W
najbliższą niedzielę Polacy wybiorą nowego prezydenta. Mogą wybierać go z grona
11 kandydatów. Media lansują, kosztem pozostałych kandydatów, ubiegającego się
o reelekcję prezydenta Komorowskiego, który bez skrupułów wykorzystuje
piastowany urząd do prowadzenia kampanii wyborczej. Oparł ją na rusofobii,
objawianej przy każdej okazji.
Wg badań opinii publicznej udział w wyborach
deklaruje ok. 75% obywateli uprawnionych do głosowania. Praktyka wskazuje, że
przy takich deklaracjach frekwencja przekracza minimalnie 50% elektoratu.
5 maja był dniem, w którym wyborcy mogli, dzięki
stacjom telewizyjnym, poznać poglądy kandydatów o Polsce i prezydenturze,
aczkolwiek prezydent Komorowski nie zdecydował się na bezpośrednią konfrontacje
z rywalami. Podczas debaty „Trzech na jednego” spotkał się odrębnie w Polsacie
z dziennikarzami prasy, radia i telewizji. Zaraz po tym spotkaniu, tym razem w TVP1,
spotkali się na wspólnej debacie pozostali kandydaci ubiegający się o urząd
prezydenta.
Cała 11-tka została zapytana o polską politykę
zagraniczną i bezpieczeństwo kraju. Okazało się, że nie ma jednomyślności - ani
na temat relacji polsko-ukraińskich, ani polsko-rosyjskich czy też dominującej
roli USA. A prowadzona medialna propaganda pro-ukraińska i antyrosyjska nie
odniosła skutku.
„Jestem przeciwnikiem wpychania Polski w wojnę
ukraińską. W Kijowie rządzi banderowski reżim. Polska nie może być
popychadłem, nie może działać na telefon i z dnia na dzień zmieniać stosunku do
sąsiadów jak to robi Bronisław Komorowski. Uważam, że UE to zgniły projekt,
który zamienił się w niekompatybilną jakość. A NATO zostało zamienione przez
Putina w pakt dyskusyjny” – stwierdził kandydat narodowców - Marian Kowalski.
Kreowana
przez SLD Magdalena Ogórek uważa, że:
„Relacje z Federacją Rosyjską praktycznie nie istnieją. Wykreowaliśmy wizerunek
Polaków-rusofobów, a tak nie jest. Nie możemy pozwolić sobie na to, by względem
mocarstwa atomowego wymachiwać szabelką, a to czynimy.”
W
podobnym tonie wypowiadał się Janusz
Korwin-Mikke, kandydat niezależny: „To nie polscy wojskowi chcą prowadzić
wojnę z Rosją, ale są to ludzie sterowani przez Stany Zjednoczone.(…) Jeżeli
Amerykanie chcą posłużyć się Ukrainą do walki z Rosją to, to [jest] oczywiste,
ale Polska nie powinna się w ten spór mieszać”. – dowodził i dodał: „Jeśli
wybory w USA wygrają republikanie a w Polsce będzie prezydentem pan Duda albo
Komorowski, to mamy pewną III wojnę światową”.
Paweł Tanajno,
kandydat niezależny, jako jedyny uważa, że „powinniśmy sprzedawać broń
Ukrainie, aby utrzymać działania wojenne jak najdalej od granic naszego kraju”.
Reszta
kandydatów optowała przede wszystkim o prowadzenie samodzielnej, racjonalnej i
pragmatycznej polityki zagranicznej, mającej na względzie przede wszystkim
interes Polski. „Jakie korzyści uzyskaliśmy po interwencji naszych wojsk w
Iraku i Afganistanie? Nawet wizy zostały po staremu. Postuluję prowadzenie
polityki cynicznej i wyrachowanej” – konstatował Paweł Tanajno.
Wtórował
mu Andrzej Duda, protegowany PiS:
„Musimy prowadzić własną politykę. Polityka płynięcia w głównym nurcie,
zaproponowana przez Donalda Tuska, kompletnie się skompromitowała. Musimy
tworzyć własny nurt.”
Podobnie
myśli Adam Jarubas z PSL „Bezpieczny
kraj to kraj, który ma przyjaciół blisko a wrogów daleko. Jeśli chcemy by nas
traktowano poważnie z szacunkiem, musimy poważnie traktować Węgrów, Słowaków,
Czechow. Powinniśmy prowadzić propolską politykę zagraniczną, opartą o interes
narodowy”, ale także uważa, że „relacje Polski z Niemcami opierają się na
fałszywej przyjaźni. Dlatego potrzebny jest ścisły sojusz z innymi państwami
Europy środkowo-wschodniej”.
„Żeby prowadzić politykę zagraniczną, trzeba
ustalić rację stanu.” – uważa liberalny konserwatysta Jacek Wilk z Nowej Prawicy – „Polska nie jest mocarstwem, a to
oznacza, że musi wchodzić w sojusze, by tworzyć politykę zagraniczną. Jeśli
chodzi o UE, musimy myśleć o tym, co po niej. Ona się zapewne rozpadnie. Są
coraz większe ciśnienia od środka. Za 50 lat Polska powinna tworzyć sojusz z
państwami najbliższymi”. W sprawie bezpieczeństwa narodowego stawia na „bazy
amerykańskie, albo nasze własne wojsko”.
Reżyser
i publicysta, konserwatysta Grzegorz
Braun, występujący jako niezależny kandydat, na tym tle nieco szokuje, twierdzi
bowiem ,że „trzeba prowadzić politykę realną, nie księżycową, opartą o sojusze
"zaoceaniczne". One dzisiaj obnażają swoją wątłość. Tutaj buduje się
nowy projekt polityczny. Kondominium niemiecko-rosyjskie pod żydowskim
zarządem”.
Rockman, Paweł Kukiz, kandydat niezależny, widzi siłę Polski w jej armii:
„Jako prezydent zadbałbym o odbudowę polskiej armii. Kadra jest
najważniejsza, bo broń sama nie strzela. Należy zbroić armię w polską broń”.
Poseł
Janusz Palikot, reprezentujący
własny komitet wyborczy, podsumowując dyskusję apelował: „Czasami jesteśmy
gotowi z gołymi rękami rzucać się na czołgi. Nie silna armia, ale gospodarka.
Nie rezerwiści, ale menadżerowie. One zdecydują o tym, czy nasz kraj będzie
niepodległy i silny”.
Nikt
z kandydatów nie upatrywał zagrożeń ze strony Rosji, zwracano natomiast uwagę
na dobrosąsiedzkie stosunki z państwami transgranicznymi, uważając je za polską
rację stanu.
Inaczej
jest z Bronisławem Komorowskim. Krytyka
Rosji ma u niego znaczenie pryncypialne.
Przykładem jest wystąpienie 3 maja, z okazji rocznicy wydania pierwszej
polskiej konstytucji.
Powołując
się na doświadczenia z czasów rozbiorów Polski, m.in. przez carską Rosję,
twierdzi, że przeświadczenie, iż świat nie jest groźny i Polsce nic nie zagraża
– jest błędem. „Nie możemy sobie na to pozwolić” – dowodził. - „Przecież
niedługo 9 maja Plac Czerwony w Moskwie znów zamieni się w Plac Pancerny. Znów
będą tam prężyły muskuły te dywizje, które niedawno na oczach świata i na
naszych polskich oczach dokonały agresji na sąsiednią Ukrainę. Pamiętajmy, że
od dawna konflikt wojenny nie był tak blisko polskich granic, jak dzisiaj. I
pamiętajmy, że w tej militarnej demonstracji za parę dni, demonstracji siły nie
chodzi o historię, ale o współczesność i przyszłość!”
Prezydent
Komorowski nie ukrywa, że widzi w Rosji – agresora. „Pragniemy
pokoju - deklaruje, - ale wiemy, że nic tak nie zachęca potencjalnego agresora,
jak słabość sąsiada”. Dlatego istotne jest „wzmacnianie naszego potencjału
obronnego i wzmacnianie obecności NATO na całej wschodniej flance Sojuszu”.
Coraz
częściej oskarżany publicznie o skrajną rusofobię, Bronisław Komorowski wybrał
się w miniony wtorek na pogranicze polsko-rosyjskie, by apelować o …dobrosąsiedzką
współpracę z Rosjanami. Ale nie byłby sobą, gdyby nie atakował Rosji. „Polsce
jest potrzebny spokojny dialog i spokojna praca nad rozwiązywaniem trudnych
problemów. – stwierdził w czasie tej wizyty. - Do tych trudnych problemów
należy m.in. pogodzenie tego, jak realizować politykę państwa polskiego w
sytuacji pogorszenia bezpieczeństwa ze względu na agresywną politykę rosyjską
wobec Ukrainy i nie tylko”. I dorzuca: „To negatywne zmiany strony rosyjskiej
wobec sąsiedztwa stały się przyczyną kryzysu rosyjsko-ukraińskiego, który
rzutuje w tej chwili na bezpieczeństwo całej Europy, całego świata zachodniego,
w tym i na bezpieczeństwo Polski”. Przyznaje, że wie o tym, że coraz mniej
Rosjan przyjeżdża do Polski "na zakupy czy posiedzieć w knajpie" z
powodu niskiego kursu rubla wobec złotówki. „Możemy Rosjanom współczuć i
życzyć, by zajęli się bogaceniem społeczeństwa, a nie wydawaniem pieniędzy na
rakiety” – radzi Rosjanom, zapominając, że osobiście zabiega o zwiększenie
nakładów na zbrojenia w Polsce kosztem polskiego podatnika. Przy czym cynicznie
stwierdza, że, Polska powinna być "w szpicy krajów i społeczeństw
obywatelskich, które mówią: my chcemy dobrych relacji z Rosją".
Oskarżenia
pod adresem Rosji popłynęły też w czasie telewizyjnej debaty Komorowskiego z
dziennikarzami. Dowodził m.in. że „Rosja straciła umiejętność miękkiej
współpracy z szeroko pojętym Zachodem na rzecz twardej konfrontacji”. Nie mniej
jednak spuszcza z tonu i stwierdza: „Nie możemy patrzeć na Rosję wyłącznie jako
na źródło zagrożeń, ale jako kraj, który wcześniej czy później musi
zweryfikować swoje poglądy, bo tak długo nie pociągnie”. A kiedy już Rosja
zweryfikuje poglądy, to Polska musi „być rzecznikami współpracy Rosji z
Zachodem. I zachować zdrowy rozsądek. Żadnego kapitulowania przed Rosją, ale
też żadnego wysyłania wojska do Donbasu”.
***
***
Opinia
publiczna wyrażana w cyberprzestrzeni poglądy Bronisława Komorowskiego kwituje
po swojemu, określając go jako …. Bredzisława Komorowskiego i skazując jego
próby reelekcji na przegraną. W plebiscycie przygotowanym przez portal Interna.pl
internauci dopuścili do II tury wyborów …Pawła Kukiza i Andrzeja Dudę z
preferencjami dla rockmana.
Równocześnie opublikowano:
MIA Russia Segodnia - Sputnik (Rosja)
6.maja 2015
Bumerang Polski (Australia)
6 maja 2015
jasny gwint. Jednym ze sposobów zwalczenia mniejszego zła jest potraktowanie go złem większym. Wobec tego należy głosować na Dudę i niech sami się zwalczą, zniszczą i zabiją. Innej drogi w tym zdeprawowanym kraju głupich ludzi nie ma.
OdpowiedzUsuńWszyscy tzw "niezależni dziennikarze" agitują za Komorowskim i nawołują, żeby wybory rozstrzygnęły się już w I turze. Ma to służyć demokracji i "najlepszemu kandydatowi". Ci sami ludzie w roku 2000, kiedy o reelekcję ubiegał się Kwaśniewski, robili wszystko by doszło do II tury - w trosce o standardy demokracji. Jak to wytłumaczyć?
OdpowiedzUsuńPo za tym istnieje ogromna, rażąca dysproporcja w podziale czasu antenowego na poszczególnych kandydatów. Najwięcej zajmuje urzędujący prezydent, mniej Duda, potem Kukiz i Jarubas, a pozostałych kandydatów ukazuje się w zasadzie migawkowo. Panią Ogórek np.w materiale po przeprowadzonej debacie ukazano wyłącznie podczas makijażu. Ma to służyć budowaniu "niepoważnego wizerunku kandydatki SLD". A przecież wszyscy uczestnicy debaty byli poddani jednakowym zabiegom kosmetycznym, ale akurat pokazano tylko ją.
Dlatego namawiam wszystkich do głosowania na panią Ogórek. Nie można dopuścić do kolejnej wygranej mniejszego, lub większego zła, czyli PO-PiS-u. Wyjątkowo zgadzam się z panem Januszem Korwin-Mikke, że wybór jednego z dwóch głównych rywali, plus republikański prezydent Stanów to duże zagrożenie III wojną światową.
jasny gwint. W klapie bandyty odznaka UPA. Czy to nie zdrada stanu Komorowskiego?
OdpowiedzUsuńhttps://i2.wp.com/i.iplsc.com/petro-poroszenko-i-bronislaw-komorowski-podczas-ponelu-histo/00047DM789K645B6-C116-F4.jpg
Poroszenko stawia polskiego prezydenta przed faktem dokonanym, a polski prezydent nie reaguje. Pytanie dlaczego? Przecież mógł mu zaproponować zdjęcie owej dwuznacznej rozetki....
UsuńMyślę, że o świadomości polskich władz nie dociera odbiór społecznych takich symboli. Nie mają wyczucia za grosz.
Najważniejsze by dokopać Rosji i Putinowi.
Który i tak na to nie zwraca uwagi, on skierował oczy na wschód na Azję i pokazał dzisiaj na Placu Czerwonym jaka to siła. Pod kremlem spotkała się Rosja z Chinami, Indiami i Mongolią. i innymi państwami azjatyckimi I to ma znaczenie dla świata, a nie polskie podrygi.
Sojusz militarny Rosji i Chin + mocarstwo atomowe, jakim są Indie to jest odpowiedź dla NATO, USA czy nawet UE. I ich wszystkie antyrosyjskie działania.
Dzisiaj to można było zobaczyć na własne oczy.
To Twoje weryfikowanie nierobota to cos. Po co Ci to, Zofio daragaja? Nawet Passent tego nie robi
UsuńCała moja rodzina, która żyje w Polsce wyzwolonej od faszyzmu przez Armię Czerwoną i żołnierzy I i II Armii Wojska Polskiego, składa hołd poległym Bohaterom. Żyliśmy w pokoju, wolni od największej zagłady w historii Europy. Wojna skończyła się 9 maja 1945 roku i żadni niedouczeni historycy tego nie zmienią takimi śmiesznymi uroczystościami jak ta na Westerplatte. Rosjanie zasłużyli na to święto i na największy szacunek.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, ze mamy władzę, która fałszując historię pozbawia Polaków udziału w tym wielkim historycznym zwycięstwie.
Zofio. Tu Orteq
OdpowiedzUsuńCo ja widze na wlasne oczy dzisiaj to formowanie sie nowego podzialu swiata. On sie zaczal formowac, ten nowy swiat, w momencie glosowania w Radzie Generalnej ONZ nad rezolucja potepiajaca aneksacje Krymu przez Putina w ubieglym roku.
Tam 57 procent populacji swiatowej NIE POPARLO amerykansko-polskiej rusofobii. Caly BRICS sie wypial na Obame i Komorowskiego, z 1m Kopac(z) do spolki. My jestesmy dzisiaj uplasowani w PRZEGRANEJ formacji swiatowej!
Wchodzimy w przegrywajace alliance swiatowe, Zofio. Znowu bedzie dupniecie. Czy my, Ty, ja, inni wspolwiekowcy, zdazymy siebie zaparkowac w miedzyczasie po drugiej stronie? Obawiam sie, ze niekoniecznie. Sprawy sie rozwijaja dosyc lawinowo.
Noo, chyba ze se podwyzsze dawke seczego. Wtedy mam szanse na wygrana z kalendarzem. Watroba POmoze. Inaczej sprawa moze sie rypnac wczesniej.
Te wesolki od swiatowych poteg populacyjnych - Indie, Chiny, Pakistan, pewnie jeszcze inni - posiadaja atomowki. A te to som bomby takie jakie byly zrzucone na Hiroshime czy Nagasaki. Jesli nie o wiele wieksze.
PS. Z sily Putina ja sie nie ciesze, Zofio. A le sie z nia licze.
Oetegu,
OdpowiedzUsuńwolę silnego, stabilnego sąsiada, jak Rosja, niż bliskie koneksje z USA, agresorem udającym hegemona a w rzeczywistości będący bankrutem w cudzej kieszeni.
Ja również. Tylko silna i stabilna Rosja w razie potrzeby "jedynymi są do przywrócenia pokoju i spokojności współobywatelom Naszym"
UsuńTelewizyjna jedynka pokazała wczoraj reportaż Barbary Włodarczyk "Święta wojna Rosjan". Ta była korespondentka z Rosji bulwersuje mnie za każdym razem swoim konfrontacyjnym nastawieniem do prezentowanych treści. Żadnego najmniejszego zrozumienia dla postaw Rosjan,ich poczucia dumy, a jedynie szukanie "przysłowiowej dziury w całym". Tym razem pani Barbara starała się na siłę udowodnić, że w Donbasie walczą regularne siły rosyjskie. Ożywiała się jedynie gdy rozmówcy byli zgodni z jej poglądami. Długo ich pewnie szukała. Ogólnie cały przekaz był zgodny z obecną antyrosyjską linią polskiego rządu i mediów. A ktoś kto ma odmienne zdanie od pani Barbary, obejrzał obraz o niezwykłych ludziach i dumnej pieśni przeszywającej dreszczem.
OdpowiedzUsuńOglądałam ten dokument z niesmakiem ale i ciekawością, bo lubię reportaże Barbary Włodarczyk o Rosji.
UsuńRosjanie doskonale sobie z nią poradzili a ich duma z Rosji była nieukrywana. O Stalinie tez potrafili racjonalnie rozmawiać, zwłaszcza dwie wiejskie kobiety na wsi pod Petersburgiem. Dla mnie obie panie były rewelacyjne.
Nawet wyszukani przez nią opozycjoniści nie ukrywali dumy z własnego kraju.
Tym razem red. Włodarczyk usiłowała, z miernym zresztą skutkiem, narzucić rozmówcom własny osąd wydarzeń na Ukrainie czy historii Rosji.
Tak formułowała pytania. Z pozycji człowieka, który ma wyłącznie rację a Rosjanie tkwią w błędzie.
Tego rasowy dziennikarz nigdy nie robi. I do tej pory tak nachalnych tendencyjnych pytań, sugerujących z góry pożądaną odpowiedź u red. Włodarczyk - nie spotykałam.
Wyszło na to, że nasze media swoje a Rosjanie swoje.
Nawet o grobach spadochroniarzy, poległych podobno w Donbasie , przedstawiciel opozycji mówił jako o domniemanym ich udziałem w wojnie na Ukrainie.
Nie miał dowodów, ze tam polegli....
Podobnie jest ze słynnym w polskich mediach "Raportem Niemcowa". Domniemania, poszlaki, dowodów brak na udział regularnych wojsk Rosji na Ukrainie.
Za to są rozbrajające stwierdzenia,ż e gdyby nie pomoc Rosji, to wojska rządowe Ukrainy (ATO) uporały by się z separatystami, "terrorystami" jak ich nazywa rząd w Kijowie, czyli etnicznymi Rosjanami mieszkającymi tam od wieków.
Raport Niemcowa z jednej strony potwierdza, że wojska Kijowa zostały skierowane do zbrojnej pacyfikacji etnicznych Rosjan na Ukrainie, z drugiej strony zarzucają władzom Kremla,że gdy na nich napadnięto z bronia w ręku - ich ....bronią, wspierając wyposażeniem, pomocą humanitarna i wojskowym instruktażem. .
Przyznają też autorzy raportu, cytowanego w Polsce - że rosyjscy żołnierze, jeśli są na Ukrainie, to prywatnie, a nie w ramach regularnego rosyjskiego wojska.
Polskie media w sumie są nieco zawiedzione takimi stwierdzeniami, chociaż sugerują, w ramach medialnego chciejstwa - że raport "zatrząśnie Rosją".
Polska swoje a w Rosji tymczasem - najazd zachodnich polityków - szefowie dyplomacji RFN (7 maja) i USA (12 maja) , kanclerz Merkel (10 maja), nie mówiąc o najważniejszych liderach Azji.,którzy świętowali w Moskwie 9 maja. Dzień Zwycięstwa.
Media mało pokazywali, ale zjednoczona Europa też była w w tych majowych dniach w Moskwie - na pewno byli 9 maja - prezydenci Czech, Grecji, Serbii, premier Słowacji, nie wymieniając innych, którzy byli, ale się nie ujawnili.
Życie jest proste i okrutne...jak powiedział Pan Prezydent Rosji, opowiadając o przerażających losach swojej rodziny w oblężonym Leningradzie. Nieśmiertelny Pułk przeszedł przez całą Rosję. Tylko w Polsce panowie historycy rozpolitykowani mylą początek wojny w Polsce z zakończeniem, nie szanując prawdy historycznej, nie czcąc zamordowanych w czasie wojny, nie dziękując żołnierzom, którzy uwolnili Polskę od piekła wojny. Żyją jeszcze Żołnierze I i II Armii Ludowego Wojska Polskiego, żyje jeszcze kilka Platerówek (uczestniczyły w zaślubinach Polskiego Morza). Ale to nie Oni są dla obecnej władzy bohaterami... Oświęcim także wg tej władzy wyzwalał ktoś inny. Żyjący więżniowie Oświęcimia, Brzezinki, Dachau i innych nawet nie mogli sprostować , że to nie Ukraińcy wyzwolili ich...
OdpowiedzUsuńPrzebiśnieg
I jak tu nie kochać Rosjan? Tym razem za sprawą kosza ziemniaków, jakie podarował minister Ławrow panu Kerry'emu podczas spotkania w Soczi. Była to odpowiedź strony rosyjskiej na wcześniejsze 2 ziemniaki sprezentowane przez sekretarza Kerry'ego. Kto kartoflami wojuje itd. Stąd może ten świetny nastrój pana Ławrowa po rozmowach z amerykańskim kolegą.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że dyplomacja rosyjska jest perfekcyjna nawet w tak nietypowych upominkach, a Jankesi dostali zasłużoną ripostę.