Ma Pan prawo do
własnej opinii, ale nie do posiadana własnych faktów, Panie Legutko!
Frans
Timmermans
wiceprzewodniczący KE do posła PE, członka PIS
W Parlamencie Europejskim
(PE), z udziałem premier Szydło odbyła się 19 stycznia 2, 5 godz. debata o
Polsce. W minionym tygodniu Komisja Europejska (KE), po raz pierwszy w historii
UE, podjęła decyzję o wszczęciu w sprawie Polski procedury na rzecz umocnienia
praworządności. Komisja Europejska widzi dla niej zagrożenie w naszym kraju. Stanowisko
KE podczas debaty w Strasburgu przedstawił Frans Timmermans, wiceprzewodniczący
Komisji, zwracając uwagę na przyjęte przez polski parlament dwie ustawy: dot. Trybunału Konstytucyjnego i tzw. małą ustawę o mediach.
Przyznam,
że z pewnym zainteresowaniem czekałam na tą publiczną konfrontację Beaty Szydło
z największym parlamentem Europy. Polska premier jest politykiem z drugiego, a
nawet trzeciego szeregu, pochodzącym z małego prowincjonalnego miasteczka. Nie
ma żadnego doświadczenia na międzynarodowej arenie politycznej, słabo zna
języki obce. Zastanawiało mnie, czy
potrafi wyzbyć się pewnej politycznej zaściankowości i zrozumie, że Parlament
Europejski, to nie polska widownia przed telewizorem, do której wygłasza swoje
orędzia.
Niestety,
moje nadzieje okazały się płonne. Premier Szydło wprawdzie nie dawała się
zbytnio ponieść emocjom, co wzbudziło we mnie swego rodzaju podziw, nie mniej
jednak, nie udało jej się kogokolwiek, poza własnym zapleczem politycznym,
przekonać, że w Polsce nie łamie się prawa, konstytucji, nie uwłaszcza mediów
publicznych.
Do kogo ta mowa!
Beata
Szydło potraktowała eurodeputowanych, jak własny, PiS-owski elektorat.
„Dziękuję za to, że mogę opowiedzieć o Polsce w Parlamencie Europejskim. Dla
mnie to ważne, żeby rozwiać dziś wątpliwości dotyczące zmian. Wprowadzamy je,
dlatego, że w wyborach polscy obywatele zdecydowali, że chcą, aby właśnie takie
zmiany zostały wdrożone”, mówiła premier Szydło. Zapewniła, że "w Polsce
nie doszło do złamania konstytucji". Zapomniała dodać, że blisko 80%
polskiego elektoratu, albo na wybory nie poszła (połowa potencjalnych
wyborców), albo głosowała na kogoś innego. Zapomniała też wspomnieć, że w
pakiecie wyborczych obietnic nie było ani słowa o zmianach w Trybunale
Konstytucyjnym, które blokują orzekanie zgodności z konstytucją RP stanowionego
w Polsce przez PiS prawa, czy też o
politycznych czystkach personalnych w mediach publicznych.
Dla
PiS debata była „dramatyczną porażką” jej pomysłodawców, bo, jak stwierdził
Ryszard Terlecki, przewodniczący sejmowego klubu PiS, pokazała, że krytycy
Polski nie mają „żadnych argumentów”. A ich wiedza jest oparta „nawet nie na
artykułach medialnych, ale na tytułach tych artykułów. Jedyną osobą naprawdę
merytorycznie przygotowaną była polska premier, która świetnie wypadła”.
Polska niepokalanie poczęta
![]() |
Słabe zainteresowanie polskimi sprawami, sala świeciła pustkami. |
Polska
ma problemy, z którymi musi się uporać, przyznała w orędziu do UE premier
Szydło: duże bezrobocie wśród młodzieży; ma głodne dzieci marzące o ciepłym
posiłku; ma emerytów, których bieda zmusza do wyborów między jedzeniem a lekami
oraz ludzi, którzy uważają, że pominięto ich przy transformacji polityczno-ustrojowej Polski.
Media publiczne czy narodowe
Rewolucja
w mediach została, wg premier Szydło, wymuszona przez Stowarzyszenie
Dziennikarzy Polskich. Zapomniała tylko dodać, że jest to, jedno z licznych stowarzyszeń i organizacji dziennikarskich w
Polsce, skupiające głównie dziennikarzy o prawicowych poglądach. Innych o
zdanie nie pytano. „Media publiczne wymagają zmian, które przywrócą pluralizm,
oraz zasadę neutralności i rzetelności”, dowodziła polska premier w PE, doznając amnezji, bowiem PiS w przyjętej
ustawie nie chce mediów publicznych, ale ….narodowych, opartych na wartościach
wyznaniowych (chrześcijańskich) i działających jako instytucje państwowe.
Innego
zdania byli posłowie PE. „Jestem dziennikarką i
uważam, że nowa ustawa jest zła dla mediów w Polsce”, mówiła socjalistka ze
Słowenii, red. Tanja Fajon.
Beata
Szydło bardzo starannie unikała wszelkich określeń typu „media narodowe”, by
nie przylepiać PiS etykietki „partii nacjonalistycznej”. Na stwierdzenie
Barbary Spinelli, włoskiej socjalistki i też dziennikarki, nb. jednej z
założycieli dziennika „La Repubblica”, że „działania polskiego
neo-nacjonalistycznego rządu stoją w sprzeczności z projektem europejskim”,
zareagowała bardzo emocjonalnie. „Nie będę komentować sformułowań, które uważam
za obraźliwe. Nie będę tłumaczyć, że nie jesteśmy partią nacjonalistyczną”,
ostro zaprotestowała.
Niepokoje o Trybunał
Konstytucyjny
Zabierając
głos, na zakończenie debaty, premier Szydło przyznała, że to „ważna debata dla
Polski, ale również dla Parlamentu Europejskiego. Polska jest demokratycznym
państwem prawa, jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Pan komisarz zadał
pytanie, dlaczego nie czekaliśmy na opinię Komisji Weneckiej. Nie czekaliśmy na
nią, tak jak państwo tu, w europarlamencie, nie czekali na nią, organizując
dzisiejszą debatę” dodała. Nieco wcześniej, podczas polemiki z belgijskim
liberałem Guy’em Verhofstadtem na temat TK, odpowiadając na pytanie: „Co
będzie, jeśli Komisja Wenecka wyda negatywną opinię”, przyznała jednak: „Czekamy na nią. Polski rząd sam wystąpił o tę opinię.
Dużo łatwiej by nam było, gdybyśmy ją już mieli. Wierzę, że będzie to opinia,
iż sytuacja Trybunału Konstytucyjnego jest dobra”.
Decydując
się na debatę o Polsce w Strasburgu, władze UE jednoznacznie wskazały, co je zaniepokoiło.
„Unia Europejska to nie tylko rynek. To również Unia zbudowana na wspólnych
wartościach. Demokracja i poszanowanie prawa są z nich najważniejsze, to sekret
naszego sukcesu – mówił Bert Koenders, minister spraw zagranicznych Holandii
sprawującej prezydencję w Unii Europejskiej. - Ten kontynent doświadczył trzech
najstraszniejszych doktryn. Doświadczyliśmy ich w sposób przykry i zgodziliśmy
się, że nie wrócimy do tamtych czasów. Musimy się tego trzymać. Żaden kraj nie
ma monopolu na cnotę i na zło. Debata została podjęta ze względu na działania,
prowadzone przez nowy rząd Polski. Chodzi o zmianę prawa dot. Trybunału Konstytucyjnego i mediów
publicznych. Pluralizm i wolność mediów, kwestia sądownictwa są podstawą
porządku demokratycznego”.
„Polska
nie zasługuje na to, żeby być oceniana przez KE, bo nie są łamane ani prawa
człowieka, ani państwa prawa – replikowała polska premier. - Wszystkie sprawy
realizowane są zgodnie z Konstytucją i traktatami europejskimi - zapewniła.
Dodała w stylu klasycznej ”dulszczyzny” , że "polskie sprawy powinno się
załatwiać w polskim domu, a pomoc z zewnątrz nie zawsze wychodziła nam na
dobre".
Nie
przekonało to jednak wiceprzewodniczącego KE - Fransa Timmermans, który podsumowując
debatę powiedział: „Pierwsze zagadnienie dotyczy suwerenności. Teraz po raz
pierwszy w swojej historii Polska ma granice, które nie są kwestionowane przez
sąsiadów właśnie dzięki przynależności do struktur europejskich. Nie mamy
zastrzeżeń do Trybunału Konstytucyjnego, ale do tego, że państwo nie w całości
wdrażają to, co Trybunał Konstytucyjny stanowi”.
Ma
rację b. premier Donald Tusk, obecnie przewodniczący Rady Europejskiej,
uważając, że Polska po raz pierwszy w swojej unijnej historii, stała się tematem
„raczej smutnej debaty", podczas której przedstawiciele polskich władz usiłowali
bronić swoich racji, kwestionowanych powszechnie w Europie i na świecie.
Niestety,
wyszło szydło z worka…
Opublikowano
20 stycznia 2016r
Sputnik /MIA Russia Today (Rosja)
http://pl.sputniknews.com/opinie/20160120/1890555/Szydlo-Europarlament-.html
Przedruk
22 stycznia 2016r.
Bumerang Polski (Australia)
http://www.bumerangmedia.com/2016/01/wyszo-szydo-z-worka.html
Przedruk
22 stycznia 2016r.
Bumerang Polski (Australia)
http://www.bumerangmedia.com/2016/01/wyszo-szydo-z-worka.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz