24 marca 2015

Adam Rotfeld: kreator trudności



W Niemczech istnieje w obiegu politycznym określenie - Russlandversteher - rozumiejący Rosję. W Polsce za takiego  Russlandversteher’a chce uchodzić Adam Rotfeld, b.szef polskiej dyplomacji, od 2008 r. współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. 
Rzeczywistość pokazuje, że Adam Rotfeld nie rozumie Rosji, mało o niej wie, chociaż na jego barkach leży rozwiązywanie, tego co między Rosją a Polską jest skomplikowane.

Eseista
W książce „Myśli o Rosji… i nie tylko”, będącej zbiorem esejów i wywiadów, Adam Rotfeld przywołuje słowa Czesława Miłosza: „Nie jest wykluczone, że Polacy wiedzą o Rosjanach to, co Rosjanie wiedzą o sobie samych, nie chcąc się do tego przyznać i odwrotnie”, zaliczając siebie do tego wszechwiedzącego grona. W wypowiedzi Adama Rotfelda, zawartych w książce, wynika że Polsko-Rosyjską Grupę ds. Trudnych określał w 2008 r. jako instytucję, która „ma ułatwić powrót do normalności”, dodając: „(…) myślę, że spotkania intelektualistów i kompetentnych badaczy służą utrzymaniu rzeczowego dialogu. Właśnie w sytuacji napięcia i ochłodzenia stosunków oficjalnych, zyskują na znaczeniu różne niekonwencjonalne formy kontaktów pozarządowych i niezależnych środowisk”.
Po latach pracy w Grupie na rzecz powrotu do normalności, Adam Rotfeld jest daleki od dialogu z Rosją i lansuje konfrontację z nią. I to konfrontację w oparciu o siły militarne Zachodu, w domyśle - USA. Zamiast wyjaśniać to, co trudne, szukać porozumienia z Rosjanami w duchu „rzeczowego dialogu”, przyjął aktywną postawę zaangażowanej strony w niewypowiedzianej wojnie Amerykanów przeciwko Rosji. I starszy Polaków agresją wschodniego sąsiada.
Trochę to dziwne zachowanie kogoś, kto został powołany do rozwiązania trudnych problemów w relacjach polsko-rosyjskich.

Rosja zagraża, Polska musi się zbroić
Dla Adama Rotfelda „Rosja przypomina dziś rakietę dalekiego zasięgu, która wymknęła się spod kontroli”. Dlatego "jeśli Rosja nie zostanie doprowadzona do samoograniczenia, to świat zachodni musi jej wyznaczyć granicę", której przekroczyć nie wolno – dowodził w Waszyngtonie (18 marca) przy okazji konferencji poświęconej wyzwaniom dla bezpieczeństwa euroatlantyckiego, zorganizowanej przez think tank Wilson Center i OBWE [1].  Dla niego „zademonstrowanie siły na płaszczyźnie wojskowej" przez Zachód jest koniecznością. „Uważam, że należy przywiązywać wielką wagę do działań pozawojskowych, ale wojsko powinno być ostatecznym argumentem w tym sensie, że Rosjanie liczą się z siłą. (…) Musi szukać rozwiązań pokojowych, ale Rosjanie będą respektować te pokojowe rozwiązania pod warunkiem, że Zachód zademonstruje siłę” – uważa polski polityk. I dodaje: „Rosja sama postawiła się w pozycji adwersarza i pokazała, że liczy się tylko z siłą, reakcja Polski - większa militaryzacja - została więc wymuszona; Rosja musi czuć, że nie wejdzie w Polskę jak w masło".

Militaryzacja pod dyktando
Słowa Adama Rotfelda czyta się z wielkim zdumieniem. Podniesienia nakładów na armie państw członkowskich NATO - dopominają się szefowie Sojuszu Północnoatlantyckiego od bardzo dawna. Głośno było o tym na kilku pod rząd ostatnich Monachijskich Konferencjach Bezpieczeństwa. Temat zmniejszania w budżetach narodowych wydatków na wojsko, przewija się od dawna na każdym szczycie Sojuszu.
To nie Rosja wymusza  „zwiększenie militaryzacji”, ale sojusznik transatlantycki i jego wojskowe kierownictwo z USA. I to od co najmniej dwóch lat!  

Po co Rosji Polska
Adam Rotfelda jest przekonany, że Rosja nie dąży do zagarnięcia wschodnich regionów Ukrainy. „Rosji zależy, aby cała Ukraina była jej podporządkowana, nie interesują jej nabytki terytorialne” -  dowodził w Waszyngtonie. 
Skoro tak uważa, to dlaczego straszy aneksją Polski przez Rosję?
O jakimkolwiek zagrożeniu ze strony Rosji nic nie świadczy. Poza tym, po co miałaby Rosja „wchodzić w Polskę”? Czy Adam Rotfeld kiedykolwiek nad tym się zastanawiał i usiłować sobie odpowiedzieć na pytanie: po co Rosji – Polska? 

Nowa żelazna kurtyna
Stany Zjednoczone zachowują się prowokacyjnie i budują nową żelazną kurtynę w strefie buforowej między Europą a Rosją na obszarach transgranicznych – w dawnych republikach radzieckich i państwach b. Układu Warszawskiego, także w Polsce. Dzieje się to w atmosferze domniemanych zagrożeń ze strony wschodniego sąsiada. “USA i Bułgaria przeprowadzają ćwiczenia wojskowe”, “NATO zaczyna ćwiczenia na Morzu Czarnym”, “Polska domaga się zwiększonej obecności wojsk amerykańskich”, “Amerykańskie czołgi dotarły na Łotwę”, „Rosja może zaanektować Polskę” –  donoszą nieustannie media i wojskowi z NATO.
Adam Rotfeld idealnie wpisuje się w tą retorykę. Zapominając jednocześnie, że główną osią gospodarczych i politycznych relacji unijno–rosyjskich, jak i głównych priorytetów UE,  jest oś równoleżnikowa: Paryż – Berlin – Moskwa, a nie oś południkowa: Bałtyk - Morze Czarne.

Reform nie ma, jest ubóstwo
Prezydent Putin "postawił na siłę", bo inne formy sprawowania władzy zawiodły - przekonywał w Waszyngtonie Amerykanów i przedstawicieli OBWE były szef polskiej dyplomacji. Jego zdaniem, Rosja „nie dokonała reform”, chociaż miała ku temu okazję i niezwykle wysokie dochody, jest „uzbrojona, jak za czasów radzieckich i ma rakiety międzykontynentalne”, a z drugiej strony - „naród żyjący w ubóstwie”.
Tak się składa, że po chwilowym zachwianiu kursu rubla, rosyjska waluta ma się znakomicie i jest najmocniejszą walutą gospodarek wschodzących. Inwestujący w rosyjskie papiery wartościowe, denominowane w rublach, zarobili od początku 2015 r. 7 centów za każdego wydanego dolara – obliczyli eksperci. Dla porównania, kupując obligacje innych krajów stracili w tym czasie 1,1%.  Z powodu nałożonych przez Zachód sankcji, Rosjanie sięgnęli po krajowe produkty. Co odbija się korzystnie na rosyjskiej gospodarce. Z wyliczeń analityków wynika, że rosyjskie firmy reprezentowane w indeksie MICEX są bardziej rentowne niż spółki z innych krajów wschodzących [2].
Adam Rotfeld nie zauważył, że kolejne kryzysy globalne: finansowy i bankowy, uodporniły Rosję na tego rodzaju kataklizmy, że władze Rosji wykorzystują obecnie, nałożone przez Zachód sankcje do pobudzenia rodzimej produkcji na rynek wewnętrzny. Czego efekty już widać.

Inna perspektywa
Wbrew temu co pisze i mówi Adam Rotfeld, Rosja systematycznie reformuje państwo. I to reformuje wg logicznego porządku. Najpierw w sferze socjalnej, związanej z warunkami egzystencji najsłabszych – matek z dziećmi, młodzieży, młodych małżeństw, rodzin wojskowych, seniorów. Standard ich życia i opieki socjalnej ze strony państwa, dzięki wprowadzonym reformom, znacznie się podniósł. Wsparcie mają także organizacje pozarządowe działające na ich rzecz.
W dalszej kolejności idzie sfera publiczna – szkolnictwo i edukacja,kultura i nauka, opieka zdrowotna, sport, turystyka, transport publiczny, ochrona przyrody, stosunki międzyetniczne i międzywyznaniowe. I tu także wprowadzono wiele korzystnych zmian systemowych.
Trzecią sferą jest gospodarka i otoczenie biznesowe. Powstają specjalne strefy ekonomiczne, jest ciekawy system zwolnień podatkowych dla biznesu, stymulujący rozwój gospodarczy i wiele innych rozwiązań prawno-administracyjnych, wychodzących na przeciw potrzebom przedsiębiorców.
Rosja ma dobrze przygotowane, często na wzór zachodni, doktryny oraz długo- i średniookresowe strategie i plany dot. poszczególnych segmentów gospodarki narodowej.
Trwa na wielką skalę modernizacja rosyjskiej armii. Proces ten wpływa na rozwój przemysłu zbrojeniowego, hutniczego, stoczni oraz firm kooperujących, na rozwój innowacji i myśli technicznej w sektorze obronnym.  
Uregulowano także od strony legislacyjnej walkę z korupcją, alkoholizmem, narkotykami i podobnymi plagami społecznymi. Podobnie ma się z działaniami  ochrony zdrowia, np. walki z chorobami układu krążenia i ich profilaktyki.
Znakomita większość Polaków mało o tym wszystkim wie.

O co chodzi Rotfeldowi
Trudno zrozumieć wypowiedzi Adama Rotfelda. Nakręcając napięcie i strachy przed Rosją, posługując się mało obiektywnymi ocenami Rosji, współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, do normalności wzajemnych relacji na pewno nie zdąża.
Nie wiem czy z wychodzą z niego zadawnione kompleksy i lęki, czy to brak chęci rozumienia Rosji i bezkrytyczna uległość opiniom Zachodu, ale wiem, że przy takiej postawie, z takim pogardliwym stosunkiem do wschodniego sąsiada – niczego dobrego dla Polski – nie robi.


Opublikowano
MIA Russia Siegodnia - Sputnik, Rosja
25 marca 2015
http://pl.sputniknews.com/polska/20150325/164183.html


25 marca 2015

W odpowiedzi Adamowi Rotfeldowi

Wiceprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych skarżył się w Waszyngtonie, że Rosja nie wdraża żadnych reform w państwie, a ludność żyje w ubóstwie. 
Tego samego dnia, w którym zamieszczałam artykuł o tych Rotfeldowych biadoleniach (patrz wyżej), kancelaria premiera Federacji Rosyjskiej, podesłała mi mailem kilka uwag premiera Rosji - Dymitra Miedwiediewa o tym, co dzieje się w przygranicznym z Polską - Obwodzie Kaliningradzkim.
Do obwodu Polacy mogą wjechać bez specjalnych trudności, zatem żaden problem, by naocznie sprawdzić co tam się dzieje. Nie wiem kiedy Adam Rotfeld był ostatnio w Rosji, ale polecałabym mu skorzystać z okazji i odwiedzić naszego przygranicznego wschodniego sąsiada. Może sprawdzić czy Rosja wprowadza jakieś reformy i jak idzie Rosjanom poprawianie funkcjonowania państwa. Przekonać się, czy to, co o obwodzie mówi premier Rosji, jest tylko „propagandą”, czy też realnym zjawiskiem.
Obwód Kaliningradzki, najbardziej wysunięta na zachód rosyjska enklawa -  jest dowodem, że zachodnie sankcje niewiele mu zaszkodziły. Jego tempo wzrostu gospodarczego w kilku kluczowych wskaźnikach, jest najwyższe w Rosji i znacznie przekracza średnią krajową.
W ub. roku (tj. 2014) produkcja przemysłowa w obwodzie – zdradza premier Miedwiediew - wzrosła o prawie 9%, przy średniej krajowej wynoszącej 1,7%.  Budownictwo mieszkaniowe odnotowało wzrost o 75%, podczas, gdy średnia krajowa wynosi  15%. W rezultacie, obwód znalazł się na drugim miejscu w oddawaniu nowych mieszkań na 1 tys. mieszkańców”. W sektorze rolno-spożywczym też są znaczące wzrosty. Produkcja rolna wzrosła o ponad 9%, zboża o 30%.  
Nie było by tego wszystkiego, gdyby Rosja nie opracowała i nie wdrażała reform w systemie gospodarczym kraju. 
Jak zaznacza premier, ogólne wskaźniki wzrostu są odpowiednie dla okresu przejściowego specjalnej strefy ekonomicznej (SSE) utworzonej w obwodzie. W tym okresie towary przemysłowe, produkowane w obwodzie przy użyciu części importowanych, były częściowo zwolnione od podatków. Udogodnienia te dotyczą około 100 spółek, będącymi rezydentami 785 podmiotów prawnych. Spółki te zatrudniają razem ok. 50 tys. pracowników. SSE  daje około jedną czwartą produktu regionalnego brutto i większość przychodów podatkowych w obwodzie. 
Jak zaznacza premier, udogodnienia dla biznesu w działającego w SSE wygasają za kilka dni, 1 kwietnia. „Krok ten jest częścią naszych zobowiązań w ramach WTO” – przypomina premier Miedwiediew. Jednocześnie sygnalizuje, że zmiany „będą niosły pewne ryzyko dla przedsiębiorców” i są one poważnym wyzwaniem dla gospodarki  i sfery społecznej obwodu.
Rząd Rosji opracował szereg decyzji, które mają pomóc gospodarce obwodu w przejściu do nowych warunków jej funkcjonowania i utrzymać korzystny klimat dla przedsiębiorczości.  
Dotyczą one przede wszystkim uproszczenia przepisów celnych i procedur administracyjnych.  Zniżono wartość minimalną inwestycji w specjalnej strefie ekonomicznej - z 150 mln rubli do 50 mln rubli – dla mieszkańców strefy, którzy są gotowi inwestować w turystykę i jej infrastrukturę. Przewiduje się też dotacje na wsparcie działania regionalnego rynku pracy, zwroty niektórych wydatków dla eksporterów wyrobów regionalnej produkcji oraz lokalnych usług, regulowane ceny energii oraz rozwój działalności portowej. Niektóre decyzje już weszły w życie jako akty normatywne. Pozostałe - są na etapie projektów ustaw i ustalane w organach rządowych. „Ważne jest, by je wprowadzić tak, szybko, jak tylko jest to możliwe” uważa premier.
We wrześniu planowane jest spotkanie komisji rządowej ds. rozwoju obwodu, by jak powiedział premier Miedwiediew „mieć w 100% pewność, że przyjęliśmy wyczerpująco odpowiednie decyzje w celu zrównoważonego rozwoju Obwodu Kaliningradzkiego”.
***
Moja wiedza o Rosji, jej gospodarce, planach, strategiach, prowadzonych reformach systemowych itp. nie jest żadną wiedzą tajemną. Każdy, kto naprawdę interesuje się Rosją ma do niej łatwy dostęp. Ale musi chcieć sięgać do źródeł a nie ulegać kreowanym faktom medialnym, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością.  



__________________________
[1]  Cytaty wypowiedzi Adama Rotfelda z wygłoszone z USA za portalem ONET, patrz: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/adam-daniel-rotfeld-rosja-musi-wiedziec-ze-nie-wejdzie-w-polske-jak-w-maslo/wt47js
[2]  Ocena kondycji ekonomicznej Rosji za Matthew A. Winkler: "Russia Rebounds, Despite Sanctions", Bloomberg, 20.03.2015, patrz: http://www.bloombergview.com/articles/2015-03-20/russia-rebounds-despite-sanctions
 

16 komentarzy:

  1. Rotfeld to znany rusofob, należy do psów wojny. Nie wiem dlaczego urobili mu pozytywną opinię, jakoby wybitnego polskiego dyplomaty. Wszystko robi przeciwko Polsce i jej interesom. jak wielu mu podobnych marionetek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, chyba pan Rotfeld chce być po słusznej stronie.
    Bycie odmiennych poglądów za chwilę może okazać się zwyczajnie niebezpieczne. Jakieś paramilitarne oddziały mają, słyszę, powstawać tu z błogosławieństwem państwa...
    A "Wyborcza", "Polityka" już na dobre prowadzą polowanie na czarownice: Leszek Miller i Uniwersytet Jagielloński tylko dziś zostali publicznie napiętnowani jako, zgadnijmy, Putinowska agentura. Takie czasy. Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z prawdą jest tak,że nawet najbardziej zajadła kampania propagandowa jej nie zakryje.Zawsze wyjdzie....
      Ukraina się obnaża, z biegiem czasu straci wielu "przyjaciół", prowokacje USA wobec Rosji - też niewiele dają.
      Jeśli "Gazeta Wyborcza", czy do niedawna normalna "Polityka" postanowiły bawić się w antyrosyjską Inkwizycję, to ich sprawa.Co normalniejszy, inteligentniejszy czytelnik porzuci te pisma....
      Dla mnie stawanie po stronie kłamstwa i niebezpiecznej dla Europy i świata prowokacji w celach partykularnych - nie jest postawą, jaką preferuje w dyplomacji, mediach czy polityce. .
      Niewątpliwie zamanifestuję to podczas tegorocznych parlamentarnych i prezydenckich wyborów.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. Anonimowy,
      zgodnie z obowiązującymi w moim blogu zasadami, za impertynencie i pomówienia - komentarz został - usunięty.

      Usuń
    4. Jest dość wyraźna "prawda" naszych mendiuf.Gdyby Rotfeld miał inne poglądy,nie zgodne z linią oficjalną,to wątpliwe czy pies z kulawą nogą by o nim usłyszał.Ale z jedną powyższą konkluzją niestety muszę się zgodzić. Chodzi mi o Pani opinię dotyczącą Polityki.Bo wygląda na to,że pismo to,które było kiedyś(!) b.opiniotwórcze i raczej centrowe,zeszło na zdechłe Azorki.Śp M.Rakowski w grobie się przewraca.A przecież na tym tygodniku wychowało się kilka pokoleń Polaków.Czyżby Michnik wykupił 100% udziałów w spółdzielni?Jak zmieniają się poglądy dziennikarzom (ze starości?) to widać w na przykładzie J.Paradowskiej w SuperStacji.Ciekawe kiedy przekabacą jeszcze E.Michalik.

      Usuń
    5. Tonette - ja jeszcze w liceum uczyłam się na POLITYCE (język polski - formy dziennikarskie), to była nasza obowiązkowa lektura!
      I serce mi się kroi na widok spauperyzowania elitarnego ongiś tygodnika polityczno-społecznego z pięknie rozbudowaną częścią ot. kultury. POLITYKA przetrwała godnie PRL i początki RP, na przyzwoitym poziomie intelektualnym, o centrowej orientacji politycznej - potem zaczęła schodzić na psy.
      I to jest dla mnie osobiście - przykre.

      Usuń
  3. Zobaczymy czy dojdzie do skutku planowany przez wladze Uniwersytetu Jagiellonskiego , wykład z dyskusją , ambasadora Rosji w Polsce.
    Krakowianin, wykładowca UJ i były minister obrony, B. Klich juz zgłosił ostry protest.
    W sieci skrzykują się jacyś zadymiarze i widac ze szykuje się niezła rozróba.
    A. Rotfeld jako moderator ds. trudnych w relacjach polsko rosyjskich powinien cos zrobić w tej sprawie. Zabrać głos, nawoływać do rozsądku, starać się łagodzić nadciągającą awanturę.
    Na razie sam dolewa oliwy do ognia.
    Dziwne to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. List Klicha z komentarzem niebawem opublikuję, bo to jest skandal. Naruszanie autonomii szacownego uniwersytetu. Rusofobia w Polsce zaczyna przybierać szalenie niebezpieczne formy i wkracza w obyczaje polityczne epoki stalinowskiej.
      Do tego zalicza się też sprawa WPROST i cenzurowanie tekstów tego pisma przez ...ABW (Agencję Bezpieczeństwa Publicznego)..
      Rotfeld? Wygłosi kolejny wykład w USA nt. walki z wojna hybrydową Rosji w Polsce, a jego GRUPA zajmie się prześladowaniem partyzantki AK przez Armie Czerwoną, za robienie dywersji na jej tyłach przez AK-owców..
      Na to wszystko prezydent Komorowski zareaguje publicznymi peanami o zwycięstwie wolności i demokracji w naszym kraju.

      Usuń
  4. Trochę nie na temat ale sprawa jest powazna.
    Chodzi o naszego Donalda w Brukseli, z tego co piszą media, Tusk nie sprawdza się na stanowisku. W Brukseli utrwala się o nim niekorzystna opinia. Piszą ze w  brukselskich kuluarach określa się go jako niewyraźnego, niewidocznego, mglistego, a nawet bełkotliwego. 
    Taka opinia wydaje się jednak krzywdząca - wszystko zależy od materii w której porusza się nasz Donald.
    W takich tematach jak kryzys grecki i reforma strefy euro wszystko się zgadza. Tu trzeba byc sprawnym, harowac jak wół i ciężko negocjować. To wymaga dużo wysiłku i trudno wszystkich zadowolić.
    Nie jest łatwo być drugim Hermanem Van Rompuyem.

    Jest jednak taka materia w której Donald Tusk prezentuje się całkiem pracowicie. Chodzi o jego wojne z Rosją. Tutaj jest on jak najbardziej wyraźny, widoczny a nawet błyskotliwy. Zobaczymy jak będzie z koncową oceną jego pierwszej 2,5 letniej kadencji i czy zostanie wybrany na drugą. Na razie z tego co pisza media nie jest dobrze, na Tuska zaczynają się sypać gromy ze strony niektorych przywódców państw UE.. Jeśli nie wygra wojny z Putinem albo nie wykaże sie jakimś sukcesem może być źle. Na pociechę zawsze jest szansa ze wróci wczesniej do Polski i zostanie emerytem.
    On nie musi czekać czekać 67 lat, wystarczą mu 63 lata.

    Gromy na Tuska :
    http://m.interia.pl/fakty/news,nId,1704909

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiąc serio, nasz Donald Tusk przekracza kompetencje w Radzie Europejskiej zajmuje się tym, do czego nie został powołany a zaniedbuje to, co powinien robić i przestrzegać. Albo nie rozumie swojej roli w w Radzie, albo ponosi go temperament polityczny, nad którym nie potrafi zapanować. Tak czy siak - do tej roli się nie nadaje i egzaminów na arenie Rady i w salonach politycznych UE nie zdaje.
      UE potrzebuje dojrzałych, wyważonych i rozważnych polityków, a nie takich, którzy nie potrafią wyrosnąć z politycznej piaskownicy.
      To przykre spostrzeżenie, ale jakoś nie widzę w naszym kraju tego pokroju polityków. Chyba trzeba na to miany w mentalności kilku pokoleń.....

      Usuń
  5. Najnowsza wiadomość.
    Wykład ambasadora Rosji odwołany przez władze Unwerytetu Jagiellońskiego. Nie zdziwie się jak w jego miejsce UJ zaprosi na wyklad ambasadora Ukrainy.
    Tego który na YouTube powtarza za demonstrantami pod ambasada rosyjską w Kijowie kibolskie okrzyki nacjonalistów - "Putin ch...".
    Może nawet doktorat honorowy od UJ dostanie.
    Wszystko możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kilka miesięcy temu przeczytałem wywiad z A.Rotfeldem, świadczący o tym, że ma on swoiste podejście do zadania rozwiązywania spraw trudnych. Przypisał on tam Putinowi stwierdzenie, że rozpad ZSRR był największą tragedią XX wieku, tego wieku, w którym miały miejsce dwie wojny światowe i holocaust.
    Tymczasem prezydent Rosji powiedział przecież, że wydarzenie to było największą katastrofą geopolityczną XX wieku. Trudno zakładać, że Rotfeld o tym nie wiedział lub nie widział różnicy.
    Zgroza, jak wielu jest takich prominentnych specjalistów, chociażby w otoczeniu najwyższego urzędnika państwa. Cóż, jaki pan, taki kram.
    Dlatego zupełnie się sobie nie dziwię, że postanowiłem głosować w maju na panią Ogórek, tym bardziej zdecydowanie, im więcej szyderstw spada na jej głowę.
    Serdecznie pozdrawiam Panią i czytelników bloga.
    Ryszard

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi powitać Pana, panie Ryszardzie w gronie komentatorów mego bloga.
      Ma Pan rację, takich Rotfeldów mamy sporo i to w gremiach od których zależy normalizowanie relacji polsko-rosyjskich, a nie ich pogarszanie. Niestety, ludzie ci stracili, moim zdaniem, jakąkolwiek polityczną intuicję i samodzielność myślenia. Naginają fakty lub je przekręcają, posługują się pomówieniem i insynuacją zamiast rzetelna wiedzą, mylą interpretację faktów z ich opisem. Inteligencja u nich wyłączona na rzecz emocji.
      Szalenie z nimi trudno dyskutować, bowiem brak wiedzy równoważą ordynarnością, chamstwem lub obelgą.
      I co najgorsze - wszyscy ci ludzie określają siebie jako opozycję antykomunistyczną, a w dyskusji starają się posługiwać metodami i argumentami rodem z czasów stalinowskich w PRL.
      Wiarygodność tych ludzi równa się zeru.

      Usuń
  7. Wygląda na to,że hipoteza tłumacząca taki ogromny wzrost propagandy antyrosyjskiej wśród etosu ma jakieś podstawy.Chodzi o strach jaki zapanował wśród beneficjentów układu powstałego po 89r.Ciekawe czym tak się wystraszyli spadkobiercy kolebki.Lub ich wystraszono.Coś musi być na rzeczy bo w ciągu ostatnich 15 lat było już kilka okresów w których wydawało się,że dojdzie do zupełnej normalizacji stosunków,zwłaszcza gospodarczych.I trzeba przyznać, że Polska wyraźnie na tym zyskiwała.Ale " dziwnym"trafem zdarzało sie "cuś" co kładło te szanse na łopatki.Przy okazji niemal zawsze dumni i bladzi okazywaliśmy się jak nie dyletantami politycznymi to wręcz idiotami.Przypadek smoleński również był wybitnie na czasie.
    Mimo profesjonalnego pragmatyzmu Rosjan ciemno widzę naszą przyszłość w ciągu następnych dekad.Bo patrząc na to wszystko z ich punktu widzenia,Polska jawi się jako nie reformowalny ciężki przypadek zwykłej megalomani.I aż się prosi na każdym kroku,żeby jej dać fangę w nos.To na zasadzie: mówisz i masz.

    OdpowiedzUsuń