„Polska jest od lat celem ataków
informacyjnych i propagandowych ze strony Federacji Rosyjskiej. (...) Polskie
służby specjalne na bieżąco monitorują podejrzane aktywności w sieci Internet,
w tym w mediach społecznościowych, identyfikując najgroźniejsze przejawy
dezinformacji, propagandy i ataków informacyjnych wymierzone w nasze państwo.
Analiza identyfikowanych przez służby przykładów pokazuje główne wątki
eksplorowane w wojnie informacyjnej przeciwko Polsce” - podano w rządowym
Serwisie Rzeczypospolitej Polskiej[1] (w dziale „służby
specjalne”).
Niedatowaną informację na ten temat podał Rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych, ukazała się ona pod koniec ub. miesiąca (około 23 kwietnia).
Informacja o owej analizie dotarła do mnie w momencie dosyć ciekawych zdarzeń w relacjach polsko-rosyjskich. W tym samym mniej więcej czasie, na jednym biegunie rozhuśtanych polsko-rosyjskich relacji – wysłuchałam, co ma do powiedzenia na temat Polski Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji, na drugim - trafiłam na anons krytycznej książki o relacjach rosyjsko- polskich, pod wymownym tytułem: „Polska: hiena wschodniej Europy” autorstwa: Dmitrija Goblin Puczkowa i Igora Pychałowa, która dopiero, co trafiła na rosyjski rynek księgarski[2].
Tytuł może i szokujący, ale to nie wymysł Rosjan, bowiem to brytyjski premier, Winston Churchill przyrównał Polskę do hieny, po tym, jak wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku[3]: „...to samo w Polsce, która zaledwie sześć miesięcy temu z chciwym apetytem hieny wzięła udział w rozboju i zniszczenie państwa czechosłowackiego”.
Publikacja w rządowym serwisie była wisienką na torcie polskiej rusofobii.
Niedatowaną informację na ten temat podał Rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych, ukazała się ona pod koniec ub. miesiąca (około 23 kwietnia).
Informacja o owej analizie dotarła do mnie w momencie dosyć ciekawych zdarzeń w relacjach polsko-rosyjskich. W tym samym mniej więcej czasie, na jednym biegunie rozhuśtanych polsko-rosyjskich relacji – wysłuchałam, co ma do powiedzenia na temat Polski Siergiej Ławrow, szef rosyjskiej dyplomacji, na drugim - trafiłam na anons krytycznej książki o relacjach rosyjsko- polskich, pod wymownym tytułem: „Polska: hiena wschodniej Europy” autorstwa: Dmitrija Goblin Puczkowa i Igora Pychałowa, która dopiero, co trafiła na rosyjski rynek księgarski[2].
Tytuł może i szokujący, ale to nie wymysł Rosjan, bowiem to brytyjski premier, Winston Churchill przyrównał Polskę do hieny, po tym, jak wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji w 1938 roku[3]: „...to samo w Polsce, która zaledwie sześć miesięcy temu z chciwym apetytem hieny wzięła udział w rozboju i zniszczenie państwa czechosłowackiego”.
Publikacja w rządowym serwisie była wisienką na torcie polskiej rusofobii.
OD CZEGO (TEORETYCZNIE) JEST
ABW
Nim
pochylę się nad opublikowanymi „rewelacjami” Stanisława Żaryna, rzecznika
ministra-koordynatora służb specjalnych na temat skutków ataków
„informacyjnych” i propagandowych Rosji na Polskę, z konieczności muszę
przypomnieć kilka pryncypialnych pojęć, których, moim zdaniem, nie do końca rozumie
rzecznik ministra Kamińskiego.
Pierwszym
takim pojęciem jest „analiza”, pewien proces myślowy,
polegający na ocenie zjawiska poprzez ocenę faktów w nim istniejących i które
są powodem zainteresowania. Wymaga ten proces nie tylko daleko idącej
merytorycznej wiedzy, ale też umiejętności logicznego myślenia, co za tym idzie
— umiejętności prawidłowego wyciągania wniosków
Ta umiejętność jest jednym z wyznaczników przekroczenia poziomu myślenia abstrakcyjnego, które posiada zaledwie kilka procent ludzkiej populacji. Dlatego, nie każdy człowiek może być analitykiem, zwłaszcza w wywiadzie czy kontrwywiadzie, w newralgicznej działalności, jaką prowadzą w każdym kraju służby specjalne.
Fałszywie wyciągnięte wnioski ujawnione w analizie przekładają się na pracę tych służb, mogą wywołać przez to nieodwracalne szkody dla racji stanu państwa a wielu niewinnym ludziom zniszczyć życie lub kariery zawodowe.
Drugim pojęciem jest „kontrwywiad”. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), podlegająca ministrowi-koordynatorowi służb specjalnych, jak każdy kontrwywiad na świecie, prowadzi szeroko zakrojoną analitykę. To jest nieodłączna praca wszystkich służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Zatrudnia się do analiz najbardziej inteligentnych funkcjonariuszy. Taką pracę w konsulacie ZSRR w Dreźnie prowadził swego czasu m.in. Władimir Putin.
Analityka kontrwywiadowcza obejmuje takie zjawiska, jak szpiegostwo, terroryzm i ekstrema polityczna, zagrożenia dla podstaw ekonomicznych państwa. W tym celu, oprócz innych zadań operacyjnych, kontrwywiad m.in.: prowadzi rozpoznanie charakteru i źródeł zagrożeń poprzez monitoring przede wszystkim tzw. – otwartych źródeł informacji, mówiąc trywialnie, głównie– mediów i Internetu. Ale również innych publikacji, z książkami włącznie. Potocznie nazywa się to „białym wywiadem”.
Oczywiście, ABW, jak każdy inny kontrwywiad, mniej lub bardziej legalnie podgląda i podsłuchuje: czyta listy, zagląda do przesyłek, podsłuchuje rozmowy telefoniczne i monitoruje kontakty teleinformacyjne, śledzi aktywność w Internecie, zagląda do komputerów i korzysta z tzw. osobowych źródeł informacji (informatorów).
To wszystko prawda, ale od tego są wyspecjalizowani funkcjonariusze a nie ministerialni rzecznicy!
Służba kontrwywiadu w Polsce — Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego |
Ta umiejętność jest jednym z wyznaczników przekroczenia poziomu myślenia abstrakcyjnego, które posiada zaledwie kilka procent ludzkiej populacji. Dlatego, nie każdy człowiek może być analitykiem, zwłaszcza w wywiadzie czy kontrwywiadzie, w newralgicznej działalności, jaką prowadzą w każdym kraju służby specjalne.
Fałszywie wyciągnięte wnioski ujawnione w analizie przekładają się na pracę tych służb, mogą wywołać przez to nieodwracalne szkody dla racji stanu państwa a wielu niewinnym ludziom zniszczyć życie lub kariery zawodowe.
Drugim pojęciem jest „kontrwywiad”. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW), podlegająca ministrowi-koordynatorowi służb specjalnych, jak każdy kontrwywiad na świecie, prowadzi szeroko zakrojoną analitykę. To jest nieodłączna praca wszystkich służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Zatrudnia się do analiz najbardziej inteligentnych funkcjonariuszy. Taką pracę w konsulacie ZSRR w Dreźnie prowadził swego czasu m.in. Władimir Putin.
Analityka kontrwywiadowcza obejmuje takie zjawiska, jak szpiegostwo, terroryzm i ekstrema polityczna, zagrożenia dla podstaw ekonomicznych państwa. W tym celu, oprócz innych zadań operacyjnych, kontrwywiad m.in.: prowadzi rozpoznanie charakteru i źródeł zagrożeń poprzez monitoring przede wszystkim tzw. – otwartych źródeł informacji, mówiąc trywialnie, głównie– mediów i Internetu. Ale również innych publikacji, z książkami włącznie. Potocznie nazywa się to „białym wywiadem”.
Oczywiście, ABW, jak każdy inny kontrwywiad, mniej lub bardziej legalnie podgląda i podsłuchuje: czyta listy, zagląda do przesyłek, podsłuchuje rozmowy telefoniczne i monitoruje kontakty teleinformacyjne, śledzi aktywność w Internecie, zagląda do komputerów i korzysta z tzw. osobowych źródeł informacji (informatorów).
To wszystko prawda, ale od tego są wyspecjalizowani funkcjonariusze a nie ministerialni rzecznicy!
Na marginesie — w Polsce, ludzie o sympatiach prorosyjskich, lub nawet obojętni, ale wypowiadający się z umiarem lub pozytywnie o Rosji, są zaliczani do tzw. agentów wpływu i kwalifikowani na równi ze szpiegami, jako element zagrażający bezpieczeństwu państwa. Podlegają tym samym procedurom, co potencjalni szpiedzy. Jest to ewidentnym naruszaniem podstaw konstytucyjnych państwa polskiego i ustawodawstwa międzynarodowego, w tym też ONZ, związanych w wolnością, w tym: wolnością poglądów i publicznego ich głoszenia, z wolnością słowa, z prawami człowieka.
ODKRYCIA RZECZNIKA
Na
sposób myślenia i traktowanie obecnej rzeczywistości przez Stanisława Żaryna ma
ogromny wpływ jego rodzinny dom. Jest synem prof. Jana Żaryna[4] (PiS), senatora minionej
kadencji, historyka wybitnie prawicowego, człowieka o szalenie kontrowersyjnych
poglądach dot. polskich Żydów i Holokaustu, swego czasu dyrektora działu
edukacji w IPN, skąd został usunięty za stwierdzenie, że przyznanie Lechowi
Wałęsie statutu pokrzywdzonego w IPN jest „wrzodem
na ciele instytucji”.
Ojciec rzecznika ministra-koordynatora, od lutego tego roku, jest dyrektorem nowo powołanego przez rząd Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. W świecie dziennikarskim, w kraju i zagranicą, wypowiedzi prof. Jana Żaryna uchodzą za wybitnie nacjonalistyczne, antysemickie, szowinistyczne i fałszywe historycznie[5].
Stanisław Żaryn imię dostał po swoim dziadku, słynnym warszawskim architekcie, który był „Sprawiedliwym wśród Narodów Świata” za przechowywanie u krewnych żony rodziny żydowskiej i miał poglądy nt Żydów i Holokaustu — dokładnie odwrotne niż jego syn Jan.
Ojcowski IPN zaważył jednak na mentalności rzecznika ministra-koordynatora. Stanisław Żaryn junior, daleki jest od ideowej postawy nieżyjącego już dziadka — Stanisława Żaryna seniora. Wdał się w swojego ojca.
S.Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych |
Ojciec rzecznika ministra-koordynatora, od lutego tego roku, jest dyrektorem nowo powołanego przez rząd Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. W świecie dziennikarskim, w kraju i zagranicą, wypowiedzi prof. Jana Żaryna uchodzą za wybitnie nacjonalistyczne, antysemickie, szowinistyczne i fałszywe historycznie[5].
Stanisław Żaryn imię dostał po swoim dziadku, słynnym warszawskim architekcie, który był „Sprawiedliwym wśród Narodów Świata” za przechowywanie u krewnych żony rodziny żydowskiej i miał poglądy nt Żydów i Holokaustu — dokładnie odwrotne niż jego syn Jan.
Ojcowski IPN zaważył jednak na mentalności rzecznika ministra-koordynatora. Stanisław Żaryn junior, daleki jest od ideowej postawy nieżyjącego już dziadka — Stanisława Żaryna seniora. Wdał się w swojego ojca.
To
wszystko pozwoli niejako lepiej zrozumieć tok myślenia Stanisława Żaryna przy
opracowaniach, takich, jak to, które opublikowano niedawno w rządowym Serwisie
Rzeczypospolitej Polskiej.
Stanisław
Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora, pracuje w departamencie Bezpieczeństwa
Narodowego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM). Postanowił jednak
przeistoczyć się w analityka kontrwywiadu i czytając tudzież oglądając w
Internecie, mniej lub bardziej wiarygodne rosyjskie i polskie portale
informacyjne doszedł do rewelacyjnego wniosku, że Rosja napada na Polskę...
informacjami i propagandą.
Nie wiem, czy zauważył, że portale informacyjne w cyberprzestrzeni są od podawania informacji, bo taka jest w rzeczy samej — ich natura. Na dodatek te informacje wg niego — są dezinformacjami, a te najgroźniejsze dezinformacje rzecznik - identyfikuje.
I co zidentyfikował m.in. nasz nowy specjalista od analiz kontrwywiadowczych w kancelarii premiera?
Po pierwsze – „operację siania paniki i tworzenia chaosu informacyjnego”, podsycanie animozji między Polską a Ukrainą. A przy okazji —„budowanie negatywnych emocji wokół energetyki atomowej”. Powodem owej „operacji” anty-ukraińskiej, była elektrownia atomowa w Czarnobylu a właściwie jej niedawny pożar i niesprawdzona informacja o skażonej chmurze nad Polską, którą, jak to zwykle, powielono bezmyślnie w rosyjskich i polskich portalach.
Meandry analizy u rzecznika są, zaiste, wysoce pokrętne. Sam fakt licznego powielenia informacji o napromieniowanej chmurze w Internecie, spowodował u rzecznika domysły na prawie dogmatów. Wg niego był to objaw celowo zorganizowanej przez Rosjan kampanii informacyjnej w „polskiej przestrzeni”, w której wykorzystano... "oficjalnie i nieoficjalne, w tym prywatne kanały informacyjne, wykorzystano autorytety i ich wiedzę z grona znajomych, naukowców, pracowników instytucji, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo RP”. I ilustruje to zrzutem stron ... poważnych polskich portali zajmujących się energetyką!
No i jak tu poważnie traktować wnioski z analizy rzecznika, skoro kwestionuje nawet rzeczowe uwagi polskich specjalistów na temat pożaru w elektrowni atomowej w Czarnobylu?! Dlaczego jakiś Kowalski czy Iwanow, komentując w Internecie pożar w Czarnobylu przypomina sobie wybuch w tej elektrowni i skażenia, do jakich doszło?, – rzecznik nie dochodzi. Tak samo nie jest w stanie powiedzieć, kto w Rosji wymyślił i kierował „ operacją siania paniki i tworzenia chaosu informacyjnego” z powodu pożaru elektrowni, którzy rzeczywiście miał miejsce. Rzecznik po prostu się domyśla, a jak się domyśla – to „mur beton”, że tak jest.
I to jest poziom analityki, jaką reprezentuje Stanisław Żaryn, z wykształcenia politolog, w przeszłości dziennikarz i publicysta.
Rząd się tylko ośmiesza publikując takie „analizy”.
Nie wiem, czy zauważył, że portale informacyjne w cyberprzestrzeni są od podawania informacji, bo taka jest w rzeczy samej — ich natura. Na dodatek te informacje wg niego — są dezinformacjami, a te najgroźniejsze dezinformacje rzecznik - identyfikuje.
I co zidentyfikował m.in. nasz nowy specjalista od analiz kontrwywiadowczych w kancelarii premiera?
Po pierwsze – „operację siania paniki i tworzenia chaosu informacyjnego”, podsycanie animozji między Polską a Ukrainą. A przy okazji —„budowanie negatywnych emocji wokół energetyki atomowej”. Powodem owej „operacji” anty-ukraińskiej, była elektrownia atomowa w Czarnobylu a właściwie jej niedawny pożar i niesprawdzona informacja o skażonej chmurze nad Polską, którą, jak to zwykle, powielono bezmyślnie w rosyjskich i polskich portalach.
Meandry analizy u rzecznika są, zaiste, wysoce pokrętne. Sam fakt licznego powielenia informacji o napromieniowanej chmurze w Internecie, spowodował u rzecznika domysły na prawie dogmatów. Wg niego był to objaw celowo zorganizowanej przez Rosjan kampanii informacyjnej w „polskiej przestrzeni”, w której wykorzystano... "oficjalnie i nieoficjalne, w tym prywatne kanały informacyjne, wykorzystano autorytety i ich wiedzę z grona znajomych, naukowców, pracowników instytucji, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo RP”. I ilustruje to zrzutem stron ... poważnych polskich portali zajmujących się energetyką!
No i jak tu poważnie traktować wnioski z analizy rzecznika, skoro kwestionuje nawet rzeczowe uwagi polskich specjalistów na temat pożaru w elektrowni atomowej w Czarnobylu?! Dlaczego jakiś Kowalski czy Iwanow, komentując w Internecie pożar w Czarnobylu przypomina sobie wybuch w tej elektrowni i skażenia, do jakich doszło?, – rzecznik nie dochodzi. Tak samo nie jest w stanie powiedzieć, kto w Rosji wymyślił i kierował „ operacją siania paniki i tworzenia chaosu informacyjnego” z powodu pożaru elektrowni, którzy rzeczywiście miał miejsce. Rzecznik po prostu się domyśla, a jak się domyśla – to „mur beton”, że tak jest.
I to jest poziom analityki, jaką reprezentuje Stanisław Żaryn, z wykształcenia politolog, w przeszłości dziennikarz i publicysta.
Rząd się tylko ośmiesza publikując takie „analizy”.
Po
drugie – ingerencja w wybory prezydenckie.
Zarzut bardzo poważny, prawie taki sam, jaki wymyślili w USA, ale dowodów, jak w USA - rzecz jasna - brak. Za to widać, jak mocno zalazła pewna instytucja rosyjska rzecznikowi za skórę. Jest to Rosyjski Instytut Studiów Strategicznych (RISS), który, jak pisze, jest zapleczem analitycznym „rosyjskiego wywiadu, pozostające pod nadzorem Kremla. Jego szefem jest Michaił Fradkow, w przeszłości wieloletni szef Służby Wywiadu Zagranicznego FR. To właśnie przedstawiciel tej instytucji w 2017 r., na wniosek ABW, został wydalony z Polski z uwagi na działania wymierzone w interesy RP”.
Analityka rosyjskiego instytutu nie odbiega od analiz prowadzonych przez polskie instytucje o podobnym profilu, jak np.: państwowy Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia (OSW)[6], zajmujący się m.in. Rosją. Z tym, że dla rzecznika Żaryna, rosyjska placówka dezinformuje i wpływa negatywnie na Polaków, a polska placówka jest niewinna niczym nowo narodzone dziecię i żadnej dezinformacji nie sieje, nikogo na własne kopyto nie urabia. Chociaż wydawane „Zeszyty OSW” jawnie temu przeczą.
Jak ta ingerencja w wybór prezydenta RP, czyniona przez RISS, wygląda wg Stanisława Żaryna?
Dziecinnie prosto: “RISS twierdzi, że zorganizowanie wyborów w maju stanowi nie tylko bezpośrednie zagrożenie zdrowia lub życia Polaków, ale również łamie podstawowe swobody demokratyczne przysługujące obywatelom RP".
Rzecz w tym, że RISS powtarza dokładnie, słowo w słowo, to samo, co piszą polskie media od rana do wieczora, i to od dawna.
W związku, z czym, rzecznik Żaryn dochodzi do niepodważalnego wniosku, iż, „RISS, szerząc powyższe tezy, wpisuje się w stałą kampanię informacyjną Rosji przeciwko Polsce, która zakłada podgrzewanie emocji politycznych i społecznych”.
To, co w takim razie, robią wszystkie polskie media, które krytykują PIS-owski sposób przeprowadzania wyborów? Prowadzą szeroką rosyjską „kampanię informacyjną przeciwko Polsce”? Przeciwko własnemu państwu?! …
Rzecznik ministra-koordynatora nie zauważa, że analityka RISS nie istnieje w odbiorze powszechnym Polaków, jest adresowana do nielicznych badaczy i naukowców, głównie w Rosji. Ale twierdzi, bez jakichkolwiek podstaw, że RISS Polsce „podgrzewa emocje polityczne i społeczne”. No i wpływa na preferencje wyborcze Polaków.
Zarzut bardzo poważny, prawie taki sam, jaki wymyślili w USA, ale dowodów, jak w USA - rzecz jasna - brak. Za to widać, jak mocno zalazła pewna instytucja rosyjska rzecznikowi za skórę. Jest to Rosyjski Instytut Studiów Strategicznych (RISS), który, jak pisze, jest zapleczem analitycznym „rosyjskiego wywiadu, pozostające pod nadzorem Kremla. Jego szefem jest Michaił Fradkow, w przeszłości wieloletni szef Służby Wywiadu Zagranicznego FR. To właśnie przedstawiciel tej instytucji w 2017 r., na wniosek ABW, został wydalony z Polski z uwagi na działania wymierzone w interesy RP”.
Analityka rosyjskiego instytutu nie odbiega od analiz prowadzonych przez polskie instytucje o podobnym profilu, jak np.: państwowy Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia (OSW)[6], zajmujący się m.in. Rosją. Z tym, że dla rzecznika Żaryna, rosyjska placówka dezinformuje i wpływa negatywnie na Polaków, a polska placówka jest niewinna niczym nowo narodzone dziecię i żadnej dezinformacji nie sieje, nikogo na własne kopyto nie urabia. Chociaż wydawane „Zeszyty OSW” jawnie temu przeczą.
Jak ta ingerencja w wybór prezydenta RP, czyniona przez RISS, wygląda wg Stanisława Żaryna?
Dziecinnie prosto: “RISS twierdzi, że zorganizowanie wyborów w maju stanowi nie tylko bezpośrednie zagrożenie zdrowia lub życia Polaków, ale również łamie podstawowe swobody demokratyczne przysługujące obywatelom RP".
Rzecz w tym, że RISS powtarza dokładnie, słowo w słowo, to samo, co piszą polskie media od rana do wieczora, i to od dawna.
W związku, z czym, rzecznik Żaryn dochodzi do niepodważalnego wniosku, iż, „RISS, szerząc powyższe tezy, wpisuje się w stałą kampanię informacyjną Rosji przeciwko Polsce, która zakłada podgrzewanie emocji politycznych i społecznych”.
To, co w takim razie, robią wszystkie polskie media, które krytykują PIS-owski sposób przeprowadzania wyborów? Prowadzą szeroką rosyjską „kampanię informacyjną przeciwko Polsce”? Przeciwko własnemu państwu?! …
Rzecznik ministra-koordynatora nie zauważa, że analityka RISS nie istnieje w odbiorze powszechnym Polaków, jest adresowana do nielicznych badaczy i naukowców, głównie w Rosji. Ale twierdzi, bez jakichkolwiek podstaw, że RISS Polsce „podgrzewa emocje polityczne i społeczne”. No i wpływa na preferencje wyborcze Polaków.
ZENITY ABSURDÓW
Pod
zrzutem z rosyjskojęzycznego bloga Aleksandra Nosowicza, rzecznik Żaryn wyciąga
wręcz kuriozalne wnioski:
„Prorosyjski portal podaje, że opozycja w Polsce bojkotuje kampanię prezydencką, co oznacza, że wygrana obecnego prezydenta Andrzeja Dudy przyczyni się do osłabienia pozycji głowy państwa, a jego zwycięstwo będzie podważane w Polsce i na świecie”. Szkoda, że nie przeanalizował wpisów olbrzymiej liczby Polaków na FB (Facebook), w których prezydent Duda nazywany jest „prezydentem ze skrzynki pocztowej”. Też realizują, wg rzecznika - niecne zamiary Kremla, nazywając rzecz po imieniu?...
Takich absurdalnych wniosków w całej publikacji Żaryna jest mnóstwo.
Szczytowym przykładem takich absurdów jest pretensja do Rosjan, którzy przeczytali w polskim portalu energetycznym — Energetyka 24 artykuł: ”Czy koronawirus pogrzebie polski atom. (KOMENTARZ)” z 2 kwietnia i wyrażali swoje opinie. Rzecznik tak to zdiagnozował: „rosyjskie portale internetowe, powołując się na ten artykuł, ogłaszają rezygnację Polski z programu, jako fakt. Polska energetyka, w szczególności programy uniezależniające nas od Rosji, od dawna znajdują się na celowniku kremlowskiej propagandy”.
Jak na razie, w naszym kraju nie ma żadnej polityki energetycznej, w tym atomowej, trudno rezygnować z czegoś, co nie istnieje.
„Prorosyjski portal podaje, że opozycja w Polsce bojkotuje kampanię prezydencką, co oznacza, że wygrana obecnego prezydenta Andrzeja Dudy przyczyni się do osłabienia pozycji głowy państwa, a jego zwycięstwo będzie podważane w Polsce i na świecie”. Szkoda, że nie przeanalizował wpisów olbrzymiej liczby Polaków na FB (Facebook), w których prezydent Duda nazywany jest „prezydentem ze skrzynki pocztowej”. Też realizują, wg rzecznika - niecne zamiary Kremla, nazywając rzecz po imieniu?...
Takich absurdalnych wniosków w całej publikacji Żaryna jest mnóstwo.
Szczytowym przykładem takich absurdów jest pretensja do Rosjan, którzy przeczytali w polskim portalu energetycznym — Energetyka 24 artykuł: ”Czy koronawirus pogrzebie polski atom. (KOMENTARZ)” z 2 kwietnia i wyrażali swoje opinie. Rzecznik tak to zdiagnozował: „rosyjskie portale internetowe, powołując się na ten artykuł, ogłaszają rezygnację Polski z programu, jako fakt. Polska energetyka, w szczególności programy uniezależniające nas od Rosji, od dawna znajdują się na celowniku kremlowskiej propagandy”.
Jak na razie, w naszym kraju nie ma żadnej polityki energetycznej, w tym atomowej, trudno rezygnować z czegoś, co nie istnieje.
Władimir Putin, prezydent FR na dziedzińcu wewnętrznym Kremla |
Żaden szanujący się analityk kontrwywiadu nie napisze takich bzdur, dziennikarz — owszem.
Kreml, to niby, kto – prezydent Rosji / Władimir Putin, jego kancelaria, podlegli mu gubernatorzy? Kancelaria prezydenta Rosji ma jakiś ośrodek propagandy zagranicznej? Dimitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Federacji Rosyjskiej, ma jakiś specjalny zespół ludzi do tej roboty?
Kreml – to szerokie pojęcie, ten moskiewski, to nie tylko urzędy prezydenckie, ale cerkwie z duchownymi, muzeum ze swoim kierownictwem, ogrody z ogrodnikami.
Czy jakiś zdrowo myślący analityk kontrwywiadu pisze publicznie takie dyrdymały: „W działania przeciwko Polsce często włączają się osoby trwale zaangażowane w szerzenie rosyjskiej propagandy. Jedną z nich jest oskarżony o szpiegostwo na rzecz Rosji i Chin Mateusz Piskorski, który zasugerował, że odwołanie wizyty w Katyniu w 2020 roku było spowodowane rzekomym chaosem w naszym kraju. Epidemia COVID-19 miała być - według Piskorskiego - jedynie pretekstem”. Poważny analityk tak nie pisze.
Jak widać rzecznik nie wie, że strona polska podawała oficjalnie powody odwołania tej wizyty, wskazujące właśnie na chaos organizacyjny. A Mateusz Piskorski, jak każdy obywatel w III RP ma niezbite, konstytucyjne prawo do posiadania własnej, autonomicznej oceny polskiej rzeczywistości i do jej upublicznienia, stanowi o tym art.54, pkt 1 i 2 Konstytucji RP.
Postawy, opinie i oceny rzeczywistości przez Polaków, nawet te najbardziej prorosyjskie, nie należą do sfery zainteresowań kontrwywiadowczych. Owszem, kontrwywiad ma zajmować się neutralizacją działań obcych służb wywiadowczych i przeciwdziałać szpiegostwu, ale nie w ten sposób.
To, że ktoś krytycznie ocenia posunięcia obecnych władz centralnych w Polsce, pisze o tym i mówi publicznie – nie jest równoznaczne działaniom szpiegowskim. To, że ma poglądy prorosyjskie i je ujawnia – też nie. To nie są żadne tajne, czy poufne informacje, których kontrwywiad (ABW) ma strzec, jak oka w głowie.
SZCZERZE POLECAM
Nie
ma tu miejsca na szersze omówienie wszystkich tez i zarzutów, jakie publicznie
stawia Rosji rzecznik ministra-koordynatora, a jest ich sporo. To wymagałoby
ode mnie dokładnej analizy ze zbijaniem po kolei każdej jego tezy, każdego
wysnutego wniosku na podstawie znanym mi wiarygodnych źródeł. I nie miałabym specjalnych
trudności w tym zakresie.
Mogę tylko ubolewać, że analityka kontrwywiadowcza jest w naszym kraju na tak nędznym poziomie.
Powtarzam raz jeszcze, działalność kontrwywiadu w każdym państwie powinna być na najwyższym poziomie, z reguły z dbaniem o rzetelność i wiarygodność; merytoryczna — pozwala na podejmowanie na jej podstawie strategicznych decyzji przez władze państwa.
I taka też powinna być w naszym kraju. Przede wszystkim - pozbawiona politycznego dyktatu, bez idealizowanych funkcjonariuszy, stojąca na straży bezpieczeństwa państwa, bez urojonych wrogów i ich rzekomych ataków.
Ja ze swojej strony zachęcam szczerze Stanisława Żaryna do przeczytania rosyjskiej książki o stosunkach rosyjsko-polskich od czasów Rusi Kijowskiej do teraz, o której na początku wspominam. Jest dobrze uwiarygodniona podaniem źródeł i napisana jasnym, prostym językiem, aczkolwiek sam tytuł może i jest kontrowersyjny. Pozna sposób, w jaki Rosjanie odbierają Polskę i jej rusofobię, gdzie szukają jej korzeni.
Książka ta, dla każdego analityka, zajmującego się Rosją, powinna być lekturą obowiązkową.
Mam nadzieję, że kiedy ją przeczyta rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych, zacznie inaczej, bardziej profesjonalnie pisać swoje „analizy” o rosyjskiej „propagandzie”, która „atakuje” Polskę.
Mogę tylko ubolewać, że analityka kontrwywiadowcza jest w naszym kraju na tak nędznym poziomie.
Powtarzam raz jeszcze, działalność kontrwywiadu w każdym państwie powinna być na najwyższym poziomie, z reguły z dbaniem o rzetelność i wiarygodność; merytoryczna — pozwala na podejmowanie na jej podstawie strategicznych decyzji przez władze państwa.
I taka też powinna być w naszym kraju. Przede wszystkim - pozbawiona politycznego dyktatu, bez idealizowanych funkcjonariuszy, stojąca na straży bezpieczeństwa państwa, bez urojonych wrogów i ich rzekomych ataków.
Ja ze swojej strony zachęcam szczerze Stanisława Żaryna do przeczytania rosyjskiej książki o stosunkach rosyjsko-polskich od czasów Rusi Kijowskiej do teraz, o której na początku wspominam. Jest dobrze uwiarygodniona podaniem źródeł i napisana jasnym, prostym językiem, aczkolwiek sam tytuł może i jest kontrowersyjny. Pozna sposób, w jaki Rosjanie odbierają Polskę i jej rusofobię, gdzie szukają jej korzeni.
Książka ta, dla każdego analityka, zajmującego się Rosją, powinna być lekturą obowiązkową.
Mam nadzieję, że kiedy ją przeczyta rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych, zacznie inaczej, bardziej profesjonalnie pisać swoje „analizy” o rosyjskiej „propagandzie”, która „atakuje” Polskę.
Artykuł ukazał
na rosyjskiej platformie społecznościowej
VKontakt, 3 maja 2020
https://vk.com/@sophico43-polska-hiena-wschodniej-europy-i-monitoring-aryna
na rosyjskiej platformie społecznościowej
VKontakt, 3 maja 2020
https://vk.com/@sophico43-polska-hiena-wschodniej-europy-i-monitoring-aryna
[1] „Polska
na celowniku dezinformacji”, patrz: https://www.gov.pl/web/sluzby-specjalne/polska-na-celowniku-dezinformacji
[2]„Польша: гиена Восточной Европы”, anons książki, patrz: https://www.litres.ru/dmitriy-puchkov/polsha-giena-vostochnoy-evropy/chitat-onlayn/
[3] ] „And now, when all of these benefits and all this aid has been lost and
discarded, England, leading the France offers to guarantee the integrity of
Poland — the same in Poland, which just six months ago with greed hyena
appetite took part in the robbery and destruction of the Czechoslovak state”,
Winston Churchill, The Gathering Storm, patrz: http://www.informationclearinghouse.info/article44813.htm
[4] W.
Książek: „Złotoustym się nie bywa, złotoustym się jest”, portal Strajk.eu.
8.02.2018, patrz: https://strajk.eu/zlotoustym-sie-nie-bywa-zlotoustym-sie-jest/
[5] Jan
Żaryn, Wikipedia - https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Żaryn — nie aktywizuję
linka, bo następuje przekierowanie z nieznanych mi powodów na błędną stronę
Wikipedii, proszę skopiować link i wkleić go w swoją przeglądarkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz