Jedną
z moich największych, prywatnych, niemalże intymnych przyjemności jest słuchanie
muzyki klasycznej, zwłaszcza fortepianowej. Domowa płytoteka liczy setki płyt
analogowych i CD.
Mama grająca dla polskich oficerów RAF, Londyn 1942 . |
Z
latami wyrobił się nawyk bywania w filharmonii na koncertach, pęczniała płytoteka.
Miałam też znakomitych nauczycieli muzyki, m.in. red. Zbyszka Pawlickiego,
który prowadził koncerty szkolne w szczecińskiej filharmonii. Budowę symfonii czy
sonaty mam opanowaną do dzisiaj. Bez trudu rozróżnię utwory fortepianowe
Brahmsa, Rachmaninowa, Czajkowskiego, Beethovena, Griega, Liszta …. To on mnie
wprowadzał w cudowny świat muzyki klasycznej.
A
potem już osobiste znajomości i sympatie. Jaś Kunicki, dyrygent, który rzucił
muzykę na rzecz morza, ale wcześniej poprowadził w Szczecinie koncert, prywatnie
zadedykowany mi z okazji zdanej pomyślnie matury. Wielkie przeżycie, prawdziwy
wieczorny koncert, loża w filharmonii, kwiaty… Wykonany wtedy poemat „Preludia” Franciszka
Liszta jest ukochanym utworem do dzisiaj.
Krzyś
Missona, Stefan Marczyk, Walerian Pawłowski.... Dzisiaj prowadzą koncerty u Najwyższego,
a ja Ich wspominam z wielką miłością i serdecznością, oglądając stare zdjęcia,
listy, programy koncertowe, wspominając wspólne spotkania… No i Bernard Ringeissen,
wspaniały francuski pianista, z którym łączyła mnie serdeczna przyjaźń i te obłędne
koncerty w Szczecinie, pełne brawury, jakie nagrałam na starym magnetofonie w sali
szczecińskiej filharmonii…
Jak
świat staje mi w poprzek, jest smutno, wpadam w psychiczny dołek - wyciągam kasetę (nagraną
osobiście 26 kwietnia 1986 r.) z II koncertem fortepianowym (brillante) Kamila Saint-Seansa,
w wykonaniu Bernarda z orkiestrą szczecińskich filharmoników pod kierownictwem Stefana
Marczyka.
I zaraz czuje się lepiej… Muzyka jest ewidentną i integralną częścią mego życia.
I zaraz czuje się lepiej… Muzyka jest ewidentną i integralną częścią mego życia.
*
Dzisiaj dopadła mnie
smutna wiadomość
W nocy z niedzieli na
poniedziałek
odeszła jedna z
najwybitniejszych
polskich pianistek
BARBARA
HESSE-BUKOWSKA
Wspaniała szopenistka.
Miała 83 lata…
*
Gdy w
1949 r. otrzymała II nagrodę w IV Międzynarodowym Konkursie im. Fryderyka Chopina,
ja w tym samym czasie zaczynałam naukę w podstawówce….
Barbara
Hesse-Bukowska w 1953 r. otrzymała V nagrodę Międzynarodowego Konkursu Muzycznego
im. Marguerite Long i Jacquesa Thibaud w Paryżu. Pięć lat później, jako
stypendystka rządu polskiego doskonaliła swoją grę u Artura Rubinsteina w
Paryżu.
Jako
juror uczestniczyła w pracach jury Konkursu Chopinowskiego w 1985, 1990 i 1995
r. I z tych lat znałam już Barbarę Hesse-Bukowską – osobiście. Urocza
blondynka, w okularach, szalenie kobieca, wspaniała pianistka…. Tak Ją zapamiętałam.
Pozostała serdeczna pamięć, stare analogowe płyty i świadomość, że znałam wspaniałego Człowieka, który swoim artystycznym dziełem pozostawił trwały ślad w moim życiu.
Pozostała serdeczna pamięć, stare analogowe płyty i świadomość, że znałam wspaniałego Człowieka, który swoim artystycznym dziełem pozostawił trwały ślad w moim życiu.
Muzyka wzbogaca człowieka.
OdpowiedzUsuńMa Pani wspaniałe wspomnienia i muzyczne zainteresowania.
Dzisiaj panują inne czasy.
Króluje inna muzyka i inna młodzież.
Wszystko się zmienia.
...ale filharmonie istnieja, wspaniali pianiści koncertują, młodzi startują w prestiżowych konkursach.... nie jest źle. Młodzi też sluchają muzyki poważnej. Radio RFM FM Classic notuje wzrost słuchaczy, a tam mnóstwo muzyki poważnej, klasycznej! A ja - wzorem młodzieży - kupilam sobie malutki odtwarzacz i radyjko, noszę jak młodzi - na "smyczy" na szyi,i słucham muzyki klasycznej robiąc zakuoy czy jadąc tramwajem. Dla mnie zmienily się tylko gadżety, muzyka ze soim oddzialywaniem jest nadal ta sama. Nigdy klasyka nie była masowo odbierana, zawsze była elitarna. Tak było w czasach mojej młodości, tak jest i teraz.
OdpowiedzUsuń