22 lipca 2013

Royal Baby - brytyjski "fioł"



Nie da się ukryć - z urodzenia jestem podwładną jej Królewskiej Mości Elżbiety II, a wszystko, co się urodzi na brytyjskiej ziemi jest własnością  królowej, czyli tzw. Korony. Ja też. 
Świat ujrzałam na oddziale położniczym kliniki uniwersyteckiej w Edynburgu. 
W  polskim dowodzie tożsamości wpisano mi miejsce urodzenia zgodnie z angielską wersją mojej metryki – Edinburgh. To samo widnieje w moim paszporcie. 
Jeden z portretów rodzice zrobili mi w pracowni  londyńskiego fotografa Vandyka, który portretował także rodzinę królewską
Jako Szkotka z urodzenia i Brytyjka – narodziny dziecka w królewskiej rodzinie przyjmuję z należytą atencją. Cieszę się, że wnuczek Elżbiety II – William  wraz z małżonką Kate, księżną Cambridge, stali się dzisiaj popołudniu  szczęśliwymi rodzicami Synka, oficjalnego pretendenta, trzeciego w kolejności po swoim tacie i dziadku -  do królewskiego tronu Wielkiej Brytanii.

Witaj na świecie Royal Baby i bądź szczęśliwy! 
Całe życie przed Tobą.

Welcome to the world of Royal Baby and be happy!
 Whole life in front of you.
Brytyjczycy lubią się wzorować na dworze królewskim, zatem i moje dzieciństwo było w jego cieniu. Miałam książęce” ubranka, zabawki, książeczki.
I chociaż dzieci królowej Elżbiety urodziły się kilka lat po mnie, to na starych fotografiach widać, że mama ubierała mnie …po książęcemu. 
Klasyczny  płaszczyk  londyńskich panienek, ciemno-błękitny z granatowym, aksamitnym kołnierzykiem, do tego identyczny kapelusik. Wszystkie dziewczynki królewskiej familii  nosiły takie same.  A za nimi -  małe Brytyjki To co się dzieje w Londynie i całej Anglii z okazji urodzin Royal Baby ma swoje bardzo stare tradycje, doświadczałam ich na własnej skórze. Są miłe, nie narzekam....

Z mamą na spacerze w The Hyde Park
 
. Modele wózków dziecięcych nie zmieniły się w Londynie od ponad ...60 lat. W podobnych  wożone są dzisiejsze brytyjskie niemowlęta. Na fotografii - mój brat na spacerze z mamą. Zdjęcie zrobione przed naszym londyńskim domem (w głębi)
Londyn w czasie wojny i tuż po niej był bez dzieci, zostały wywiezione zagranicę lub w bezpieczniejsze rejony Wielkiej Brytanii,  te które pozostały z rodzicami – miały zapewnione  wszystko i w najlepszych gatunkach i sprawdzonych wzorach. 
Mama, jak widać ze zdjęć, korzystała z tego dobrodziejstwa dosyć chętnie. A ja do dzisiaj pamiętam czerwone metalowe puszki z mlekiem w proszku …Gerbera, z charakterystycznym bobasem na winiecie. 
Ten totalny brytyjski "fioł" , jaki panuje obecnie na Wyspach z okazji narodzin królewskiego prawnuczka ma swoje wieloletnie korzenie. Żeby zrozumiec Brytyjczyków, trzeba to przeżyć na własnej skórze, jak ja. Zapewniam,  ten "fioł" jest całkowicie nieszkodliwy, a nawet bywa  najczęściej pozytywny.

10 komentarzy:

  1. Takie sentymenty są zrozumiałe.
    Gratuluję.
    Ale sam temat mnie kompletnie nie wzrusza.
    Przykro mi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Temat, jak inne, do czytania w wakacje.
    Można przecież na urodziny malucha na dworze brytyjskim spojrzeć przez pryzmat własnego życiorysu.
    Te urodziny są także w jakiejś części zwiazane z moim życiem.
    Może bardziej niż inni rozumiem to, co sie teraz dzieje na Wyspach.
    Pana, panie Bobrze, nie muszą takie historyjki interesować, ale jeśli już Pan to przeczytał,co napisałam, to prosze się Brytyjczykom nie dziwić, ich zachowanie - to długoletnia tradycja, zresztą miła.
    Jest coś takiego jak - kompetencje kulturowe.
    Jeśli je ktoś posiada, lepiej rozumie innych. Zrozumienie dzieiejszego brytyjskiego "fioła" z okazji narodzin królewskiego dziecka jest także kryterium tolerancji.
    Pozwala ze spokojem akceptować brytyjskie zachowania społeczne związane z ich monarchią.
    I ten mój okazjonalny tekścik, nb oparty na własnym zyciorysie, jest własnie z zakresu edukacji dot. tych właśnie kompetencji kulturowych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja rozumiem innych.
    I nikogo nie krytykuję.
    Cieszę się że Pani się cieszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i nie ma problemu! A cieszyć się można z każdego oczekiwanego dziecka.Tego nie doświadcza takie, które objawia sie na świecie nie chciane przez nikogo, nawet własna matkę, poczęte z przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam Pani blog często, dzisiaj taki nietypowy temat, ale podoba mi się. Nostalgicznie, życzliwie, jak zawsze po polsku, a nie "po polskiemu".
    Dziękuję i pozdrawiam z wioseczki w centralnej Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Darku, przecież o tak zwykłą życzliwośc między ludzmi chodzi!
    Szalenie lubię malutkie polskie wsie. W nadchodzący weekend własnie do takiej (nieco większej, bo gminnej) się wybieram. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet prezydent Putin dostał bytyjskiego "fioła"
    i wysłał swoje powinszowania królowej oraz parze rodzicielskiej.
    Wzmiankuje o tym dzisiejszy "Guardian"

    http://m.guardian.co.uk/uk-news/2013/jul/23/royal-baby-parents-present-world

    Jestem ciekaw czy nasz pan prezydent zrobił podobnie.
    Wszak W. Brytania jest naszym sojusznikiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rodzina Elżbiety II jest spokrewniona z dynastią Romanowów, ktorej akurat 400-ecie panowania jest uroczyście obchodzone w Rosji.
    Prezydent Rosji zachował się w tym przypadku z elegancką kurtuazją, skladając gratulacje monarchini z urodzin prawnuczka i jego rodzicom.
    Co do informacji na ten temat, to mam angielskojęzyczny i po rosyjsku serwis z Kremla i takie informacje docierają do mnie praktycznie natychmiast.
    Nb podały go także rosyjskie media (niektore mają edycje interentowe po angielsku - proszę spróbować z nich korzystać przy szukaniu informacji o Rosji), polskie także, co niektóre.
    Co do naszego prezydenta - wystarczy wejść na jego stronę w Inernecie i poszukać, jak została wysłana depesza gratulacyjna, to tam będzie nota na ten temat.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Pani Zofio za podpowiedź.
    Przeglądają angielskojęzyczne media natknąłem się na taki nietypowy tam tekst :

    https://theconversation.com/the-stunts-are-silly-but-vladimir-putin-is-no-tyrant-15443

    Informacji o depeszy gratulacyjnej od naszego prezydenta nie znalazłem

    OdpowiedzUsuń
  10. Drogi Panie Bobrze, to co pisze prof. Christopher Read, akademicki historyk, dla mnie nie jest żadnym zaskoczeniem.
    Nie trzeba uniwersyteckich tytułów, by wiedzieć, że Władimir Putin nie jest żadnym tyranem, że Zachód jeździ na nim jak na łysej kobyle, bo jest samodzielny i Zachodowi nie ulega, że Rosja ma swoje uwarunkowania i zaszłości z którymi Putin musi sie uporać i czyni to systematycznie i dosyć skutecznie, że Jelcyn z Gorbaczowem rozwalili państwo i pozwolili je koncertowo okradać, czemu tamę w koncu postawił właśnie Putin.
    Piszę o tym od bardzo dawna a prof. Read tylko potwierdza swoim autorytetem moje sądy i opinie.
    Nawet uwaga, że silna Rosja nie jest w smak pazernemu Zachodowi - nie jest dla mnie nowością, także o tym dawno pisałam.
    Naprawdę, nie jest trudno do takich sądów dojść samodzielnie, ale pod jednym jedynym warunkiem - nie należy w ocenie Rosji polegać na polskich i zachodnich mediach. Dziennikarstwo polityczne w tych mediach ma zlasowne mózgi, nie myśli i powtarza jak papaugi opinie swoich politycznych autorytetów, nie wnikając w ich racjonalność.
    Jak Pan zauważył - kiedy piszę polityczny tekst, wyrażam w nim swoja opinie - w przypisach podaję źródła, na których je opieram. Nie ma tam mediów. Media służą mi wyłącznie - jako źródło cytowanych wypowiedzi polityków, tak samo, jak internetowe portale społecznościowe, w których politycy wyrażają swoje zdanie.
    Natomiast wszelkie felietony czy opinie polityczne tych mediów - nie są już dla mnie wiarygodnym źródłem informacji i nie mają wpływu na kształtowanie moich osobistych opinii o Rosji, Putinie czy innych osobistościach życia politycznego Rosji. Tak samo dzieje się w przypadku RFN.
    Jak zaznaczam pod winietą blogu - przedstawiam tutaj AUTORSKIE, czyli moje OSOBISTE, sądy, oceny i opinie.
    I staram się jak najrzetelniej, na ile potrafię je uzasadniać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń