15 września 2016

Prezydent Rosji dla międzynarodowego magazynu Bloomberg. Cz. 3



Władimir Putin udzielił 1 września obszernego, prawie dwugodzinnego wywiadu podczas pobytu we Władywostoku z okazji II Wschodniego Forum Gospodarczego. Rozmówcą prezydenta Rosji był red. John Micklethwait.
Prezentuje wywiad w czerech częściach, tytuły części pochodzą ode mnie



Cz. 3


"Wierzymy w fundamentalne podstawy europejskiej gospodarki"



Mówił Pan o rosyjskiej gospodarce, o zasobach (jeszcze o tym porozmawiamy), ale kiedy Pan mówił, to pomyślałem, żeby Pan podał jakieś szczegóły tego zintensyfikowania w Rosji. Pojedzie Pan na „Dwudziestkę”, widział Pan, co się wcześniej dzieło na Zachodzie i był Pan na szczytach „Dwudziestki”, częściej niż jakikolwiek innych przywódca. Czy kiedykolwiek widział Pan Zachód tak podzielony, tak niezadowolony z siebie, w takich wątpliwościach? Wszyscy pamiętamy wyjście Wielkiej Brytanii, kryzys imigracyjny, wybory i wszystkie inne problemy. Czy teraz dla Pana Zachód jest podzielony jak nigdy dotąd, czy nie? Jak Pan to tłumaczy?

- Wiele jest problemów w światowej gospodarce, jako całości, w gospodarce zachodniej także są duże problemy: starzenie się społeczeństwa, spadek tempa wzrostu wydajności pracy. To sprawy oczywiste. W ogóle, dane demograficzne są bardzo trudne. 
Następnie - prawdopodobnie, jak uważają sami specjaliści, a przecież pan jest, jak raz, jednym z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie - w polityce rozszerzenia UE nie wzięto pod uwagę pewnych elementów, związanych z gotowością tych lub innych gospodarek do wejścia w strefę euro. 
Wejście we wspólną walutę z dość słabymi wynikami ekonomicznymi i utrzymać, nie tyle tempo wzrostu, co uchronić samą gospodarkę przed ciężkimi implikacjami - jest bardzo trudne. Przechodziliśmy to, nie tylko w Europie, poznaliśmy to (ileś tam, dziesięć, albo więcej lat temu) w Argentynie, która mocno związała narodową walutę z dolarem amerykańskim, a potem nie wiedziała, co z tym robić. Tak jest z wejściem w strefę euro.

Sądzi Pan że euro przetrwa w ogóle, waluta euro?

- Mam nadzieję, że tak. Dlatego, po pierwsze, – że wierzymy w fundamentalne podstawy europejskiej gospodarki. Widzimy, że zachodnioeuropejscy liderzy wobec nich toczą spory. Oczywiście, my to rozumiemy, widzimy to także doskonale i obserwujemy, analizujemy. Ale mimo to, uważam, (nie wiem czy poprawnie, czy niepoprawnie, zawsze jest to spojrzenie z boku), że mają bardzo pragmatyczne podejście do rozwiązywania problemów gospodarczych. 
Nie nadużywają instrumentów finansowych, finansowego „pompowania”, a przede wszystkim szukają zmian strukturalnych, co w rzeczywistości, nie mniej ostro jest postawione i w naszej gospodarce. A być może i ostrzej, mając na uwadze problemy, których do tej pory nie możemy pokonać, mianowicie, dominację nafto-gazowego sektora w Federacji Rosyjskiej, a tym samym uzależnienia od dochodów tego nafto-gazowego sektora. 
Ale i w Europie jest to samo. To nie – uzależnienie od ropy i gazu, ale reformy, zalegające od dawna, i myślę, że wiodące gospodarki europejskie bardzo pragmatycznie i doskonale podchodzą do wyzwań, stojących wobec rozwiązywania swoich problemów. Dlatego też my około 40 proc. naszych złoto-walutowych rezerw przechowujemy w euro. 

Jak Pan myśli, Europa przetrwa z tymi samymi członkami? Z Unii Europejskiej nikt już poza Wielką Brytanią nie wyjdzie?

- Proszę mnie zrozumieć, nie chcę odpowiadać na Pana prowokacyjne pytanie, choć wiem, że może być ono interesujące.

Ależ, Pan wiele razy krytykował Europę, dlaczego Pan teraz….

- Tak, krytykowałem, i raz jeszcze powtarzam: trzymamy 40 proc. naszych rezerw walutowych w euro, nie jesteśmy zainteresowani upadkiem strefy euro. Chociaż, nie wykluczam, że mogą być przyjęte takie decyzje, które skonsolidują grupę państw o równym poziomie gospodarek, co tym samym, jak myślę, tylko wzmocni euro.
Ale mogą być i inne, pośrednie decyzje, podjęte w celu zachowania w strefie euro istniejącej obecnie liczby członków. To nie nasze zadania, ale zawsze z największą uwagą je śledzimy i życzymy sukcesów naszym europejskim partnerom.
To, co Pan mówił o krytyce… Krytykowałem politykę zagraniczną, co oznacza, że nie ze wszystkim się w niej zgadzamy. My, rzeczywiście mocno krytykowaliśmy wiele rzeczy, widzieliśmy, że nasi partnerzy popełniali wiele błędów (z pewnością, my także, nikt nie jest wolny od ich popełniania), ale w stosunku do gospodarki, powtarzam raz jeszcze, w mojej ocenie, i Unia Europejska, i wiodące gospodarki Europy, są bardzo pragmatyczne, idą w dobrym kierunku.

Wróćmy do rosyjskiej gospodarki. Zacznijmy od wymiennego kursu rubla. Wiem, co Pan odpowie – że to prerogatywy Banku Centralnego i ustalenia kursu wg rynku. Ale 19 lipca, kiedy za dolara płacono 62,8 rubli, Pan stwierdził, że rubel jest zbyt silny. Krytykował Pan tą tendencję. Obecnie płaci się 65 rubli. Czy wystarczająco on osłabł, by był Pan zadowolony, czy też powinien dalej słabnąć?

- Ależ ja nie krytykuje pozycji Banku Centralnego! Naprawdę zawsze wierzyłem i nadal wierzę, że Bank Centralny powinien działać niezależnie. I w rzeczywistości tak się dzieje, może mi Pan wierzyć. Nie ingeruję w decyzje Banku Centralnego, nie wydaję dyrektyw zarządowi banku czy jego prezesowi. Bank Centralny, spogląda na to, co dzieje się w gospodarce, a ja oczywiście, jestem w kontakcie z członkami zarządu i prezesem banku, ale nigdy nie wydają żadnych dyrektywnych rozporządzeń. Jeśli powiedziałem, że rubel jest zbyt silny, nie twierdziłem, że postawa Banku Centralnego jest nieodpowiednia. Mówiłem, że to nakłada dodatkowe obciążenia na specjalistycznych branżach zorientowanych na eksport. A to, że tak jest, to razem z panem doskonale wiemy. Kiedy rubel jest słabszy, łatwiej sprzedać. Łatwiej produkować przy tańszym rublu i sprzedawać za drogie dolary, uzyskiwać większe przychody w dolarach, potem dolary zamienić na ruble i mieć większe dochody. To są elementarne rzeczy…
Ale jeśli mówimy już o sprawach fundamentalnych, to kwestia regulacji kursu (rubla – przyp. red.) naprawdę dotyczy funkcji głównego regulatora, mam na myśli, Banku Centralnego. I tutaj powinien on myśleć oczywiście, o tym, jak reaguje gospodarka, jak przemysł reaguje, ale także musi myśleć o swoich fundamentalnych zadaniach, by zapewnić stabilność kursu. Główny problem w stabilności kursu. Tak, czy inaczej, Bank Centralny, przy wszystkich niuansach, tym wszystkim zarządza. I to w końcu udało się to zrobić, po tym, jak Bank Centralny przeszedł na płynny kurs waluty narodowej.
Bank Centralny powinien brać pod uwagę także inne sprawy: stabilność systemu bankowego w kraju, powinien obserwować, jak zwiększać lub zmniejszać podaż pieniądza w gospodarce, jak to wpływa to na inflację. Istnieje wiele czynników, o których musi myśleć Bank Centralny, i lepiej, jeśli nie naruszamy jego kompetencji.

Czy chciałby Pan, żeby rubel jeszcze trochę osłabł? Pomogłoby to rosyjskiej gospodarce? Pana osobiste zdanie? Wiem, że to nie Pański obszar odpowiedzialności, ale Pan go komentował. Jakie jest obecne Pana stanowisko?

- Stoję na stanowisku proszę Pana, że kurs musi odpowiadać poziomowi rozwoju gospodarki. Dlatego, że zawsze jest to równowaga, balans interesów, i musi kurs (rubla wobec obcej waluty, w tym dolara – przyp. red.) odzwierciedlać tę równowagę. Równowagę między tymi, którzy sprzedają coś zagranicę i dla nich jest korzystny słabszy kurs, a tymi, którzy, kupują i potrzebują do tego wyższego kursu. Równowaga między krajowymi producentami, na przykład producentami rolno-spożywczymi - to jest ich interes. U nas, w taki czy inny sposób, ze wsią jest związanych 40 mln rosyjskich obywateli. To jest bardzo ważne! Nie można też zapominać o interesie kupujących, którzy chcą by ceny w sklepach były ciut-ciut niższe.
Dlatego, podkreślam, kurs nie może być zorientowany na interesach konkretnej grupy lub jednej-dwóch grup, on powinien odzwierciedlać fundamentalne interesy całej gospodarki.

Więc Pan nie narzeka, nie wyraża Pan swego niezadowolenia, tak mogę to ocenić?

- Nigdy nie wyrażałem niezadowolenia, i nie narzekałem. Po prostu, podkreślałem, że dla jednej z grup, mianowicie - eksporterów, byłoby wygodniej mieć słabszego rubla.

Wróćmy do rezerw. Powiedział Pan, że to 500 mld dolarów, teraz  - 400. Oczywiście, jest to lepsze niż na początku kryzysu. Chce Pan ponownie wzrostu do 500 mln. Jak Pan myśli, czy jest to realne wobec tak zorientowanych wskaźników i kiedy Bank Centralny zacznie skupować dolary, by rezerwy wzrosły, i czy w ogóle zacznie?

- Bank Centralny i tak stale kupuje, kupuje-sprzedaje, taka jego praca. W ciągu półrocza, jak wiem, złoto-walutowe rezerwy Banku Centralnego wzrosły o 14 proc.  

Nieco powrócił do poprzedniego poziomu, ale nadal nie kupuje systematycznie dolarów, jak przedtem.

- Oboje z Panem wiemy o wymaganym poziomie zapasów Banku Centralnego, a cel, także jest nam obojgu doskonale znany, co możemy powiedzieć szerokiej opinii publicznej. Celem złoto-walutowych rezerw Banku Centralnego nie jest finansowanie gospodarki, ale jego celem jest zapewnienie obrotów handlu zagranicznego.
Dlatego konieczne jest, aby ich poziom był w stanie zapewnić obroty handlu zagranicznego dla takiej gospodarki, jak Rosja, przez co najmniej trzy miesiące. No, ale u nas poziom jest taki, że może on zapewnić nam obrót towarowy - jeśli wszystko przestanie działać, tylko dzięki rezerwom złoto-walutowym – przez co najmniej pół roku lub dłużej. Tak, więc, mamy więcej, niż wystarczająco.
Z punktu widzenia zapewnienia stabilności gospodarki i obrotów w handlu zagranicznym, u nas są obecnie absolutnie wystarczające złoto-walutowe rezerwy. I wszystko inne – kupno i sprzedaż waluty – powiązane są z wewnętrzną regulacją rynku walutowego. I jak na to będzie reagował Bank Centralny i jak to wpłynie na wzrost złoto-walutowych rezerw – trudno powiedzieć. Nie możemy zapominać, że mamy jeszcze w rezerwie fundusze rządowe: faktyczny fundusz rezerwowy i krajowy fundusz świadczeń socjalnych, a to daje w sumie – 100 mld dolarów.

Tłumaczenie własne 
na podstawie rosyjskich stenogramów  
udostępnionych przez  
Kancelarię Prezydenta FR
video i zdjęcia  
Kancelaria Prezydenta FR



Część 1 "My nie handlujemy swoimi terytoriami!" , pod linkiem: 
http://sophico21.blogspot.com/2016/09/prezydent-rosji-dla-miedzynarodowego_9.html

Część 2  „Nic nie robimy za wszelką cenę”, pod linkiem:  
http://sophico21.blogspot.com/2016/09/prezydent-rosji-dla-miedzynarodowego.html

4 komentarze:

  1. Serdecznie dziękuję za zamieszczenie tego przetłumaczonego wywiadu. Z powodu mojej "transportowej" pracy w Europie mam ograniczony dostęp do istotnych informacji, więc tym bardziej miło się czytało ten tekst (podobnie zresztą jak ten o Kaliningradzie - zdumiewająca historia, jak błędna, ale chyba wolno mi użycz ostrzejszych słów - idiotyczna polityka może wpływać i na gospodarkę i na wzajemne stosunki "normalnych" nie uwikłanych w politykę ludzi). A jeszcze tak na marginesie wywiadu... czy wyobraża sobie Pani podobnie merytoryczne odpowiedzi prezydenta Polski, gdyby to z nim przeprowadzono rozmowę? Ja, nie bardzo. Pozdrawiam serdecznie, obecnie z Cean we Fraancji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Drogi Panie Andrzeju,
    odpowiem tak: ilekroć sięgam po tekst z wypowiedziami Putina, jest to dla mnie kolejny dowód jego wybitnej inteligencji i wiedzy.
    On nie serwuje zapisanych na kartce danych ekonomicznych, ale tłumaczy mechanizmy podejmowanych przez siebie działań czy decyzji.
    Przekładam więc na język polski z olbrzymią przyjemnością jego wypowiedzi i za każdym razem popadam w zdumienie, jak mało wiedzą o Putinie polscy publicyści i politycy, którzy się o nim wypowiadają.
    Jakże mają powierzchowną wiedzę o Rosji, o sposobie zarządzania nią.
    Sięgam to te wywiady, stenogramy jego spotkań i z wielką zazdrością stwierdzam, że takiego polityka Polska się jeszcze nie dorobiła.
    Oczywiście, dyskusji na takim poziomie merytorycznym - nie wyobrażam sobie w przypadku Andrzeja Dudy.
    U nas politycy ostatniego ćwierćwiecza wywodzą się z opozycji solidarnościowej, nb. mocno ze sobą skłóconej, umiejącej ew. walczyć, ale już budować, modernizować i rozwijać państwo, przy doskonałej znajomości jego mechanizmów - nie potrafią, czego wzorcowym przykładem jest obecna awantura o Trybunał Konstytucyjny, niezawisłość sądów itp.
    Brakuje im wszystkiego - wiedzy, kompetencji, doświadczenia.
    Nie rozumieją mechanizmów rządzenia państwem państwem demokratycznym, rynkowego.
    Putin na uniwersyteckie studia prawnicze i podyplomowe ekonomiczne, doktorat z ekonomii. Jak agent KGB w NRD był analitykiem, zajmował się systemami polityczno-gospodarczymi Zachodu. Jego zmysł analityczny jest jest jednym z jego cennych walorów, bardzo korzystny zresztą w pracy polityka.
    Do tego jest judoką, nb z czarnym pasem, o specyficznym, zakodowanym od dzieciństwa bez mała - systemie wartości.
    Nie zaatakuje pierwszy, ale jako judoka opracuje najbardziej optymalny system obrony i zaatakowany będzie się skutecznie bronił, pokonując przeciwnika. Z takim partnerem trudno wygrać, ale przy boku takiego partnera można czuć się bezpiecznie.
    To taki polityczny Chuck Norris.
    Większość biografów zachodnich, polskich komentatorów, wreszcie polityków zdaje się o tym zapominać.
    Oni mierzą Putina swoją miarą, wg swego kanonu postępowania. Co gorsze uważają, że doskonale wiedzą co Putin myśli, jakie były jego zamiar, co chciał osiągnąć, nie pytając go o to. Często wychodzi na to,że lepiej wiedzą co myśli Putin, niż ... on sam!
    I to jest największy błąd popełniany przy ocenie Putina i jego działalności politycznej.
    Serdecznie pozdrawiam ze Szczecina, u nas upały iście tropikalne, a właściwie równikowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.
      Przepraszam za drobne literówki, ale nie bardzo wiem, jak je poprawić...
      Część 4 i ostatnią, zamieszczę za kilka dni. Staram się wiernie oddać nie tylko teść wypowiedzi Putina, ale też sposób jego wypowiedzi.
      Nie dokonuję zbyt daleko idących poprawek stylistycznych, by zachować żywy język, jakim posługuje się w tym wywiadzie.
      W sumie takie tłumaczenie nieco trwa dłużej, ale warto nad tym popracować.

      Usuń
    2. Pani Zosiu- dzięki za to,co pani robi.

      Usuń