Polskie strachy |
WYZWOLIĆ SIĘ OD ROSJAN
Uzależnienie
krajowego rynku gazowego od dostaw z Rosji uważano, i uważa się nadal, jako
zagrożenie suwerenności państwa. Choć, jak wskazują dziesięciolecia
funkcjonowania rynku gazowego, Rosja jest dostawcą rzetelnym, terminowym i
niezawodnym. Jeśli były perturbacje z dostawami gazu do Polski i UE, to z
powodu kradzieży na Ukrainie, lub ukraińskiego „zakręcania kurka” z podszeptów
prezydentów Busha i Kaczyńskiego, którym ulegał prezydent Juszczenko w czasie
„pomarańczowej rewolucji” i „5-dniowej wojny” na Kaukazie. Winę zwalano na Rosję,
by wywołać pożądane reakcje Zachodu.
Dowodzono,
że światłowody puszczone lądowym gazociągiem (Jarmał), tranzytem przez Polskę,
mogą być szpiegowskim narzędziem Rosji.
W
ramach walki z rosyjskim gazem wymyślono terminal LNG w porcie świnoujskim
(gazoport) i zawarto kontrakt na dostawę katarskiego gazu, droższego niż
rosyjski.
W
końcu rosyjski dostawca i zachodni klienci zdecydowali się położyć na dnie
Bałtyku bezpośredni gazociąg Nord Stream między Rosją a Niemcami, uniezależniając
się od kaprysów państw tranzytowych: Polski i Ukrainy. Budowę tego gazociągu
też Polacy oprotestowali, zresztą bezskutecznie, pod pozorem zablokowania przez
niego dostępu do portu w Świnoujściu i Szczecinie.
Pod
hasłem dywersyfikacji dostaw gazu, noszono się też z zamiarem zbudowania
gazociągu z Norwegii do Polski przez Bałtyk, mimo, że Skandynawowie jasno
stwierdzili, że to nieekonomiczny projekt i Polski nie wsparli. Rząd Leszka
Millera zrezygnował z realizacji tego pomysłu. Został on jednak reanimowany
obecnie przez PiS-owskie władze.
ŁUPKOWE ELDORADO
Kilka
lat temu Polskę opanował szał wydobycia gazu łupkowego, z apogeum w 2011r., mimo,
że geolodzy, jak i ekolodzy, zgodnie twierdzili, że to raczej niemożliwe, bo
zasoby są nikłe, a wydobycie ryzykowne ze względu na technologie wydobycia
zagrażające środowisku i jakości wody pitnej.
Polski
Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM) wydał masę broszur i ulotek na temat
gazu łupkowego, sugerując, że w świetle doświadczeń amerykańskich, Polska może
mieć znaczący wkład w rozwój unijnego i międzynarodowego rynku gazowego, stając
się „laboratorium gazu łupkowego”.
Po
wycofaniu się amerykańskich i innych, zachodnich firm, z pomysłu szukania i
wydobycia gazu łupkowego w Polsce, m.in. z powodu niewystarczających zasobów i zaostrzonych
mocno norm środowiskowych przez UE w tym względzie, pomysł padł śmiercią
naturalną. Po 6 latach łupkowa bańka gazowa wyparowała, nic po niej nie
zostało. Łupkowy boom w USA dawno minął, koncerny energetyczne generują
olbrzymie straty, a Polska nadal wierzy w amerykański LNG z gazu łupkowego,
jako antidotum na rosyjskie błękitne paliwo.
FRONTY WALK GAZOWYCH
Obecne
władze PiS prowadzą wojnę z rosyjskim gazem na trzech frontach.
Pierwszy - to
próba zastopowania budowy kolejnych nitek gazociągu bałtyckiego – Nord Stream2.
Drugi - to wzmocnieniem dostaw LNG z USA
i wykreowanie gazpoportu w Świnoujściu w centrum (hub) dostaw gazu dla państw
tzw. trójmorza.
Trzeci - to
budowa gazociągu Baltic Pipe między Polską a Danią dla przesyłu gazu
norweskiego.
W
trakcie wizyty prezydenta USA w Warszawie, w przeddzień szczytu G20 w Hamburgu,
polsko-rosyjska wojna gazowa także miała swoje odzwierciedlenie i to bardzo akcentowane.
Jest ona zresztą, na rękę amerykańskiemu przemysłowi energetyczno-wydobywczemu,
usiłującemu znaleźć nowe rynki zbytu. Emocje stanęły w zenicie, jak w przypadku
ogłaszania polskiego eldorado gazu łupkowego.
Donald
Trump mile podłechtał zamiary odseparowania się od rosyjskiego dostawcy i kuł żelazo,
póki gorące. Zapewnił, że Stany Zjednoczone gotowe są wspomóc państwa Europy
środkowej dostawami amerykańskiego LNG, aczkolwiek już po nieco wyższej cenie,
niż dostawa pilotażowa do Świnoujścia.
Władze
PiS zachłystnęły się deklaracjami Trumpa, natychmiast ogłosiły, że tym gazem
obdzielą państwa „trójmorza” i wyeliminują Rosję z rynku gazowego w regionie.
Świnoujski gazoport ma się stać europejskim hubem dla amerykańskiego gazu. Rola
spekulanta gazowego Polsce bardzo odpowiada, rzecz w tym, że gorzej będzie z
klientami, bo gaz z USA jest po prostu drogi, mimo zaklęć wicepremiera
Morawieckiego.
NIEOPŁACALNA OFERTA
AMERYKANÓW
Natychmiast
pojawiły się wyliczenia specjalistów, niezbicie dowodzące, że amerykański gaz
nie jest tani. Andrzej Szczęśniak - ekspert rynku ropy i paliw, gazu
płynnego i ziemnego, bezpieczeństwa energetycznego i polityki energetycznej,
nie ma żadnych złudzeń. Pisze wręcz: „Możemy się cieszyć, że tani amerykański
gaz zawita do Polski? Nie bardzo, tani to on jest w Ameryce.
Trzeba go przecież skroplić, przetransportować i regazyfikować” i
przedstawia dokładne wyliczenia, dodając: „Niestety, dostępna w materiałach
Cheniere kalkulacja – nie pozostawia złudzeń – po przepłynięciu Atlantyku i
regazyfikacji w Świnoujściu – jest
to bardzo drogi gaz.
W 2016 roku średnio był 2,5-krotnie droższy od gazu na Henry Hub (tj. skąd go
się pobiera), a także 68
procent droższy od notowań na warszawskiej giełdzie”.
Rosja
takim obrotem sprawy nie jest wcale zmartwiona.
Podczas
konferencji prasowej po zakończeniu szczytu G20 w Hamburgu, prezydent Putin na
pytania dziennikarzy, czy nie wzrosną napięcia w stosunkach z USA, gdy
rozpoczną się bezpośrednie dostawy amerykańskiego LNG do Polski i państw Europy
środkowej, odpowiedział z pewnym rozbawieniem: „Ależ, oceniam to w najwyższym
stopniu pozytywnie, bo zdrowa konkurencja zawsze działa na korzyść. Mamy
otwarty rynek, zdrową rywalizację”. I dodał, „Prezydent Stanów Zjednoczonych, (…)
w trakcie dyskusji powiedział, że USA opowiadają się za otwartą, uczciwą
konkurencją. I kiedy rozmawiałem z nim, nawiasem mówiąc, tę tezę poparł. Tak,
nas to całkowicie zadowoli, jeśli będzie, tak jak mówił – otwarta, uczciwa
konkurencja, niearanżowana polityką i bez użycia jakichkolwiek politycznych
nacisków. Będziemy zadowoleni, bo obecnie, co jest oczywistym faktem, i każdy
fachowiec to potwierdzi - koszty produkcji i dostawy skroplonego gazu ziemnego
z USA są znacznie większe niż naszego LNG, i nie są równoważne z wartością
rosyjskiego gazu ziemnego na rynku. Nie mamy żadnych wątpliwości o naszej
konkurencyjnej przewadze”.
PORONIONE POMYSŁY
Uruchomienie gazociągu Nord Stream |
Budowa
gazociągu Balic Pipe nie wyszła poza granice dyskusji, na razie zlecono
zrobienie studium wykonalności duńskiej firmie konsultingowej, która, na co
dzień pracuje ze szwajcarskimi spółkami Nord Stream AG i Nord Stream2 AG.
Ponieważ
Polska nie zgłosiła lokalizacji tego gazociągu na niemieckim szelfie kontynentalnym,
budowniczowie nowego gazociągu Nord Stream2 nie ujęli go w swoich planach.
Polskę
czeka ewentualne uzgadnianie, z każdą z tych spółek z osobna, lokalizacji
krzyżowania się gazociągów i stosownych konstrukcji, pozwalającej zachować
przestrzeń między gazociągami, konieczną do ich konserwacji. Oraz
wynegocjowanie jego położenia z morską administracją RFN.
KULT PRZEGRANYCH POZYCJI
Gdzieś
w głębi polskiej duszy tkwi kult przegranych wojen, klęsk i katastrof,
wynoszenie siebie i kraju na piedestał ofiary. Podkreślał to zresztą w swoim
wystąpieniu warszawskim sam Trump.
I
tym razem, trwająca od ćwierćwiecza wojna gazowa z Rosją, nie przyniesie Polsce
oczekiwanych efektów.
Polska przy tym
wszystkim, nie ma zamiaru integrować się zbyt mocno z europejską, awłaściwie niemiecką, siecią gazową, bo tam płynie przecież …. rosyjski gaz.
Opublikowano
na portalu redakcji polskojęzycznej Radia SPUTNIK
MAI Russia Today / Russja Segodnia (Rosja)
11 lipca 2017 r.
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń