachtę rosyjską" .
    Może by tak zaczał od siebie te pouczenia i "czerwonymi płachtami rosyjskimi" nie epatował w mowach publicznych?
    Media oczywiscie to przytaczają.
    I koło się zamyka.
    To tkwi w podswiadomości znacznej grupy ludzi w Polsce,m a przykład ze Stargardu, o jakim pisze wyżej, sygnalizuje, ze przeciwstawianie się tym ludziom może grozić walnięciem laską w głowe, co najmniej. Bo poza rusofobią, w polskim społeczenstwie kultywuje się reakcje agresywne wobec postaw innych, zwłaszcza w sferze "patriotyczno-narodowej" niż tej grupy ludzi.
    Senior, który wczoraj usilował mnie wczoraj pouczać na koncercie jak mam słuchac piosenek 'patriotycznych" - to efekt oddziaływania na niego m.in.Radia Maryja i jego tzw. rodzinek oraz Klubów Patriotycznych działajacych pod egida PiS. Skupiają tych samych ludzi i uczą ich agresji. :
    Po raz pierwszy doświadczyłam tej edukacji bezpośrednio na sobie, wcześniej tylko oberwowałam u innych..

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurnuszkina, a nie Kukuczkina!

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Anonimie, gdzie mogę sprawdzić pawidłowe brzemienie nazwiska tej śpiewającej w Chórze Aleksandrowa dziewczynki?

    OdpowiedzUsuń
  5. Szanownmy Anonimie, sprawdziłam, poprawiłam.

    OdpowiedzUsuń
  6. U w i e l b i a m ten Chór. Dziękuję za notkę. Co do naszych zdolności organizacyjnych - wstydzę się. Nie stoję na baczność podczas Maków. I nie uważam się za patriotę, bo obchody zadymiarskie i procesyjne ostatniego Święta Niepodległości kompletnie mi to pojęcie zbrzydziły. Pora umierać.
    Darek_lask

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Darku, proszę nie umierać! Chór Aleksandrowa przyjedzie w przyszlym roku, jak zwykle jesienią.
      Poza tym do Polski przyjedzie też inny rosyjski slynny zespół piesni i tańca - "Bieriozka"
      Piewszy kwystęp juz 9 kwietnia, w 18 miastach Polski, praktycznie w każdym wojewodzkim mieście.
      co do organizacji - niestety, Chór Aleksandrowa musi się samofinansować na występach w Polsce, nie ma dotacji ani ze strony polskiej, ani ze strony rosyjskie , dlatego polski organizator musi decydować się na "masówki" w halach sportowych, Im więcej ludzi na sali, tym więcej pieniędzy na hotele, wyzywienie, przejazdy itp. Proza życia ...

      Usuń
  7. Cieszę się, że dotarłam na tą stronę bo już myślałam, że totalna ignorancja owładnęła wszystkich mieszkańców Stargardu, żeby nie powiedzieć Polaków . Zgadzam się z Pani opinią nt. mistrzowskiego występu Chóru Aleksandrowa i niestety całej reszty, która psuła nam przyjemność odbioru i przeżywania koncertu.
    Uważam, że krajowy organizator powinien zatrudnić ludzi kreatywnych, prężnych, którzy potrafią zadbać o logistykę tak dużych imprez, ponieważ biorąc pod uwagę nasz przykład i relacje z pozostałych koncertów widać, że jest organizacyjnie nieudolny.
    Kocham Chór Aleksandrowa, kocham takie klimaty a niewiele brakowało, że rozminęłabym się z tym koncertem, ponieważ nie było informacji - zero reklamy dla tak poważnej imprezy, w przeciwieństwie do np. przyjazdu cyrku, wesołego miasteczka czy innych niszowych imprez, które wręcz nachalnie rzucają się w oczy na każdym kroku. Tydzień przed koncertem ledwie dojrzałam informację formatu A4 na szybie w autobusie, pośród innych reklam, byłam w szoku. Natychmiast rozpoczęłam poszukiwania w internecie i co znalazłam?! Informację, że bilety są już wyprzedane! Nie poddaję się w takich sytuacjach, więc sprawdziłam wszystkie kontakty i nie bez problemów udało mi się dotrzeć do krajowego organizatora, który zapewnił mnie, że bilety są w sprzedaży w Stargardzie i podał mi bezpośredni kontakt do pana, u którego dokonałam rezerwacji i zakupu. Na mój zarzut o brak reklamy koordynator powiedział, że najwyraźniej nie byłam na jakichś „wyborach” cokolwiek to miało znaczyć, nie drążyłam tematu bo byłam szczęśliwa że mam bilety! Ludzie, przecież nie można tak podchodzić do organizacji TAKIEJ imprezy! Zapraszać do Polski TAKICH ARTYSTÓW, planować miesięczne turne po kraju i nie informować społeczeństwa jakby to były imprezy elitarne, zamknięte i jeszcze oczekiwać odpowiedniego dochodu! Chociaż organizator poszedł na ilość nie na jakość, to i tak nie potrafił zebrać odpowiedniej kasy bo pomimo braku biletów w sprzedaży, wolnych miejsc na widowni było bardzo dużo. Organizacyjna nieudolność i klapa, żal i wstyd, że ciągle skazywani jesteśmy na bylejakość.

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga Pani, przykro to czytać, ale niestey, to prawda. Chociaz np. w Szczecinie - plakaty byly powieszone, ale w wybranych miejscach, np. koło ...cerkwi. Przekaże uwagi organizatorowi, by sie poprawił na przyszlośc. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń