„Amerykański zamach stanu”,
„Wróg sięgnął bruku”, „Ostatni elegancki prezydent opuścił Biały Dom”, „Widmo Trumpa”,
„Trump przejmuje Amerykę”, „Gabinet Trumpa – rządem obrzydliwości”, „Nadeszła
era Trumpa. To będzie prezydentura głupoty” - obwieściły polskie media i w
większości, na wzór zachodni, zwłaszcza TVN, popadły w depresję w oczekiwaniu na dzień
zaprzysiężenia nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
AMERYKA WG TRUMPA
Sama
uroczystość zaprzysiężenia - podniosła, przemówienie nowego, 45. prezydenta USA - emocjonalne
i głęboko patriotyczne. W krótkim orędziu, adresowanym przede wszystkim do
Amerykanów, nowy prezydent powiedział to, czego do tej pory świat Zachodu z ust
prezydentów USA nie słyszał. Donald
Trump mówił, m.in., o wielkiej niesprawiedliwości społecznej, o fatalnym
systemie nauczania, który wypuszcza „młodych i pięknych studentów bez wiedzy”, o
wydawaniu dolarów na obronę cudzych granic, gdy własne nie są należycie
chronione a armia niedoinwestowana. „Bronimy
cudze granice a nie własne”, grzmiał z Kapitolu, „wydajemy biliony dolarów na
zagranicę, podczas gdy infrastruktura Ameryki popada w ruinę i jest w stanie
rozkładu”. Mówił o narkomanii, rasizmie, przestępczości, które nękają społeczeństwo
amerykańskie, o uleganiu globalizmowi kosztem rodzimej gospodarki, o
wyprowadzaniu amerykańskiego przemysłu poza granice USA, co daje Amerykanom
bezrobocie i ruinę fabryk.
To
nie był oczekiwany przez polityków i media obraz USA. Wielki żandarm świata
okazał się, wg nowego prezydenta, kolosem na glinianych nogach, który wymaga
natychmiastowej reanimacji. Taki obraz Stanów Zjednoczonych mógł wywołać szok.
AMERYKA MUSI NAS OBRONIĆ
Polskie
władze w tym wszystkim, jak na razie, zachowują się w miarę spokojnie i bez
zbytniej histerii.
Jeszcze
w trakcie transmisji uroczystości na Kapitolu, TVP cytowała opinię premier
Beaty Szydło, która zadeklarowała, że „Polska i USA są partnerami i bez względu,
co się będzie działo, możemy na siebie liczyć”. Przed inauguracją premier Szydło zaznaczała, że:
„Donald Trump pokaże, jakim jest prezydentem, kiedy rozpocznie swoją
prezydenturę. (…) Jest duże oczekiwanie, co do tej prezydentury, jest też jak
zawsze sporo pytań. Dla nas najważniejsze jest to, by współpraca pomiędzy USA i
Polską była przynajmniej tak dobra jak do tej pory. A zależy nam na tym, by
była jeszcze bardziej pogłębiona”. Komentując
stosunek Donalda Trumpa do NATO i jego opinię o anachronizmie Sojuszu,
stwierdziła, że ze strony prezydenta Trumpa jest to „niezręczność” i
zinterpretowała jego słowa po swojemu: „decyzje NATO, które zostały podjęte na
szczycie w Warszawie pokazują, że zaczyna się nieco inne myślenie w NATO".
(….) „Trump stwierdził, że NATO jest potrzebne, tylko zwrócił uwagę, że wymaga
pewnego przeformułowania”.
Dla rządu Polski, obecnie
najważniejszy jest stosunek prezydenta Trumpa - do Rosji i NATO.
Pisze
o tym, m.in. Piotr Lisecki w tyg. „Do Rzeczy” (Nr.3 z 16 -22.01. 2017, art.: Amerykański zamach stanu), podtrzymując
sugestię, że dla obrony przed atakiem Rosji niezbędne są jednostki wojsk USA
stacjonujące w Polsce.
„Jeśli
USA chcą utrzymać status mocarstwa, to nie kosztem naszego regionu”, ostrzega z
kolei na łamach weekendowej „Rzeczpospolitej” Ryszard Czarnecki (PIS), wiceszef Parlamentu
Europejskiego. Jest przekonany, że prezydent Trump nie zmieni kierunków w
polityce zagranicznej „w kontekście zaangażowania NATO i amerykańskiej
obecności na świecie, w tym w Europie”.
Ma też nadzieję, że „nacisk Pentagonu, silne lobby przemysłu
zbrojeniowego i Kongresu nie pozwolą Trumpowi” na wyprowadzenie wojsk z Polski. Ma też nadzieję, że po deklaracjach poprawy
stosunków z Moskwą, Donald Trump wróci do starych praktyk amerykańskich, i nie
będzie dążył do zmian relacji z Rosją. Ociepleniem relacji: Trump – Putin,
radzi nie przejmować się, bowiem: „Putin gra swoją grę, by podzielić Amerykanów
i Europejczyków”.
Prezydent
Andrzej Duda natomiast ograniczył się do „zaćwierkania” (Twitter)
konwencjonalnych życzeń, o jakiejkolwiek depeszy gratulacyjnej nie wiadomo,
natomiast na stronie internetowej prezydenta RP jest adnotacja, że w 21
stycznia, czyli dzień po zaprzysiężeniu nowego prezydenta USA, w „rocznicę
orędzia prezydenta USA, Woodrowa Wilsona, który w 1918 r. głośno upomniał się o
niepodległą Polskę” odbyła się druga z
cyklu „Drogi do niepodległości” debata historyków zaproszonych do Belwederu.
MEDIA O TRUMPIE - KPINY,
POMÓWIENIA, SZKALOWANIE
Media
przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta USA szykowały Polaków na najgorsze,
mimo że, co trzeba zauważyć, pokusiły się o przedstawienie gospodarczych
aspektów prezydentury Trumpa (Rzeczpospolita) czy też obszernie z przedstawiły jego
gabinet (Gazeta Wyborcza).
”Polityka” (nr.3, z 18-24.01.2017, art.: Nieobliczalny), piórem Andrzeja
Lubowskiego, korespondenta z San Francisco, sugeruje czytelnikom, że Donald
Trump to „nieobliczalny”, „notoryczny kłamca”, u wielu Amerykanów budzący „niesmak
a nawet obrzydzenie”. Zapowiada w jego prezydenturze: ryzyko przemocy, planową
ignorancję, populizm a nawet autokratyzm. Nie mniej jednak Donald Trump, wg
„Polityki” może się okazać lepszym prezydentem niż kandydatem na prezydenta,
ale musi do tej roli o dorosnąć!
Wpływ
na polskie media negatywnych ocen Donalda Trumpa, płynących zza oceanu, był
znaczący. W mediach pojawiały się takie opinie, jak Marka Galeottiego,
amerykańskiego eksperta ds. Rosji, którą, posłużył się dwutygodnik „Forum" (nr 2, 20.01-2.02.2017, art.: Wróg sięgnął
bruku): „Gdyby Rosjanie ujawnili swoje haki, byłaby to deklaracja wojny z
Trupmem a tego Putin na pewno nie chce”. Artykuł został napisany na podstawie
materiałów z „The Guardian”, „The New York Times” i „The Atlantic”. „Fokus”,
dołączył do kompletu krótką informację, o „metodzie starej jak świat”, czyli
szantażu seksualnym, który, „nie skończył się w Rosji wraz z rozpadem ZSRR”; w
innym zaś miejscu amerykańskiej zbiorówki, „Forum” sugeruje, że „informacji o
orgiach Trumpa nikt nie zweryfikował”.
Swego
rodzaju perełkami w tego nurtu są dwa wywiady: z Radosławem Sikorskim, b.
szefem polskiego MSZ „Ameryka, samolubny szeryf” dla weekendowego wydania
„Rzeczpospolitej” oraz z Ryszardem Schnepfem, b. ambasadorem Polski w USA. „Dla Polski wygrana
Trumpa oznacza niepewność jutra. Jego podziw dla Putina niepokoi” - dla „Gazety
Wyborczej” (wyd. internetowe, weekendowe z 15.11.2016).
„Zbieżność retoryki
Trumpa z tym, co od lat mówi Moskwa, jest dla mnie zastanawiająca i
niepokojąca”, zwierza się gazecie b. szef MSZ. „Jeśli wsłuchać się w retorykę
Trumpa i jego obozu, można dojść do wniosku, że USA w przyszłości nie będą już
światowym policjantem w dobrym tego słowa znaczeniu, lecz samolubnym państwem,
które dba przede wszystkim o swój interes”. Zarzuca mu możliwość zniesienia
sankcji wobec Rosji, co jego zdaniem, jest preferowaniem „twardo pojętego
krótkotrwałego interesu narodowego”.
Sikorski dopuszcza, że obszar Europy Wschodniej stanie się „obiektem
pierwszego testu w relacjach amerykańsko-rosyjskich”.
Podobne sądy ma Ryszard
Schnepf, który uważał, że w przypadku wygranej Donalda Trumpa
„potencjalne porozumienie Waszyngtonu z Moskwą mogłoby być dla nas
niekorzystne”. Były ambasador twierdzi,
że „Amerykanie są dumni, że walczą o demokrację i wolność na wielu frontach
(…). To państwo urosło w siłę,” uważa. Czas pokazał a Donald Trump publicznie
potwierdził, że USA nie są tak silne, jak mniema, że „obok najnowszych technologii
i największego bogactwa na świecie, żyje Ameryka zapuszczona, zaniedbana,
bezrobotna…”, jak sam zresztą zauważył.
adresem Polski.
Opublikowano
23 stycznia 2017
MAI Russia Today / SPUTNIK POLSKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz