19 lipca 2013

Matrioszka Rosja


Nie wiem, ale chyba jest dobrze po północy. Na parapecie okna  wychodzącego na loggię wyciągnął się Gandhi i śpi. Mikroskopijna czarna pantera z koloratką pod szyją na tle białego okna i białego parapetu, z czerwonymi pelargoniami w tle. Na kołdrze Matrioszka Rosja i Jastrząb  Macieja Jastrzębskiego, niesamowita opowieść o Rosji radiowego korespondenta w Moskwie.
"Matrioszka..." ma w domowej bibliotece doborowe towarzystwo
Lada dzień będzie pełnia i sen nie przychodzi, ratuję noc czytaniem. Skończyłam pierwszą część książki. Dostarcza mi nieoczekiwanych retrospekcji.
Nie, nie byłam nigdy w Rosji. Choć Rosję, tę z ZSRR ,poznałam pod koniec października 1999 r, jadąc na Litwę, do Kowna, na spotkanie samorządowców państw nadbałtyckich (7. Konferencję BSSSC). 
Litwa była już samodzielnym państwem. Kiedy byłam w Kownie trafił w nią akurat wielki kryzys w finansach państwa, rząd podał się do dymisji. Mnie to mało raczej obchodziło, cały wolny czas poświęcałam na włóczenie się po mieście, pełnym kontrastów i niespodzianek, gdzie realia ancien regime z ZSRR splatały się z przedunijną  współczesnością. I tu nieco tej dawnej Rosji zasmakowałam. 
Prawdziwa konsumpcja jeszcze przede mną.
„Matrioszka Rosja…” jest dla mnie nie tyle przewodnikiem po Rosji, której nie widziałam, co przede wszystkim impulsem przypominającym mi pewne polsko-rosyjskie wzajemności, których doświadczam nieustannie.   
W pierwszym rozdziale swojej niezwykłej książki Maciej Jastrzębski, przeprowadził mnie przez meandry najnowszej historii Rosji. O wielu opisywanych wydarzeniach nie wiedziałam, mało wiedziałam albo miałam opaczne informacje. Ta książka to dla mnie szalenie cenna lektura.  
Autor opowiada o roli współczesnych rosyjskich oligarchów, padają nazwiska, a moja przewrotna pamięć wygrzebuje jakieś osobiste wspomnienia. 
Magazyn portowy, Szczecin, czerwiec 2013 r
Pada nazwisko Olega Dieripaski z uwagą, ze jest współwłaścicielem koncernu aluminiowego Rusal, a ja przed oczami mam pełne magazyny i nabrzeża szczecińskiego portu, gdzie mnóstwo sztabek i rulonów aluminium eksportowanego z jego koncernu do naszego kraju. 
Oglądałam je dosłownie parę tygodni temu, gdy byłam z wizytą w DB Port Szczecin, niemieckiego przeładowcy w szczecińskim porcie. 
Kilka dni temu, podczas wycieczki po akwenach portowych z okazji IV Międzynarodowej Konferencji Inland Shipping 2013 widziałam je ponownie, tyle, że od strony wody.  Aluminium Dieripaski przepięknie lśniło w słońcu na nabrzeżach i czekało na odbiór klientów.  Rusal, Matrioszka Rosja, Dieripaska ...przemknęło mi przez myśl. 
Sztabki aluminium z RUSAL na nabrzeżu szczecińskiego portu, lipiec 2013 r.

Podobnie było, gdy czytałam w "Matrioszce Rosji..." o Romanie Abramowiczu. Moja pamięć wygrzebała natychmiast obraz jego cudownego jachtu „Eclipse”. Widziałam go niecałe trzy lata temu w niemieckiej stoczni, w czasie  podróży studyjnej ze szczecińskimi portowcami do Hamburga. Stał na nabrzeżu wyposażeniowym. Sięgnęłam po komórkę i zrobiłam zdjęcie. Trudno nie reagować na takie cudo. 
W podpisie zdjęcia odnotowałam: 
Rarytas wypatrzony w czasie wycieczki po akwenach portowych. Luksusowy jacht motorowy rosyjskiego milionera Romana Abramowicza - m/y "Eclipse" (13 tys. GT),zacumowany przy nabrzeżu stoczni Bohm + Voss, która go zbudowała. Dł. - 69, 72 m, prędkość - 25 węzłów, napęd - diesel, ster - strumieniowy, 50 osób załogi, 62 miejsca pasażerskie. Zwodowany we wrześniu 2009 r. Koszt tego cacka ocenia się na ok. 800 mln euro. Posiada niemiecki system antyrakietowy oraz system laserowy przeciwko intruzom, na wyposażeniu ma 2 helikoptery i mini łódź podwodną. Projektant jachtu - Herrmides Atabeyki, wnętrza - Terrace Disdale”.  
Tak wyglądał ten jacht  przy nabrzeżu hamburskiej stoczni 27 października 2010 r.

Część druga „Matrioszki Rosji…” zaczyna się na Arbacie, a dla mnie  Bułat Okudżawa i jego Arbat, to esencja Rosji. I znowu retrospekcja. Sporo lat temu, gdy dopiero co podłączyłam  Internet, wypatrzyłam, że można przez Internet sprowadzić bezpośrednio z Rosji nagrania pieśni Okudżawy o Arbacie. Kosztowało to niewiele i po krótkim czasie otrzymałam oryginalny krążek CD z piosenkami o Arbacie, pochodzący z 2002 r. - "Muzyka arbackogo dwora.Piesni ob Arbatie", przeplatane wystąpieniami poety i barda. 
Okudżawa rano się odnalazł...
Wstałam z łóżka z zamiarem poszukania płytki i odsłuchania tej ulubionej - „Arbat’, mój Arbat’…”. 

Gandhi podniósł głowę i leniwie spoglądał na mnie, jego brat bliźniak czarno-biały …Putin, spał wyciągnięty na grzbiecie za moimi plecami, zakopany w kocu po czubek uszu. I nawet nie uchylił powieki. 
Cichutko i delikatnie podniosłam się, by nie budzić kota i zaczęłam szukać płytki, niestety nie było jej na podorędziu, leży gdzieś w szpargałach w gabinecie, za późno by przewracać stertę papierów. Często towarzyszy mi w pracy i zapodziała się gdzieś w dokumentach i notatkach.
Poszukam rano...
Matrioszek nie mam, choć była okazja, by kupić oryginalne, rosyjskie w Szczecinie.  Ale na pewno niebawem będą w moim posiadaniu. 
Matrioszki na s/y "Siedow", Szczecin, 2011 r.
Podobnie, jak dwa lata temu, tak i w tym roku, w Szczecinie, na początku sierpnia będzie zakończenie regat wielkich żaglowców z udziałem rosyjskich jednostek. Przypłynie „Kruzensztern”, „Mir” i inne. Nie wiem czy będzie „Siedow”, nie ma go na liście. Na tym przepięknym żaglowcu  znalazłam dwa lata temu oryginalne matrioszki! Żałuję, że nie kupiłam ich wtedy. Mam nadzieję, że jeśli „Siedow” nie zawita do Szczecinie, to być może inny rosyjski żaglowiec w nie się zaopatrzy i będzie sprzedawał jako pamiątki. Tym razem okazji - nie przeoczę.

8 komentarzy:

  1. Słyszałem o tej książce ale jej jeszcze nie kupiłem.
    Też nie byłem w Rosji i chyba nie będę miał okazji.
    Bardziej interesują mnie polskie b. kresy wschodnie.
    Czytam korespondencje p. Jastrzębskiego z Rosji i czasem miewam mieszane odczucia .Niektóre są powierzchowne i mają raczej tabloidowy charakter.
    Książkę przeczytam.
    Sprawdzę tylko w nexto.pl czy jest oferowana w formie ebooka na mój tablecik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się ta książka podoba. Jej cechą jest nie narzucanie nikomu opinii o Rosji, to są klasyczne reportaże, dobrze napisane i z dystansu. Dużo ciekawych informacji, których nie znałam. Na pewno warto ją przeczytać.
    Co do czytania, to ja preferuja klasyczne czytanie - z papierowym egzemplarzem w garści. Z zakładka na czytanej stronie, kartką z uwagami wewnątrz książki itp.
    To pewien rytuał, mający sam w sobie urok. Ksiażka pachnie, ma swój kształt, swoją grubość kartek, swoje barwy. Tego żaden tablet nie odda.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i przekonała mnie Pani.
    Książkę zamówiłem w empiku online - mam tam swoje konto. Odbiór w salonie za kilka dni.
    Niestety nie została ona jeszcze udostępniona w formie ebooka i zamówiłem jej papierowy egzemplarz.

    Korespondencje M. Jastrzębskiego z Rosji są drukowane na portalach. To są doraźne newsy o politycznym lub sensacyjnym zabarwieniu. Nie różnią się od podobnych korespondencji zachodnich wysłanników, które przeglądam na stronach internetowych tamtejszych mediów.
    Wszystkie są nieprzychylne wobec władzy, gloryfikują jej przeciwników tropią skandale i absurdy itp.
    Dominuje doraźna polityka, propaganda i tabloizacja.
    To normalne w dzisiejszym świecie i nie należy się temu dziwić.

    Co do książki M. Jastrzębskiego to pisze Pani że są to klasyczne reportaże. To coś innego.
    Pewnie mi się spodoba.

    Z tym tabletem ma pani rację ale to kwestia przyzwyczajenia. Swój używam do przeglądania internetu i czytania ebooków. Jest mobilny i wygodny - można go używać w każdej pozycji ciała. Jedyny mankament to brak klawiatury. Mój Samsung Galaxy Tab ma ekran tylko 7 calowy. Pisze się bardzo niewygodnie. Długo to trwa dlatego trzeba to robić bardzo skrótowo w telegraficznej (esemesowej) formie.
    Laptopa już praktycznie nie używam.






    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się. Jak na razie (po pierwszej części) "Matrioszkę Rosję ..." czyta się dobrze. Specjalnie tendencyjnych tekstów nie zauwazyłam. Natomiast Autor ma pewnego rodzaju kłopot emocjonalny z opisaniem tego, co narozrabiali prezydent Gorbaczow i Jelcyn w Rosji, ale zachoiwuje do tych wydarzeń stosowny dystans i nie popada w przesadę. W każdym razie opisuje ich negatywne dzialania wobec państwa, ale unika ocen.W Polsce - w establishmencie politycznym i mediach Gorbaczow jest swego rodzaju bożyszczem, Jelcyn poniekąd też. Zniszczyli ZSRR, a u nas ZSRR się programowo nie cierpi. A to, że obaj prezydenci rozwalili do cna struktury państwa, pozwolili go rodzimym cwaniakom okradać w niebotyczny sposób, się już nie zauważa. U nas - największy cwaniak i złodziej, ktory okrada własne państwo i korzysta z zagranicznych politycznych apanaży - jak pluje na Putina - jest rosyjkim bohaterem.Jastrzebski, jednak pisze o tym i chwała mu za to.
    Nasuwa mi sie pewne przypuszczenie, że napisał tę książkę, bo jako dziennikarz nie mógł pisać czy mówić w publicznym radio tego, co rzeczywiście widział i chciał przekazać. Chyba w ten sposób rozlicza się z własnym dziennikarskim sumieniem. To na razie tylko przypuszcenie, książki nie skończyłam jeszcze czytać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Пани Зося! Очень хороший текст. Люблю авторов, которые пишут по ночам. Именно по ночам появляется литература.
    Л.С.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja także lubię...Мне тoже нравится ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie zainteresował tekst "Przyszłe stosunki z Rosją w oczach polskich i niemieckich socjalistów".
    Chodzi mi o Niemców bo stosunek polskiej lewicy jest mi znany.

    To bardzo ciekawe jak Niemcy patrzą na współpracę z Rosją. Widać że to dosyć skomplikowane.
    Nie znam rosyjskiego na tyle dobrze dobrze żeby przeglądać rosyjskojęzyczne media. To dla mnie zbyt trudne (cyrylica). Czytam i oglądam media angielskojęzyczne - tamtejsze materiały na temat Rosji.

    Otóż nigdzie nie znalazłem informacji o tym jak niemieccy socjaliści widzą przyszłe stosunki z tym krajem. Tekst autorki bloga był pierwszym który to przedstawił tak wyczerpująco. To poszerzyło moją wiedzę na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niebawem przygotuje szerzej omowienie tych niemiecko-polskich relacji. Tekst wszystkich czterech scenariuszy stosunków niemiecko-rosyjskich za 17 lat - omawianych w moim artykule jest dostępny w języku angielskim.
    W przypisach do artykułu - jest adres pod którym można po ten tekst siegnąć.
    Zachęcam do lektury, jest on szalenie interesujący.

    OdpowiedzUsuń