Kapitan
żeglugi wielkiej Bolesław Bąbczyński, mój ojciec, zmarł 46 lat temu, dokładnie w 25 rocznicę
wyzwolenia Warszawy - 17 stycznia 1970 r. Urodził się 105 lat temu - 16 października 1911r. w Krakowie, jego rodzice byli związani z teatrami wodewilowymi, ojciec Kapitana,
a mój dziadek - był aktorem i reżyserem, grał i reżyserował w przedwojennych teatrach
Warszawy, Krakowa i Lwowa, oraz w powojennej Polsce, matka – garderobiana
teatralna, potem aktorka, po wojnie grała w teatrach Trójmiasta. Dziadkowie
pobrali się w miesiąc po urodzeniu syna,
po jakimś czasie rozwiedli się.
Morski
życiorys Kapitana można podzielić na
trzy etapy, powiązane z konkretnymi miastami: przedwojenny – II RP w Gdyni,
wojenny - Polska emigracyjna w Londynie
i powojenny - PRL w Szczecinie.
Polska
przedwojenna – II RP, Gdynia
·
1930 -1933 – gdyński stypendysta Państwowej
Szkoły Morskiej w Gdyni, którą kończy jako prymus;
·
1933 – 1934 – mustruje jako instruktor na żaglowiec szkolny, fregatę „Dar Pomorza”;
·
1934 – 1939 – pływa w randze od starszego marynarza do oficera PMH (nawigacyjnego) na statkach
polskich armatorów ( P.P. Żegluga Morska, Polsko-Brytyjskie Towarzystwo Okrętowe)
na: parowcach: s/s „Cieszyn”, s/s „Lublin” ,s/s „Tczew” i s/s „Lech”.
Polska
emigracyjna, II wojna światowa – Londyn
·
1939 – 1947 – pływa w konwojach brytyjskich
jako st. oficer PMH na polskich statkach s/s ”Lech”, s/s ”Lida”, s/s „Lwów” i
s/s „Narwik” oraz pracuje jako wykładowca przedmiotów nautycznych na wyższych
uczelniach Wielkiej Brytanii;
·
14 listopada 1940 r. – uzyskuje stopień
kapitana żeglugi wielkiej.
Polska
powojenna, PRL – Szczecin
·
1947 – 1953 – wykładowca i wicedyrektor Państwowej
Szkoły Morskiej w Szczecinie;
·
1953 – 1955 – inspektor kontroli technicznej
w Państwowej Stoczni Remontowej w Szczecinie;
·
1955 – 1970 (do śmierci) – zatrudniony u państwowego armatora Polska Żegluga Morska
o
1955 – 1957 - kapitan, inspektor nawigacyjny, praca lądowa;
o
1957 – 1965 – kapitan na statkach floty
armatora, w tym: 1957 – dowódca m/s „Ustka”, wiozącym wyprawę polarną PAN na Spitsbergen; 1958 –
dowódca parowca s/s „Szczecin” w rejsie dookoła
Afryki z ładunkiem broni do Indonezji, dowódca prototypowego masowca m/s „Kolejarz”;
o
1965 – 1970 – kapitan do zadań specjalnych, m.in.
dowodził spektakularną, międzynarodową akcją
ściągania z mielizny koło Arkony masowca m/s „Rejowiec”.
Ukochanym
statkiem kapitana, do którego miał największy sentyment, był parowiec „
Szczecin”, pierwszy na który zamustrował w PŻM, ostatnim, którym dowodził był
m/s „Kolejarz”, na którym planował
pokonanie w imieniu armatora pokonanie Północnej Drogi Morskiej z
Europy do Azji (Japonii). Przed zamustrowaniem na s/s „Szczecin” (16 kwietnia 1957r.) Kapitan
dowodził w rejsach próbnych (1956-1957)
nowo zbudowanymi dla szczecińskiego armatora statkami, m. in.: „Wicko”,
„Śniardwy”, „Mamry”, „Malbork”.
Pracę
na morzu i na rzecz szczecińskiego armatora łączył nierozerwalnie do końca
swoich dni ze szkolnictwem morskim.
Doprowadził,
jako przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Państwowej Szkoły Morskiej w
Szczecinie do reaktywacji szkolnictwa morskiego w stolicy Pomorza Zachodniego. 21
listopada 1962 r. został powołany przez
resort żeglugi na przewodniczącego ministerialnego komitetu ds. szczecińskiej uczelni
morskiej. A potem sukcesywnie pracował nad jej rozwojem.
Morskie
środowiska Szczecina raczej o Nim zapomniały, chociaż Mu tak wiele zawdzięczają….
Kto dziś pamięta o kolejnej rocznicy wyzwolenia Warszawy od niemieckich okupantów? Data ta celowo przez ekipę post-solidarnościową została wygumkowana, zmarginalizowana w naszej historii. Tworzy się nową historię z wymyślonymi mitami, z żołnierzami wyklętymi itd. Jest to przykre i nie do zaakceptowania dla osób przyzwoitych. Tylko ilu ich jest jeszcze w kraju, gdzie specjalnie powołano IPN do przeinaczania faktów historycznych? A w parze z nachalną propagandą mają miejsce barbarzyńskie czyny niszczenia pomników i nagrobków prawdziwych Wyzwolicieli, czyli Żołnierzy Armii Czerwonej. Jak chociażby ostatni taki wandalizm z Pani miasta Szczecina. Nikt tego w Polsce nie potępia, nie ściga sprawców, nie protestuje. Jedynie strona rosyjska apeluje o cywilizowane zachowanie. Na próżno.
OdpowiedzUsuńZapalmy chociaż świeczkę w oknie by uczcić Ich pamięć.
Życiorys Pani Ojca to powód do dumy i przykład, że zawsze można dobrze służyć swojej Ojczyźnie. Właśnie to nie wszystkim dziś się podoba...
Pozdrawiam pięknie.
Pamiętam także o rocznicy wyzwalania Warszawy i ubolewam,że pamięć historyczna w naszym kraju jest wybiórcza i koniunkturalna, często też wypaczona.
Usuń